Franciszka nigdy nie była osobą, która regularnie uczęszczała na nabożeństwa w kościele. Właściwie to nikt nigdy nie zaszczepił w niej wiary w cokolwiek. Przez wszystkie lata nauczyła się, że ufać może tylko sobie, że jedyną osobą do której może zwrócić się w razie potrzeby jest ona sama. Dlatego właśnie nie rozumiała, dlaczego niektórzy ludzie z każdym, nawet najbardziej błahym problemem zwracają się do kapłana.
Zauważyła, że przyjazd kapłana wywołał poruszenie wśród wieśniaków. "Pójda, co by ino z czystej ciekawości." Zajęła miejsce w ostatnim rzędzie, tak co by nie zwracać na siebie większej uwagi i słuchała o co, zawsze było tyle krzyku. Zastanawiała się, czy pewnego dnia zacznie odnajdzie w sobie wiarę w coś, co na dzień dzisiejszy wydaje się jej niepojęte. Może był to początek jakiejś większej zmiany, którąś chciała zaprowadzić w swoim życiu. Z rozmyślań wyrwało ją nagłe poruszenie |