Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2019, 02:21   #84
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
W swoim nie tak długim życiu Gabrielle widziała i słyszała rzeczy nie do końca normalne, lub dające się logicznie wytłumaczyć. Miała styczność z szaleńcami, heretykami i zwykłymi oszołomami, od własnej rodziny zaczynając, więc stwierdzenie hrabiny na temat obrazu wywołało w niej zaciekawienie na podłożu technicznym. Opis dzieła wyglądał ciekawie, sama nabrała ochoty aby je ujrzeć na własne oczy. Bitwa o zamek, z jej gębą gdzieś na murach - brzmiało jak szaleństwo, lecz co nim ostatnimi czasy nie było?

- Może milady o mnie śniła? - uśmiechnęła się do blondyny wesoło, upijając niewielki łyk z kubka. Ciepłe, suche wnętrze karczmy rozleniwiało, odbierając chęci na wycieczki dalej niż za ewentualną potrzebą i to też niedaleko za próg aby za bardzo nie moknąć. Suta strawa, niezłe wino, do tego doborowe towarzystwo - wieczór naprawdę zapowiadał się przyjemnie.
- Słyszałam, że czasami bogowie podczas snu zsyłają nam obrazy nie tylko z przeszłości, ale i przyszłości. Niezbadane są ścieżki, którymi nasze dusze podążają w Krainie Morra. Sen nie różni się za bardzo od śmierci… jest tylko płytszy - odstawiła naczynie i zaraz uniosła brwi w zdziwieniu.
- Dziękuję milady - skłoniła głowę słysząc komplement pod adresem swojej urody i dla lepszego efektu spąsowiała jak na mile połechtaną damę przystało - Co prawda nie uważam siebie za godną uwagi kogoś takiego jak wy, prawdziwego artysty o wrażliwej duszy, obdarzonego talentem… będę jednak zaszczycona mogąc przystać na tę propozycję. - popatrzyła szlachciance w oczy - Czy akty też malujecie, pani?

- Akty? Oh, Gabi, jaka ty jesteś zabawna!
- ostatnia uwaga najwidoczniej rozweseliła szlachciankę bo roześmiała się wesoło. Laura też się uśmiechnęła chociaż oszczędniej. Lotar ograniczył się do uprzejmego uśmiechu. W końcu skoro siedząca przy stole hrabina jaka ich tu wszystkich zaprosiła uznała coś za zabawne to bezpieczniej było też uznać to za zabawne.
- Czuję, że będziesz świetną modelką. - powiedziała łaskawie hrabina patrząc na Litz z mokrymi iskierkami w oczach.

- Ale nie, nie śniłam o tobie. Co prawda bez czarnego lotosu słabo mi się maluje no ale jestem pewna, że spotkałyśmy się po raz pierwszy wczoraj w mieście. No ale tak samo jestem pewna, że ty i ta banda gburów jesteście na moim obrazie. Tylko tak z zaskoczenia i bez kontekstu nie rozpoznałam was od razu. Dopiero gdy się zjawili ci twoi towarzysze to ich rozpoznałam. Opancerzony krasnolud, łucznik no i gibka panienka. - hrabina o artystycznej duszy wydawała się być absolutnie pewna tego co mówi. Nawet jeśli mówiła, że Gabrielle i reszta poszukiwaczy Bastionu widziała właściwie po raz pierwszy a mimo to mieli być na jej obrazie który namalowała pewnie jeszcze przed wizytą w miejskich kazamatach.

Coś nie pasowało Litz, znów poczuła pod skórą swędzenie ostrzegawcze. Odruch paranoika nie raz pomagał przeżyć, smutna prawda. Niemniej sprawa ciekawiła ją na całego, tym bardziej że łaska pańska na pstrym koniu jeździła, więc należało korzystać póki się dało.

- Obym na tym obrazie robiła coś niekompromitującego - posłała arystokratce uśmiech i dodała - Oczywiście milady. Skoro uważacie że nadam się jako model, będę zaszczycona mogąc wam pozować. Godzę się na każdą wizję artystyczną. Portret w ubraniu lub bez. Solowy… - zerknęła na Laurę, a potem na Lotara i dodała z zębatym wyszczerzem -... albo grupowy. Co wam milady bardziej pasuje.

- Cóż za odważne propozycję dziewczyno!
- śmiałość Litz chyba rozbawiła hrabinę bo znów się roześmiała wesoło. - Na początek proponuję portret pojedynczy. Dawno nie malowałam więc wyszłam z wprawy. A ta dieta! Skandal! No dłonie i palce mi zgrabiały, nie wiem czy zdołam władać pędzlem tak jak niegdyś. - artystka zaczęła zarzekać się na swoje realne albo wydumane ułomności i uchybienia jakie miała pod tym artystycznym względem.

- Ależ milady, co pani mówi?! Na pewno powstanie kolejne arcydzieło. Zwłaszcza jak Gabi na pewno będzie bardzo ciekawą modelką. - Laura z miejsca wiedziała co i jak powiedzieć dopingując swoją panią z pełnym zaangażowaniem. Lotar nie wtrącał się co wydawało się całkiem bezpieczną taktyką na te hrabiowskie humory jakie prezentowała blondyna ze szlacheckiego rodu.

- Jak z walką i rzucaniem nożami… gdy się nie ćwiczy, dłonie tracą elastyczność. Sztywnieją - Litz powiedziała, patrząc na Laurę poważnie przez całe ćwierć minuty - Przed rozpoczęciem pracy dobrze rozciągnąć mięśnie, rozćwiczyć ścięgna. Proszę się nie przejmować- z wróciła się szlachcianki - Też uważam, że wyjdzie cudownie. Są rzeczy których się nie zapomina. Jeśli zaś chodzi o propozycje… u mnie często to co w sercu, to na języku. Mam nadzieję że was nie obraziłam milady - dokończyła z lekkim uśmiechem.

- Też mam taką nadzieję. - uśmiechnęła się hrabina. - Dobrze, to zapraszam cię do mojego pokoju. Spróbujemy zobaczyć czy te dłonie jeszcze potrafią trzymać pędzel w palcach. - błękotnokrwista wstała i wymownie wskazała na swoje zadbane i nie skalane ciężką pracą dłonie. Wydawało się, że pobyt w miejskich kazamatach bynajmniej nie zaszkodził na ich delikatności.
- Jesteśmy zmuszone was opuścić. Mam nadzieję, że nacieszycie się swoim towarzystwem. - szlachcianka zwróciła się do Laury jaka siedziała obok niej i Lotara który siedział obok Gabrielle a którzy mieli pozostać tutaj, przy stole.

- Proszę się o nas nie martwić milady. Gdybym była potrzebna proszę tylko kogoś posłać. - minstrelka uśmiechnęła się pogodnie do obydwu wstających od stołu kobiet i oczy jej promieniały radością. Lotara trochę mniej chociaż też wydawał się zaciekawiony ale zapewne nie miał zbyt dużo doświadczenia z obcowaniem z jej hrabiowskimi mościami to wolał się nie wychylać.

Siedem męskich nieszczęść… smutna sprawa, ale od czego miało się przyjaciół?
- Zaopiekujesz się Lotarem pod moją nieobecność? - Lizt poprosiła rudzielca, wstając od stołu. Puściła minstrelce oko, podając ramię hrabinie jak na porządną służkę przystało.

- Oczywiście. - Laura odpowiedziała jej pogodnym uśmiechem zerkając też ciekawie na mężczyznę siedzącego po drugiej stronie stołu. A w tym czasie hrabina i kobieta która miała zostać jej modelką ruszyła ku schodom prowadzącym na górę. Przy okazji Litz zorientowała się, że szlachcianka jest troszkę od niej wyższa chociaż może ze dwa czy trzy palce. Razem przeszły przez korytarz i weszły do pokoju który prawie cudem wczoraj załatwił hrabiowski pierścień jaśnie pani. Bo opłaty za wikt i opierunek załatwił list żelazny z ratusza no ale list nie gwarantował pokoju w przepełnionej karczmie.

- Pomożesz mi? Trzeba to rozstawić. - blondynka poprosiła różnooką o pomoc w rozstawianiu złożonych sztalug a sama sięgnęła po jakiś pakunek z obrazami i chyba jeszcze pustymi płótnami.

- Powiedz mi coś o sobie. Muszę złapać kontekst i charakter aby to uchwycić na płótnie. Co lubisz jeść, pić, robić, co cię ciekawi, jakie masz marzenia, czego się boisz. Jak się siebie widzisz, w jakiej pozie, otoczeniu. No coś o sobie właśnie. - blondynka usiadła na jednym z łóżek i wyjmowała kolejne płótna i te zamalowane i puste i co chwila zerkała na swoją modelkę jakby chciała uchwycić jakiś rozmiar czy coś podobnego do tego malowania.

