myśl, myśl... On przesłuchuje niekulturalnie, kurwa? We wzbudzających kurwa podejrzenia okolicznościach? A skryba kurwa jest po co? Przy pełnym tego, kurwa majestacie przesłuchanie się odbywa. A przesłuchiwany do łoża skórzanymi pasami jest przywiązywany, nie jakimiś kajdanami, od których przetarcia na przegubach. A narzędzia porządnie w palenisku wygrzane, czyste zawsze, od tego się rany później nie paprzą. A przesłuchiwanemu cała procedura jest przed przystąpieniem do czynności objaśniana. No gdzie tu kurwa wzbudzające podejrzenia niekulturalne okoliczności przesłuchania są?
W Bergu zawrzało na te słowa, lecz nie bez powodu go zwali Cichy. Zmilczał, lecz swoje pomyślał.
Przesłuchanie nie przebiegło pomyślnie. Dziad od razu dał się poznać jako wariat i przypalanie stóp mijało się z celem więc go zaniechano. ZNOWU.
Wszystko to sprawiło, że Berg, Góra, która kroczy, nie potrafił sobie znaleźć miejsca i dreptał po katowni od ściany do ściany, przeszkadzając chłopakom, na klęczkach szorującym podłogę. Dobrze znali ten stan, w który popadł Mistrz Małodobry, pracowali więc w ciszy ze wzrokiem wbitym w kamienną posadzkę.
Kat myślał znowu intensywnie a ruch mu w tym myśleniu najwidoczniej nie pomagał. Nie mógł jednak nic temu zaradzić.
- Giez!
Najstarszy z czeladników, mężczyzna już właściwie, nie chłopak, wstał z kolan. Rodzice oddali go na naukę bo nie dawali sobie z nim rady. On zaś na ulicy radził sobie całkiem nieźle, co chyba nie podobało się ojcu, zajmującemu się uczciwym fachem i matuli. Berg był dla niego twardy i mocną ręką wyprowadził chłopaka na prostą, która nie prowadziła już na stryczek… Chociaż kto to wie. W każdym bądź razie Giez był na tyle bystry, że załatwiał za Berga większość administracyjnych spraw.
- Weźmiesz konia od Gordhula i pojedziesz nad przystań. Uważnie się rozglądaj. Jak zobaczysz… - Nie chciało mu przejść przez usta "umarlaków". - obcych, przyjrzyj się im i wracaj co koń wyskoczy. Znajdź mnie.
- Baryła!
Starszy o rok od Gwidona Baryła był najbardziej z postury podobny Cichemu. No, może pomijając fakt, że to co u Berga było masą mięśniową, u chłopaka było miłym tłuszczykiem. Był za to uroczy, miły i szybko zyskiwał zaufanie obcych.
- Ty pójdziesz wypytać tych chłopów, co to mówią o… obcych. Co to za jedni. Co i gdzie widzieli. Po co tyle krzyku.
Berg potargał brodę, Sapnął. Nie lubił gadać. W gardle mu zaschło. Odchrząknął. Splunąłby ale podłoga była świeżo umyta, więc przełknął.
- Jazda! - dodał aby stało się jasnym, że skończył gadać.
Ano… jeśli miał wysłać ładunek, nad którym ostatnio pracował Gordhul, musiał się upewnić, że nie wpadnie od razu w niepowołane łapska. Nawet jeśli by to miały być nieżywe łapska. A może tym bardziej. Zarobiony brzęk miał iść na wyleczenie jego kochanej Anejki, więc nie mógł sobie pozwolić na wpadkę. Głowa rozbolała go od tego kombinowania. W gardle wiór. Musiał więc gardło profilaktycznie przepłukać pod Quniem, żeby później móc posłuchać co tam Jacek ma do powiedzenia.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |