Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 00:39   #29
Korbas
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość

Kolejny słoneczny dzień nad Wissenlandem był dobrym omenem dla wszystkich jego mieszkańców. Przedzierawszy się przez kolejne wsie i lasy, karawana kupiecka jadąca z Nuln aż do odległej Tilei, pokonywała każdego dnia kolejne mile. Karawana była jednak o tyle niezwykła, że oprócz tradycyjnych już pasażerów w postaci kupców, wiozła także kogoś nietypowego - był nim stosunkowo młody, lecz doświadczony już mężczyzna, noszący symbole bogini Myrmidii na piersi. Pomimo tego, że zamiast tradycyjnych szat, nosi ubranie podróżne, po jego sposobie wymowy oraz treści jego słów można łatwo odgadnąć, iż jest akolitą świątynnym bogini Myrmidii. Wśród kupców znajdowali się również Tileańczycy, dlatego mężczyzna świetnie dogadywał się z podróżnymi.

Lecz, jak zawsze, gdy coś się zaczyna, musi się również skończyć. W taki sposób zakończyła się również wspólna podróż bohatera oraz kupców, a było to w wiosce Kreutzhofen - jednym z ostatnich przystanków przed przełęczą górską prowadzącą do słonecznej Tilei. Miasteczko nie było duże, ot kilka-kilkanaście budynków rozrzuconych po obu stronach rzeki. Akolita pożegnał się i podziękował podróżnym, zapewniając, że wieczorem pomodli się o ich bezpieczną podróż przez przełęcz.

Swoje pierwsze kroki w Kreutzhofen skierował do najbliższej gospody, której nazwa brzmiała “Pod Orłem”. Zdrożony podróżą, postanowił posilić się i odpocząć, jednocześnie zaciągając języka w sprawie naczelnego miasteczka. Od jednego z ochroniarzy przybytku dowiedział się gdzie szukać jegomościa.

Odpoczywszy, akolita wyruszył na spotkanie z naczelnym. Ani mu się śniło marnować czas na zbyt długi odpoczynek! Miał misję do wykonania i zamierzał wszystkimi możliwymi środkami osiągnąć jej cele. I to jak najszybciej! Rozmowa z burmistrzem miasta poszła nad wyraz łatwo. Akolita poprosił o miejsce do założenia kapliczki swojej bogini w ich miasteczku, zaś naczelnik wyjaśnił, że nie ma nic przeciwko, wszak nie ma w wiosce ani jednej kapliczki i choć wolałby, żeby to była kapliczka Sigmara, to wyrazi swoją zgodę. Powiedział jednakże, że tutejsza ludność nie jest zbyt religijna, a ponadto nie może oddać akolicie żadnego budynku pod przygotowanie owej kapliczki, dlatego trzeba zbudować ją od podstaw. Ponadto naczelnik zaproponował na miejsce budowy obszar niedaleko garnizonu. Zadowolon młody duchowny podziękował oraz pobłogosławił naczelnika w imieniu Myrmidii, wracając do karczmy, by tam spędzić pierwszą noc.

Korzystając z okazji, będąc w karczmie Myrmidianin próbuje uzyskać znajomości, które pomogłyby mu zbudować kapliczkę. Sam nigdy nie parał się budowlanką - jasne, drobne naprawy w rodzinnym domu, ale to była zupełnie inna para kaloszy. W karczmie spotkał Nikolausa Shimitda, miejscowego “złotego rączkę”, a rozmówiwszy się z nim, ustalił, że mężczyzna za odpowiednią opłatą wspomoże duchownego w jego misji.

Następny dobroczyńca, którego spotkał nazywał się Otfried Bacher - drobny miejscowy szlachcic, będący aktualnie żakiem ostatniego roku studiów architektonicznych w Nuln, pochodzący z Kreutzhofen. Niedługa rozmowa duchownego odkryła, że jegomość jest majętny i wrócił do domu przy okazji tradycyjnej przerwy przed ostatnim semestrem studiów oraz, że jest zainteresowany pomocą w budowie. Motywacją Otfrienda był fakt, że swoją pracę będzie mógł później zabrać do Nuln i pochwalić się nią swoim profesorom. Akolita zdradził, że nie ma zgromadzonych funduszy na budowę kaplicy oraz, że dopiero niedawno dotarł do miasteczka, z misją założenia w nim kultu szlachetnej Myrmidii, bogini strategii i sztuki wojennej oraz wszelakich profesji żołnierskich, ale broń Myrmidio!, nie tych niegodnych. Adrason, bo tak brzmiało imię duchownego, opowiedział mu o konieczności zbudowania kaplicy od postaw z powodu braku miejsca w aktualnych zabudowaniach. Opowiedział również o krótkiej rozmowie z tutejszym “złotą rączką” Nikolausem Schmidtem, który zażądał wynagrodzenia za pomoc w budowie. Akolita bardzo podziękował i pobłogosławił żaka w imieniu Myrmidii i obiecał zająć się kwestią materiałów oraz pracowników do zbudowania kapliczki w imieniu świętej bogini. Opowiedział mu również swoją wizję skromnej, niewielkiej kapliczki, którą akolita chciałby posiadać, by móc zacząć pracować. Tego wieczoru uprzejmie poprosił o wstępne oszacowanie ilości potrzebnych do budowy materiałów. Tym samym minął pierwszy dzień, kończący się modlitwą za kupców, podziękowaniem oraz prośbą o dalsze wsparcie swojej bogini w sprawie kapliczki.

Drugiego dnia Adrason podsłyszał, że w mieście jest również inna karczma - II Taverna Tauro Rosso, a co ciekawsze - była prowadzona przez Tileańczyków. Zapisując tą informację w pamięci, pierwsze kroki Akolita skierował ponownie do naczelnika. Powiadomił go, o wstępnych planach budowy przedyskutowanych z Otfriedem Bacherem, raz jeszcze podziękował za możliwość budowy przybytku, a dodatkowo poprosił o wsparcie w zdobyciu finansowe do kupna materiałów oraz ewentualną pomoc przy ich zwiezieniu na miejsce, by jak najszybciej można było rozpocząć budowę. Naczelnik z uśmiechem zgodził się, deklarując, że postara się zorganizować dla duchownego wskazaną przez Otfrieda liczbę odpowiednich materiałów i dostarczy pod garnizon.

Następnym przystankiem tego dnia była restauracja Il Taverna Tauro Rosso. Jako, że zarówno Tileańczycy jak i Estalijczycy czczą Myrmidię jako swoją główną boginię, kapłan postanowił poznać mieszkających w wiosce obcokrajowców. Myrmidia spojrzała tego dnia na swego młodego kapłana przychylnym okiem, stawiając na jego drodze inną jej wyznawczynie - Carmen Schmidt. W trakcie rozmowy o rodzinnych stronach Carmen, okazało się, że jest szwagierką Nikolausa - mężczyzny, którego poprosił o pomoc przy wzniesieniu kapliczki. Robiąc na kobiecie dobre wrażenie, Carmen obiecała ponownie porozmawiać ze swoim mężem i jego bratem, by jednak pomogli duchownemu bezinteresownie, a wówczas wynagrodzi ich sama Myrmidia. Adrason bardzo podziękował kobiecie, zapewniając, że pomodli się za nich wszystkich do ich bogini.

Wracając zaś, by spędzić kolejną noc w karczmie, akolita usłyszał krzyki i zobaczył zbieraninę wieśniaków z widłami, pochodniami i innymi narzędziami do robienia krzywdy. Zainteresowany, poszedł w tłum, by zorientować się w sytuacji...
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W

Ostatnio edytowane przez Korbas : 28-08-2019 o 14:38.
Korbas jest offline