Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2019, 17:47   #36
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Chyba nikomu z nich nie możemy już pomóc. Ale może coś po nich pozostało? - stwierdził Rufus

- Nikomu z ludzi. Ale tak, tutaj coś jest - druid, schylając się po kilka skamieniałych polnych myszy wskazał czyjś palec z pierścieniem leżący między nimi - Widziałem też sakiewkę, najwyraźniej tego bazyliszek nie jada - krasnolud podniósł się, trzymając naręcze kamiennych figurek drobnych zwierząt - Rufus, rozpoznajesz może czyj mógł być ten pierścień? -

- A skąd niby mam wiedzieć, czy wyglądam na znawcę pierścieni? - zdziwił się pół-ork.
- Ale może sprawdzimy czy jest w nim magia...potrafię teraz takie rzeczy.. - Z dumą w głosie wziął pierścień w dłoń i skupił na nim swoją wolę.
Rozglądający się po okolicy Kharrick odruchowo złapał się za medalion ukradkowo zerkając czy faktycznie uda mu się ukryć jego aurę.

- To wygląda jak zwykła błyskotka ot świadomość że zginął tu ktoś kto miał do kogo wracać. - Powiedziała w zabarwieniu poezji Laura.

Jace obserwował reakcję Rufusa na wykrycie magii zadowolony z działania amuletu. Porvyn spisał się doskonale.
- Uratujmy te zwierzęta i chodźmy z tego przygnębiającego miejsca. Nadal musimy rozbić obozowisko. - przypomniał. Nie czuł się tutaj swobodnie i chciał jak najszybciej znaleźć się możliwie daleko od tego miejsca.

- Ratujemy zwierzęta? Chcecie te myszy odkamieniać?- Rufus podrapał się po zaroście, czuł się też nieco rozczarowany że badany przez niego pierścień nie okazał się magiczny.

~ Mamy ze sobą druida, pomóżmy mu, nic nas to nie kosztuje. ~ Jace odpowiedział półorkowi telepatycznie.

- Przykro mi ale nie da się ich już odmienić. - Powiedziała Laura. - Na ciebie i Lawinę to zadziałało bo mieliśmy świeżą krew. Inną metodą byłaby magia. Nikt z nas nie zna takiego które odwracały ten proces.

- A ile czasu minęło? Powinniśmy mieć co najmniej tyle czasu ile Noelanowi zajmowały poranne modlitwy. - dopytał chłopak nieświadomy tego ile czasu spędził jako posąg i co działo się w czasie jego „nieobecności”.

- Spróbujmy! - zachęcił resztę do działania. Wziął od druida jedno zwierzątko i skorzystał z przemoczonego krwią worka z głową bazyliszka, obtaczając zwierzątko krwią. Gdy zadziałało zawołał do reszty:
- Hannskjaldzie, weź wszystkie zwierzątka na jedną kupkę, Rufusie, weź łeb stwora nad zwierzęta, Mikel - pomóż Rufusowi wycisnąć tyle krwi ile się da. Kharricku, Lauro, pomóżcie mi pozbierać te zwierzęta, które da się uratować. - rozdzielił pracę samemu ruszając wzdłuż krawędzi jamy w poszukiwaniu drobnych istot, które nieostrożnie zapuściły się zbyt blisko siedliska bazyliszka.

Złodziej zaskoczony nagłą potrzebą ratowania zwierząt u Jacea po prostu wzruszył ramionami i zaczął zbierać te, które wyglądały na nieuszkodzone. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że gdyby był tu Sulim to pewnie on sam też by rzucił się na ratunek bez nawet chwili wahania.

- No proszę, działa - druid, który już wcześniej, bez wdawania się w dyskusje ruszył z uzbieranymi w połę koszuli zwierzętami już dawno poczłapał do ciała bazyliszka, doszedł do tego samego wniosku co Jace. W głosie druida było słychać zaskoczenie, bo wcale nie był pewny że to coś pomoże, ale ucieszył się tym bardziej - Mała rzecz, a cieszy -

--No, jak się upierasz… Czujesz się dobrze po tej całej przemianie w posąg? Ta krew chyba jest cenna?- - Rufus z irytacją w głosie wyciągnął łeb potwora.

- Tylko przez pierwszą godzinę. - odpowiedział od niechcenia psionik podnosząc delikatnie figurkę wiewiórki.

- Tym razem my pomożemy im, innym razem one pomogą nam. To jak nie pożałować kufla piwa komuś przy wspólnym ognisku. Czasem wezmą cię za jelenia, ale częściej odwdzięczą się czymś przy kolejnej okazji - druid wrócił po kolejne zwierzęta, ale ku jego miłemu zaskoczeniu sprawa została już rozwiązana - Obozowisko, mówiłeś? - zwrócił się do Jace’a

- Zaraz nam słońce zajdzie, trzeba znaleźć dobre miejsce na nocleg. - odpowiedział psionik.

- Myszy, myszy nam mogą pomóc? Czy sugerujesz że świat zwierząt jako taki wyrazi swoją wdzięczność? - Pół-ork kontynuował temat, próbując zrozumieć dziwny tok rozumowania krasnoluda-druida.

- Sulim wielokrotnie korzystał z ich pomocy. Może częściej z pomocy jakiś małych ptaków, ale przecież wszystkie wiadomości jakie dostawaliście były właśnie dzięki takim małym zwierzątkom… - złodziej uśmiechnął się przypominając sobie jak po raz pierwszy spotkali wielkiego zwierza chowając się przed deszczem w niewielkiej jaskini.

- Po myszach bym się wiele nie spodziewał, to zawsze były szelmy na cztery łapy kute i to bardziej targi niż pomoc. Ale przecież o tej jamie powiedziała nam właśnie para kawek z tamtego drzewa, prawda? -

- Czyżby ratowanie mniejszych istot było poniżej godności takiego wielkiego wojownika Rufusie? - Dodała swoje trzy grosze Laura przynosząc kolejne paręnaście uzbieranych żyjątek.

Rufus skrzywił się, spoglądając na Laurę ni to zawstydzony, ni to zagniewany.- Nie pouczaj mnie, na pewno uważam że mamy lepsze rzeczy do roboty, ale jak naszemu druidowi na tym zależy to się nie sprzeciwiam. A u ciebie wszystko w porządku, po walce byłaś bardzo zdenerwowana? -

- Już ochłonęłam. Dziękuję za zainteresowanie. - Laura odpowiedzi zostawiając zwierzątka i idąc rozejrzeć się za kolejnymi.

- A co lepszego mamy do roboty? Dalej iść, odpocząć? Te kilka chwil nic nie zmieni - Zauważył złodziej odkładając ostatni skamieliny. Z niezadowoleniem spostrzegł, że jedna z nich nie ma nóżki. Zagapił się na nią zastanawiając się czy zwierze sobie bez niej poradzi. Ostatecznie nie dołożył do pozostałych.

-A ta jaskinia nie będzie dobrym schronieniem na noc? Po ubiciu bazyliszka raczej nic nas tu nie będzie niepokoić. - zauważył Rufus.

- Ciasno tu trochę… może jednak znajdźmy coś aby dać tamtym dwoje trochę przestrzeni między sobą? - dodał dużo ciszej znacząco patrząc na półorka.

Bohaterowie delikatnie zebrali około tuzina skamieniałych zwierząt, które wciąż były w jednym kawałku. Gdy Rufus oblał je resztą krwi bazyliszka, minęło zaledwie parę sekund, gdy stosik figurek zmienił się w kłąb futra, piór, pisków i krzyków. Mieszkańcy lasu po chwili rozpierzchli się w panice, zostawiając po sobie jedynie trochę sierści i kilka piórek. Oraz bohaterów z poczuciem, że zrobili coś dobrego i bezinteresownego. Niby drobnostka, ale zdecydowania poprawiała nastrój.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 21-08-2019 o 21:57.
TomBurgle jest offline