Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2019, 22:12   #22
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Grolschowie, choć jako jeden z najstarszych rodów nie siedział z przodu, ani z tyłu, ale gdzieś mniej więcej w dwóch trzecich. Tak, mogliby przesiąść się bliżej i nikt by nie robił rabanu, ale to miejsce było idealne. Ludzka potrzeba pokazania się była zgubna i pamiętał to ze słów swego dziada. "Kto na Pana się przoduje i to ochoczo pokazuje tego Włodarz batem szczuje". A że bata lepiej unikać...

"Tss..." zawitała myśl u Horsta, ale po chwili w jego umyśle rozkwitł nikły uśmiech. Tak... Henryk miewał problemy, ale był do szpiku kości religijny... to oznaczało jedno, problemy. Wierzał mu jednak. Takiej bajki raczej trudno byłoby mu wymyślić, nawet jeśli by baaaardzo mocno zapił. Tak, zawsze istniał ten cień szansy... Gdzie był jego 'brat' Widzący, gdy był potrzebny?

Wtem dzieciarnia młynarczyków zdecydowała opuścić świątynię! Doskonale! Nie musiał wysyłać swojego potomstwa na czaty w próg. Jeśli rzeczywiście zbliżało się zagrożenie to je wypatrzą i przy odrobinie szczęścia wrócą ostrzec, lub krzyki i piski przerażenia będą na tyle głośne, by je usłyszeć!

Teraz jednak nie zaprzątał sobie tym głowy. Słuchać i obserwować. Zbierać najmniejsze skrawki wiedzy o ludziach i istniejących między nimi zależnościach. To była jedna z pierwszych lekcji jakie dał dzieciakom i wpajał im ją do głów niczym kowal napieprzający młotem w kawał żelastwa na kowadle. Najmniejszy ruch mięśni, przejęzyczenie, nuta emocji... to wszystko stanowiło człowieka, a ten co potrafił takiego człeka czytać miał w ręku potężną broń. Mógł grać na najskrytszych lękach, pragnieniach i potrzebach by osiągnąć własne cele. Największą nadzieję miał w Lutherze. Wszak to on po nim miał przejąć schedę...

Iście piękne było gdy starzec w kiecce podszedł do Henryka i przemówił. Piękne, bo oto zaczynał stawać się cierniem w boku tych co wciąż wierzyli w Dawne Ścierzki i tych co widzieli wojnę. Wojnę w której ścierały się dwie siły wierzące w tego samego Stwórcę... pytanie więc po której stronie był ten fałszywy bożek, skoro nawet wiernych w świątyniach nie oszczędzali żołdacy? Oczywiście, były to śladowe zdarzenia, ale nasłuchał się dość o okrucieństwach i tego jak tyn bóg i jego kapłani modlili się o dobre dla siebie rzeczy... sprzeczne rzeczy, bo inny modlił się o to samo. Temat rzeka! Tak czy inaczej, po kilku ukradkowych spojrzeniach wiedział, że nie był sam w tej myśli. Był jednak inna myśl. Bardziej... niepokojąca. Oto bowiem starzec miał ciągotki do władzy i wyręczania się boskim mandatem by podporządkowywać sobie ludzi... wielce niepokojące. Tak, będzie musiał mieć na niego baczenie!

Ze spokojem zdecydował się jednak nie przerywać tej farsy... Widział za mało. Dużo za mało by interweniować. "Znaj swego wroga, Horst." Mawiał dziadek "I wiedz, że przyjaciel to nikt inny niż wróg który jeszcze się nie ujawnił!" To co powie Henryk i jak zareaguje kapłażyna zadecyduje o tegoż parcha losie. Chce władzy? Dostanie ją, ale nikt nie stanie Grolschom na drodze do wielkości!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline