Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2019, 03:15   #296
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Zęby geta stuknęły cichutko o deski, kiedy Leiko wykonała kroczek do przodu i przystanęła na samej krawędzi mostku. Przykucnęła ponad leżącą w nieładzie kobietą.




-Ara ara, Sakusei-san -zamruczała z figlarnym uśmieszkiem igrającym na wargach. Jej łokieć odnalazł wygodne wsparcie na przygiętym kolanie, dzięki czemu mogła wesprzeć policzek na wnętrzu swej dłoni -Nie wystarczy, że mała miko przesiedzi dzisiejsze wydarzenia, teraz jeszcze Ty chcesz się przeziębić? A może Tsuchigumo stają się silniejsze, kiedy choroba zatyka im nosy i są zmuszone dowodzić armią z ciepłego futonu? -przymrużyła oczy, w których błysnęły iskierki rozbawienia -Cóż za niezwykłe istoty.

-Tsuchigumo nie chorują… ale może… powinnam rozgrzać zmarznięte ciało tuląc się do innego? Ciepłego o miękkich krągłościach wprost stworzonych, by przytulić głowę.
- Sakuno pospiesznie wstała i nerwowo poprawiała swój strój starając się zachować twarz po tak niefortunnym popisie. Kusiła Leiko, choć chyba po to by ta uwierzyła, że to był jej plan. Że ten wypadek był zaplanowaną intrygą by ją uwieść… a nie był tylko niefrasobliwym przykładem braku czujności z jej strony.- Bo chyba nie zostawisz samotnej przemoczonej mnie, na pastwę zimnych wczesnowiosennych wiatrów, ne?

Łowczyni wyciągnęła wolną rękę w kierunku Sakusei, po czym pokiwała smukłym palcem w karcącym geście.
-Iye, iye. Ani myślę poddawać dzisiaj Oka próbie i sprawdzać, czy uchroni mnie przed przeziębieniem z Twoich ramion. A takie tulenie na pewno by się takim skończyło -zamruczała, a pozornie poważnemu brzmieniu jej głosu towarzyszyło wyraźne.. rozbawienie tą nieoczekiwaną sytuacją. Nie była to najbardziej uprzejma reakcja wobec pokrzywdzonej Pajęczycy, ale i Maruiken tego dnia była stęskniona za odrobiną beztroski -Jak miałabym się niepostrzeżenie zakraść do serca Shimody, jeśli cały czas pociągałabym nosem?

-To ukryjemy się razem pod futonem, ne? Może z jakimś milutkim samurajem do towarzystwa?
- zachichotała Sakuno zwinnie wskakując z powrotem na mostek.- Ale czy jest w Shimodzie mężczyzna, który zasłużył na taki przywilej?

Maruiken wyprostowała się z gracją i leniwością kotki, którą jakiś człowiek zmusił do zmiany pozycji. Dłońmi wygładziła materiał kimona na swych udach, choć dzieło Pajęczycy było wytrzymałe i nie straszne mu były nawet zagniecenia. Taki piękny był to podarek, taki praktyczny. Szkoda jedynie, że wykonany w bieli, kolorze tak mało użytecznym dla kunoichi.

-Krążą wśród służek opowieści o tym, że egzotyczny bushi o włosach barwy słońca jest istnym olbrzymem i góruje nad innym mężczyznami nie tylko swym wzrostem. Doskwiera mu również wieczne pragnienie, a sił ma na wiele kobiet i to każdej nocy. Nieraz jednocześnie -wprawdzie myśli Leiko nie dopuszczały dzisiaj do niej wspomnień i wyobrażeń rozkoszy męskiego ciała, ale nawet teraz ciężko jej było powstrzymać uśmieszek rozchylający wargi -Może właśnie taka rozkoszna bestia mogłaby rywalizować z głodem wdowy Sakuno?

-Hai. Słyszałam o nim. Ale niestety pomiędzy nim, a mną jest wiele mnisich talizmanów, które mogłabym naruszyć próbując do niego dotrzeć. Jest więc on poza moim zasięgiem. I będzie jedną… z bardziej kłopotliwych przeszkód na naszej drodze.- oceniła Sakuno drapiąc się po podbródku.
- Ale ów apetyt może okazać się słabością, którą przyjdzie nam wykorzystać przeciw niemu. Nawet wtedy musi być ostrożne. On również ma Oko… i chyba potężniejsze zgromadził moce, niż ty Maruiken-san.

-Oh, nie wątpię. Widziałam jak walczy i ten jeden raz wystarczył, by stał się w moich oczach jednym z najniebezpieczniejszych mężczyzn jakich spotkałam w życiu
– stwierdziła Leiko, lecz milczeniem pominęła niepokojącą myśl o innym mężczyźnie, którego samo wspomnienie zaciskało się niewidzialną dłonią na jej szyi. Ile jeszcze takich potworów ukrywał klan? A ilu z nich było tutaj, w Shimodzie?

-Jeśli mnisi zapragnęli sobie zrobić z niego broń, to z pewnością już od maleńkości tuczą go sobie jak prosiaczka, karmiąc energią coraz to potężniejszych Oni. To tłumaczyłoby zarówno jego siłę, jak i.. tą lubieżną zachłanność -spod półprzymkniętych powiek zerknęła niewidzącym, zamyślonym spojrzeniem na ocalałe resztki drewnianej barierki - Ale mimo to nadal jest śmiertelnikiem. Nie wiem jednak, czy będę miała czas i.. odwagę, żeby w trakcie rytuału zająć się odnajdywaniem jego słabości.

- Możliwe jednak, że będziemy musiały znaleźć rozwiązanie tego problemu Maruiken-san.
- zadumała się Pajęczyca poprawiając na sobie nadal mokre kimono.- Dobrze, że niekoniecznie musi być ono powiązane z walką, ne?
Uśmiechnęła łobuzersko, zamilkła na moment, po czym dodała.- Mam jeszcze dla ciebie jeden podarek Maruiken-san.

-Doprawdy? Kolejny, Sakusei-san?
-zapytała łowczyni zaskoczona. Bez podejrzliwości, wręcz z niemałym zainteresowaniem, bo przecież ostatnim razem jej podarek okazał się być tak bardzo wyjątkowy -Rozpieszczasz mnie -w jej pomruku wyraźnie odezwał się niski tembr, tak przyjemnie pieszczący uszy swym brzmieniem. Nawet tak doświadczonej uwodzicielce jak Leiko nieraz zdarzało się paść jego ofiarą. Niekoniecznie wbrew sobie.
Przechyliła delikatnie głowę i wzrokiem objęła sylwetkę przyjętą przez Pajęczycę, wśród odznaczających się pod jej ubraniem kształtami starając się spostrzec ten jeden należący do tajemniczego podarku -Cóż takiego tym razem? Elegancki i zabójczy dodatek do kimona?

-Iye. Raczej coś bardzo przydatnego tej nocy…- dłonie Sakusei ujęły twarz Leiko. Palce muskały pieszczotliwie jej policzki, gdy przysunęła jej oblicze ku swojemu i… pocałowała. Namiętnie i zmysłowo.




Delikatne wargi muskały usta łowczyni. Język wodził zapraszając do zabawy, a potem.. igiełki kłów nakłuły wargę kunoichi, choć doznanie było bardziej ekscytujące niż bolesne. Bardzo egzotyczne.

Po tej chwili namiętności Pajęczyca odsunęła oblicze od łowczyni mrucząc cicho.- Teraz… jesteś moją kochanką Leiko-san. A choć…- odsunęła dłonie od twarzy Maruiken.- … nie skorzystasz z przyjemności płynących z tego faktu, to wiedz, że ten pocałunek naznaczył cię. Teraz żaden mój potomek, sługa, generał czy sojusznik cię nie tknie. Żaden z moich wojowników nie zaatakuje cię tej nocy przez pomyłkę, bo będą wiedzieli że należysz do mnie.
Splotła ręce chowając je w rękawach swego kimona i dodała żartobliwie. - Powiedziałabym, że przykro mi iż w ten sposób musiałam cię naznaczyć, ale… za łatwo przejrzałabyś me kłamstwo, ne?- po czym jej twarz spoważniała. - W ten sposób mogę się upewnić, że przynajmniej ze strony mojej armii nic ci nie grozi, acz… pamiętaj. Choć moje pajączki cię nie zaatakują, to będą bronić swojego życia i odpowiedzą na poszturchiwania z twojej strony.

Maruiken koniuszkiem języka zwilżyła swe wargi, na których jeszcze wyczuwała ten nęcący smak Pajęczycy. Intrygujący, przyprawiający o rozkoszny dreszcz emocji i gwałtowniejsze uderzenie serca, niczym pierwszy pocałunek w życiu.
Z pewnością nie spodziewała się takiego podarunku, ale.. nie wzbraniała się przed nim. Bo i przed czym? Przed pocałunkiem z ust pięknej kobiety?

-Oh, Sakusei-san. Swoimi podarunkami przyćmiewasz wszystkich kochanków. Jakaż dzisiejsza noc byłaby łatwiejsza, gdybym z każdym pocałunkiem otrzymywała podobny upominek -zaśmiała się cicho, ze szczerą wesołością tylko nieznacznie zakrytą za palcami muskającymi wargi o śliwkowej wargi. Pochyliła się w podziękowaniu -Doumo arigatou gozaimasu. Nie wyobrażam sobie niszczyć mnisich planów bez Twojego wsparcia, choć pozostaje pytanie.. -psotne iskierki przetańczyły w oczach łowczyni -Czy to do nich czujesz tak wielką odrazę, czy to mnie darzysz tak dużą sympatią?

- Och… zawstydzasz mnie Maruiken-san. Czyżbyś dążyła do tego, bym ja, skromna wdowa, wyznawała ci tajemnice mego samotnego serduszka?
- zamruczała cicho Sakuno wstydliwie pochylając głowę i przykładając dłonie do swoich piersi, których wyraźnie oznaczające się szczyty przebijały przez materiał kimona świadcząc o pobudzeniu ciała. Poza tej fałszywej skromności, oczywiście nie mogła oszukać Leiko. Tym bardziej że figlarny uśmiech zdobił usta Pajęczycy.- Oczywiście… że zależy mi na zachowaniu ciebie całej i zdrowej. Nie tylko jesteś potężną wojowniczką, bardziej potężną niż ci się wydaje.

Uniosła głowę i pochyliła się swoim ciałem ku niej dodając w pokłonie.- Ale też i zmysłową namiętną i piękną kochanką. Coś ci zdradzę o tobie Leiko-chan. Widzisz… nie tylko ten jasnowłosy ogr ma duży apetyt. To raczej wrodzona cecha was wszystkich. Gdy wypełnia was energia pokonanych potworów, gdy siła ich życiowa krąży w waszych żyłach… to potem potrzebuje potem ujścia… czy to przez intensywny wysiłek fizyczny… czy też w bardziej przyjemny sposób. Pamiętaj iż miałam kochanka z twego rodzaju, wiem jak cudownie wtedy może być.
Szeptała przybliżając się, by musnąć płatek uszny łowczyni czubkiem języka.- Och, wierz mi Leiko-chan… to były niezapomniane noce.

Dreszczyk podniecenia prześlizgnął się po odsłoniętym karku Maruiken, a gwałtownie urwany oddech sprawił, że krągłości jej piersi zafalowały pod kimonem.
-Czyżbym źle oceniła moich przeciwników? -zapytała z wesołym uśmieszkiem malującym się na wargach.

Jak dotąd Sakusei nie wymagała dodatkowej zachęty do pomagania Leiko, więc ta w jej obecności nie musiała sięgać po sztuczki doświadczonej uwodzicielki. Żadnego roztaczania namiętnych wizji, słodkich obietnic wspólnie spędzanych nocy, czy choćby niezamierzonego odsłonięcia jednego.. lub dwóch fragmentów ciała łowczyni w celu zwabienia Pajęczycy ku sobie. Tak jak w przypadku rubasznego Niedźwiedzia, tak samo i jej flirt traktowała jak żartobliwe przekomarzanie się. Chwilowe odwrócenie uwagi od snucia planów na wieczór.

-Może to nie uroczych staruszków z Chin powinnam się lękać, a drapieżnika w ciele niezwykłej kobiety, pod kuszącą czerwienią warg ukrywającego swe ostre ząbki i olbrzymie pragnienie? -przeniosła ciężar ciała na lewą nogę, aby z tak niewielkiego dystansu móc spojrzeć zaczepnie na Sakusei. Jedną dłoń wsparła na swym biodrze, tym bardziej podkreślonym talią ściśniętą pasem obi -Teraz i Ty chcesz mnie porwać? Zamknąć w pałacu z pajęczyn, karmić demonami i.. spijać rozkosze mego apetytu?

-To kusząca propozycja… ne Maruiken-san?
- zamruczała Pajęczyca i poprawiła strój na swoim dekolcie pozwalając Leiko zerknąć na pokusy kryjące się pod jej kimonem.- Aczkolwiek myślę, że ty akurat nie potrzebujesz spijać demonów, by wykazywać się namiętnością, ne? Kirisu-kun nie szczędził mi szczegółów…- szeptała Sakuno przykładając palec do ust łowczyni, by ją chwilowo uciszyć. Wodziła opuszkiem po jej wargach dodając.- Och, nie martw się. Nie skradłam mu serduszka. Nadal należy do ciebie. Nie skradłam mu też tej nocy… ale możliwe, że wczoraj usnął w ramionach jakiejś wieśniaczki. Ot, skradłam mu parę opowieści o tobie słodząc jego uszka komplementami, pozwalając zerkać w dekolt i hojnie dolewając sake. Ma poważne zamysły wobec ciebie… poważne i niedorzeczne. I po pijaku nie potrafi trzymać “sekretów” za zębami. Wedle jego opowieści, jesteś jego kochanką i prawie przyszłą żoną. Urocza ta jego naiwność, ne?

-Hai, niezwykle urocza. Jednak jeśli takie myśli go uszczęśliwiają, to kim ja jestem, by łamać jego serce? Szczególnie, że oboje czerpiemy korzyści z tego.. zauroczenia
– zamruczała Leiko po tym, jak łagodnym gestem odgoniła paluszek Sakusei ze swych ust -Ale przecież nie było Cię na wczorajszej uczcie. Czyżbyś wślizgnęła się między łowców dopiero po moim wyjściu? Tak bardzo byłaś ciekawa opowiastek Płomienia, że chciałaś go mieć tylko dla siebie? -przymrużyła oczy w zaintrygowaniu - Mojego yojimbo także o mnie wypytywałaś?

- Hai… miałam chwilę czasu przed nocną schadzką, więc postanowiłam zasięgnąć języka, zwłaszcza że twój Kogucik był bardzo rozgadany.
- odparła z uśmiechem Sakuno obchodząc Leiko dookoła.- Więc wypytałam z ciekawości. Twojego yojimbo zaś nie… niestety nie miałam czasu na pogaduszki z nim, wtedy gdy przebywałam wśród swoich. Może jeśli wrócę…
Pajęczyca spochmurniała, jakby jakiś zła chmura rzuciła cień na jej myśli. Oparła się znów o poręcz mostka, tym razem wybierając mocniejszy fragment konstrukcji. Uśmiechnęła się do łowczyni ni to przepraszająco ni to figlarnie.- Próbowałam z wczorajszej nocy wydusić jak najwięcej przyjemności. Tak jak robili to inni łowcy. Nadal tego pragnę, wszystkiego by… nie myśleć o tym co… trochę ci zazdroszczę, wiesz? Jesteś taka spokojna w obliczu tego co będzie. Ja już dawno nie musiałam stawać przeciw zagrożeniu na tyle potężnemu, by się bać o swoje życie… ten strach trochę mnie… paraliżuje.
Zasępiła się i dodała.- Gome… przykro mi, że zepsułam tak miłą rozmowę, tak przykrym tematem.

Łowczyni pokręciła głową, mówiąc -Iye, iye. Rzeczywiście miło było skierować myśli ku przyjemniejszym ścieżkom, lecz beztroska nie pomoże nam, kiedy szaleństwo rozpęta się w całej Shimodzie.

Podeszła bliżej Pajęczycy i dołem pleców wsparła się o barierkę. Ostrożnie, nasłuchując przy tym wszelkich odgłosów sprzeciwu ze strony mostku, w razie gdyby ciężar obu kobiet okazał się zbyt wielki dla delikatnej konstrukcji.

-Gomen, nawet nie pomyślałam o tym, jak Ty się czujesz wobec zagrożeń dzisiejszej nocy. Z góry założyłam, że potęga czyni Cię nieustraszoną.. ale podejrzewam, że mnisi są w stanie we wszystkich zasiać paskudne ziarnko strachu. Pewnie nawet demoniczny generał się ich obawia - nie zabrzmiało to pocieszająco. Bo jeśli nawet tak potężne kreatury lękały się gości klanu, to jakie naprawdę ona miała szanse na przetrwanie nocy? -I nie myl mojego pozornego spokoju z pewnością siebie, Sakusei-san. Najchętniej uciekłabym z Shimody i zatrzymała się dopiero daleko od ziem Hachisuka.

-Tak czy siak, obie nie mamy wyboru. Zamierzam umilić sobie jakoś południe. Może nie tak intensywnie jak wczoraj, ale…
- Pajęczyca spojrzała na Leiko dodając. -... kto wie? Na pewno spróbuję zająć me myśli czymś innym, niż zbliżającym się wieczorem. A ty Maruiken-san ? Co doświadczona łowczyni zamierza robić tego dnia? Bo chyba nie ostrzyć wakizashi, ne?

-Wczoraj jeden z moich braciszków
-to słowo brzmiało tak nienaturalnie na języku Maruiken, że za każdym razem krzywo unosiło kąciki jej warg w kwaśnym uśmieszku. Było to całkiem precyzyjne odzwierciedlenie jej nastawienia do swoich nowych, równie przeklętych krewnych - z Okiem, zniknął gdzieś w towarzystwie mnichów. Jest tak samo nadzwyczajnie utalentowany, jak i.. łatwowierny. Dlatego chciałabym się upewnić przed rytuałem, że nie zdołali mu za bardzo namieszać w głowie swoimi słodkimi słówkami - zerknęła na swoją towarzyszkę zza pukla włosów zwyczajowo opadającego na prawe oko -Z intensywnymi atrakcjami wolę poczekać do wieczora. Będzie ich nadto, ne?

-Będą intensywne… to prawda. Niemniej wątpię, by któraś z tych atrakcji była przyjemna.
- przeciągnęła się leniwie Sakuno.- Pewnie cię to zdziwi, ale ja już nie lubię walczyć. A co do braciszka, to mogę pomóc ci go poszukać. I tak jeszcze nic… - tu spojrzała krągły biust Maruiken uwięziony pod kimonem.-... ciekawego nie zaplanowałam.

Leiko zaśmiała się cicho, kiedy pewne wyobrażenie na moment zdominowało jej myśli -Oh.. obawiam się, że towarzystwo dwóch kobiet, szczególnie dwóch tak pięknych kobiet, może się okazać dla Wilczka straszniejsze od spotkania z najpotężniejszym Oni -w swym rozbawieniu przesłoniła usta krańcem długiego rękawa kimona, którego biel tak gustownie kontrastowała z ciemnym fioletem barwnika pokrywającego jej wargi -On wymaga delikatnego podejścia, jak do małego zajączka. Ale gdybyś z pomocą swoich pajączków mogła go odnaleźć, to oszczędziłabyś mi przeszukiwania całej Shimody.

- Hai. Dam znać jak go znajdę. A tymczasem pójdę osuszyć moje kimono.
- Sakuno wyprostowała się i spojrzawszy na rozmówczynię nachyliła swe oblicze ku jej twarzy.
- A gdybyś miała… jakieś… - uśmiechnęła się łobuzersko. - … ciekawe pomysły na urozmaicenie reszty dnia…- usta Pajęczycy objęły miękkimi wargami czubek nosa Maruiken.- ... to jestem otwarta na sugestie.
Po tym “pożegnaniu” Sakuno wyprostowała się i z nieludzką zmysłowością ruszyła w kierunku osady. Żaden ruchów jej ponętnego ciała nie umknął złocistym oczom łowczyni, która przyglądała się odchodzącej kobiecie na równi z zaciekawieniem, co i.. ciągłym rozbawieniem. Sakusei doprawdy była jedyna w swoim rodzaju.

Rozbawienie.. Leiko nie spodziewała się go dzisiaj zaznać. Iye, nie była z natury ponura, ale też nie miała w zwyczaju całymi dniami głupiutko chichotać, o ile nie wymagała tego od niej sytuacja. Niektórzy mężczyźni o wiele łatwiej dzielili się swoimi sekretami z wesolutkim dziewczątkiem niż z enigmatyczną kobietą oszczędnie pieszczącą uszy swoim śmiechem. Im życie dodawało jej lat, tym rzadziej przyjmowała rolę tej pierwszej.
Rozdawała uśmiechy wedle swych własnych potrzeb, a czasem całkiem bezwiednie pod wpływem chwili beztroski. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj, kiedy przechadzała się po Shimodzie w poszukiwaniu samotności i odpowiedzi, jej ściśnięte w niepewności wargi zastępowały uśmiechy, a ponure myśli dusiły wszelkie zalążki dobrego nastroju. Przynajmniej tak było do czasu spotkania z Sakusei.
Jakież było to niezwykłe, że ze wszystkich osób zebranych w Shimodzie – sojuszników, kochanków i tych nielicznych osób tak całkiem zwyczajnie lubiących towarzystwo Leiko, to właśnie Tsuchigumo udało się chwilowo poprawić jej nastrój. Sytuacja stawała się tym bardziej nieprawdopodobna, gdy brało się pod uwagę z jaką łatwością Sakusei mogłaby zmiażdżyć swym idealnym paluszkiem posiadaczkę demonicznego oka. Nawet jeśli była zbyt wyrafinowanym potworem i nie w smak jej było ludzkie mięso, to zapewne nie pogardziłaby zrobieniem sobie z łowczyni swej niewolnicy co.. zapewne nie byłoby strasznym losem. Jednakże Maruiken miała nadmiar obowiązków. Nie mogła przez resztę życia zabawiać wygłodniałej Pajęczycy.

Ah, gdybyż tylko dzisiejszą noc można było w równie łatwy sposób uczynić.. znośniejszą. Byle żarcikiem opowiedzianym mnichom. Byle wykazaniem się przezabawną niezdarnością na oczach Oni. Figlarność byłaby jej bronią, uśmiechy pancerzem. Takie pole walki znała, nie te pełne zamętu i agresywnej energii mężczyzn toczących boje w imieniu swych Panów. Mateczka nie wychowywała swoich cór na ostrza walczące w bitwach. Leiko i jej siostrzyczki działały w subtelniejszy sposób. Nie wskakiwały w wir tnących katan, świszczących strzał, wybuchów magii, demonicznych szponów i splunięć jadowitej śliny. Iye, one były tam, gdzie wielcy Panowie odgrywali swe wojny na planszach z pionkami. Korzystały ze swych zwinnych języczków, równie zwinnego dobierania ról do okazji, a przede wszystkim z ludzkich niedoskonałości. Miały swobodę działania, cienie ukrywały je przed wrogimi spojrzeniami.
Ale nie ona. Demoniczne dziedzictwo sprawiało, że błyszczała jasno w oczach mnichów zamiast być tylko kolejną nieważną twarzą w tłumie łowców. Niegodną zapamiętania, zwracającą na siebie uwagę jedynie zmysłową powłoką ciała, nie paskudnym sekretem krążącym w jej żyłach.

I może.. może gdyby Oko nie pchnęło jej na te obce ścieżki, to właśnie teraz przechadzałaby się po gwarnych uliczkach Miyaushiro.
Może miałaby zaplanowane spotkanie z wysoko postawionym samurajem, a może „przypadkiem” wpadłaby na niego i rozmową zaczęłaby sobie tkać dojście do pałacu daymio.
Może w tym momencie tonęłaby myślami w gąszczu fascynujących intryg klanu.
Może byłaby już o krok bliżej odnalezienia siostrzyczki zagubionej w zgniłym sercu siedziby Hachisuka.
Może nocą nie musiałaby dbać o demony, mnichów i ich rytuały, a jedynie o ramiona swego namiętnego yojimbo.
Może..

Bezsilność i zmęczenie wydobyły ciche westchnienie spomiędzy warg Maruiken .




Nie było sensu snuć takich wizji. Miyaushiro zostało daleko i jedyną drogą powrotną była ta.. do przodu. Usłana demonami, chińskimi mnichami oraz ich nieludzko groźnymi popleczniczkami. A to były tylko te znane jej niebezpieczeństwa – ile jeszcze nieznanych ukrywały ziemie klanu?

Przeżyła już wiele wiosen i zim, niejedną misję zakończyła sukcesem ku zadowoleniu swej drogiej Mateczki. Ale ta była pierwszą, która wystawiała jej umiejętności na tak wielką próbę.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem