Wylądowali na stacji Wolność i Swoboda. Od kilku dni dryfowali po bezmiarze kosmosu by stanąć na twardym lądzie. Niestety ich opłata za złapanie wyleciała sobie w przestrzeń kosmiczną, więc nie dowiedzieli się czegoś więcej. Kelsan ostrożnie dokował Templara w odpowiednim do tego miejscu. Tak ostrożnie, żeby kolejna śrubka nie odpadła od statku. Dzięki pomocy SID-a udało im się to.
Nieźle oberwaliśmy - pomyślał rudowłosy mężczyzna wysiadając ze statku i oglądając zniszczenia z zewnątrz. Rozglądał się po stacji. Kilku przemytników, górników. Kiedyś słyszał o Trycie, dawno temu.
Fajna byłaby z tego ozdoba na kokpit - uśmiechnął się do swoich myśli. Z tych jego fantazji wyrwała go grupa czterech gości. Dwa syntetyki i dwa pół diabły. Chyba w przeszłości słyszał o Devaronianach, ale mógł zapomnieć jak wyglądają.
-Mieliśmy małą przygodę z 'białymi' - ostatnie słowo wziął w cudzysłów po czym zaśmiał się. Przecież nie powie im wprost, że mieli zatarczkę z samym Imperium. Chociaż i tak się pewnie Dazz domyślił o kim była mowa. Spojrzał za Dazza na oporządzenie jednostek droidalnych. Usłyszał kwotę jaką proponuje Devaronianin.
-Ja nie jestem specem od finansów, ale dla mnie kwota w porządku - przez chwilę chciał podać mu rękę, ale ukrywał swój blef. Chętnie by zbił trochę cenę, bo koszty naprawy Templara mogą być dwa razy wyższe niż Dazz oferuje za sam pobyt w tym miejscu.