Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2019, 22:39   #115
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 43 - 2037.III.29; nd; popołudnie

Czas: 2037.III.29; nd; popołudnie; g. 17:30
Miejsce: Pustkowia, Rain Tree Lake; opustoszałe osiedle
Warunki: zapuszczone podwórze, jasno, chłodno, pochmurno



Rocky, towarzyszącą mu kobieta i Kelley popatrzyli po sobie po wysłuchaniu tego co Law miał do powiedzenia. Zastanawiali się chwilę zanim szef bandy złomiarzy odpowiedział.

- Twój pogrzeb. Jak możesz zrobić taki numer to próbuj. - Law miał wrażenie, że opcja bez strzelania się z robotami był im chyba na rękę. Tylko chyba wątpili w szansę powodzenia albo nie mieli doświadczenia czy zaufania, że ktoś może zrobić taki numer o jakim mówił młody Azjata. No ale skoro sam wziął na siebie jego wykonanie to czemu nie?

No więc po chwili wydawania dyspozycji pozostałym członkom grup kawalkada samochodów ruszyła wzdłuż drogi aby dojechać do nasady cypla. Tam nastąpiła wysiadka. Dunkierka też wysiadła bo stwierdziła, że z tego brzegu ma słaby widok. Z trzech robotów i jednej wieżyczki widziała to co wcześniej Law i reszta z okna na piętrze. Czyli jednego robota. A gdyby przyszło mu się ruszyć to mogła stracić z oka także i jego. Dlatego wolała inną pozycję.

Ostatecznie ulokowała się na jednej z posesji na początku ulicy gdzie na drugim końcu widać było tą całą adventowa chalastra. A Law, Junior i dwóch innych zaczęło przełazić przez zaniedbane podwórka, zarośnięte ogrody i rozsypujące się ogrodzenia. Reszta miała albo zostać przy samochodach albo spróbować podejść przez podwórka po drugiej stronie ulicy. Co dawało nadzieję, że “w razie czego” będą mogli mieć wgląd na to co się dzieje przed frontem “adventowego” budynku.

Prowadzący “jeziorną” grupkę Junior zatrzymał się dając znak, że to już. Doszli do podwórka gdzie z drugiej strony domu miał stać ten stary transporter i cała robocia reszta.

- No nie wiem. Sam zobacz. - brodaty zwiadowca cofnął się i zrobił miejsce przy dziurze w ogrodzeniu aby szef skanerów mógł sam ocenić sytuację. A gdy ten to zrobił szybko zorientował się w czym jest problem.

Na drugim końca posesji stał ten adventowy MEC stał chyba tak samo jak wcześniej Law widział go przez lornetkę z drugiej strony jeziora. Tylko teraz, z bliska okazało się, że z tego samego powodu dla jakiego można było obserwować tego robota przez jezioro - brak przeszkód - teraz umożliwiał tej maszynie podobną obserwację w stronę podwórka i jeziora.

Bryła “adventowego” domu nie była tak daleko. Ona powinna zasłonić skradaczy przed czujnikami robota. No ale aby się tam dostać trzeba było jakoś pokonać podwórko. Podwórko co prawda było zarośnięte wysoką trawa która sięgała dorosłemu człowiekowi gdzieś do kolan. Więc gdyby się położyć no niby samemu niewiele by się widziało ale i nie powinno się być widocznym. No ale dorosły człowiek nawet jakby nie widział skradaczy mógłby spostrzec ruch poruszanej trawy albo pozostawiony, wygnieciony ślad. No ale to człowiek. A robot?

MEC, tak samo jak Law widział go wcześniej, stal raczej profilem do jeziora. Frontem w głąb ulicy, gdzieś tam, gdzie zostały samochody, Dunkierka i reszta towarzystwa. Więc tak centralnie na podwórze i jeziora nie był skierowany. No ale czy jakoś kątem sensora mógł obserwować w tym kierunku czy nie?

Trawa na podwórzu była trochę ugnieciona. Pewnie tam gdzie czasem chodziły roboty i nie zdążyła się jeszcze wyprostować. W większości pozostała jednak dziewicza nie tknięta ani robocia ani ludzką nogą.

- Może wodą? - zaproponował Junior wskazując na brzeg jeziora ledwie kilkanaście kroków obok. No tak, woda mogła zamaskowac skradaczy. I można było wyjść z niej tam gdzie już bryła budynku zasłaniała by ich od pilnującego MEC-a. No ale woda gryzła się z elektroniką. Xcomowcom i dwóm towarzyszom, groziła utrata łączności z resztą zespołu gdyby woda zalała komunikatory i krótkofalówki. A Law mógł stracić swoje hakerskie zabaweczki bez których cały plan się właściwie sypał. Taki sprzęt bez problemu znosił deszcz, śnieg czy ulewę. Ale zanurzenie na kilka minut w wodzie już mogło wywołać jakieś spięcia i awarię.

- A może przebiegniemy? - zaproponował jeden ze złomiarzy.

- Przebiegniemy? - Junior popatrzył na niego zdziwiony.

- Czasami się udaje. A jest dość blisko. Może zanim skuma, że coś się stało to już będziemy po drugiej stronie? - złomiarz wyjaśnił swój punkt widzenia w tej kwestii.

Problem z przebiegnięciem czy przeczołganiem się przez podwórko był taki, że jak dobrze pójdzie to dobrze. Ale jak robot coś zwęszy to na własnej skórze będą sprawdzać jakiego ma cela. Wodna wersja wydawała się najpewniejsza no ale ta elektronika…
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline