Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2019, 19:32   #69
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Silver
292016056SH
Anielska Brama

Za naradą załogi po imprezie Silver udał się do na spoczynek. Corvo i tak nie miał mu nic do przekazania. Bardziej interesowało ich niebycie wykrytym niż przeczesanie całej sieci komunikacyjnej stacji, a dodając do tego jej rozmiar, przeszpiegi zajmą nieco dłużej.

Po kilkugodzinnym odpoczynku do kajuty Silvera wszedł Jack, mówiąc krótko: - Chodź na mostek. Coś się dzieje.

Na miejscu Silver obserwował, jak wysokiej klasy statek gwiezdny ląduje tuż obok nich. Jeżeli korzystali z tego lądowiska, nie mogli być częścią załogi stacji, tylko przybywać tu gościnnie. Nie było jednak wielkiego powitalnego orszaku jak w przypadku przybycia Silvera. Zamiast tego, na odbiór nowych gości czekał Raz i stojący obok niego wysoki, siwy mężczyzna w pancerzu wspomaganym. - To Opus Cognitionis. - odezwał się Drake, kronikarz okrętowy. - Założył uniwersytet naukowy, w którym studiował też sekrety artefaktów. Uczęszczałem tam, gdy był jeszcze dyrektorem. W pewnym momencie postanowił zostać Recollectorem.

Gdy rampa wyjściowa statku wysunęła się, z wnętrza wydostały się trzy osoby. Rosły, barczysty mężczyzna o siwych włosach i nieprzyjemnym wyrazie twarzy, który ubrany był w płaszcz komandora; niższa od niego, skąpo ubrana kobieta; oraz średniego wzrostu gruby mężczyzna ubrany w byle jakie łachmany. Silver ponownie spojrzał na swoją załogę w nadziei na wyjaśnienia.

- Ten komandor to Victor Corvus. - zaczął wyjaśniać Corvo. - Chodząca definicja ksenofobii. Dołączył do wojska, aby czyścić galaktykę z nieczystości, po czym został Recollectorem, aby mieć większą swobodę w szukaniu i ściganiu obcego życia. Swojego czasu trwały zawzięte dyskusje czy powinien zostać admirałem, zanim jeszcze odszedł. Radzę go nie lekceważyć. Jego towarzyszy widzę pierwszy raz, lecz spodziewam się, że są równie groźni, albo przynajmniej podobnie rasistowscy.


Kolejni przybysze, ale ci nie wyglądali na konkurentów w przetargu. Skoro ten cały Corvus był wojskowym, możliwe że po prostu przybył w odwiedziny do kolegi z dawnych lat. Ta długowłosa pewnie była jego dziewczyną, bo typ nie wyglądał na takiego, co potrzebuje ochroniarza. Silver spojrzał na Drake’a.
-Wyczuwasz coś od nich? - Zapytał z zaciekawieniem. Dwóch Recollectorów, z pewnością mogli u tej grupki coś znaleźć.
- Zdecydowanie. - przytaknął kronikarz.
Iskra Holmesa była strasznie niespecyficzna… Chłopak potrafił wyczuć źródło magii z odległości kilku systemów gwiezdnych, a nie umiał zdefiniować rodzaju emanacji o rzut kamieniem od siebie. Silver westchnął i pokręcił głową. Mimo wszystko, miał w końcu przed sobą potencjalny obiekt do eksperymentu, który od jakiegoś czasu chodził mu po głowie.
-Masz ochotę na spotkanie ze swoim dawnym pryncypałem? - Zwrócił się do naczelnego mola książkowego. W tym czasie przez interfejs połączył się ze swoim komputerem i zapuścił program kompilujący, by pogrupować materiały przesłane przez Tsara i to co sam zebrał w trakcie wycieczki. To powinno ułatwić dogadywanie szczegółów w trakcie połączenia z rodzicami. W tzw. międzyczasie można było iść się przywitać. Czekając na odpowiedź Drake’a Silver zastanawiał się, czy przeprowadzić swoją małą próbę teraz, czy później.
- Bardzo chętnie, choć nie wiem, czy wypada wcinać się w tym momencie? - spytał, poprawiając okulary.
-Przyznaję, zastanawia mnie co sprowadza tu tę grupkę i chciałbym dowiedzieć się jak najszybciej. - Armstrong dalej patrzył na hangar. - Niemniej racja, gdyby Tsar chciał naszej obecności, zaprosiłby nas. Wypada więc nieco zaczekać.
Silver usiadł w miarę wygodnie, choć na metalowej podłodze nie było to łatwe.
-Mam zamiar czegoś spróbować, będę na ten czas “wyłączony”, więc dopilnujcie by nikt mi nie przeszkadzał. - Zwrócił się do swoich towarzyszy i zamknął oczy. Zaczął miarowo oddychać i koncentrować się, jak w trakcie rytuału. Otwierał swoją duszę na przepływ energii. Nie był wybitnym znawcą magii, więc próba którą właśnie podejmował była oparta jedynie o przypuszczenia. Według jednej z hipotez, Iskra była tym na co wskazywała jej nazwa - ładunkiem energii magicznej. Młody Recollector miał nadzieję, że tak jest w istocie. Sięgał myślą i wolą coraz dalej i dalej, aż dotarł do komandora Corvusa.
Przy tej nowatorskiej próbie Silver wykorzystywał kapitana Corvusa jak jeden z klejnotów, z których pobiera zwyczajowo energię. Odległość była stanowczo większa niż zwykle, do tego między Silverem a Coruvsem znajdowały się ściany okrętu. Mimo tego Silverowi udawało się zbliżyć do Corvusa. Wyczuwał jego energię coraz bliżej, aż w pewnym momencie ta zareagowała na jego obecność i zaczęła dążyć w jego stronę. Nagle, prędko i obezwładniająco. Ilość magii, jaką wyczuł w ciele Corvusa, wydawała się bezdenna i to doświadczenie przeważyło nad możliwościami jego ciała czy duszy. Silver otrząsnął się jednak zrelaksował ciało, odciął się od Corvusa i zacisnął zęby. Energia rozeszła się, nie czyniąc mu szkody, choć pewnie było w tym dużo szczęścia. Równie dobrze mógł stracić przytomność.
Widoczny za oknem Corvus rozejrzał się oczyma po otoczeniu. Bardzo dobrze to ukrywał, jednak było widać, że coś odczuł i nie wiedział, skąd to przybyło.
Zadziałało, połowa sukcesu. Z jakiegoś powodu jednak iskra siwowłosego Recollectora była tak potężna, że wręcz przytłaczająca. Armstrong wiedział, że jeśli miałby przeprowadzić drugą fazę eksperymentu, najpierw musi się do niej przygotować. Potrzebny był jakiś bufor bezpieczeństwa, albo rezerwuar... Dodatkowym plusem tego doświadczenia była świadomość, iż efekt choć odczuwalny był niedostrzegalny gołym okiem, skoro Victor nie mógł odnaleźć źródła.
-Ciekawe, bardzo ciekawe… - Mruczał pod nosem, wciąż nieco skołowany.
-Czy coś się wydarzyło gdy odpłynąłem? Bo ja wiem, zacząłem błyszczeć, albo cokolwiek takiego? - Zapytał obecnych.
- Wizualnie nie. - odpowiedział kronikarz - Wydaje mi się jednak, że czułem coś dziwnego. Tak, jakby moja magia była przyciągana przez pańską. Trochę jak gdybyśmy...trzymali magnesy na krawędzi przyciągania. - podsumował, zamyślony.
Czyli z małej odległości dało się wyczuć źródło przyciągania… istotny technicznie szczegół. Oznaczał niestety ograniczenie okoliczności sprzyjających fazie drugiej. Silver miał do wyboru dwie opcje - działać od razu, albo czekać na dogodną okazję w ciągu najbliższych dwóch dni. O ile Corvus i jego towarzysze pozostaną tu tak długo…
-Wyślijcie posłańca do Tsara z zapytaniem, czy nowi przybysze to również uczestnicy przetargu. - Zdecydował, potrzebował więcej informacji. - Niech przekaże też Opusowi, że jeden z jego dawnych wychowanków chciałby się z nim spotkać, jeśli znajdzie na to czas.
Po wydaniu instrukcji, młody Armstrong ponownie połączył się z komputerem, by sprawdzić czy dane są już gotowe. Im prędzej załatwi sprawę ze swoimi rodzicami, tym lepiej. Jedna mniej kwestia będzie wtedy rozpraszać jego myśli.

W komputerze Silvera czekał powiększony katalog produktów. Młody mężczyzna zadzwonił do swojej rodziny i po kilku sygnałach miał bezpośrednie holopołączenie ze swoim ojcem w jego biurze. - Cześć. - uśmiechnął się starszy mężczyzna. - I jak twoja pierwsza prawdziwa misja biznesowa? Mam nadzieję, że jeszcze nie umarłeś z nudów.
-Hej tato. - Silver również się uśmiechnął, choć jego rodzice patrzyli krzywo na niektóre wybory podejmowane przez najstarszego syna, nadal ich kochał. - O dziwo jest tu całkiem interesująco. Mamy tu konkurenta, Cipher Industries więc nie obędzie się bez walki. - Zażartował. - Przybył też niejaki Victor Corvus, ex-wojskowy, a obecnie Recollector, ze świtą i nie sądzę by był to przypadek, bo zaraz po przetargu odbywać się będzie bankiet. - Zrobił krótką pauzę, po czym zmienił temat. - Tylko mam problem z tym całym Tsarem… Z jednej strony wydaje się godny zaufania, z drugiej na pytania odpowiada typowymi historyjkami dla mediów i brzmi jakby mówił całkowicie szczerze. Czyli nawet jeśli to jakiś krzywy typ, za dobrze się maskuje. - Skrzywił się.
- Oszust kłamie, polityk nie mówi wszystkiego. - westchnął ojciec. - Zawsze miałeś świetny zmysł, gdy chodziło o identyfikowanie cudzych intencji. Jeżeli dowiesz się, co przed tobą ukrywa, łatwiej będzie ci się dowiedzieć dlaczego. Wątpię, aby zarządzał całą stacją samodzielnie. Może spróbuj zaczepić kogoś innego? - zaproponował, po czym uśmiechnął się. - Postaraj się na tym bankiecie. Dobre kontakty to podstawa.
-To na pewno jakieś wyjście. - Przytaknął Silver. - W myśl zasady ograniczonego zaufania, nie zamierzam też dawać mu wszystkiego, czego chce. Jeśli nie zdołam odkryć, jakie motywy przede mną ukrywa, to pozwoli nam ograniczyć ryzyko związane z interesami. Z polityką najlepiej mieć jak najmniej wspólnego, czyż nie? - Spojrzał na tatę znacząco.
- A co to nas obchodzi? - spytał ojciec. - Nie bierzemy odpowiedzialności za wykorzystanie naszych dóbr, tym bardziej, gdy kupią je instytucje wojskowe. - oznajmił. - Jego polityka to ostatecznie nie nasz problem.
-Obaj o tym wiemy, bo to logiczne. Zapomniałeś tylko, że polityka z logiką nie ma nic wspólnego, tato. - Silver przewrócił oczami. - Jeśli ktoś będzie chciał nas obarczyć odpowiedzialnością, to i tak to zrobi, co może zaszkodzić naszym interesom. - Znów spojrzał na ojca znacząco. - Wiem że nie podoba wam się, iż nie palę się do bycia statecznym biznesmanem, ale zawsze mam na uwadze dobro rodziny.
- Nasze główne produkty to broń i energia. Za jedno jesteśmy diabłami, za drugie też, bo powinno być darmowym, wspólnym dobrem ludzkości. - zaśmiał się mężczyzna. - Twój klient musiałby zaatakować samą piramidę Cesarzowej, żeby przysporzyć nam problemów.
-Taaa… dorobek ciężkiej pracy pokoleń naszego klanu powinien być dobrem ogólnym. Ciekawe ilu z tych co krzyczą najgłośniej, równie chętnie podzieliło by się swoim. - Odpowiedział ze śmiechem Demon. - Ale... nie kuśmy lepiej losu, on tu ma “czarną dziurę instant”, a chciał żebym mu stację zamienił w okręt kosmiczny. - Spoważniał, a na ekranie jego ojca zaczęły wyświetlać się specyfikacje generatora i wyliczenia, których dokonał Silver. - To ustrojstwo jest zdecydowanie zbyt wielkim czynnikiem ryzyka, by pozwolić sobie na takie działanie.
Widząc te dane, ojciec Silvera nalał sobie szklankę brandy. Pił w ciszy, zastanawiając się.
- Weź ten projekt i zgódź się na modernizacje. Stawiaj tylko jeden warunek: nie zdołamy przetworzyć stacji na ruchomą, jeżeli nie podepniemy działa pod generatory tachionowe. - zadecydował. - Resztą ja się zajmę.
-Ty tu rządzisz, ja tylko sprzątam. - Skwitował Demon z krzywym uśmieszkiem. Sam miał kilka planów awaryjnych, ale ostatecznie zrezygnował z nich, uznając je za nie warte potencjalnego ryzyka. Niemniej, jego ojciec siedział w tym biznesie dobrych kilka dekad dłużej, jeśli miał jakieś rozwiązanie, warto było mu w tej kwestii zaufać. - Liczę na wyższe kieszonkowe, jeśli odkroję z tego tortu dość duży kawałek. - Dodał, pół-żartem pół-serio. Zapowiadał się wielomiliardowy przetarg, z pewnością mógł uszczknąć nieco dla siebie, jeśli uzyska dobrą cenę.
-Przyznam, że obecna sytuacja jest dla mnie zaskakująca… - Wznowił po krótkiej pauzie. - Z jednej strony wciąż mnie rwie, żeby ruszyć na łowy już, teraz, zaraz. Z drugiej, to co dzieje się tutaj, też jest intrygujące.
- No, mam nadzieję, że przekonasz się do swoich obowiązków. - uśmiechnął się ojciec. - Może wreszcie dorastasz.
-Obowiązków nie trzeba lubić, choć to na pewno ułatwia sprawę. Wystarczy wiedzieć, kiedy należy je postawić przed własnymi celami. - Odparł Silver poważnym tonem. - No i nie ukrywajmy, chyba się wam nie spieszy do emerytury, prawda? Aż tak starzy nie jesteście. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Ze współczesną medycyną i naszym zasobem pieniężnym mógłbym prowadzić ten biznes jeszcze przez kilkaset lat. - przyznał ojciec. - Wolę jednak przekazać go komuś, kto jest w kwiecie wieku. Nie wtedy, gdy ja nie będę się do tego nadawał, tylko wtedy, kiedy ty będziesz w pełni mocy nad nim dalej pracować. - wyjaśnił. - Choć w tempie, w jakim dojrzewasz, twój brat może do tego dorosnąć przed tobą. - odgryzł złośliwie.
Silver uśmiechnął się w duchu, na myśl o Ainsleyu. Jego ojciec zapomniał, albo nie wiedział (co nie było takie nieprawdopodobne, patrząc na sytuację Demona), że młodszy syn pragnie po studiach iść w ślady starszego brata i zostać Recollectorem. Braterska rywalizacja, chciał go przerosnąć i zapewne przy okazji przyprawić nestora klanu o zawał.
-A ja chcę najpierw zapracować na swoje imię. Nie chcę całe życie jechać na byciu synem Connora Armstronga. Nie chcę żeby mówili “Dziedzic przejmuje dowodzenie nad rodzinną korporacją”, tylko “Silver Armstrong staje na czele Futuristics”. - Odparł po chwili zamyślenia całkiem poważnie. Wszyscy widzieli w nim syna znakomitego naukowca i biznesmana, spadkobiercę wielkiego Szkockiego Klanu. Mało kto zwracał uwagę na samą jego osobę, to kto kryje się pod tytułami i całą tą otoczką. Taki stan rzeczy niezbyt mu odpowiadał, również z tego powodu nie miał zbyt wielu przyjaciół. - Chcę żebyś był ze mnie dumny, ale za to co osiągnę swoimi siłami, a nie podążając utartą ścieżką.
Ojciec westchnął.
- Skończ to zlecenie i dam ci spokój. - obiecał - Ale nie na długo. Jeżeli masz w głowie jakieś wielkie plany, rzuć się na nie zaraz po opuszczeniu tej stacji. Następnej dekady nie dostaniesz. Ba, nawet pięciu lat nie mogę ci obiecać. - ostrzegł z uśmiechem. - Muszę wracać do pracy. Powodzenia chłopie.
-Tobie również tato. Uściskaj ode mnie mamę i bliźniaki. I nie martw się, doprowadzę to do końca. - Pożegnał się. Jego ojciec był strasznie uparty, ale Silver trochę go rozumiał. Był najstarszym synem, co wiązało się z pewnymi obowiązkami wobec klanu. Jeśli zatem chciał się zapisać w historii, musiał działać szybko. Akurat szybkości mu na szczęście nie brakowało.
-Czy posłaniec już wrócił? - Nadał pytanie na mostek, gdy połączenie się zakończyło.
- Niestety Opus, Victor i Tsar dalej prowadzą dialog, choć przenieśli się do restauracji. Nie mieliśmy okazji nawiązać grzecznego kontaktu.
Czyli Tsar i Corvus na pewno musieli znać się wcześniej. Przy obcych tajemniczy admirał nie był taki wygadany, by choćby chwili na wtrącenie się zabrakło. Demon jedynie westchnął, bo jak zwykle okazywało się, że światu nie spieszy się tak jak jemu.
-No nic, jeśli się nie doczeka to sam później o wszystko zapytam. - Odpowiedział spokojnie. Zostało mu jeszcze kilka godzin do spotkania z admirałem. Zastanawiał się, jak je wykorzystać…
-Holmes, udało Ci się znaleźć cokolwiek na temat tego artefaktu na który polujemy? - Przesłał zapytanie do kronikarza.
“Niewiele. Jednak zapraszam do studium. Mogę przynajmniej ci zobrazować sytuację, jeśli masz czas.” - odpisał Holmes. Mężczyzna wyglądał na introwertyka, był jednak fanem rozmowy w cztery oczy.
-Zaraz będę. - Rzucił i ruszył. Oferta biznesowa była już przygotowana, mógł się więc zająć czymś ciekawszym.
- Mogliśmy z tym poczekać, ale może będziesz miał jakieś porady ,na czym powinienem się skupić. - skomentował Holmes w momencie, gdy Silver przekroczył próg. Otoczony książkami mężczyzna był w swoim żywiole, przez co zapominał o grzecznościach i obyczajach.
Kronikarz rzucił szefowi do rąk kilka wydrukowanych zdjęć. Przedstawiały one góry z idealnie okrągłymi tunelami i podobne ściany prostych budowli. Większość zdjęć była robiona na pustyni. - Tamtejsze cywilizacje nie mają wystarczającej technologii, aby produkować tego typu perfekcyjne tunele. Fauna też nie jest z tego znana. - wyjaśnił Holmes. - Jest wiele teorii, że ktoś wykorzystał artefakt zdolny robić dziury nawet we wzgórzach. Nikt jednak nie odnalazł żadnego śladu magii. - Przerwał, aby poprawić okulary i westchnąć. - Mam w tym momencie dwie teorie: Jakiś tubylec jest właścicielem tego urządzenia i używa go, aby kryć się w jakiś górskich tunelach albo narzędzie należało do władcy jakiejś wymarłej społeczności. Wtedy artefakt znajdowałby się w jakimś grobowcu. Jeżeli miejscowe rasy faktycznie nie mają zdolności magicznych, powinienem być w stanie wyczuć teren do eksploracji bez większego trudu. Brzmi dobrze?
-Całkiem obiecująco, przyznaję. - Odparł Silver, gdy Drake skończył swój wywód. - Przyznaję zastanawia mnie istota zjawiska. Czy to aby na pewno coś “robiącego dziury”, czy może jednak artefakt zdolny kształtować skały? Niemniej, niezależnie od tego która z tych możliwości okaże się prawdziwa, takie znalezisko z pewnością przyda nam się na przyszłość. - Skonstatował. - Zaś co do czekania, mam akurat kilka godzin do obiadu z Tsarem i zajęcie się czymś innym niż interesy jest mile widziane. Mam też coś dla Ciebie - w wyniku mojego małego eksperymentu odkryłem, że Iskry mają większy potencjał niż to, jak je wykorzystujemy “na co dzień”. Myślę, że jeśli zaczniesz ćwiczyć ze swoją, powinieneś być w stanie zwiększyć jej precyzję i specyficzność.
- Jak znajdę czas na takie rzeczy. - odpowiedział bez większego zainteresowania. - Niestety do tych poszukiwań jest jedno ale. Jakaś grupa badawcza ostatnio kopała tunel mający się skrzyżować z jednym z tych nienaturalnych. W tym momencie nienaturalny tunel uległ skróceniu: otwór skończył się w momencie kontaktu z nowym tunelem, a reszta góry ponownie była wypełniona skałą wzgórza. Miało to miejsce całkiem niedawno, ale sprowadziło na scenę wielu poszukiwaczy artefaktów. Trwa tam teraz dziki zachód. - Holmes spojrzał na Silvera, trzymając dwie książki. - Mogę się skupić albo na badaniu predyspozycji naszych wrogów, albo na badaniu kultur zamieszkujących tą planetę. Może mi pomóc zdecydować. - zaproponował.
-Interesujące zjawisko… - Silver zamyślił się na chwilę. - Myślę że lepiej będzie zorientować się w potencjalnej konkurencji. Z Recollectorami przeprawa jest trudniejsza niż z prymitywną cywilizacją. - Zdecydował.
- Dobra, zajmę się tym. Na razie pomożesz mi, czy masz lepsze zajęcia? - spytał Holmes. - Jak coś to się nie przejmuj. Corvo podsłuchiwał całą noc stację na twoje polecenie.
-Daj mi moment… - Poprosił kronikarza i połączył się z Corvo. - Dowiedziałeś się czegoś co mogłoby się przydać? - Zależnie od otrzymanej odpowiedzi mógł potem pójść do szpiega lub pomóc Drake’owi.
- Nic pewnego. Ustanowiłem za priorytet nie bycie wykrytym, więc nasłuchujemy głównie niechronionych komunikatorów na stacji. - wyjaśnił Corvo. - To porównywalne do zbierania plotek. Mężczyzna, który wszedł na stację, ma związek z rodziną Tsara. Nie mamy jednak pewności jaki. Sam bal nie będzie celebracją waszej umowy handlowej, tylko czegoś innego. - Corvo pauzował po każdej wypowiedzi, prawdopodobnie czytając z notatek. - Usłyszeliśmy też kilka wzmianek o kosmicie na stacji. Byłbym jednak bardzo ostrożny z tą informacją. Mogliśmy coś źle zrozumieć.
-Tsar sam jest jak kosmita, tajemnice na sekretach a wszystko poufne. - Zauważył ironicznie Silver. - Trzymaj się nadal niestrzeżonych kanałów, jeśli jakimś cudem przewinie się coś naprawdę wartego uwagi, daj mi niezwłocznie znać. Tylko nie zapominaj o śnie, z pewnością ktoś może chwilę nasłuchiwać za Ciebie. - Zwrócił uwagę szpiegowi. Jego samego załoga musiała pilnować by sypiał, żył na tak wysokich obrotach, że czasami zwyczajnie o tym zapominał. Jednakże nie przeszkadzało to im samym zarywać nocek, zamiast rozdzielać obowiązki na podwładnych. - Dobra, bierzmy się za te książki. - Spojrzał na Holmesa.
Przetarg
Silver pracował nad księgami o przedziwnej planecie aż do godziny obiadowej. Zebrane informacje przydadzą się, gdy dojdzie do poszukiwań nowego artefaktu. Tymczasem, mężczyzna musiał udać się na przetarg.

Rozmowa została zorganizowana w wynajętej restauracji. Trójka mężczyzn była sama przy ogromnym stole. Mieli dostęp do win i wytrawnych dań. Tsar zdecydowanie chciał im udogodnić na czas rozmów.

Raz podniósł kieliszek i uderzył w niego łyżeczką. - Ponownie dziękuję państwu za zaoferowanie swoich usług mojej stacji. Na dzisiejszym przetargu poszukuję następujących dóbr: Zwiększenia mocy stacji, modernizacji uzbrojenia obronnego, oraz napędu o mocy umożliwiającej stacji ruch gwiezdny. Jeżeli uważacie, że inne wasze usługi byłby korzystne dla stacji, możecie je jak najbardziej sugerować. Zacznijmy dyskusję od propozycji pana Silvera Armstronga reprezentującego Armstrong Futuristics.

Silver również na przetarg odpowiednio się wystroił, choć tym razem wyglądał raczej jak poważny biznesman w czarnym garniturze, białej koszuli i srebrnym krawacie. Formalne spotkania wymagały poświęceń.
-Dziękuję admirale. Mógłbym w tym momencie zacząć długo rozprawiać o możliwościach naszej technologii, jednakże nie jesteśmy tu dziś w celach marketingowych, a wybierając potencjalnych kontrahentów z pewnością zaznajomił się pan z nimi przynajmniej pobieżnie. Przejdę zatem od razu do konkretów. - Zaczął spokojnie. - Wstępnie nasza korporacja zamierzała zaoferować panu pakiet zbrojeniowy, zarówno dla żołnierzy, jak i możliwości obronnych, a także nowe silniki dla tutejszej floty. Jednakże po konsultacji z moim mocodawcą, jestem w stanie rozszerzyć tę ofertę o modernizację samych wież, sieci energetycznej i komunikacyjnej, a także produkcji uzbrojenia tu na miejscu. - Zrobił krótką pauzę, by Tsar mógł przetrawić ofertę, oraz by zbudować nieco napięcia przed “gwoździem programu”. - Co do nadania stacji mobilności, owszem mamy również taką możliwość, jednakże wymagałoby to przebudowy na znaczną skalę, również systemów uzbrojenia grawitonowego, z racji ogromnych zapotrzebowań energetycznych takiego projektu. Rozmiar reaktorów wymagany dla tego przedsięwzięcia wymusiłby wymianę praktycznie każdego źródła zasilania na tej stacji. - Zakończył wstępną prezentację. Dyskusja o cenach i ewentualne negocjacje zależały od tego, co miał do zaoferowania Cifer. - Czy na tym etapie ma pan jakieś pytania?
- Mam, ale nie do pana. Panie Cifer. - Poprosił Tsar. Dzisiaj jego twarz była wyjątkowo kamienna. Stosunkowo pogodny i oddany kapitan, z którym wczoraj pił Silver, został teraz zastąpiony przez profesjonalistę.
Cifer również starał się mieć kamienny wyraz twarzy. Przeszkadzały temu jednak drgawki w koncie oka i definitywne zmęczenie, jakie emanowało z jego osoby. Demon widział wielu silnych mężczyzn podczas swoich dotychczasowych przygód i mógł z pewnością powiedzieć, że Cifer do nich nie należał. Mógł nim być, kiedyś, wczoraj był dużo żywszy, ale sam stres oczekiwania na starcie między nimi dwoma musiał być niepomiernie wyczerpujący dla Cifera. Mężczyzna westchnął i przyznał się:
- Nie mamy żadnych ofert związanych z energetyką. - wyjawił. - Ani silnikami. Posiadaliśmy pewne plany, jednak praca nad nimi nigdzie nie zaszła. Tę umowę będzie pan musiał podpisać z panem Armstrongiem. - Deklaracja przynajmniej częściowej przegranej była zawodem, zarówno dla Tsara który wyraźnie czegoś oczekiwał od przywleczonej przez siebie konkurencji dla dominującej firmy Armstrong Futuristics, jak i dla ogólnego nastroju panującego w pomieszczeniu. Gdyby ten również był osobą, najpewniej głośno by westchnął. - Zdecydowanie uważam jednak, że powinien podpisać pan z nami kontrakt zbrojeniowy. - dodał po chwili Cifer, tym razem pewny siebie. Nie włożył w tę wypowiedź zbyt wiele energii, ale prawdopodobnie nie czuł takiej potrzeby. Był tak pewny, że na tym polu nie ma miejsca do dyskusji. - Opracowane dla placówek więziennych, oferowane przez mnie uzbrojenie jest klasyfikowane jako narzędzia samoobronne. Z uwagi na charakter biznesowy Armstrong Futuristics, ich materiały to narzędzia wojskowe.
- My jesteśmy wojskiem. - przypomniał Tsar, odzywając się bardziej po to, aby zakryć chęć zaśmiania się. Zaraz potem wrócił do swojej kamiennej powagi.
- Ale Armstrong Futuristics nie jest. To firma kontraktorska. Powinien pan zdawać sobie sprawę z nadchodzących zmian.
- Nie interesują mnie plotki.
- To nie plotki. Widziałem związaną z tym papierologię przy mojej ostatniej wizycie w Augur Technologies.
- Oczekuje pan, że byliby zainteresowani zerwaniem umowy?
- Część wykonawczą mają prawo odrzucić bez zmian, natychmiastowo.
- Wykonawstwo wszelkich instalacji na stacji będzie celem mojej załogi, co najwyżej pod nadzorem waszych specjalistów. - wyjaśnił Tsar, zaskakująco stanowczym tonem. Wywód Cifera musiał go zeźlić albo nie ufał oddawania remontu stacji w ręce osób trzecich.
Cifer zakaszlał. Stracił jakąś triumfową kartę, opowiadając historię, która jakimś cudem ominęła do tej pory Silvera. O cokolwiek mu chodziło, nie mógł na to liczyć. - Mimo wszystko zwróciłbym też uwagę na różnice między zaletami uzbrojenia. O ile nasz ekwipunek jest słabszy od oferowanego przez Armstrong Futuristics, jest znacznie energooszczędny, nie potrzebowałby pan aż tylu źródeł zasilania tachionowego. Dalej są to bronie silniejsze od obecnych i wystarczające do walki z okrętami wojennymi. Gdyby chciał pan niszczyć większy kaliber, ma pan w tym celu lepsze działo. - stwierdził.
Tsar przymknął oczy i pokiwał głową. - Chętnie usłyszę wstępne podsumowania pakietów i ich ceny, jeżeli nie ma tymczasowych pytań. Od tego momentu porozmawiamy nad potencjalnymi kompromisami.
-Czuję się zobowiązany do sprostowania pewnej kwestii, zanim przejdziemy dalej admirale. - Podjął Silver, skoro Raz zostawił tę małą furtkę. - Wbrew temu co twierdzi pan Cifer, samo nowe uzbrojenie nie będzie wymagało wielkiego nakładu energii, rzecz jasna relatywnie, patrząc na gabaryty pańskiej stacji. I rozmiar ma kluczowe znaczenie przy zapotrzebowaniach napędu, mówimy bowiem o wprawieniu w ruch obiektu większego niż kontynent Afrykański. - Należało wyrobić tym dwóm perspektywę co do skali przedsięwzięcia. Demon nie był pewien, czy ktokolwiek w historii podejmował próby przebudowania obiektu o choćby zbliżonych rozmiarach na potrzeby podróży kosmicznych.
-Przejdźmy zatem do kwestii finansowych… Podstawa czyli reaktor tachionowy to trzy miliony kredytów za sztukę. Pojedynczy wystarczy do obsługi dziesięciu dział lub jednego silnika. Działo kosmiczne to koszt półtora miliona, wewnętrzne miliona dwustu pięćdziesięciu tysięcy, oprócz wiązek tachionowych posiadają również tryb korzystania z amunicji artyleryjskiej. Wymiana wież pod działa, to dwa miliony za jedną, pozwala na zoptymalizowane wykorzystanie przestrzeni i zapewnia lepszą ochronę, oraz mobilność dział. Pakiet uzbrojenia dla żołnierza obejmujący broń i pole ochronne to również dwa miliony kredytów, zaznaczam że nie zajmują one więcej miejsca niż standardowe wyposażenie, nie rzucają się też w oczy. - Zrobił przerwę na oddech. - Silniki tachionowe kosztowałyby dwa i pół miliona za jeden, lekkie statki w nie wyposażone są nie do prześcignięcia, w cenę wliczona jest przebudowa statku. Modernizacja sieci energetycznej stacji, by zmniejszyć zapotrzebowanie na generatory, to cena półtora tysiąca kredytów, za metr kwadratowy. W przypadku fabryk, przebudowa to dwieście pięćdziesiąt tysięcy za metr i przynajmniej część załogi będzie musiała pochodzić od nas, by pilnować przestrzegania procedur, z naszymi technologiami należy obchodzić się bardzo ostrożnie. Modyfikacja sieci transportowej to koszt rzędu dwóch do sześćdziesięciu tysięcy za maszynę, zależnie od konkretnych pojazdów. Te ceny podlegają negocjacji. Ceny za amunicję to od stu do sześciuset kredytów za sztukę, zależnie od typu dla dział i od jednego do dwustu kredytów dla broni żołnierskiej. Te ceny nie podlegają negocjacji. - Zakończył i westchnął, gadanie tyle na jednym oddechu było jednak trudne…

Po tym, jak Cifer stworzył swoje podsumowanie, Raz przyglądał się dwóm dokumentom z poważnym zastanowieniem wypisanym na twarzy. Jego oczy skakały między jednym dokumentem a drugim, okazjonalnie lądując gdzieś między nimi, najprawdopodobniej na wyimaginowanym portfelu. - Technologia tachionowa jest zdecydowanie kosztowna. Przynajmniej na tę skalę. - przyznał. - Ile dział pańskiej technologi byłbym w stanie zasilić generatorem tachionowym? - spytał Cifera.
- Blisko setkę. - odpowiedział starszy mężczyzna. - Przypominam, że na czas podróży może pan wyłączać uzbrojenie. Stacja i tak nie będzie w stanie walczyć i poruszać się jednocześnie.
Tsar przytaknął skinieniem głowy. - Czy w waszych ofertach znajdują się wszelkie...okazje? - spytał.
- Jesteśmy w stanie zejść z ceny dział o 25%, jeżeli zakupi pan ich przynajmniej sześćdziesiąt. Do tarcz dorzucamy generatory awaryjne, jeżeli zasilają powierzchnię jednego kilometra lub więcej. - wstępnie oferował Cifer.
-Nie ryzykowałbym mieszania technologii admirale. - Wtrącił się Silver. - Reaktor tachionowy to nie zwykła bateria, do której można podłączyć cokolwiek. To potężne źródło energii, dla większości normalnych urządzeń zbyt potężne. - Zrobił krótką pauzę. - Oczywiście, mógłby Pan takim zasilić działa oferowane przez mojego konkurenta, jednakże groziłoby to ich szybkim przepaleniem. Tylko nasze urządzenia są w pełni do przystosowane do takiego źródła mocy, z racji iż mamy na tę technologię wyłączność. Reasumując, byłby Pan zmuszony wykupić u nas usługę dostosowania nowej artylerii, aby nie musieć dokonywać jej cyklicznej wymiany. - Spojrzał na Tsara nieco rozbawiony. Stawianie na tańsze rozwiązania miało swoje konsekwencje. - Zatem admirale, proszę się zastanowić, czy lepsza taka krótkoterminowa oszczędność, czy długoterminowa inwestycja? Na zachętę dodam, że zostałem upoważniony by udzielić Panu 20% rabatu na działa i reaktory, przy zamówieniu powyżej tysiąca tych pierwszych. Przy pełnym pokryciu, mogę ten upust zwiększyć do 30% i dodać 25% zniżki na wyposażenie dla wojska. - Silver nie kłamał, nigdy nie był w tym dobry, umiał jednak operować prawdą tak, by odpowiadało to jego wymaganiom.
- A gdybym chciał tylko reaktory? - spytał Tsar. - W dużych ilościach, może dałoby się coś zdziałać? - zapytał.
-Jak już mówiłem, nie zalecam mieszać technologii. - Demon spojrzał na admirała znacząco. - Załóżmy, czysto hipotetycznie że jedno działo od pana Cifera kosztuje jedną piątą tego, co proponowane przeze mnie. Biorąc pod uwagę jakość materiałów wykorzystywanych w więziennictwie… według moich dość ogólnych obliczeń wynika, że podpięte do reaktora tachionowego wytrzyma maksymalnie miesiąc, zanim nie spali się kompletnie, o ile wcześniej nie nastąpi jakieś zwarcie. Po pięciu miesiącach wyszedłby Pan na zero z moją ofertą, a każdy kolejny oznaczałby bycie w plecy. - Silver westchnął, słaby był z niego negocjator, bardziej polegał na danych niż miłych słowach. Przeniósł na chwilę spojrzenie na swojego konkurenta. - Proszę wybaczyć panie Cifer, ale jako naukowiec wierzę przede wszystkim w suche fakty, nie w dyplomację. - Nie chciał deprecjonować dokonań Mariusza, ale taki był stan rzeczy. Gdyby każdą broń dało się bezproblemowo zasilać reaktorami tachionowymi, ich gałąź zbrojeniowa dawno straciłaby rentowność, bo kontrahenci braliby jedynie reaktory i podpinali je do tańszych zabawek konkurencji.
-Jeśli obawia się pan, że koszt przeprowadzenia pełnej modernizacji może przewyższyć pańskie możliwości finansowe admirale, myślę że jestem w stanie zaproponować pewien kompromis. - Wznowił po chwili przerwy. Liczył, że jego wcześniejsze słowa odwiodły Raza od tego niezbyt trafionego pomysłu. - Cały proces można podzielić na kilka etapów, opłacanych osobno. Rzecz jasna zachowa pan prawo do upustów wynikające z wielkości zamówienia.
- Nie, nie, nie o to chodzi. - machnął ręką Tsar. - Potrzebuje pana generatorów i silników, aby wprawić stację w ruch. Działa pana Cifera moglibyśmy podpiąć pod zwykłe zasilanie. Mamy na stacji dość miejsca na rozbudowę obecnych generatorów, jeżeli zajdzie taka potrzeba. - zapewnił.
- Ponadto, pana przewidywania są przesadne. - bronił się Cifer. - Jeżeli będzie potrzeba, możemy zorganizować transformatory tachionowe. Opracowanie ich nie powinno zająć aż tak długo, przyjmując, że wasza firma nie zgodzi się na sprzedaż własnych.
Silver zamrugał z niedowierzaniem, jakby nie był pewien czy dobrze usłyszał. Niemniej, nie było mowy o pomyłce.
-Panie Cifer, to co właśnie pan powiedział oznaczałoby złamanie prawa patentowego. Nie sądzę by pańska firma była w stanie wypłacić się nam za takie uchybienie. - Jeśli wcześniej ton młodego Armstronga był poważny, to teraz zrobił się ciężki jak płyta nagrobna, a oczy zazwyczaj iskrzące energią pociemniały groźnie.
-O jakiej liczbie generatorów mówimy admirale? - Zwrócił się ponownie do Raza, choć jego ton nie zelżał ani trochę. Grożenie interesom jego rodziny nie było czymś, co można wpuścić jednym uchem, a drugim wypuścić.
- O tym musiałbym porozmawiać z moimi prawnikami. Niech się pan nie obawia, nie jestem na tyle głupi, aby zniszczyć sobie interes. Jeżeli będę miał związane ręce, to mówi się trudno. - Z kieszeni Tsara pyszczek wyłoniło małe futrzaste stworzenie. Raz pogłaskał je i wcisnął z powrotem.
- Myśląc o rozmiarze stacji? Może nawet kilkadziesiąt tysięcy. - przyznał Tsar. - Chyba że w grę wchodziłoby opracowanie jakiegoś nowego modelu silnika. Te w pańskiej ofercie przystosowane są do statków i okrętów kosmicznych. Miałem nadzieję na coś silniejszego, a wiem, że posiadacie najlepsze możliwe. - na jego twarzy zaczęło pojawiać się pewne zmieszanie.
-Hm… zakładając zamówienie na generatory i silniki, myślę że mógł dać panu jakieś 15% rabatu. Gdyby zamówił pan do tego powiedzmy dziesięć lub więcej tysięcy zestawów uzbrojenia dla żołnierzy, dałoby się z tego zrobić 20%. - Zdecydował Silver po chwili namysłu. - Nawiasem mówiąc, uroczy maluch.
- Czy ten drugi rabat mógłby poczekać? - zaproponował Tsar. - Jeżeli uda mi się wprawić stację w ruch, cesarstwo najprawdopodobniej zaoferuje mi grant na jej dalszy rozwój. Budżet jest w tym momencie ograniczony z uwagi na symboliczną funkcję stacji. - wyjaśnił.
-Z pewnością nie jest to ostatni raz, gdy robimy interesy. Zatem 15% na pakiet generatorów i silników. - Przytaknął Armstrong - A tak z zawodowej ciekawości, gdzie pan słyszał o napędzie klasy planetarnej? - Młodego Recollectora zastanawiało czy ktoś już pracował nad takimi modelami, skoro Tsar o nich myślał.
- Niektóre planety miały problemy z polem grawitacyjnym generowanym przez otaczające je naturalne satelity. Aby usunąć te księżyce, wyprodukowano bardzo potężne napędy, które wprawiały je w ruch na krótką chwilę. Ich celem było oddalenie satelity na tyle daleko, aby można je było bezpiecznie usunąć. - wyjaśnił Tsar. - Z tego, co mi wiadomo, od dawna nie praktykowano tych metod ale jest do dla mnie znak, że istnieją takie możliwości. - stwierdził, po czym klasnął w dłonie. - Dobrze, od pana Armstronga będę chciał pokaźnej ilości elektrowni, silników oraz modernizacji sieci energetycznej. Od pana Cifera poproszę serię dział do wstępnej modernizacji. W przyszłości dalszy biznes będę prowadził w zależności od rozmiaru budżetu. - po podjęciu tej decyzji westchnął. - Poproszę sekretarkę o sporządzenie umów. Podpiszemy je jutro, w trakcie apelu na otwarcie balu.
-Zgoda, wypijmy zatem za owocną współpracę. - Rzekł Silver, wznosząc swój kieliszek. Od tego gadania zaschło mu już w gardle, zupełnie zapomniał że miał pod ręką wino.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline