Mieli się rozdzielić.
I znów się okazało, że stalkerzy są nie do końca tak uczynni, jak by mogli być...
Owszem - podzielili się zapasami, ale wyjaśnić, w jaką stronę iść, by wydostać się ze strefy, już nie raczyli. A tłumaczenia, jakich udzielił Nick, było - delikatnie mówiąc - mętne. Co mu szkodziło powiedzieć "gdybyśmy teraz chcieli wyjść, ze strefy, to ruszylibyśmy tam"? I wystarczyłoby machnąć ręką, wskazując kierunek, a nie opowiadać głupoty o mapach i ich bezużyteczności w strefie.
Może faktycznie zbyt częste pobyty w strefie źle wpływały na szare komórki. Może i dobrze, że była to osiemnasta wyprawa Nicka w strefę, a nie, na przykład, dwudziesta ósma.
Dalsza dyskusja nie miała sensu.
David odprowadził wzrokiem odchodzących stalkerów, po czym pozbył się części ekwipunku, odkładając zbędne chwilowo rzeczy na brzegu ścieżki, by móc - podczas (nawet pospiesznego) opuszczania terenu Instytutu - zabrać te rzeczy.
Rozglądając się uważnie na wszystkie strony David ruszył, środkiem ścieżki, w stronę budynku, który stalkerzy określili mianem Instytutu. |