Gwen nie była zainteresowana zaczepianiem miejscowych, póki ci sami nie zaczynali rozmowy. Dlatego też nie odezwała się do staruszka z kotem, a i nie bardzo rozumiała o czym ten dziadyga mówi. Dla niej był to na tyle bezsensowny bełkot, że po prostu to zignorowała. Nawet sam kot był jakiś dziwny. Oboje bardziej kojarzyli jej się z jakimiś potworami, które w dzień odziewają się w skórę ludzką i zwierzęcą, udając normalnych, a nocą pożerają niczego nieświadomych mieszkańców. To chyba były wilkołaki? Nie... a może...
* * *
- Dziękuję. - powiedziała do kobiety, która i tak uraczyła ją tak krótkim spojrzeniem, że ciężko była stwierdzić czy patrzy na nią, czy po prostu gdzieś w bok. Nie przeszkadzało jej to jednak zbytnio. Wręcz może i lepiej. Na warunki narzekać nie miała, uroczystość co prawda nie była w jej upodobaniach, ale że chętnie by zjadła coś dobrego to i z uśmiechem o tym myślała. Póki co wolała jednak zaczerpnąć nieco odpoczynku i wyspać się. Stres wyżarł z niej resztki energii. Potrzebowała kawałek podłogi i koca. Spanie na miękkim sianie też nie było czymś, co należałoby wzgardzić. Czuła się dobrze z myślą, że w końcu zazna trochę spokoju.