- Coś o sobie? Nie jestem nikim ciekawym, milady. - Litz rzuciła jej krótkie spojrzenie znad ramienia, a potem wróciła do walki ze sztalugą. Ciężkie, drewniane cholerstwo się stawiało, ale powoli zaczynała rozumieć jak trzeba je ustawić aby zaraz się nie złożyło - Dobrze… jeśli to ma pomóc. Lubię wino i kobiety. Mężczyzn też, ale jeśli miałabym wybierać stawiam na płeć piękną. W końcu tylko druga kobieta wie jak w pełni uszczęśliwić tę pierwszą. Marzę… - zamyśliła się, prostując plecy i patrząc pustym wzrokiem na równie puste płótno - Kiedyś wyjadę daleko, bardzo daleko stąd. Tak daleko, że nikomu nie będzie się chciało za mną jechać. Gdzieś, gdzie nikt mnie nie zna, nie będzie się patrzył dziwnie. Tam zacznę od początku, bez chowania… bez uciekania… ale do tego potrzeba złota. Dużo złota. Zarobię je na wyprawie i zniknę. Nikt nigdy więcej nie założy mi powrozu na szyje ze względu na oczy albo dawne grzechy. Czego się boję? Samotnej śmierci - wzdrygnęła się żeby dokończyć weselej - Najchętniej widzę się bez niczego, w niczym ponoć najbardziej mi do twarzy. Widzę się w towarzystwie, najlepiej równie ubranym co ja.

- Ależ moja droga, wydajesz się być bardzo interesującą osobą. I kobietą
. - hrabina nie wiadomo kiedy i jak znalazła się tuż za Gabrielle. Mówiła tak cicho, że prawie szeptem. I była tak blisko, że Litz czuła jej wilgotny oddech na swojej szyi i karku. - To jest bardzo ciekawe to co mówisz. Przynajmniej dla mnie. - wyszeptała do brunetki prawie ocierając się policzkiem o jej policzek.

- Pokaż no się. Muszę złapać głębię. - szlachcianka o złotych włosach obeszła swoją modelkę od przodu i przyglądała się z bliska jej twarz. Łapiąc ją za brodę swoimi palcami i obracając jej głowę na różne strony. W końcu przymknęła oczy i swoimi zadbanymi palcami zaczęła przesuwać po jej twarzy lekko ugniatając skórę na twarzy.

- A jak już byś miała tą masę złota. I takie schronienie. To co byś tam robiła? - zapytała cicho szlachcianka trochę jeszcze bardziej skracając dystans. Stała teraz tak blisko, że prawie dosłownie znajdowały się pierś w pierś. Z bliska Gabrielle widziała, że arystokratka zaczyna reagować coraz żywiej, jej twarz nabrała rumieńców i chyba coraz częściej zasychało jej w ustach bo przesuwała językiem po swoich pełnych, czerwonych wargach.

- Pewnie otworzyła zamtuz, ale nie jakiś podły tylko porządny. - odpowiedziała patrząc jej w oczy i wdychając powoli słodki zapach perfum. Pochyliła się też do przodu - Taki, gdzie można posłuchać muzyki, napić dobrego trunku, a dziewczyny zabawiają nie tylko ciałem, ale i rozmową… no dobra. Mężczyźni też - uśmiechnęła się. Wbrew pierwszej niechęci szlachcianka nie była taka tragiczna. Sympatyczna jak na wyższą klasę i arystokrację. Do tego naprawdę miała hipnotyzujące spojrzenie… no i wargi - Nie można nikogo dyskryminować.

- Podoba mi się twoja wizja. Sama bym chętnie odwiedziła takie miejsce.
- hrabina uśmiechnęła się chłonąc słowa i Gabrielle chyba tak samo jak ona ją. Palce zeszły jej z twarzy i szyi modelki i zsunęły się na pierś jej skórzni. Chociaż przez grubą i wyprawioną skórę Litz właściwie widziała ale nie czuła tak delikatnego dotyku. Niemniej alabastrowa, smukła, kobieca dłoń ciekawie kontrastowała z czernią wyprawionej kurty.

- Zdejmij to może. Myślę, że bez tego będzie nam się lepiej współpracować. - hrabina von Osten złapała za kawałek tej skórzni i dała znać, że wolałaby swoją modelkę zobaczyć bez tego okrycia. - A masz już jakiś pomysł gdzie można by urządzić takie miejsce? - troszkę cofnęła się aby Gabrielle mogła swobodniej się rozebrać i ciekawie zerkała na nią, jej twarz, sylwetkę, dłonie.

- Gdzieś daleko od świątobliwych sług Sigmara… albo Ulryka - Litz zrzuciła płaszcz i powoli rozpinała sprzączki pancerza, zerkając na szlachciankę spod rzęs - Nie żeby miała coś do nich, ale to zawsze jeden podatek mniej do opłaty… myślałam o Lustrii - przyznała szczerze, zrzucajac kaftan na krzesło i odpinając od pasa pochwę ze sztyletem. Rozbierała się i rozbrajała jednocześnie, na osobną kupkę odkładając żelastwo, a na osobną ubrania - Ponoć posyłano już tam wyprawy… a jak nie, może Arabia? Egzotyczne kobiety są piękne. Gdziekolwiek by nie było, zawsze będziesz tam mile widziana, milady.

- Czuję się zaproszona.
- szlachcianka z aprobatą obserwowała proces rozbierania się swojej modelki. Cofnęła się jeszcze o krok i kolejny aby złapać lepszą perspektywę i nie przeszkadzała w tym procesie. Wydawała się wręcz zafascynowana widząc jak kaftan, potem koszula, buty, spodnie a wreszcie i bielizna znikają z ciała drugiej kobiety i w końcu stoi przed nią naga.

- Fascynujące. - blondynka błękitnej krwi patrzyła jak urzeczona zbliżając się znów do Gabrielle i obchodząc ją dookoła. Jej dłonie znów zaczęły badać odpowiednią głębię. Zaczęły od karku gdzie jej sprawne palce zainteresowały się starymi bliznami na szyi.
- Blizny dodają ci charakteru. - szepnęła wodząc palcami po tych bliznach i zbliżając się tak bardzo, że modelka poczuła na swoim tyle przód sukni hrabiny. A na karku chyba nawet muśnięcie jej ust. Ale palce badały nowe dla siebie ciało dalej. Przesuwały się niżej, na łopatki, kręgosłup, plecy aż zjechały do pośladków.

- I muszę ci przyznać rację. - powiedziała niespodziewanie hrabina napierając na plecy nagiej modelki jeszcze mocniej. Zaś jej dłonie przesunęły się na przód, na jej biodra chwytając je i przyciągając do siebie. Same usta hrabiny zaś znów wylądowały przy uchu Litz.

- Też kobiece ciało fascynuje mnie niezmiernie. Czuję, że mamy ze sobą wiele wspólnego. - szepnęła do niej całując ją w te ucho. W tym czasie jej dłonie niejako się rozdzieliły. Jedna powędrowała ku górze, przez brzuch i ku piersiom modelki a druga przeciwnie, w dół, ku jej udom i tym co pomiędzy nimi.

Pani kazała, może nie werbalnie, ale wystarczyło to, co robiła. Dla Litz nie trzeba było lepszego zaproszenia. Intencje blondyny były jasne, nieważne jak niebieska była jej krew… miała rację. Myślały bardzo, ale to bardzo podobnie. Przynajmniej w tej chwili.

- Cieszę że się zgadzamy - odpowiedziała niskim głosem, przekręcając się i stając przodem do drugiej kobiety. Popatrzyła na nią spode łba lśniącymi z podniecenia oczami, a potem nagle wyskoczyła do przodu, zbijając jej nogi. Nie pozwoliła jej jednak upaść, bo nim to nastąpiło, złapała ją i wzięła na ręce niczym brankę.

Hrabina była też chyba tak samo zadowolona z rozwoju sytuacji jak i jej modelka. Chociaż jej nagły manewr najpierw ją zaskoczył i chyba nawet trochę przestraszył bo sapnęła gwałtownie. Ale gdy jednak nie upadła na podłogę tylko znalazła się w pewnym chwycie nagiej kobiety roześmiała się rozbawiona na całego.
- Jakie to ekscytujące! - powiedziała rozweselona i pogłaskała Gabrielle po policzku. - Chodź Gabi. Zabaw mnie. Po tym zawsze nachodzi mnie wena i najlepiej mi się maluje. - zaprosiła ją patrząc na nią rozpalonym z ekscytacji wzrokiem.

- Z przyjemnością - Litz kiwnęła głową, przechodząc pod łóżko. Rzuciła na nie hrabinę jak worek ziemniaków i sama podążyła za nią, łapiąc ją delikatnie za nogę i pocałowała wąską stopę. Znaczyła ustami drogę wzdłuż długiej nogi do kolana, potem wyżej - do połowy uda. Dla ułatwienia podwinęła suknię i klęknęła aby spełnić zlecone zadanie.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline