24-08-2019, 10:20
|
#40 |
| Kiedy zastał ich poranek złodziej wciąż rozmyślał o kłótni jaką miała Laura z Jacem. Mimo wszystko był zły też na wiedźmę za jej zachowanie przy okazji ratowania skamieniałych. Kiedy powoli się zbierali do marszu zaczepił ją.
- Możesz następnym razem nie rzucać wyzwiskami jak ktoś stara się komuś pomóc? - rzucił niespecjalnie miłym tonem. - Oczywiście. Jeśli to będzie rzeczywista pomoc, a nie szarpanie się z truchłem bez podania powodu. - zripostowała wiedźmia tonem wywyższającym się.
- Jak jesteś taka mądra to może byś umiała się domyślić po co to robiłem - złodziejowi nie spodobała się odpowiedź Laury. - Oczywiście że wiem po co próbowałeś przeciągnąć cielsko gada. Tyle że widząc jak ci nie wychodzi pokierowanie resztą i panikowanie jednocześnie postanowiłam odepchnąć cię od wydawania komend. - powiedziała jakby to była oczywista oczywistość.
- Aaa, to jak rozumiem wesprzeć nie mogłaś? Popchnąć reszty aby nie gapiła się, tylko pomogła? Nazwanie kogoś idiotą jak rozumiem w twoim mniemaniu działa najlepiej? - złodziej ewidentnie nie przyjmował rozumowania wiedźmy. - Chyba dostałeś jakiegoś zaćmienia, a kto niby powiedział im co mają robić? Podczas gdy ty się szarpaleś? - Laura zabrzmiała znowu z pewną wyższością. Potem jej głos zmienił się na pobłażliwy. - Gdyby nie traciłbyś cenne minuty. Niemniej rozumiem strach o człowieka na jakim nam zależy często nas zaślepia.
- Głupia! - warknął złodziej jeszcze bardziej rozeźlony ostatnią uwagą. - Pomogli mi, znaczy wzięli i podciągnęli ze mną cielsko bliżej! To takie trudne do zrozumienia? Tak źle ci było dostać tych kilka słów otuchy jak się bałaś? Nie możesz chociaż spróbować, tylko od razu obrażać i wywyższać się?
- i kto tu teraz kogo obraża tsk tsk... Co cię bardziej denerwuje że moja metoda była skuteczniejsza niż twoje krzyki, czy że ci wyszło szydło z worka ? - laura wróciła do złośliwości.
- Ty… podła kobieto - złodzieja aż zatkało. Po jego minie wyglądało, że wiedźma trafiła w czuły punkt. Nie wiadomo tylko którą częścią wypowiedzi bardziej. Cofnął się kilka kroków kręcąc głową.
- Może gdybym nie widział cię trzęsącej się ze strachu powiedziałbym, że nie masz uczuć. Tylko to nie prawda. Wiesz kurde co to znaczy. Martwisz się o brata, boisz się jak każdy i złościsz o duperele - zaczął mówić cichym głosem - ale obracasz wszystko tylko na swoją korzyść. Jakby to była cholerna rywalizacja… a kurde tu nie o to chodzi czyj sposób był właściwy. Nie chodzi o ty masz rację czy ktoś inny. Chodzi o to abyś spróbowała zrozumieć. Zrozumieć co się z innymi dzieje, co się w nich kłębi. Tyle, czy aż tyle.
Kharrick zamilkł, ale na jego twarzy malowało się jeszcze wiele emocji.
- No i co w tym niewłaściwego, że mi się podoba? - dodał dużo ciszej, na granicy słyszalności.
- Ach więc jednak o to chodzi… - Zadumała wiedźmia jakby coś się jej właśnie potwierdziło. - Wiesz w czym byłeś głupcem? Bo zamiast wydac jasny przekaż do tych co mogli ci pomóc spanikowałeś. A teraz się pieklisz na mnie, bo w porę to zatrzymałam zanim zapanował chaos. Moim podziękowaniem było wymuszone wymioty twoja… - Laura uśmiechnęła się zagadkowo. - ...twoim może być On, jak ci nie zabraknie odwagi.
Złodziej nie zrozumiał z początku znaczenia słów wiedźmy. Kiedy do niego dotarło co chciała mu przekazać ponownie miał problem z wypowiedzeniem czegokolwiek. Skrzywił się w końcu z miną tak pochmurną, że mogła ściągnąć deszcz.
- A idź do diabła - fuknął. ***
Nie można było powiedzieć aby ta rozmowa poprawiła złodziejowi humor. Szedł naburmuszony i póki ktoś go nie zaczepił nie odzywał się specjalnie. Nawet kolejną masakrę przyjął z kwaśną miną, a uciętą rękę podniesieniem brwi do góry. Jedyne co go wybiło na moment z podłego nastroju był latający druid. Niby widział wiedźmę robiącą to samo, ale Sulim nigdy nie robił takich rzeczy. To i było to dość zaskakujące. |
| |