Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2019, 23:59   #115
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Rusłan tknięty przeczuciem od razu wziął się za oglądanie ciał. Zeskoczył z wierzchowca. Pod jego stopami szeleściła sucha trawa i liście opadłe wokół drzewa. To nie mogli jednak być ci, którzy napadli na niego, byli martwi od kilku dni, a po odchyleniu powiek widać było białko oczu. Śladów walki też nie udało mu się dostrzec, żadnych ran poza tymi na ich szyjach, które ziały czernią i lekkim już smrodem zgnilizny.

Yarislav bez namysłu dźgnął piętami w boki konia. Kobyła prychała i szarpała się czując zapach śmierci, ale Dolganin zmusił ją do ruchu. Trupy nie miały przy sobie nic ciekawego, nic takiego nie było też w promieniu kilku metrów od pnia. Pobieżne zerknięcie na wisielców wskazywało jednak na to, że mogli to być właściciele koni, które kilka dni temu odnaleźli na stepie. Nie, żeby Yarislav był medykiem, który mógłby to określić z całkowitą pewnością. W pniu buku zauważył za to kawałek metalu. Nim przyjrzał się mu dokładnie, zaniepokojony krasnolud wezwał ich do ruszenia w dalszą drogę.

Gnimnyrowi coraz mniej podobało się w tych górach. Było w nich coś, co budziło niewytłumaczalny i nieuzasadniony niczym strach. Dziwne wydarzenia następowały jedno za drugim od chwili, gdy opuścili Polyan. W tym miejscu krasnolud znów czuł się nieswojo. Wokół panowała cisza, jakby ptaki postanowiły omijać miejsce mordu. Drzewa wokół kołysały się lekko przy podmuchach wieczornego wietrzyku. Wszystkie, poza tym jednym.

Goromadny. Góry Szaleństwa.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline