Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 12:54   #344
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację



Znaleźli się ponownie wewnątrz wana. Prasert miał wrażenie, że tak naprawdę to wszystko co miało miejsce w rezydencji Seuxa tak naprawdę było tylko dziwnym, złym snem, z którego właśnie się obudził. Obok niego na kanapie siedziała Nina. Wydawała się nieco zmęczona. Drzemała. Miała skrzyżowane ręce pod biustem. Han i Alexiei jechali z przodu. Za ich samochodem jechała Sunan wraz z Warunem.
Zbieranie rzeczy chwilę potrwało, ale zdołali wszystko zebrać i najwyraźniej zamierzali nie wracać więcej do tamtego domu. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.

Prasert powoli powracał myślami do spraw Bangkoku. Śmierci Mali, zdewastowanego mieszkania Suttirata… Całej sprawy z Sakchaiem. I to były tylko przyziemne problemy, bo paranormalny kocioł zdawał się nie zniknąć, gdy opuścili mury nawiedzonej posiadłości. Było jeszcze to wszystko, co działo się w samym Bangkoku, a on jeszcze nie wiedział co ma z tym wszystkim zrobić.
Był już późny wieczór. Musieli zdecydować gdzie zatrzymają się na noc.
Nina proponowała hotel, w którym wcześniej wynajmowali apartament, jednak ze względu na Sunan i Waruna, potrzebowali jakiegoś jeszcze odrobinę większego. Nie doszli jednak do żadnego rozwiązania, a teraz Rosjanka drzemała…
Prasert spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Podniósł odruchowo dłoń, żeby pogłaskać ją po policzku, ale cofnął rękę. Nie chciał jej obudzić. Nie miał powodu. To znaczy… żadnego wyraźnego i niecierpiącego zwłoki. Porozmawiać mogli potem. Porozmawiać, a także… były jeszcze inne rzeczy, które mogli robić wspólnie, kiedy już dojadą do stolicy.
Privat zastanawiał się przez chwilę. Był on z dziewczyną oraz Sunan z chłopakiem. Poza tym dwóch kolegów. Mogliby zatrzymać się nawet u niego w domu. Poddasze było niezbyt atrakcyjne i brakowało w środku łóżek dla wszystkich, jednak to zawsze dach nad głową. Oraz ciepłe jedzenie na parterze. Rodzice raczej nie będą oponować, jeśli zobaczą jego i Sunan zjednoczonych w tym względzie. Pogodzone dzieci… to nie był dla nich zbyt częsty widok.

Przymknął oczy. Uznał, że przedyskutuje wszystko dopiero wtedy, kiedy dotrą do Bangkoku. Sam powinien odpocząć. Wcześniej jednak sprawdził na komórce, jak daleko jeszcze było do celu i za jaki czas mniej więcej powinni być na miejscu. Miał nadzieję, że jego gps będzie sprawny, a jeśli nie, to po prostu zapyta Hana lub Alexieia. Interesowało go również, czy miał tutaj dostęp do internetu.
Zostało im około dwadzieścia minut drogi. Jego telefon nie miał zasięgu, ale na biurku stał komputer Morozow. Nadal był włączony, więc może mógł użyć jego, jeśli czegoś konkretnego potrzebował.
Nina dalej spała, wydawało się, że cała ta sprawa w posiadłości kompletnie wyssała z niej energię, przynajmniej na tę chwilę. Prasert słyszał za to, że Alexiei rozmawiał z Hanem. Pojawienie się tego drugiego z powrotem, przed samym wyruszeniem było dziwnym doświadczeniem, zwłaszcza, że ponoć ‘przeszedł przez jakiś portal’.
Kiedy mrugnął, zdawało mu się, że dostrzegł postać, która stała w kącie przy drzwiach wyjściowych wana, jednak za moment, gdy spojrzał w tamtą stronę, niczego już tam nie było.

Prasert poczuł dreszcze na ramionach. Było ciepło, jak to w Tajlandii. Jednak on nagle poczuł przejmujący chłód, który przeniknął go na wskroś.
- Nie… proszę nie… - jęknął pod nosem.
To byłoby jego pieprzone szczęście. Tuż po pokonaniu nawiedzonego domu wrócić od razu ku kolejnej, starej zjawie. Aż chciało się powiedzieć - dobrze poznanej - jednak w rzeczywistości Privat nie wiedział o niej prawie nic. Spojrzał błyskawicznie na Ninę, aby upewnić się, że nic jej się nie stało. A potem na wskazówki zegara… w którą stronę się poruszały?
Wskazówki poruszały się we właściwą stronę, a Nina spała dalej spokojnie. Czy mogło mu się to tylko wydawać? A może kobieta jedynie ‘przypominała mu się’? Chciała zaznaczyć, że nie powinien o niej zapominać, że im bliżej był powrotu do stolicy, tym bliżej ponownie znajdował się starcia z jej jestestwem.
I udało jej się jak najbardziej. Zaznaczyła wszystko, co chciała, a Prasert znowu zaczął się niepokoić.

Rozglądał się dalej, ale już jej nigdzie nie dostrzegał. Ani kątem oka, ani normalnie. Widmo całkowicie zniknęło.
Około piętnastu minut później, Privat poczuł, że przestali jechać całkowicie prostą drogą i więcej było zakrętów. Wkrótce też zatrzymali się. Silnik wana został wyłączony. Chwilę później tylne drzwi stanęły otworem. Stał w nich Han.
- Gotowi do zameldowania? Oh… - powiedział normalnym tonem i od razu nieco go ściszył, kiedy dostrzegł śpiącą Morozow. Ta jednak się nie zbudziła.
- To może ja się tym zajmę z resztą, czy chcesz ją obudzić? - zapytał Praserta.
- Do zameldowania gdzie? - odparł Privat. - Koniec końców chcecie wrócić do hotelu, w którym byliśmy wcześniej? - spojrzał na Hana. - Tak, trzeba ją obudzić - mruknął pod nosem, przesuwając wzrok na kobietę.
Delikatnie pogładził ją po ramieniu.
- Czuję się jakbym budził tygrysa, a nie śpiącą kobietę - zażartował.
Wrażenie pogłębiło się, kiedy rozległ się pomruk niezadowolenia, że ktoś przerywał jej drzemkę. Morozow sięgnęła jego rękę i przytuliła do niej policzek.
- Hotel to chyba najwygodniejsze dla wszystkich rozwiązanie - zauważył Han, po czym zerknął na kobietę.
Prasert westchnął.
- Tak, rozumiem. Jednak pytałem, czy to ten sam, w którym byliśmy wcześniej - wyjaśnił. - A zresztą - machnął ręką. Przecież i tak zobaczy to po wyjściu z vana. Mimo wszystko poczuł się lekko zirytowany. Może dlatego, że nie zapytali go o zdanie, tylko tak po prostu zadecydowali. Sprawa nie była w żadnym wypadku poważna, więc nie robił żadnych komentarzy lub min.
- To ja idę się tym zająć, a ty poskramiaj… - powiedział Han, żartując w odpowiedzi na wcześniejsze słowa Praserta, po czym wyszedł, zostawiając go z Niną. Ta tymczasem przeciągnęła się i chwyciła go za rękę bliżej łokcia.
- Do potem - mruknął Privat pod nosem.
- Dojechaliśmy? - zapytała kobieta. Zaczynała się rozbudzać.
Prasert złagodniał, pochylił się i pocałował ją krótko w usta.
- Tak. Jesteśmy już na miejscu. Han i Alexiei poszli zajmować się meldowaniem - dodał. - Jak się czujesz? Boli cię głowa?
Privata lekko bolała. Ale to chyba z nerwów po ujrzeniu zjawy kątem oka. Niby mała rzecz, a kompletnie popsuła mu humor. Zrobił się bardziej ostrożny i płochliwy. Gdyby duch rzucił się na niego w tej chwili zza rogu pewnie nawet zdążyłby zareagować. Inna sprawa, czy jego reakcja pomogłaby mu w jakikolwiek sposób.
Nina uśmiechnęła się na pocałunek.
- Czuję się tylko znużona, oraz wyjątkowo mocno chcę cię teraz mieć w swoim łózku - oznajmiłą mu jasno informując czego od niego potrzebowała i czego oczekiwała, gdy znajdą się w nowym apartamencie.
- Cholera, no nowo definiujesz znużenie - Prasert zażartował. - Chyba że znużenie to twój fetysz. Podobno każdy ma jakiś. Moim… cholera - mruknął pod nosem. - Powiedziałbym, że moim są piękne blondynki, ale jak tanio by to zabrzmiało… - westchnął, uśmiechając się do niej lekko. - A co będzie robić potem?
- A potem może zamówimy pizzę - zaproponowała, chyba również z myślą o reszcie gości ich apartamentu. W końcu nie byli tam sami… Podniosła się by usiąść, złapała go za kołnierz bluzki i przyciągnęła po kolejnego, bardziej namiętnego całusa. Był mocny i intensywny, ale krótki. Kobieta zaraz po nim wstała i przeciągnęła się. Skrzywiła, jakby coś ją zabolało i westchnęła.
Prasert go odwzajemnił i nawet pogłębił. Tylko Nina była w stanie sprawić, że zapomniał o zjawie, choćby chwilowo.
- Nigdy nie byłam specjalnie kanapowym sypiaczem - oznajmiła.
- No dobrze, nie przesadzaj z tymi podchodami. Wiem, że mam cię pomasować. Zrobię to, tylko musimy znaleźć się w tym naszym pokoju - zaśmiał się. - Chodź już, jest wiele tematów, na które musimy porozmawiać. Nie tylko sami, również z pozostałymi - dodał. - No i jest również dużo energii, którą musimy na siebie stracić. A także dużo kawałków jeszcze niezamówionej pizzy do zjedzenia. Nie traćmy czasu - uśmiechnął się i ruszył w stronę drzwi, chcąc wyjść z vana.
Morozow nie ociągała się. Chyba więcej jej zachęcać nie musiał. Wyszła zaraz za nim. Słońce już dawno zaszło, więc powietrze stało się nieco bardziej rześkie. Nadal nie był to chłód, ale jednak przyjemniej się oddychało. Nina wzięła go za rękę, gdy tylko zamknęła drzwi samochodu. Przekręciła klucz i ruszyli w stronę wejścia. Samochód Sunan stał na miejscu parkingowym tuż obok vana. Był pusty, najwyraźniej oni również poszli już do lobby. Prasert rzeczywiście rozpoznawał hotel, był to ten sam, w którym zatrzymywali się wcześniej.
Tymczasem w sali przy recepcji zastali pozostałych. Han stał przy ladzie, o którą swobodnie opierał się Alexiei. Sunan stała obok Waruna, koło ściany, którą przyozdabiał wzór, chyba mający za zadanie przywodzić na myśl słońce. Ktoś ułożył na niej wspaniała mozaikę, ustawił pod nią kanapę i dwa symetryczne, ozdobne drzewka. Suttirat zerknął na Privata i skinął mu głową. Nina spojrzała na nich, po czym na swoich detektywów i wreszcie na Praserta, który akurat w odpowiedzi skinął głową Warunowi.
- Poczekasz z nimi? To ja dopełnię rezerwacji i przeniesiemy się wszyscy na górę - powiedziała spokojnie, tak właściwie zadając mu pytanie, czy chciał podejść z nią do lady, czy poczekać z przyjacielem i siostrą…
- Dopełnij rezerwacji. Ale co rezerwujemy? Większy apartament, żeby pomieścił większą liczbę ludzi? Z jednym dodatkowym łóżkiem? Czy też wracamy do tego, w którym byliśmy, a Warun i Sunan wyprowadzą się do osobnego pokoju na innym piętrze? - zapytał Ninę. - Jakbym dowiedział się tego, to mógłbym od razu poinformać o wszystkim siostrę… - z trudem przełknął to słowo, wciąż brzmiało dziwnie i nienaturalnie. - Siostrę i Waruna.
Nina przyglądała mu się chwilę uważnie.
- Zarezerwujemy… trzy pokoje. Jeden będzie większy, z salonem i ten będzie nasz. Dwa pozostałe będą dla reszty. To da nam więcej prywatności. Jakoś mi nie przeszkadza, gdyby ktoś słyszał jak jęczę, ale myślę o tobie i twojej siostrze. Jeśli rozumiesz co mam na myśli. Przekaż więc, że będziemy mieszkać na jednym piętrze, ale osobno, dla wygody i komfortu - powiedziała, uścisnęła jego dłoń i ruszyła do lady, a tym samym Hana i Alexieia, stając między nimi, przed recepcjonistką przy komputerze.
- W porządku - mruknął pod nosem Prasert i obrócił się w stronę przyjaciela i siostry.

Rozprostował się nieco i spojrzał na mozaikę przedstawiającą słońce. Wyglądała bez wątpienia ciekawie. Privat miał już dość siedzenia, więc nie usiadł na kanapie. Wolał stać, zresztą chyba jak i Suttirat z Sunan. Kiedy znalazł się przy dwójce znajomych, uśmiechnął się delikatnie.
- Jak minęła wam podróż? - zapytał. - Osobiście czuję ulgę, że nie jestem już w tym strasznym domu. Masz interesujący gust, Sunan - przeniósł wzrok na atrakcyjną… kobietę. - Zarówno względem posiadłości, jak i mężczyzn. Kto by pomyślał, że ktoś by chciał tego starca - uśmiechnął się zaczepnie do Waruna. - Nina rezerwuje dla nas pokoje. Dla każdej pary po jednym.
Zamilkł na chwilę. Chyba właśnie zrobił z Hana i Alexieia parę gejów. De facto… któż wiedział, jak było naprawdę?
Sunan lekko skrzywiła się na wzmiankę o swoim guście i machnęła ręką.
- Weź mi nic nie mów… Podróż była jak najbardziej świetna, ale jak myślę o tym wydatku na dom, to aż mnie skręca… Już wiem, czemu nie był taki drogi, mimo, że rezydencja… - westchnęła. Potarła nasadę nosa. Ten odruch był Prasertowi znany. Sunan miała go od dzieciństwa, zwykle wtedy, kiedy coś zaprzątało jej głowę i drażniło.
Był to tylko dom? A może Warun był kiepski w łóżku, co nie odpowiadało doświadczonej Sunan? Prasert uświadomił sobie, że teoretyzowanie na ten temat będzie jego nową ulubioną rozrywką.

- A w tym moim i Niny będzie dodatkowy salon, w którym będziemy mogli rozmawiać. Zapraszam was do niego po tym, kiedy się już rozlokujecie - dodał.
Suttirat kiwnął głową.
- Jasne… Wpadniemy. Planujemy jakąś kolację na mieście? Czy każde we własnym zakresie? - zapytał tylko. Zerknął przelotnie na Sunan, ale nic do niej nie powiedział. Wyglądał, jakby chciał jej dotknąć, ale chyba oboje hamowali się ze względu na stojącego przed nimi Praserta. Sunan bowiem przesunęła się i przez dosłownie dwie sekundy zdołała ręką musnąć rękę Suttirata. Następnie zabrała swoją i skrzyżowała z drugą.
Privat zagryzł wargę. Chciał dokładnie obserwować i odnotowywać te wymiany czułości między nimi, jednak z drugiej strony nie chciał być przy tym przyłapany. Być może ta dwójka próbowała w jakikolwiek sposób rozpalić uczucie, którego tak naprawdę nie było. Uważali, że im więcej będą się dotykać, tym bardziej się do siebie przyzwyczają i w ten sposób stworzą więź… Jednak to chyba nie było takie proste. Choć Prasert rzecz jasna życzył im jak najlepiej.
- Jakie w ogóle mamy plany teraz? Znaczy… Ja to i tak w ogóle nie rozumiem co się dzieje i szczerze, głowa mnie okropnie boli… W głowie mi się nie mieści co się wydarzyło - powiedziała cicho. Chyba była w szoku i trudno jej się było dziwić.
- Warun, to nieładnie posiadać sekrety przed damą swojego serca - Prasert rzucił to takim tonem, że ciężko było rzec, czy się nabija, czy też nie. - Opowiedz jej wszystko i wyjaśnij dokładnie. Nie ma sensu trzymać przed nią tajemnic. A co do posiłku… planowaliśmy zamówić pizzę. Jednak podoba mi się wizja wyjścia na miasto i zjedzenia razem w jakimś miłym miejscu.
Prasert nie powiedział tego na głos, ale liczył na drogie jedzenie z pieniędzy IBPI.
- Pytanie, czy mamy na to siłę, żeby wychodzić na zewnątrz - mruknął pod nosem. - Na pewno wygodniej byłoby zjeść razem w hotelu. Ja nie prowadziłem i tylko siedziałem na kanapie obok śpiącej Niny, jednak oprócz nas są też inni.
Warun zerknął na Sunan, a następnie na Praserta.
- Już jej wszystko wyjaśniłem… Przynajmniej tyle, co sam rozumiem - wyjaśnił. Sunan tymczasem potwierdziła kiwnięciem głowy.
- Oh man… - Privat westchnął po angielsku. Wyglądało na to, że Warun również niczego nie ogarniał.
- To, że nie rozumiem nie ma związku z niewiedzą, tylko skołowaniem… - dopowiedziała i uśmiechnęła się do brata.
- To akurat rozumiem… skołowany też jestem i to przez większość czasu - skinął głową. - To wszystko jest takie dziwne. Może jesteśmy wszyscy w programie telewizyjnym. Oglądaliście Truman Show? To kompletnie ma taki posmak.
Dotknął brzucha.
- Robię się serio głodny - mruknął.
- Pizza to w sumie nie głupia myśl… Jakoś nie mam dziś nastroju na wychodzenie już gdziekolwiek, przepraszam - powiedziała Sunan. Suttirat zrobił minę, jakby potrzebował przytulić ją, zwinąć w kłębek i wsadzić do kieszeni. “Albo może raczej… nasadzić”, Prasert pomyślał. “Na różne rzeczy”. Zaraz jednak spojrzenie Waruna minęło, gdy zerknął w stronę lady.
- Czyli tak właściwie nie ma nawet sensu nic ustalać, bo i tak musimy poczekać na pozostałych… Swoją drogą, z jednej strony poćwiczyłbym, a z drugiej też czuje zmęczenie, ale i chęć do wyrzucenia energii…
Prasert uśmiechnął się do siebie. Wszystko tak, jak podejrzewał.
- Zaproponowałbym ci bieganie po okolicy, ale znowu… - Warun kontynuował. - Trzeba wziąć pod uwagę zdanie towarzyszących nam dam - westchnął. Uśmiechnął się jednak lekko jakby… zadowolony? Zdawał się Prasertowi jakby odrobinę inny. Mniej… ponury, na swój dziwny sposób.
- A co, któraś należy do Tajlandzkiego Stowarzyszenia Przeciwniczek Joggingu? - zapytał Privat. - Sunan, czy masz coś przeciwko rozgrzanym, przepoconym i zdyszanym mężczyznom? - spojrzał na siostrę, uśmiechając się do niej z zainteresowaniem.
Zerknął dookoła, czy zjawa, która go prześladowała, nie spoglądała na niego gdzieś z ukrycia. Popadał w paranoję i był tego świadomy. Może przez to zrobił się nieco bardziej uszczypliwy zarówno w słowach, jak i myślach. Albo jego frustracja wynikała z tego, że sam również najchętniej przydusiłby w tej chwili do łóżka Ninę.
Zjawy nie było, tymczasem Sunan otworzyła i zamknęła usta. Po czym spojrzała gdzieś w bok. To sprawiło, że Warun tylko się zaśmiał. Chyba reakcja siostry Praserta rozbawiła go z tylko jemu znanego powodu. Śmiech zwrócił uwagę Alexieia, który zerknął w ich stronę zaciekawiony, ale choć wyraźnie najchętniej posłuchałby co było takie zabawne, wytrwale stał przy boku Morozow. Wyglądało jednak na to, że już kończyli, bo Nina właśnie otrzymywała trzy egzemplarze papierowych pokrowców, a recepcjonistka wskazywała dłonią drzwi wind i tłumaczyła coś jeszcze, na co Rosjanka kiwała lekko głową.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline