Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2019, 14:25   #2
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Wśród członków wyprawy był średniego wzrostu, łysy mężczyzna który w normalnych warunkach nie przykuwałby absolutnie niczym uwagi. Nie miał cech wyróżniających, jego twarz była gładka, bez charakterystycznych blizn, a broda przycięta była w popularnym w tym rejonie stylu. Na ciało narzucał typowe pustynne ubrania w kolorach brązu i żółci, ułatwiające krycie się na piasku jak i zapewniające nieco ochłody, oraz szeroki płaszcz w tych samych kolorach. Na nogach miał czarne buty, wyglądające tak jakby się do nich przyssały od brudu. Z szyi zwisały mu symbole żywiołów: Wody, Ziemi, Powietrza i Deszczu, popularne wśród podróżników amulety mające chronić przed burzami piaskowymi, jak i zapewniać czystość wody w oazach.

Był tak absurdalnie przeciętny w swoim wyglądzie że rzadko komu zapadał w pamięć. Tylko bronie które nosił odcinały się od tej mierności. Dwa średniej długości stalowe ostrza, z rękojeściami pokrytymi symbolami zdobiły jego pas, przyciągając pełne zazdrości spojrzenia. Stal była rzadka, a stal wykuta tak pięknie... Była warta więcej niż większość ludzi widziała przez większość swego życia. Nikt jednak się na nie nie łasił. O tyle o ile jego wygląd tego nie sugerował, to jego niesława go poprzedzała.

Mężczyzna obozował na obrzeżu karawany, a jego namiot rozbity był dokładnie po przeciwnej stronie od miejsca gdzie urzędował Czarodziej. Ci którzy obudzili się tuż przed świtem zauważyli że jego namiot był już złożony i zapakowany do juk jednookiego erdlu, zwierzęcia które ten zabrał ze sobą na wyprawę. Samego Łotra nie było nigdzie w pobliżu, ale pojedynczy ciąg śladów prowadzących za jedną z wydm sugerował że ten musiał się tam oddalić, zapewne za potrzebą.

***

Dalacitus wyłonił się zza pobliskiej wydmy i podszedł do zbiorowiska radzącego co począć z napotkanym plemieniem. Moglibyście przysiąc że wyglądał nieco inaczej niż dnia poprzedniego, jakby się odświeżył. Może przyciął nieco brodę? A może jego skóra była delikatnie jaśniejsza po starciu brudu? Skinął uprzejmie głową zgromadzonym, a Czarodzieja obrzucił spojrzeniem w którym widać było głęboką nienawiść. Jego dłonie leżały swobodnie oparte na rękojeściach mieczy.

- Mogę ich zutylizować jeśli będą niewychowani. - wskazał podbródkiem trójkę nadciągających jeźdźców - Za satysfakcjonującą opłatą naturalnie. - dodał uśmiechając się przy tym uprzejmie.
 
Zaalaos jest offline