- Dobra, ludzie - zaczęła Sigrun. -Zanim tam wejdziemy - po pierwsze primo, dokąd mamy wypierdalać, kiedy sprawy przybiorą obrót z gównianego do poziomu dziesiątego metra szamba? Musimy mieć jakiś punkt zbiórki i punkt orientacyjny, gdzie spotkamy się ponownie albo w którą stronę powinniśmy uciekać, kiedy skrewimy. Po drugie - przyda się nam trochę zapasów - jak macie sprzęt, dajcie nam trochę, bo kiedy będziemy uciekać, nie będziemy mieli czasu na wymienianie się. Wisiorki, co czują Strefę też się przydają. Po trzecie - co tam według was jest w tej ruderze i co możemy zrobić, żeby przeżyć? Niby hellhoundy są, ale przecież ma być coś więcej, co nie? - zapytała.
- Acha, jeszcze taki dyngsik, żeby było jasne. Mam przy sobie klamkę i kuszę, jeśli sytuacja będzie tego wymagać, strzelam w bestię i w dupie mam, że Strefa i tak dalej. Jak będzie coś szło nie tak, ratujemy nasze dupy. Ale to pewnie wiecie już sami
- No to strzelaj. Nie krępuj się. Po to tam idziecie. By turyścic na całego. Dajcie sobie na luz i róbcie to wszystko czego zwykle wam zabranialismy. Po to tam idziecie. - Nick odpowiedzial po krótkiej wymianie spojrzeń z pozostałymi stalkerami. Ci pokiwali głowami zgadzając się z jego słowami.
- A punkt zbiórki może być nieaktualny. Może być tutaj przed bramą. Ale nie wiadomo kto, kiedy, w jakim stanie i w jakich okolicznościach wyjdzie na zewnątrz. Dlatego trudno coś planować. Jak usłyszycie gwizdek po prostu spróbujcie iść na odgłos gwizdka. - Pszczółka wzruszył ramionami na znak, że sytuacja jest tak nie wiadoma, że trudno coś planować i trzeba będzie szyć na bieżąco.
-Tak samo jak nie wiadomo co tam jest. Pewnie czarny mech i może hellhoundy jak chłopaki mówili. A co jeszcze to nie wiadomo. Trzeba sprawdzić na miejscu. - Kari dorzuciła swoje trzy grosze do tego co mówili jej koledzy po fachu.
- Dajmy im coś jak tamtym. Przecież możemy już później nie mieć okazji. - Abi popatrzyła na pozostałą trójkę stalkerów i wyjęła z zasobnika jedną świecę. Po chwili wahania pozostała trójka też zrobiła podobną zrzute jaką na drogę dostali Marian i Mervin.
- Nie mamy tego nieograniczonych zapasów. - mruknęła Kari ledwo ukrywając irytacje. Wydawało się, że stalkerzy podobnie uważają obdarowywanie turystów swoimi specowymi zabawkami za wyrzucanie ich w błoto. Sami zapewne uważali, że zrobią z nich skuteczniejszy użytek. No ale ulegli prośbie Abi i ta mogła przekazać niewielką paczuszkę w ręce Szwedki.
- Gdybyśmy później musieli stąd iść na lotnisko na własną rękę, to w którą stronę mamy iść? - David zadał pytanie, na które stalkerzy nie odpowiedzieli.
- W którąkolwiek. O mapę strefy się teraz pytasz. - Nick pokręcił nieco głową obdarzając Australijczyka cierpkim spojrzeniem. Widocznie wszystko co kojarzyło się stalkerom z robieniem mapy czy podobną nawigacją w strefie budziło ich wesołość albo irytację.
- My się chyba nie rozumiemy - odparł David. - Nie pytam o mapę, ale mam wrażenie, że wy sobie wyrobiliście dodatkowy zmysł, który pozwala wam odnaleźć w strefie odpowiedni kierunek. Gdybyś teraz chciał opuścić strefę, to w którą stronę byś się udał?
- Jeśli szukamy kursu, jak w piętnaście minut zostać stalkerem, to chyba tutaj se damy spokój - rzekła Sigrun. - To wszystko, co chciałam wiedzieć. To co, ekipa, ruszamy?
- Ruszamy. - David skinął głową.
Byli już spakowani, od stalkerów nic się nie mogli dowiedzieć - nie warto było tracić czasu.
- Czuj duch. - rzekła jeszcze Sigrun, zanim zaczęli iść w stronę dworku. - Wchodzimy po cichu i po cichu czekamy na naszą kolej, żeby uciekać - dodała.