Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2019, 19:40   #4
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Minęło może parę sekund gdy w rozbłysku energii zniknęły jednostki by wyłonić się tuż obok waszego okrętu. Endymion szarpnął za stery. Boczne dysze rozpaliły się od plazmy. Okrętem szarpnęło. Statek obrócił się, a Endymion dodał mocy na główne silniki i statek skoczył do przodu cały czas powoli wirując. By nagle szarpnąć w drugą stronę, gdy pilot przełączył dysze i wyrwał do góry. Desantowiec, który wyłonił się blisko nie czekał. Skoczył za Różą, był mniejszy szybszy. Odpalił swoje działka, które zapełniły przestrzeń chmurą pocisków. Jednak Endymion był w swoim żywiole. Pociski nawet nie zbliżyły się do jego okrętu.

Dariusa szarpnęło. Kompensatory grawitacyjne ledwo dawały radę przeciążeniom. Widział jak jego ludzi szarpnęło na uprzężach. Bardziej poczuł niż usłyszał jak coś uderzyło w pokład. Odwrócił się i ujrzał jak urocza Rose odpada od ściany zbrojowni i powykręcana ląduje na podłodze. Jej kończyny były powykręcane w dziwne strony.

Wieżyczki wiedźmy nie czekały obracały się jak szalone, gdy operatorzy próbowali namierzyć cel przy szarpaniu Endymiona. Wystrzelone promienie jednak nie sięgnęły mniejszej i szybszej jednostki.

Herc przesunął się na krześle tak by mieć dostęp do panelu sensorów i pomógł Kirze. Ta momentalnie wrzuciła na ekran kapitana pierwszy skan.
- Kapitanie! Nie mają tarcz a ich statek ma coś nie tak z poszyciem… Jest niczym sito… Jakby od środka coś naruszyło integralność...

- Pilot plan uników Omega 2, tak jak na ćwiczeniach. Lasery, synchornizujecie się z unikami. Po 20 milisekundach pilot wyrównuje lot, macie dwu sekundowe okno na strzał.
- Kira pokaż to Ormowi, może znajdzie coś w co możemy strzelić by szybciej skończyć zabawę.

- Już się robi Kapitanie. - powiedział Mechanik i zaczął przeczesywać obrazy wroga. Interesowało go odsłonięte poszycie, najlepiej w rejonie samego generatora, silników, przewodów paliwowych… nawet jeśli nie było odkryte. Strzał, dwa celne strzały i będą przepiękne fajerwerki.

Orn skupił się na newralgicznych elementach statku. Jednak poszycie tam nie było bardziej nadryzione jak w innych elementach statku.

- Zdjąć mi to gówno z pleców - rozkazał kapitan - Najlepiej chwycić mackami tu i tu - zaznaczył na schemacie i wysłał go szybko do obsługującego macki Orma. - Jak dasz rade zmiażdż mu kadłub, albo rzuć na kurs bombowca.

- Potwierdzam. - powiedział Orn i zaczął przygotowania do pochwycenia desantowca zgodnie z zaleceniem. Wszystko zależało od tego co się wydarzy, ale miał jasne wytyczne. Byle kontakt był jak najkrótszy...

Walka zaczęła przybierać na sile. Zdecydowanie doszło do kontaktu, rozmyślał Darius, kiedy ciężkie pancerze marines przymocowane uprzężami ledwo się trzymały. Polaris czuł ucisk w kościach i nieco krzywym kręgosłupie. Androidka spadła na ziemię i wykręciła się jak samobójca, który skoczył z wysokiego budynku.

To natężenie problemów, na chwilę sprawiło, że przestał myśleć o Lunie. Zamiast tego zastanawiał czy jeśli pochwycą magnesami wrogi statek to jaką taktykę mają przyjąć. Podobno w środku była radiacja niczym w samym zatęchłym Styksie. Musieli strzelać z dalszej odległości. DX9 miał całkiem dobry zasięg, reszta drużyny marines też nie grzeszyła brakiem wprawy jeśli idzie o strzelanie.

Darius nienawidził tych chwil oczekiwania, kiedy statki podejmowały walkę a on siedział stłoczony z swoimi ludźmi w ciasnym przedziale przy głównej śluzie.

-Wytrzymajcie ludzie. Kto wie, za ile będziemy wchodzić na te pojebane jednostki. Pamiętajcie o radiacji. W razie czego poddamy się leczeniu, ale antyrady nie wyleczą nas całkiem jeśli będziemy świecić jak wnętrze reaktora fuzyjnego.

„Luna co się kurwa z Tobą dzieje, potrzebuje Cię”. Pomyślał pirat i jeszcze raz spróbował złapać ją na kanale komunikacyjnym.

Endymion w ostatniej chwili szarpnął statkiem w bok. Wszystkich w środku rzuciło w przeciwną stronę. Statek ledwie musnął pokład jedną ze swoich magnetycznych płóz. Na pewno zarysował sukinsyn kadłub - pomyślał Cort. Gdy Kira wrzasnęła.
- MAMY PASAŻERÓW NA GAPĘ!!
- Ich marines musieli przeskoczyć podczas kontaktu!
- dodał Herc.

Desant przy takich prędkościach to samobójstwo...pomyślał Cort, ale nie zdążył nawet sprawy roztrząsnąć bo statkiem szarpnęło. To ramię orna rozwinięte niemal na pełną długość pochwyciło statek wroga. Statkiem ponownie szarpnęło gdy wrogi desantowiec zmienił ciąg próbując wyrwać się z pochwycenia. Ale trzecie ramię róży wczepiło się dokładnie w miejsce wskazane przez Corta.

- Status wrogiego statku zmieniony na pochwycony - chłodno potwierdził Orn. - Przystępuję do procesu wywierania nacisku na poszycie.

Jakby w odpowiedzi na te słowa Cort na swojej konsoli odnotował wystrzał z działka Hudsona.

- Drugi statek zbliża się i kontynuuje ostrzał - potwierdziła Rita

Endymion mimo dodatkowego obciążenia i szarpiącego się przeciwnika cały czas dokonywał ostrych manewrów unikowych. Wszystkimi wewnątrz szarpało na każdą stronę.

Cort wrzucił na główny ekran, który znajdował się nad konsolami sensorów obraz z kamer.

Obraz nie był dobrze doświetlony. Mimo to wszyscy oderwali się na sekundę patrząc jak 3 segmentowe ramiona oplatają okręt wroga niczym węże duszące ofiarę. Jednak ich wzrok przykuły 4 cienie kroczące niepewnie po poszyciu statku. Mieli na sobie bojowe pancerze kosmiczne, ale chyba samoróbki, bo po konturach nie można było rozpoznać typu, podobnie ciężko było rozpoznać uzbrojenie.
 
Mike jest offline