Wszyscy jakby się uparli traktować Dietmara jak awanturnika i tak go nazywać.
- Grimmie drogi, żaden ci ze mnie awanturnik! Jam człek spokojny i uczciwy, wędrujący po świecie w poszukiwaniu szczęścia, nie awantur. * * *
- Dziękujemy, droga pani! – Rache może nie był szczęśliwy z perspektywy noclegu w sianie razem z szczurami i lisami, ale pomyślał w końcu, że chyba tak wygląda życie na szlaku. Jak człowiek szuka przygód czy – nie daj Sigmarze – awantur, to musi się liczyć z niewygodami. –
Oczywiście zamierzamy pojawić się na uroczystości, tylko musimy się trochę ogarnąć po trudach podróży.
Ciepła woda przydała się do spłukania z siebie kurzu i umycia się. Dietmar wyciągnął potem brzytwę i ogolił twarz na gładko. Miał w tym wprawę, nie było mu potrzebne żadne lusterko. Gdy skończył, popatrzył na gęstą brodę krasnoluda.
- Przyciąć? – Ucichł od razu widząc minę Grimma i szybko odwrócił się do Caspara. –
A może ty życzyłbyś sobie uporządkować zarost? Nie policzę drogo.