Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2019, 07:01   #1537
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Tajemniczy mieszkaniec ostatniego piętra wieży na słowo „bunt” zerwał się na nogi. Wyjątkowo szybko i składnie jak na ożywionego trupa. Krzesło z łoskotem wylądowało na podłodze, a osiadły na wszystkim kurz zawirował dookoła. Strażnik zignorował otaczającą go chmurę pyłu, która kogoś żywego z pewnością przyprawiłaby o atak kichania i w akompaniamencie klekotu i zgrzytania zaniedbanej zbroi, porwał ze stołu olbrzymi miecz, a kierując się do drzwi podniósł jeszcze leżącą na podłodze stalową tarczę, na której widniały emblematy rodu von Wittgenstein.

- Wiedziałem, że beze mnie ta hałastra do niczego się nie nadaje – burknął z wnętrza hełmu, przez wizjery którego emanowała teraz delikatna zielonkawa poświata. Dla obdarzonego wiedźmim wzrokiem Wolfganga strażnik wyglądał znacznie upiorniej. Wzrok maga przenikał zbroję, wewnątrz której widział on nasycone magią kości i kotłujące się wokół nich niczym rój robaków zwoje Dhar, symulujące mięśnie. Astromanta aż się wzdrygnął i odruchowo odsunął od drzwi, opierając o ścianę. Szkielet natomiast, już w pełnym rynsztunku skierował się na schody wiodące w dół. – Kto wierny von Wittgensteinom za mną! Trzeba ich spacyfikować!
 
xeper jest offline