Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2019, 00:49   #11
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 - 2075.01.13 nd g. 15:45

Wątek 1


Czas: 2075.01.13 nd g. 15:45
Obsada: Augusto
Miejsce: biolab


~ Fascynujące… po prostu fascynujące… ~ Augusto może nie miał takiego doświadczenia w badaniach mikroskopowych jak Mac czy Lisa ale też swoje wiedział. Wiedział na tyle dużo aby docenić obraz pod mikroskopem. Fascynujące! Z początku nie było mu na rękę gdy Mac wezwała Lisę do medlabu ale szybko o niej zapomniał. O nich obu. O całej reszcie. Gdy dał się pochłonąć pasji naukowca i wciąż badał pobrane próbki poddając je podstawowym testom. I nic się nie działo! Standardowe próbki z pożywkami dla bakterii pozostawały puste. Obce życie kompletnie nie reagowało na pożywki dla tego życia jakie dominowało na tej planecie. Naprawdę mieli to! Życie alternatywne, życie cienia, pozostające dotąd ukryte tutaj, na krańcu świata, kilometr pod powierzchnią przykrytą lodem.

Właśnie sprawdzał jak te niesamowite stworzenia zareagują na nowy odczynnik. Gdy poczuł, że coś sie dzieje. Najpierw jakieś niesprecyzowane wrażenie ruchu. Albo dźwięku. Rozejrzał się dookoła i dostrzegł, że płyny w pojemnikach zaczynają się chwiać. I poczuł już jak trzęsie się cała podłoga i ściany. Dla złapania równowagi złapał się blatu bo stałek właśnie uciekł mu spod tyłka gdy zaczęło się regularne trzęsienie ziemi. Światła zaczęły miga, coś spadło na podłogę i stuknęło, zaraz obok coś się rozbiło. Potem już wszystko spadało i się rozbijało, przewalił się jakiś regał ale leżący już na podłodze klimatolog ledwo to wyłowił z całego chaosu.

I nagle usłyszał coś nowego. Najbardziej przerażający dźwięk jaki można było usłyszeć w podwodnej bazie: dźwięk pękającego, skręcanego metalu połączony z triumfalnym rykiem wdzierającej się wody! Baza tonęła! Nie miał pojęcia jak i dlaczego ale tonęła! A on leżał na podłodze krztusząc się ostrym dymem z rozbitych odczynników.



Czas: 2075.01.13 nd g. 15:45
Obsada: Lisa i James
Miejsce: medlab


Lisa stukała palcem obok klawiatury. Mac powinna już niedługo wrócić. Sama nie wiedziała czy cieszyć się czy nie. Chyba postąpiła trochę nieładnie wysyłając dane z jej komputera do Auri która obiecała je rozkodować. Z drugiej strony przecież te dane były w komputerze służbowym medlabu do jakiego Niemka też miała dostęp więc to nie była chyba jakaś wielka tajemnica prawda? No i niepokoiło ją to, że ta próbka pod mikroskopem mogła należeć do niej albo do kogoś z kolegów. Czekała czy Auri sobie poradzi. Mówiła niedawno, że to “jeszcze chwila”. Blondynka nie chciała jej poganiać. Ze zdenerwowania otarła rękawem pot z czoła. Odwróciła wzrok w kierunku izolatki.

~ Rany, Mac, wracaj szybciej! ~ tak, ze względu na to co się działo w izolatce wolała aby lekarka tutaj była. Z Jamsem było źle. Bardzo źle. Jeszcze nie widziała czegoś takiego. Podała mu silny środek uspokajający po jakim zasnął. Ale badania, próbki, tętno, temperatura… To było szaleństwo! Co tu się działo?! ~ Czy to czeka nas wszystkich? ~ z trwogą popatrzyła na nieruchomy kształt spoczywający pod kocem na kozetce izolatki. Te czerwone bąble, zmiany skórne, charczący oddech… I to w jakim tempie! Od wczorajszego wieczoru? To nie minęła nawet pełna doba!

