Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2019, 16:18   #654
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wieczór nie przyniósł żadnych przełomowych informacji. Tylko przerzucanie się oskarżeniami i takie tam. Dlatego Gustav postanowił inaczej podejść do problemu z rana.
Zawiódł dziewczynę w głąb kopalni dla odrobiny prywatności i zaczął ją wypytywać o różne rzeczy.
Najpierw o Pheildorf. Dziewczyna wyjaśniła, że siedziała w zamku z powodu blokady miasta i nie mogła się ruszyć. Biorąc pod uwagę że w trakcie wyjaśnień rozrysowała co i jak i objaśniła sierżant mógł wnioskować iż wcale nie jest taka szalona jak ją von Rudger przedstawiał.
Natomiast rewelacja że Księżna zdradziła Elektorkę i z tego powodu Kristoff wyprowadził dziewczynę nocą z zamku do miasta, już coś więcej wyjaśniała. No i to że von Rudger gadał z kimś, gdy dziewczynę ogłuszono też dawało do myślenia.
Szlachcic zapytał też o samego oficera. Wywołało to zdziwienie na twarzy dziewczyny, ale potwierdziło się to co przypuszczał - chłopak dostał stopień ze względu na sławę swojego brata. I o ile dobrze wypełniał swoje obowiązki jak na wiek to widać po tym co sami już widzieli, że robił to "według księgi", czyli dalej miał mleko pod nosem.
Kiedy jednak zaczął wypytywać o listy Elektorki to niewiasta mogła okazać tylko zdziwienie. Na rewelacje, że Elektorka swoimi listami działała przeciw wissenlandzkiej armii kompletnie ją zaskoczyła.
Ta reakcja upewniła sierżanta, że można kadetce ufać. Pozostawało pytanie co z von Rudgerem. Czy rzeczywiście był zdrajcą? Czy to wszystko tylko jedna wielka pomyłka?
Gustav powoli zaczął dochodzić do wniosku, że von Rudger oskarżał dziewczynę o szaleństwo by tylko ukryć własną niekompetencję. Podejrzewał nawet że Kristoff mógł mieć zadanie opiekowania się dziewczyną tylko w pewnym momencie coś poszło bardzo nie tak i starał się to teraz ukryć.
Ta wersja wydarzeń zaczęła mu się coraz lepiej układać. Kristoff był płotką w porównaniu z dziewczyną. Dlatego ona była trzymana ciągle na odurzeniu. Von Rudger czekał okazji do oswobodzenia się i tak się nadarzyła. A dostarczyć dziewczynę chciał do Nuln czym prędzej, aby wybielić się z zarzutów nieupilnowania jej. Nieprzytomną, aby nie mogła nikomu powiedzieć o jego niekompetencji. Gdyby ją odzyskał... to nawet jej słowa przeciw niemu byłyby mało ważne. Byłby bohaterem.

***

- Zapasów mamy dość. Nie trzeba naruszać tej skrytki - rzekł Galeb poważnie - I pomysł byśmy poszli do osady sami jest całkiem dobry. Jednak reszta musi iść za nami. Nie wiadomo ile czasu zajmie droga - źle by było gdybyśmy czekaniem zmitrężyli kolejny dzień.

- Nie ma też co gdybać. Musimy się najpierw rozeznać w tym co się tutaj dzieje, potem można ustalić co i jak. Nie mamy wysadzać przełęczy a tylko zablokować przejazd... Aż nadmiar miejsc do wybrania których wróg nie może obsadzić, ani patrolować.
Poza tym... To ziemia niczyja, a i krasnoludy mają własne przejścia. Ta blokada im nie zaszkodzi, a Imperium wielce pomoże. Nie mówiąc już o tym że tylko my mamy takie środki, które nie wymagają brania szturmem żadnego z posterunków. Wystarczy trochę niestrzeżonego terenu na kilku godzinnym odcinku górskiej drogi.


Po tym jak wyraził swoją opinię Runiarz zaczął się szykować do drogi. Kiedy wrócił Gustav z Kadetką zwrócił się do niej.

- Jak się czujesz, rinn? Źle wyglądałaś jak wyrywaliśmy cię z łap Granicznych i gdy niosłem Cię przez góry. - podał jej zabandażowaną dłoń - Jestem Galeb Galvinson z klanu Kamiennego Dzbana. Rzemieślnik i przyjaciel kaprala Detlefa z dawnych lat.
Z von Rudgerem już się zapoznał i miał nadzieję że dziewczyna okaże się lepiej ułożona niż oficer. Wszak ręczył swoim słowem by jej nie zabito.

***

Gustav miał plan, ale wyglądało na to że żądza krwi jego podwładnych zmusza go do natychmiastowego działania. Klepnął Loftusa w ramię prosząc go cicho o jakieś wsparcie.
Sierżant wkroczył między podwładnych a jeńca, uniósł rękę by sprowadzić na ziemię Olega i Leo.

- Jesteście pospolitymi bandziorami czy żołnierzami? - warknął na nich po czym zwrócił się do oficera.

- Panie von Rudger - rzekł rzeczowo - Jesteśmy oddziałem specjalnym wissenlandzkiej armii, służącym Imperium i Wissenlandowi. Naszym zwierzchnikiem jest Dowództwo Armii i jego polecenia wykonujemy.

Odczekał chwilę by Kristoff mógł sobie przetrawić odpowiedź.

- Dzięki niech będą Sigmarowi, że zdołaliśmy was odnaleźć i ocalić. Nie jest to jednak nasze zadanie. Jeżeli ktokolwiek z nas miałby ochraniać was w drodze do Nuln czy jakiejkolwiek bezpiecznego imperialnego posterunku, nie będziemy mogli wykonać tego co nam rozkazano. Rozkaz bezpośrednio otrzymaliśmy od oficera wyższego szarżą niż Pan, więc tym bardziej musimy mieć poważne uzasadnienie. Tym bardziej że odmawiacie Panie von Rudger nawet z propozycji zdobycia szybszego środka transportu u krasnoludów. Tu. Daleko za frontem. Daleko od imperialnych pozycji.

Znów zapauzował po czym podjął znów.

- Musieliśmy przedzierać się przez terytorium wroga, udawać kupców, uciekać pościgom, patrolom... znosić widoki pól bitew i ataki nieumarłych zeń powstałych. Musieliśmy patrzeć na splądrowane wsie i miasteczka. Widzieć i słuchać czego dopuszczają się nasi wrogowie na naszej ziemi.

- Jesteśmy tym zmęczeni. Jeszcze dowiedzieliśmy się też, że ktoś z najwyższych kręgów władzy bezczelnie ten plebs z południa po prostu zaprosił do naszych granic na tą grabież i jeszcze im w tym pomaga.

- Więc bardzo Pana proszę Panie von Rudger, jak szlachcic szlachcica, tu daleko od cywilizacji, gdzie trzeba być zdanym na siebie i ludzi z którymi się podróżuje... O to by Pan schował dumę do kieszeni i powiedział dlaczego odeskortowanie Białogłowy z którą was więziono jest ważniejsze od odcięcia głównego i praktycznie jedynego szlaku wroga wiodącego do jego ziem? Dlaczego jest to ważniejsze od przekonania naszych sojuszników do wzięcia udziału w wojnie? Hmm?


Gdyby von Rudger okazał się chętny do współpracy Gustav miał nawet zamiar poluzować więzy oficerowi, by rozmowa mogła się odbyć w odrobinę swobodniejszym tonie. Olega i Lego zgromił spojrzeniami by się nie wtrącali.
Gustav chciał wypytać jeszcze Rudgera co się działo w Pheildorfie, skąd zna Parszywca oraz co działo się w drodze przez cały Wissenland. Gdyby Kristoff okazał się wylewny spróbowałby sierżant finezyjnie skierować rozmowę na bardziej interesujące go tory odnośnie listów Elektorki i o co chodzi z tym że Księżna zdradziła Elektorkę.
Starał się przy tym nie zdradzić, że wie znacznie więcej niż wypadało. Chociażby o tym że Elektorka negocjuje rozbicie Wissenlandu i najprawdopodobniej sterowana przez kogoś działa na rzecz Granicznych.

Gdy sierżant starał się urobić podporucznika Galeb skończył pakowanie. Chciał iść z Detlefem i zabrać przy okazji Berta. Niziołek nie sprawiał wrażenia groźnego, a był sympatycznym kompanem, który miał gadane i mógł im pomóc zdobyć informacje które potrzebowali. A potrzebowali ich bardzo - zarówno o okolicy jak i drodze do Karaku.
Gdyby udało im się dowiedzieć o lokalnych poddrogach (tunelach którymi krasnoludy zwykle podróżowały pod ziemią) i tym co się dzieje mogliby w końcu ustalić jakiś plan działania. Co z blokowaniem przełęczy i drogą do Karaku.
No i czy dałoby radę przedostać się do podnóża gór. Galeb złapał się na tym że mógł po prostu samemu zgłosić się na ochotnika do ubicia jeńców, a potem ich wypuścić i kazać przekazać Brockowi informację. Ech. Najlepsze pomysły zawsze przychodzą po czasie.

- Postarajcie się to załatwić wszystko przed południem, byście nie chodzili po górach nocą. - rzekł na odchodne.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 23-08-2019 o 23:24.
Stalowy jest offline