Długowłosa blondynka w skrzącej lodowo sukni ocknęła się z zamyślenia na słowa brunatnego królika. Odsunęła palec od ust i ujęła rąbki sukni by dygnąć z królewską godnością przed tronem księcia. Fakt, że przypominał jej tego oślizgłego gada Hansa - niedoszłego szwagra - pominęła lodowatą ciszą.
- Jestem Elsa z Arendelle, Eryku z rodu Gryfa i absolutnie wypraszam sobie insynuacje o elemencie przestępczym gdy na Twoje twierdzenie o braku nałożonej na Ciebie książę iluzji mamy jedynie twe słowo. Bywa i tak, że i bez masek ludzie coś ukrywają. - niebieskie oczy blondynki zaskrzyły lodowato, gdy odgarniała z ramienia gruby warkocz. Chłodne spojrzenie jednak zmiękło nieco a na twarzy pojawił się słodki uśmiech gdy zwracała się kolejno do zebranych:
- Witajcie, Saxo Valdis, Króliku, Jake i pozostali. - przywitała się jak najcieplej potrafiła. Szumiąc suknią kucnęła przy długouchym:
- Króliku... czy Ty... czy Ty znasz Kristoffa? - Krzyś... Krisftoff... czyżby szwagier z Olafem zapuszczali się po lód tak daleko? |