Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2019, 01:03   #10
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10 2075.01.13 nd g. 15:10

Wątek 1




Czas: 2075.01.13 nd g. 15:10
Obsada: Jonas, Mackenzie, Taras + Aurora (epizodycznie, łącze)
Miejsce: batyskaf


- Dawaj, jeszcze ta. - dwie sylwetki w niezgrabnych skafandrach stanęły obok płaskiego wózka na którym znajdowało się beczkowata konstrukcja boi radiowej. Druga z sylwetek skinęła głową chociaż sztywne połączenie hełmu z resztą skafandra nie przekazało tego ruchu na zewnątrz. Ale widać było przez szybę hełmu kiwającą się głowę o ładnych rysach twarzy i czarnych włosach. Obie pancerze powtarzając ruchy swoich operatorów naparły na beczkowaty konstrukt i ten drgnął, przechylił się i w końcu zsunął się w plamę czarnej wody widocznej w podwodnym włazie. Efekt podwodnego dzwonu sprawiał, że póki batyskaf zachowywał pion to woda, nawet prawie kilometr pod powierzchnią, nie wlewała się do środka.

- No popatrz a myślałem, że ten wymóg aby boje miały profil dopasowany do tego włazu to zbędna, konsturkcyjna fanaberia. - przyznał główny inżynier bazy patrząc jak obły kształt znika w czeluściach ocenicznej czerni. Nawet światełka kontrolne szybko przestał widzieć. Ale pewnie dlatego, że Taras powoli ale wciąż płynął batyskafem więc wyrzucona boja została z tyłu jak bomba czy skoczek zrzucana z samolotu.

- To możemy zamykać? - Amerykanka uśmiechęła się i wskazała na otwarty właz gdzie błyskała czerń ocenicznej głębi. Niby znała tą zasadę dlaczego woda nie wdzierała się do otwartego pojemnika jakim obecnie była ładownia batyskafu ale jednak i tak było to dla niej trochę deprymujące.

- Tak, można. - Jonas skinął głową co znów widać było tylko za szybką hełmu a nie po sylwetce skafandra. Po ładowni rozszedł się metaliczny dźwięk gdy kolano skafandra brzdęknęło o kratkę podłogi.

- Taras, ostatnia poszła. Masz coś? - kobieta dała inżynierowi zamknąć tą cholerną dziurę w podłodze i sama zaczęła mówić do pilota w szoferce tej małej łodzi podwodnej.

- Mam ją. Wszystko działa. Zapytam Auri. - w słuchawkach usłyszeli głos Rosjanina którego w beczkowatej ładowni batyskafu nie widzieli ale mieli ze sobą łączność radiową. Norweg wstał do pionu i popatrzył na Amerykankę. Zgłosili się do tej misji na ochotnika. On na wypadek jakichś kłopotów technicznych a ona gdyby potrzebna była pomoc medyczna. Musieli być gotowi do wyjścia na zewnątrz więc ubrali skafandry. Z tym, że Mac miała na sobie III-kę bo z IV-ek no jedną miał zagrzebany gdzieś pod dnem Doug a drugą Jonas. Niestety III-ka była atestowana do 1000 m p.p.m. więc tak naprawdę Jon musiałby wyjść na zewnątrz sam. Chyba, że Kanadyjczyka udałoby się odnaleźć i jakość przenieść wyżej. Ale jakby się go udało wynieść to pewnie i udałoby się go zapakować do ładowni batyskafu. A na razie oboje czekali co przyniesie współpraca między operatorem batyskafu a ich specem od łączności.

- Chłopcy i dziewczyny! Mamy go! - w słuchawkach bez ostrzeżenia rozległ się radosny głos Rosjanina. Para nurków przybiła sobie piątkę. No tak symbolicznie. Szczypcami skafandrów ten gest wychodził słabo ale liczyły się intencje.

- No to dawaj, schodzimy po niego. - zawołał wesoło Jonas. Mac też się uśmiechnęła chociaż oboje zdawali sobie sprawę, że to dopiero pierwszy krok akcji ratunkowej. A nawet nie wiedzieli czy jest jeszcze kogoś ratować. W końcu boje namierzyły tylko sygnał trackera a tracker nic nie mówił o stanie nurka i skafandra. No ale zawsze trzeba było być dobrej myśli prawda?

Siedzący samotnie w kabinie batyskafu Taras też się uśmiechał. Chociaż przez to wszystko było mu strasznie gorąco i strasznie się pocił. Ale nie mógł teraz wymięknąć! ~ Człowiek może dużo a radziecki jeszcze więcej. No nie? ~ rzucił sobie autoironicznie w myślach gdy obniżył dziób maszyny kierując ją w ciemną chmurę jaka wciąż unosiła się ponad dnem kanionu. Wiedział, że tylko Jonas może wyjść na zewnątrz aby coś pomóc, dla Mac która miała starą III-kę było już zbyt głęboko. Mogła opoerować co najwyżej z 200 metrów powyżej, tam gdzie podwodny wąwóz się zaczynał na szczycie tego grzbietu górskiego.

Szybko musiał lecieć tylko na przyrządach. Bo za pancernym szkłem kabiny widział tylko unoszące się drobiny. Nawet światło potężnych reflektorów w nich grzęzło. Kamery z tego samego powodu też były bezużyteczne. Musiał lecieć na podstawie wskazań sonaru i namiaru na tracker jaki przesyłały boje i korygowała Auri siedząca kilka kilometrów dalej w centrum łączności bazy. ~ Nie stary, wcale nie myśl o tym, że możesz zagrzebać w mule jedyną taxi jaką tu mamy albo, że zaraz zejdzie kolejne osuwisko. ~ Rosjanin podrapał się nerwowo po szyi i szybko otarł rękawem spocone czoło. Szkoda, że Douga tu z nim nie było. W tak trudnych warunkach do pływania jak cholera by mu się przydał drugi pilot batyskafu. Poza tym z Kanadyjczykiem zwyczajnie dobrze było pogadać. Zawsze rzucił coś na rozluźnienie atmosfery.

- Taras! Coś mam! Podkręć radio! Cholera chyba mam jakiś syngał! To może być Doug! Jesteś na tyle blisko, że może go złapiesz! Spróbuj coś zagadać do niego, może odpowie! - w słuchawkach usłyszał podniecony głos Francuzki. Cholera udało jej sie złapać sygnał raiowy Douglasa?! Jak tak to by znaczyło, że skafander jest cały bo radio było w jego wnętrzu! Czyli rosły by szanse, że nurek wciąż żyje!

- Już sprawdam! - Taras prztyknął przełącznik i przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć. Czuł kompletnąpustkę w głowie. Co powiedzieć zagrzebanemu w mule koledze? - Doug, słyszysz mnie? Tu Taras. Słyszysz mnie Doug? - powiedział coś i czekał z zapartym tchem. Ale cholera! Musiał prowadzić maszynę w tej kurzawie. Skaner wciąż pokazywał zmniejszające się wartości. 68 m…. 65 m… 62 m…

- Taras przełącz mnie na ten kanał. Zajmij się prowadzeniem ja spróbuję go wywłoać. Nawet jeśli nie będzie mógł odpowiedzieć to powinno go to podnieść na duchu. - Mackenzie czekała na głos zaginionego kolegi z takim samym napięciem jak wąsacz. I tak samo się nie doczekała. Ale za to uznała, że mogła zrobić coś jeszcze a przy okazji odciążyć Rosjanina od jego zajęć.

- Taras, jak blisko dna jesteśmy? - Jonas postanowił się nie wtrącać w te negocjace i znów zaczynało go irytować ta bierna rola obserwatora. Stał razem z Mac wewnątrz tej cysterny i właściwie po wypchnięciu boi nie miał już nic do roboty.

- Przekraczamy 50 m do dna. Mniej więcej bo tu spory skos jest tego dna. - odpowiedź operatora batyskafu przyszła prawie od razu. Obaj umilkli gdy słyszeli w słuchawkach głos pani psycholog.

- Doug to ja, Mac. Jest ze mną Jonas i Taras. Schodzimy do siebie. Taras ma cię na namiarzę, zaraz zaczniemy cię odkopywać. Wytrzymaj jeszcze trochę. Możesz nam coś odpowiedzieć? Bardzo byś nas podniósł na duchu gdybyśmy mogli znów cię usłyszeć. - Bullock mówiła spokojnym, opanowanym głosem jakby odnalezienie i wydobycie zaginionego nurka było kwestią najbliższego kwadransa. Aż trudno było jej nie wierzyć słysząc taki kojący, kobiecy głos koleżanki. Ale znów nie doczekali się żadnej odpowiedzi z dołu.

- Może ma uszkodzone radio. - mruknął cicho Knudsen pozwalając sobie na ten komentarz. Czuł jak batyskaf jest wciąż pochylony ku dziobowi więc wciąż się ostrożnie zbliżali do dna. Ale teraz coś jakby jeszcze łagodniej. Czyżby Taras trymował maszynę?

- Dobra mam 10 metrów do dna. Niżej nie zejdę bez pilota. Więc Jonas jakbyś mógł… - maszyna rzeczywiście wyrównała a w słuchawkach odezwał się jej sternik. To było to na co czekał Norweg. Nareszcie! Koniec bezczynnego czekania!

- Jasne. Mac przypniesz mnie? - zwrócił się do koleżanki wskazując na linkę jaką mogła zaczepić jego skafander do wysięgnika. Dzięki czemu mogli go wciągnąć na pokład w każdej chwili albo od biedy nawet odpłynąć wlokąc go za sobą i wciągając po drodze. Podejrzewali, że te osuwisko na dole może pochłonąć wszystko, z czymś tak ciężkim jak ADS to nawet po czubek hełmu.

- Oczywiście. - Mac uśmiechnęła się i spróbowała chwycić szczycpacmi kombinezonu ten wysięgnik z zaczepem no ale nie miała takiej wprawy jak Doug czy chłopaki więc trochę jej z tym zeszło.


---



Wątek 1




Odkurzacz - Jonas zasysa odkurzaczem muł z dna próbując dogrzebać się do Douga. Ryzyko dużej straty czasu jeśli zacznie się z niewłaściwego miejsca.

Ręczny wykrywacz metalu - Jonas może przejść się z ręcznym wykrywaczem metalu licząc na to, że wykryje sygnał z skafandra Douglasa. Ma mniejszy zasięg niż tyczka więc jeśli nurek jest zagrzebany bardzo głęboko to go nie wykryje ale jeśli wględnie płytko to takie skondensowane źródło metalu to prawie na pewno ADS. Ryzyko zagrzebania się nurka w mule

Tyczka - sprawdzanie dna tyczką podobnie jak podczas akcji ratunkowych przy lawinach. Tyczka powinna mieć większy (głębszy) zasięg niż rwm ale niekoniecznie wykryty obiekt stały pod dnem musi być nurkiem. Ryzyko zagrzebania się nurka w mule.

Zawieszenie - Jonas zostaje spuszczony na linie na zewnątrz batyskafu. Może pokierować batyskafem tak aby ten sam sprawdził dno odkurzaczem. Minimalne ryzyko zagrzebania się Jonasa w mule.



-----




Wątek 2




Czas: 2075.01.13 nd g. 15:10
Obsada: Lisa
Miejsce: medlab


Szczerze mówiąc to Lisa wolałaby teraz być w swoim laboratorium i badać te przełomowe znalezisko. Ale akcja ratunkowa Douga wszystko postawiła na głowie. Nawet to, że Mac postanowiła dołączyć do zepsołu ratunkowego więc ktoś musiał ją zastąpić w medlabie. No ale teraz gdy blondynka z grubym warkoczem siedziała przy biurku i pochylała się nad okularem mikroskopu odkryła, że wcale się nie nudzi. ~ Co to jest?! ~ nie była pojęcia na co właściwie patrzy. Raczej wiedziona naukową ciekawością zajrzała w okular mikroskopu widząc, że Mac zostawiła tam jakąś próbkę. Nie spodziewała się jakichś sensacji. A jednak!

Pod okularem bez kłpotów rozpoznała próbkę ludzkiej tkanki. Co samo w sobie nie było ani niezwykłe ani sensacyjne. W końcu co innego mogła badać druga lekarz w medlabie pod mikroskopem jak nie jakies próbki ludzkich tkanek? No ale prawdziwa sensacją były mikroby jakie buszowały po tej ludzkiej tkance. Co to jest?! Wyglądało jak małe kryształki czegoś. I pochłaniały, pasożytowały, namnażały się na tej tkance.

Samo to było dość sensacyjne. Ale wprost niepokojące były oznaczenia próbki. “Pacjent 839”. I data. Dzisiejsza! Gdy to skojarzyła poczuła, że robi jej się gorąco. To by znaczyło… ~ Że to jest próbka kogoś z nas… ~ innych ludzi tu przecież nie było. I to próbka z dzisiejszego poranka! Zainfekowana czymś… Kryształami? Nie, nie wyglądało to groźnie. Co ta Mac tu miała? Cholera bez niej nawet nie wiedziała kto się kryje pod kodem “Pacjent 839”. Mógł być ktokolwiek. Bo przy śniadaniu Mac pobrała próbki każdego z nich. Tak na wszelki wypadek jak mówiła. Nikt nie oponował i traktował to chyba jako rutynę i wyjście naprzeciw zasadom BHP skoro wczoraj mieli alarm o skażeniu biologicznym.

- No i co teraz? - blondynka sapnęła i oparła się o oparcie krzesła patrząc w zamyśleniu na kryjący swój sekret mikroskop. Westchnęła i wstała podchodząc do szafki aby zrobić sobie tej dobrej herbaty jaką ostatnio piły tutaj z Auri. Musiała to przemyśleć.


---


Wątek 2




Co może zrobić Lisa?


- Poczekać - poczekać aż Mac wróci i z nią się rozmówić o co chodzi z tą próbką i “Pacjentem 839”.

- Rozkodować - przesłać pakiet zaszyfrowanych z komputera Mac do Aurory z prośbą aby je rozszyfrowała.

- Wysłać - zgrać dane i przekazać do wysłania do centrali. Gdy łącznosć zostanie odzyskana zostaną automatycznie wysłane.

- Zbadać - pobrać nowe próbki od siebie i Jamesa aby je zbadać. Takie badanie powinno ujawnić czy ktoś z nich ma takie kryształki w swoich próbkach.


---

Rzut 4k10 na podatność na infekcję kryształowcami. Czas 12 + k10 h od zakażenia do wystąpienia poważnych objawów.

---

- Termin do głosowania do końca poniedziałku (do północy VIII.05).
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline