Bełt z kuszy wbił się w zbroję strażnika, który nic sobie nie zrobił z faktu, że z jego brzucha wystaje zaopatrzony w stalowy grot kawałek drewna. Fakt ten tylko potwierdził domysły Lothara, co do stanu nie-życia obrońców wieży. Sam szlachcic, zaopatrzony w cudowną broń ze świątyni Sigmara, zaatakował drugiego strażnika. Zwolnione reakcje, nieco mechaniczne ruchy i brak zdroworozsądkowej oceny sytuacji przesądziły o wyniku tego starcia. Podobnie jak przewaga liczebna, gdy i Berni włączył się do akcji. Dwa zakute w zbroje, pokryte warstwą zasuszonej skóry i mięśni szkielety strażników dołączyły do pyłu leżącego na podłodze wieży.
Dalej, za drzwiami znajdował się okrągły parter. Pomieszczenie było równie zaniedbane jak wejście. Wszędzie zalegał wielomiesięczny kurz, w kątach i na niszczejących sprzętach pełno było pajęczyn. Na stole, otoczonym przez powywracane krzesła znajdowały się spleśniałe już dawno i wysuszone resztki, ułożonego na półmiskach posiłku.
Po prawej stronie, we wnęce znajdowała się studnia, a po lewej schody wiodące na wyższy poziom wieży.