Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2019, 21:47   #43
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Szok! Niedowierzanie! Miliony pytań!
Tak zapewne wyglądałyby wieczorne wydania Gluckwunsckich gazet, gdyby którakolwiek z nich miała wieczorne wydania. I gdyby jakakolwiek gazeta istniała w Gluckwunsch.

Niemniej, fakty wyglądały jak wyglądały i za nic nie chciały wyglądać inaczej.

Ze strony Burmistrza i jego zwolenników wyglądały tak, że przejął władzę.

Ze strony większości pozostałej części ludności miasta - że próbował przejąć władzę, ale gdy tylko trafił na opór, uciekł do zabarykadowanego Ratusza.


Ale po kolei, jak będą mawiać partyzanci, kiedy w końcu krasnoludy wymyślą inny użytek z maszyny parowej niż młoty i czołgi i będzie w końcu co wysadzać (o ile wynajdą także dynamit).


Burmistrz zostawiwszy Poszukiwaczy Przygód wyszedł na balkon z odezwą do narodu. Naród jak zwykle usłyszał piąte przez dziesiąte, a że większość populacji nie umiała czytać, a na Rynku byli także tacy, którzy wcale Volkmara nie lubili, zwłaszcza po tym co właśnie zrobił... Ostatecznie, mieszkańcy zrozumieli, że:
a) Volmar, jako wierny poddany Karla Franza, na mocy specjalnego rozkazu carskiego (czyli jednak niezbyt wierny skoro przyjmuje rozkazy od głowy obcego państwa), przejmuje władzę razem z Gwidonem i Bergiem, a na pomoc idzie armia i z jakiegoś powodu jest to armia carska, czyli, jak mówili bardziej zorientowani, zapewne Kislevu (innego caratu w znanym świecie nie ma)
b) na miasto naprawdę idą nieumarli, więc
c) mieszkańcy byli okłamywani, i
d) panika innych była uzasadniona, a
e) obecny gniew mieszkańców również jest.
f) i że wszystko co złe, to przez elfy. Albo przez półelfy (pomysł Jacka padł na podatny grunt małomiasteczkowego rasizmu)

I pewnie Volkmar wytłumaczyłby przejęzyczenie, gdyby nie to że uciekł był z tarasu i zostawił mieszkańców samych z innymi ważnymi obywatelami, którzy nie dość, że sprzeciwili się mu natychmiast, to jeszcze dostali poparcie od członka Triumwiratu, Mistrza Berga i wybrali Mistrza Tymona na tymczasowego przewodniczącego Rady.

Oczywiście, niewielka część mieszkańców popierała Burmistrza, nie lubiąc bogatych członków Rady, inni poparli Radę, nie lubiąc zdradzieckich elfów... Zamieszki zdawały się nie do uniknięcia.
Pierwszy kamień poszybował niczym gołąb, a za nim kolejne. Krwawiący z rany na czole głowę Gwidon wpadł do Sali Rady, akurat gdy Volkmar kończył przedstawiać swoją prośbę Poszukiwaczom Przygód. A w każdym razie z sześciorgiem z nich. Sala wyglądała na Przeszukaną.

Bohaterowie zgodzili się pomóc za niewygórowaną ich zdaniem sumę tysiąca koron i przekazania im całkowitej kontroli nad militarną sferą miasta (czyli dowództwa nad strażą miejską, milicjami cechowymi, ochotnikami i generalnie każdym zdolnym do noszenia broni, razem zbierze się z setka do półtorej ludzi, plus dwa razy tyle młodzieży i kobiet do pomocy przy rannych, gaszenia pożarów itp) oraz ekwipunku (zbroi, broni, żywności, leków, itp dla wszystkich. A także planów murów, budynków obronnych, kanałów, itp.

Z innych ciekawostek:

Jagoda miała plany kanałów. Plany były piękne. Kanały tchnęły nowoczesnością, obiecywały pozbywanie się nieczystości z głównych dzielnic miasta i pozwalały na ukryte przemieszczanie się. Miały tylko jedną wadę. Nie były zbudowane z powodu niezgody Rady na wzrost podatków.
Kradzieże z włamaniami szły dobrze, tyle że była spora konkurencja. A fałszerstwa aktów własności były o tyle problematyczne, że kto i co posiada było zapisane także w księgach w Ratuszu.

Jacek w okolicach tyłu Ratusza znienacka wyskoczył na Obwiesia, który także właśnie wyskoczył. Z Ratusza. Ten, choć obładowany do granic, natychmiast przygotował się do sprzątnięcia świadka. Świadek, czcigodny Kapłan Morra, z jakiegoś powodu znał jednak tajemne znaki złodziei i kiedy pokazał, że chce tylko pogadać atmosfera nagle stała się bardziej przyjazna.
- Wiesz gdzie to można upłynnić? - zapytał, a Dydusowy dzień zrobił się nagle przyjemniejszy.

Tymon pamiętał, że jako główny przedstawiciel cechów mógł je po prostu zwołać. Co prawda potem go z tego rozliczą i zbierze może ze dwudziestu-trzydziestu ludzi, ale na pewno go wysłuchają i pójdą za nim.

Berg był w ciekawej pozycji kogoś kogo obie strony chcą mieć po swojej, wybaczcie powtórzenie, stronie. Nagle decyzja krasnoluda by sprzedać całą broń wydała się genialna. Trudno odebrać komuś coś czego ten ktoś nie ma.

Strażnicy także pamiętali o wyraźnie wydanych rozkazach, by każdego kto mówi, że na miasto idą nieumarli wychłostać na Rynku ku uciesze gawiedzi.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-08-2019 o 11:09. Powód: Literówki i podobne.
hen_cerbin jest offline