- Cześć, tu Auri! Ekipa ratunkowa odzyskała Douga! Żyje i jest cały! - z głośników popłynął radosny głos Francuzki. Przekazywała w końcu radosną wiadomość! Mimo woli Niemka uśmiechnęła się. Sięgnęła po przycisk interkomu aby odpowiedzieć coś miłego gdy to poczuła. Jak się trzęsie. Podłoga, ściany, wszystko! Spadłaby z krzesła gdyby nie złapała się stołu. Ale i tak chwilę później sama upadła na kolana i wczołgała się pod stół gdy przypomniała sobie jak James kiedyś mówił, że u nich w Kaliforni, tak się właśnie robi podczas trzęsień ziemi.

Czy to było trzęsienie ziemi? Tutaj? Tutaj miała być spokojna pod geologicznym względem okolica! Więc co to było!? Do tego jeszcze światło zaczęło migać aż wreszcie zgasło. Rumor zrobił się niemiłosierny gdy upadały kolejne regały waląc się z łomotem na podłogę. I w tych prawie absolutnych ciemnościach ładna blondynka z trzęsącą się brodą i załzawionymi ze strachu oczami usłyszała coś naprawdę strasznego. Jęk rozdzieranego metalu i hałas wdzierającej się do środka wody. Tonęli! Baza tonęła!



Czas: 2075.01.13 nd g. 15:45
Obsada: Aurora
Miejsce: centrum łączności


Wklepywała właśnie kolejne kody obchodząc albo łamiąc kolejne zasłony z tego pakietu co jej przysłała Lisa. Już prawie przeszła. Kasztanowłosa informatyczka przygryzła wargę i popatrzyła wyczekująco. - Tak! I kto jest najlepszym hakerem na tym biegunie?! - zawołała triumfalnie i równie triumfalnie wyrzuciła pięść do góry w wojowniczym geście. Miała to!

- Auri! - z głośnika jak na zawołanie doszedł do niej głos Mac. Zupełnie jakby stała za jej plecami i wszystko widziała!

- T-tak? - Francuzka speszyła się i niepewnie wcisnęła przycisk odbioru. Nie no to głupie… Przecież Mac była w batyskafie razem z chłopakami więc nie mogła wiedzieć, że Aurora właśnie złamała kody zabezpieczeń jej danych z komputera medlabu. Prawda? Przecież udało jej się obejść wszystkie systemy alarmowe i resztę. Prawda?

- Mamy go! Mamy Douga! Jest cały, zaraz do was wracamy! - głos Amerykanki ociekał radością i odzyskaną nadzieją.

- To wspaniale! Wracajcie jak najszybciej! Przekażę reszcie! - kasztanowłosemu specowi od łączności i komputerów wyraźnie ulżyło. Raz, że Doug był cały a dwa, że Mac wcale nie chodziło o nią. Rozłączyła się i zastanowiła sie chwilę co powiedzieć na sieci ogólnej. Ale postawiła na prostotę.

- Cześć, tu Auri! Ekipa ratunkowa odzyskała Douga! Żyje i jest cały! - zawołała niemniej radośnie niż przed chwilą do niej odezwała się Mackenzie. Znów się rozłączyła i czekając na ewentualny odzew wyjęła nośnik z rozkodowanymi danymi chowając go do kieszeni. Mogło jej się to jeszcze przydać. Sama zaś szybko wklepała komendę przesyłając z powrotem rozkodowane dane na mail Lisy. Jeszcze tylko dać jej znać i… Co to?!

Mocniej złapała się pulpitu aby się nie przewrócić. Ale on też się trząsł! Wszystko się trzęsło! Popatrzyła na monitory gdzie widać było obraz z kamer wewnątrz i na zewnątrz. Wszystko tam też się trzęsło jak na jakimś trzęsieniu ziemi! Widziała jak na korytarzach poszczególne segmenty wyginają się w różne strony a na zewnątrz uniosły sie z dna tumany pyłu szybko czyniąc widok z kamer właściwie bezużytecznym. A wewnątrz!

- O nie! - krzyknęła przestraszona informatyczka. Światło migało i gaśło a ekrany zaczęły kolejno śnieżyć. Po tym gdy nastąpiły wyrwy w złączach od tych wstrząsów albo od wody która właśnie wdzierała się do kolejnych segmentów podwodnych budowli. Zaraz potem światło zgasło na dobre. I te sufitowe i te na monitorach czy konsoletach. Krzyk przerażonej kobiety zdawał się zespalać i rozstapiać w metalicznym dźwięku ranionej śmiertelnie bazy.


---



Wątek 1


Stan członków bazy (4k10) po zapadnięciu się bazy:

1 - nic się nie stało; 2-3 nic się nie stało ale zablokowana droga; 4-5 lekko ranna (ok 7/10 Zdrowia); 6-7 ciężko ranna (5/10 Zdrowia); 8-9 poważnie ranna (3/10 Zdrowia); 10 KIA.


-----



Wątek 2



Czas: 2075.01.13 nd g. 15:45
Obsada: Jonas, Mackenzie, Douglas, Taras + Aurora (epizodycznie, łącze)
Miejsce: batyskaf


Słyszał! Słyszał ich! Czuł ruch jaki cyznili. Nawet w słuchawce coś brzęczało. Chyba kobieta. Mac? Nie był pewny. Wciąż otaczała go tylko ciemność i bezruch. Ta ciemność i bezruch powoli zsuwały go coraz niżej i niżej. Ale wierzył, że przyjaciele są blisko! Wreszcie coś poczuł. Jakieś szuranie po napierśniku. Próbował coś powiedzieć ale chyba go nie słyszeli. Wreszcie poczuł trzy uderzenia w pierś. Raczej usłyszał i wyczuł wibracje bo hełm wciąż mu pokrywała czerń. Ale tak! Byli tu! Czuł, że może poruszać ramieniem! Wreszcie! I tak! Światło! Widział światło! Po tylu godzinach w ciemnościach mając jedynie za widok blade światełka wyświetlacza nahełmowego światło z zewnątrz wydawało się oślepiająco jasne.

Ktoś tu był. Jakiś inny nurek. Doug czuł jak tamten podnosi go do pionu. Ale wszędzie był ten pył więc nawet z tak bliskiej odległości, dosłownie na wyciągnięcie ręki nie mógł dojrzeć szczegółów. Ktoś jednak przystawił szybę swojego hełmu do jego własnego. Ale reflektory na hełmie tego drugiego oślepiły go więc zmrużył oczy i odwrócił głowę. Ale tamten poklepał go po ramieniu na znak, że wszystko gra. Kanadyjczyk czuł, jak tamten zaczepia jego skafander o zaczep. I ruch. Do góry! Czuł jak zaczyna wyjeżdżać do góry, jak na windzie. Zresztą t właściwie była winda tylko kołowrotek był pewnie w batyskafie.

Tak! Nagle znów znalazł się w krystalicznej czerni dookoła! Cała kurzawa znalazła się pod nim. Z tej kurzawy wyjeżdżał właśnie kolejny nurek, tak samo jak on zaczepiony pod linkę. A nad nimi… Batyskaf! Rany! Nigdy nie cieszył się na jego widok tak jak w tej chwili! I ten zbawczy okrąg światła w dnie ładowni. Jeszcze trochę…

Szczypcowate ręce kombinezony chwyciły linę i odsunęły go na bok. Czuł to bo znów musiał przymknąć oczy od tego światła jakie zalewało ładownię. Czuł jak dźwig przenosi go kawałek w bok, jak puszcza i stawia na własnych nogach i ktoś przy nim coś grzebie. Jeszcze parę ruchów i syk rozszczelnionego ADS. I powietrze! Wreszcie! Wreszcie czuł na swoim ciele jakieś ręce! Cholera! Wreszcie mógł sam poczuć swoje ręce na sobie!

- Doug? Słyszysz nas? Żyjesz chłopie? - usłyszał obok siebie ciepły i trochę zaniepokojony głos lekarki. Zaraz obok potężne, metaliczne kroki kolejnego ADS. Wreszcie wzrok oswoił się na tyle, że zaczął rozróżniać szczegóły. Jon. Ten drugi to Jon. Jonas go zaczepił tam na dole. Wycieńczony Kanadyjczyk uniósł w niemym geście zwycięstwa kciuk do góry.

- Dobrze, że do nas wróciłeś. Trochę napędziłeś nam stracha. - Jonas próbował być poważny no ale sytuacja mimo wszystko go wzruszyła tak mocno, że aż złapała go za serce. Przez chwilę bał się, że już go nie znajdą. A tu proszę! Otarli się o śmierć ale jeszcze nie teraz! Jeszcze się wywinęli kosie ponurego żniwiarza!

- Taras? Mamy go! Mamy Douga! Jest mniej więcej cały. Zaraz cię obejrzę. - Bullock dała znać Rosjaninowi w jakim stanie jest odzyskany nurek czyli, że żyje. Ale właśnie musiała go jeszcze zbadać.

- Może ty Doug jesteś ruskim szpiegiem co? Albo masz rosyjską domieszkę we krwi? - z głośnika doleciał do nich roześmiany głos sternika tej głębinowej łodzi podwodnej. Wszyscy się roześmiali nawet zazwyczaj ponury Norweg czy wymęczony Kanadyjczyk.

- Co z nim? - zapytał Jon klękając aby zamknąć denny właz. Zadanie wykonane. Mogli wracać do domu.

- Sprawdzam. Poczekaj, powiem reszcie, że go mamy. Na pewno się niepokoją. - lekarka sprawdzała oddech, źrenice i temperaturę pacjenta. No w normie nie były. Ale po tylu godzinach tam na dole to nie było niezwykłe. W międzyczasie połączyła się z bazą i przekazała Francuzce radosne wieści.

- Spływamy do domu. - oznajmił pogodnie Taras i rzeczywiście przez kadłub dało się wyczuć przechył gdy batyskaf brał łagodny wiraż w pionie i poziomie aby odlecieć z tego cholernego kanionu i wziąć kurs powrotny do bazy.

- Doug a teraz… - Mac nieco się przesunęła aby zrobić miejsce dla Jonasa. Razem mieli właśnie wydobyć nurka z jego pancerza gdy bez ostrzeżenia w słuchawkach wszystkich wdarła się kakofonia dźwięków.

- Toniemy! - usłyszeli tylko jedno, przerażone słowo z ust przerażonej Aurory. W tle słychać było jakieś alarmy i rumory. Całą trójką popatrzyli na siebie całkowicie zaskoczeni.

- Aurora! Aurora zgłoś się! Aurora, słyszysz mnie!? Co tam się dzieje! - Mac odruchowo przyłożyła dłoń do ucha w jakim tkwiła słuchawka i podniosła głos gnana niepokojem.

- Taras! Masz coś?! - Jonas poderwał się i zrobił kilka kroków w stronę kabiny. Też odruchowo. Przecież kabina była oddzielona od ładowni pancernymi drzwiami które były teraz hermetycznie zamknięte.

- Czerwony alarm na wszystkich pasmach! Sytuacja krytyczna! Trzymajcie się daję pełny ciąg! - głos Rosjanina też był pełen niepokoju. Maszyna zaś przyspieszyła. Jonas poznał to bo zmianie dźwięku silników, że Rosjanin naprawdę dał pełny ciąg. No i maszyna mocniej się pochyliła.

- Co… co się dzieje? - Douglas wychrypiał słabym głosem zerkając na otaczającego twarze. Był zmęczony i skołowany. Ale wyłapał tyle, że coś się stało. Coś bardzo złego.

- Jeszcze nie wiemy Doug. Ale z bazy nadszedł czerwony alarm. - Mac próbowała wziać się w garść i położyła mężczyźnie dłoń na czole w opiekuńczym geście.

- Czerwony? No to niedobrze. Nigdy nie mieliśmy czerwonego. Czerwony to ewakuacja. - Kanadyjczyk był zmęczony ale akurat tyle jeszcze kojarzył. Nawet gdy leżał w nie do końca zdjętym skafandrze opierając się plecami o ścianę ładowni.

- No niedobrze. - Jonas przytaknął i znów czuł, że ma nerwy napięte jak postronki. Znów coś się działo a on musiał czekać i zdać się na innych.

- O cholera. Sami zobaczcie. - głos Tarasa był poważny. A batyskaf zwolnił do jałowego biegu. Zaś sternik włączył jeden z ekranów przy drzwiach do kabiny i wyświetlił na nim to co sam widział z kamer batyskafu.

- O matko… - lekarka sapnęła gdy zobaczyła ekran. Jedna, wielka kurzawa. Taka sama jak ta którą niedawno zostawili za sobą w kanionie. Jedynie tam czy tu widać było jakieś końcówki masztów albo co wyższe elementy konstrukcji.

- Nie ma świateł. Zasilanie siadło. - Jonas od razu dostrzegł tą wskazówkę co mogło się stać. Co prawda nie oznaczało, że w całej bazie a może tylko w tych widocznych, zaciemnionym elementach.

- Spróbuję coś zdziałać sonarami. - z kabiny doszedł ich głos Tarasa. Reflektory i kamery rzeczywiście były w tej dennej mgle mało użyteczne. Ale sonary powinny dać jakiś obraz tego co tam teraz było.

- Taras daj nam tu łącze do nadajnika. Spróbujemy ich wywołać. - norweski inżynier dał znać Mac aby wstała i skorzystała z interkomu. Dzięki temu mogli używać silniejszych łączy jaka miała podwodna łódź niż te co miały ASD.

- Mówi Mac do załogi “Deep North”. Słyszycie nas? Odbiór. - lekarka stanęła przy interkomie i zaczęła nadawać. Z napięciem czekali na jakiś odzew ale usłyszeli tylko martwe trzaski eteru. - Voyager do Deep North. Słyszycie nas? Widzimy tylko chmurę ale nie budynki. Jeśli nie możecie użyć radia użyjcie sygnały dźwiękowe. - gdy się oswoiła z sytuacją było już łatwiej. Po chwili znów powtórzyła komunikat. I znów. I po raz kolejny.



---




Wątek 2




Co może zrobić załoga batyskafu?


ADS - wypuścić nurków (Mackenzie i Jonas) i spróbować rozeznać się na miejscu. Dla batyskafu to względnie małe ryzyko ale dla nurków spore. Nie wiadomo czy to co nie pochłonęło bazy nie pochłonie też batyskafu.

Poczekać - poczekać w bezpiecznej odległości aż kurzawa opadnie albo z bazy dojdzie jakiś zrozumiały sygnał pomocy. I wtedy działać lub podjąć jakieś decyzje.

Zejść niżej - zejść batyskafem w tą kurzawę i spróbować zadokować do któregoś z budynków licząc, że uda się tam wejść i rozeznać w sytuacji. Warunki są obarczone sporym ryzykiem nie wiadomo czy to co nie pochłonęło bazy nie pochłonie też batyskafu albo mozna go zwyczajnie uszkodzić płynąć po omacku (na przyrządach).

Zeskanować - przelecieć się kilka razy nad kurzawą i zeskanować teren sonarami. Sonary są na tyle dokładne, że powinny dać dokładną mapę powierzchni w 3d razem z budynkami ale nie na tyle dokładne by wyłapać jakieś dziury czy przebicia w tych budynkach. Dla sonarów liczy się bryła a nie czy jest wypełniona wodą czy powietrzem. Mogą wykryć zrujnowane całkowicie budynki (te których już nie ma) albo nowe dziury, rozpadliny itd.


-----


- Termin do głosowania do końca środy (do północy VIII.07).
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline