Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2019, 15:46   #104
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Nie zdążyłem jeszcze zwiedzić tego miejsca, a do tego cały czas miałem opiekę - to bynajmniej nie był wyrzut, bo miejsce wydawało się być idealnym miejscem na siedlisko nie za dużych, ale za to bardzo śmiercionośnych istot. Jak ta siedząca naprzeciw albo jadowite pająki. A nic go do tej pory nie ukąsiło i jak na razie się na to nie zanosiło.
- Chyba że ludzcy goście potrafili się zbłądzić z dobrej drogi nawet pod opieką, na skutek swojej śmiertelnej ciekawości?

- Och nie, haha, nic z tych rzeczy - zachichotała zdawkowo gospodyni.
- Wprawdzie niektóre z tutejszych pokojów bywają trochę rozkapryszone i momentami humorzaste, ale spieszę zapewnić, że niczyja ciekawość nie okazała się w tym miejscu “śmiertelna”, jak pan to dowcipnie ujął. Przynajmniej... hm. Przynajmniej z tego, co wiem. Dopytam jeszcze w wolnej chwili służbę - zobowiązała się rezolutnie, najwidoczniej zmotywowana, by dojść do sedna sprawy. Stwierdzenie odnośnie opieki - tudzież innego nadzoru - najwyraźniej dosięgło jej ucha słyszącego mniej.

- Jestem ciekaw tych kaprysów i humorów, choć nie na tyle żeby oglądać je z bliska - tutaj Upadła przerwała na chwilę, zasypana obrazami z umysłu gospodarza. W paru miejscach nie była pewna co było fikcją a co rzeczywistymi wspomnieniami, ale najwyraźniej świat na zewnątrz niezwykle kreatywnie podchodził do tego co mogło się stać nie-białej osobie w nieodpowiednim pokoju
- Jim niezwykle polecał odwiedziny tutaj, zarówno jako bezpieczne schronienie, jak i podróż poszerzającą horyzonty.

- Och, taki z niego niepoprawny pochlebca! - machnęła swą dłonią w odcieniu porcelany pani Higgensworth, bagatelizując stwierdzenie Benona. - A z resztą z pana też.
Przytaknęła, na wpół sobie, na wpół gościowi, jakby oboje doskonale wiedzieli, co się święci. W tym momencie otworzyły się drzwi za plecami Latynosa i do pokoju wjechał niewielki wózek z herbacianą zastawą prowadzony przez poznaną wcześniej służkę o fizycznych charakterystykach przywodzących na myśl miotłę, tudzież innego bardziej współczesnego mopa. Przedstawicielka pomocy domowej rozlokowała zastawę z imponującą płynnością, umiejscawiając spodki, filiżanki oraz dwa imbryki na sporych rozmiarów stoliku herbacianym ulokowanym w lewym rogu pomieszczenia. Co wydało się Benonowi dziwne, bo nie pamiętał, żeby mebel stał tam wcześniej. Pani Higgensworth powstała i zachęciła gościa, aby wraz z nią zmienił lokalizację. Służąca skończyła stawiać cukiernicę oraz garnuszek z mlekiem, a następnie zgięła się przed swoją chlebodawczynią w pół.
- Czy toooo już wszystkoooo, paaani?
- Tak, Belmo. Dziękuję. Zadzwonię, jeśli będę czegoś jeszcze potrzebować. Możesz odejść.

Przyjąwszy przekaz do wiadomości, pierwsza miotłowa wyprowadziła wózek z pomieszczenia, szczelnie zamykając za sobą dwuskrzydłowe drzwi.

- Niezwykłe - zastukał w nowo powstały stolik, ciekaw jego brzmienia. On także był prawdziwy, pomimo tego że został co najmniej nadnaturalnie przyciągnięty tutaj z innego miejsca - Widząc to, zastanawiam się dlaczego tylko taka rezydencja a nie coś...śmielszego? -

- Ach, widzi pan. To taka mała grzeszna przyjemność z mojej strony. Mam słabość do twórczości literackiej z czasów wiktoriańskiej Anglii. Jak i do dzieł wcześniejszych, takich jak te Walpole’a oraz Byrona... - złączyła dłonie przy piersiach i zachłysnęła się powietrzem tak teatralnie, że gość nie miał jakichkolwiek wątpliwości, co do szczerości owego gestu. Sama wypowiedź zdradzała jendak rąbek informacji o specyfice strategiczno-logistycznej. Kimkolwiek - czymkolwiek - była pani Higgensworth, posiadała wiedzę na temat ludzkich epok oraz odnośnie grafomanii herbaciarzy z Wysp Brytyjskich. Potrafiła też przedstawić owe informacje chronologicznie, co znaczyło, że koncepcja czasu autorstwa śmiertelnych także nie jest dla niej czymś obcym.
- Dość już jednak o mnie, nie chciałabym pana zanudzać. Proszę koniecznie spróbować herbaty przygotowanej przez Efeve. Jej mieszanka ziół i owoców jest czymś niezwykłym - gospodyni ujęła ciemnogranatowy imbryk, z którego leniwie wydobywała się para i, z wprawą nie mniejszą niż służba, zalała wrzątkiem zawartość filiżanki ulokowanej naprzeciw Benona. Tak samo z resztą postąpiła ze swoją.

- Powiedz coś więcej o tej mieszance, skoro jest taka niezwykła...pani - Benon ostrożnie powąchał zapach wydobywający się z filiżanki, nie będąc pewny czego się spodziewać. Zapachu rozkopanego grobu? Najtańszych ścinek herbat które pijał do tej pory? Reakcja świata który naparł na niego kiedy nie wpasował się w tutejszą formę była … drażniąca. Ale równie uczciwie jak grawitacja ostrzegała kiedy leciało się na twarz na beton.

- Belma zaopatrzyła nas w bazę tego wywaru dzięki uprzejmości naszych dobrych znajomych z Ameryki Południowej. Ale o tym już wspominałam, prawda? Efeve, druga z moich służek, która preferuje zajmować się kuchnią - dorzuciła niezwykle pomocnie właścicielka rezydencji, widząc kształtujące się w oczach Benona pytanie - uszlachetnia podstawową mieszankę przy pomocy własnoręcznie uprawianych elementów flory. Nie jestem dokładnie zaznajomiona z przepisem, gdyż Efeve chroni go jak rodowej dumy, ale wiem, że kluczowym składnikiem są liście z wisielczej wierzby oraz cienko pokrojone plastry owoców krwistokrzewu pospolitego. Tak czy inaczej, to wyborny napar - pochwaliła napój po raz kolejny i, jakby na potwierdzenie swoich słów, pociągnęła istotny, acz nie łapczywy, łyk ze swojej filiżanki.

- Nie słyszałem ani o wisielczej wierzbie, ani o krwistokrzewie, ale może to po prostu mój brak wiedzy - nieco odważniej wziął filiżankę w dłonie i przysunął pod nos, żeby poczuć zapach...którego z jakiegoś powodu wciąż nie czuł.
- W ogóle, mam duże braki w wiedzy o świecie za zasłoną.

Zapach kuriozalnego wyrobu herbacianego naszedł anioła dopiero po kilku chwilach medytacji nad filiżanką, niczym złodziej po środku nocy lub aromatyczny nóż opadający na jego nozdrza. Był głęboki i intensywny na tyle, że istniało ryzyko zagubienia się w nim na znacznie dłużej niż tylko jeden łyk. Całości aromatu dopełniała - a może raczej kontrastowała z nią - delikatna, niemal figlarnie zwodnicza słodycz, pochodząca zapewne od wspomnianych owoców krwistokrzewu. Ze (wstępu do) degustacji wyrwał Benona odgłos metalowej łyżeczki odkładanej na spodek. Pani Higgensworth przyglądała się chłopakowi z kiepsko skrywanym rozbawieniem. Znacznie lepiej skrywała natomiast wolno rozrastającą się pod jej licami potwarz,wywołaną dobrze dostrzegalną (a przy tym może nieco nadmierną) ostrożnością ze strony gościa.
- Panie Benonie, jeśli dobrze zrozumiałam lorda Jima, to owe braki wynikają z... przymusowej nieobecności? Z resztą to mało znaczące. Niezależnie od powodu pańskiej wizyty w naszej posiadłości, sądzę, że mogę zaoferować panu tymczasowe zakwaterowanie. Zwłaszcza poza sezonem. To taki... mały żarcik - dodała, widząc, że jej zabieg komediowy nie tylko nie został zauważony, ale również trafił niczym kula w płot.
- W tym momencie mam tylko trójkę innych gości, toteż nie będzie żadnych problemów.
Jej powieka drgnęła, a lewa brew uniosła się nader wymownie. Nie wiedzieć czemu, anioł poczuł, że włosy na karku drgnęły mu w ostrzeżeniu.
- Pozostaje oczywiście drobna kwestia odwzajemnienia niniejszej przysługi. Zapewniam jednak, że to czysta formalność, powstała na skutek szacunku dla Jima... jak i dla pańskiej osoby. Nie ośmieliłabym się bowiem uwłaczyć wam obydwojgu na tyle, by zasugerować, iż chciał pan zostać z nami jak podrzędny birbant.

- Dopełnijmy więc tej formalności i bądźmy spokojniejsi na noc - jaka przysługa jest potrzebna? - śmiertelne ciało, nieprzyzwyczajone do luksusu który wlewał się przez nozdrza zdradziecko produkowało ślinę i błagało o spróbowanie łyka cudownej herbaty. Jeżeli herbatą można było nazwać coś co herbaty w sobie nie miało, a głównymi składnikami były nieistniejące (przynajmniej na ziemi) rośliny.
- Chętnie pomogę, nawet jeżeli miało by to obrócić rachunek w drugą stronę -
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline