Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 12:57   #345
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Jakie są wasze plany na przyszłość? - zapytał Prasert. - Myśleliście w ogóle na ten temat? Wrócicie do mieszkania Waruna, kompletnie rozwalonego swoją drogą? Czy też jeszcze nie zrezygnowaliście z tej willi? Gdzie w ogóle mieszkałaś wcześniej, zanim kupiłaś ten przedsionek piekła?
Nawet nie pamiętał, czy go kiedykolwiek zapraszała do siebie, pewnie tak. Privat jednak na pewno nie przyjął zaproszenia, jeśli takowe było.
- Chciałeś się wyprowadzić za granicę? - Prasert zmrużył oczy, patrząc na Suttirata. - Ale to było przed czy po tym, jak zapoznałeś się z moją siostrą?
Warun przechylił głowę.
- Przed, ale podczas podróży tutaj trochę o tym rozmawialiśmy… - powiedział.
- I co wyszło z tej rozmowy?
- Zaproponowałam, że wyprowadzę się z nim, przynajmniej tak wiesz… Na okres próbny. W formie wspólnych wakacji zapoznawczych. Chyba obojgu nam przyda się taka zmiana otoczenia - dokończyła Sunan, tymczasem Suttirat kiwnął głową. Wyglądało na to, że zamierzali mimo wszystko spędzać nieco więcej czasu z sobą, by sprawdzić, czy ten ogień, który ich teraz rozpalał, nie wypali się po pewnym czasie, kiedy poznają się lepiej i wszystkie swoje plusy i minusy za tym idące. Suttirat miał już kiedyś żonę, więc raczej wiedział co robi i był doświadczony w tej sferze. Sunan tymczasem musiała nauczyć się normalnych reakcji i pewnie wszystko to było dla niej całkiem nowe i egzotyczne. Prasert poczuł na plecach czyjeś spojrzenie, ale nim się obejrzał. Nina dotknęła go i stanęła obok niego.
- Mamy pokoje. Wasz ma numer pięćdziesiąt dwa. Zajmujemy trzy z ośmiu pomieszczeń na czwartym piętrze… - powiedziała i podała kartę na ręce Suttirata. Ten przyjął ją i kiwnął głową.
- Byłoby bardziej efektownie, gdybyśmy wynajęli wszystkie pomieszczenia na piętrze - Prasert zaśmiał się i pocałował w policzek Ninę, która pojawiła się obok. Bardzo ładnie pachniała, co wyczuwał jeszcze mocniej, kiedy zbliżał się do niej.
- Wtedy musiałbyś dzisiejszej nocy spać sam - zauważyła Morozow i uniosła kącik ust w górę, zerkając na Privata.
- Cholera - Prasert mruknął. - Kiedyś w przyszłości będę przyczyną mojego własnego upadku - westchnął.
- Później się rozliczymy finansowo - Warun rzekł rzeczowo. Chyba nie chciał być Rosjance więcej dłużny, niż już był. Ta zrozumiała, bo kiwnęła głową.
- Planowałam zaproponować wszystkim pizzę w naszym salonie, a także krótkie spotkanie organizacyjne. Raczej wszyscy chcą dziś odpocząć, więc jedynie omówimy sytuację i wydam dyspozycje na jutrzejszy dzień… - powiedziała Morozow. Suttirat uniósł brew.
- Mówisz jak zarządczyni pułku wojska… - rzucił.
- Zboczenie zawodowe - powiedziała niewinnie Nina.
- Mówiąc o zboczeństwach… - zaczął Prasert, mocniej chwytając ją za dłoń. Zareagowała, również ściskając jego w odpowiedzi.
- To jak, wszystkim pasuje? - zapytała Morozow.
- Jak dla mnie może być - powiedziała Sunan i zerknęła na Waruna. - Tylko będziecie biegać przed, czy po zebraniu? - zapytała.
- Biegać? - zapytała lekko zaskoczona i zaciekawiona Nina, spoglądając pytająco na Praserta.
Privat w pierwszej chwili nie wiedział, co powiedzieć. Tak właściwie nie miał ochotę dzisiaj na trening, ale rozmowa potoczyła się w ten sposób, że nie mógł się teraz wycofać.
- Muszę dbać o formę dla ciebie - uśmiechnął się do niej. - Trochę sobie pobiegamy po okolicy. Jeżeli nie wyjdziesz po zmroku z domu, to jak ten zamaskowany rabuś z nożem będzie mógł cię zaatakować w ciemnej alejce? - zapytał. - Nie będzie mógł. A zdaje się, że po nawiedzonym domu uzależniliśmy się od adrenaliny. Biegać będziemy po zebraniu. Nie wiadomo ile czasu zajmie nam trening, a nie chcemy zabierać wam czasu. Głupio, żebyście na nas czekali.
Prasert przewidywał, że jak najedzą się pizzy, to pewnie od razu pójdą uprawiać seks i spać, więc nic nie wyjdzie z tego wieczorowego joggingu.
Nina uniosła brew, po czym pokręciła głową, rozbawiona.
- Tak, zdecydowanie nie chcę, byś stracił swoja wspaniałą kondycję i wytrenowaną sylwetkę… - powiedziała, a w jej głosie pojawiło się coś, co przywodziło mu na myśl ten mruczący ton, którym zwykła mawiać do niego gdy byli tylko we dwoje w łóżku, co wywołało dreszcz, który przeleciał wzdłuż jego kręgosłupa. Nikt jednak tego chyba nie zauważył. Han jednak odkaszlnął. Prasert kompletnie nie zauważył jego obecności do tej pory. Spojrzał na Guirena.
- No dobra, to może przenieśmy potrzebny sprzęt do pokojów, a potem widzimy się w salonie? Nina i Prasert mają pokój pięćdziesiąt trzy, a ja i Alexiei pięćdziesiąt cztery - rzucił, chyba chcąc nieco rozładować rosnące napięcie w obu parach.
“Ciekawe, czy chciałbyś rozładować je w inny sposób”, pomyślał Prasert.
- Czy wcześniej już spałeś z Alexieiem w jednym łóżku? - zapytał. - Głośno chrapie?
Uśmiechnął się uprzejmie do Hana. Chyba nawet zbyt uprzejmie.
Han uśmiechnął się do niego równie uprzejmie.
- Nie, to ponoć moja domena, ale Woronow ma bardzo twardy sen - rzucił bez zmieszania. Alexiei tymczasem jednak wydał się zmieszany. Wsadził ręce w kieszenie i zerknął z byka na Guirena, że w ogóle wchodził w tę rozmowę.
- Uhm… czyli twardość to jego domena, rozumiem - Prasert skinął głową, nie przestając uśmiechać się neutralnie.
- Dobrze, moi mili, to proponuję pół godziny na przygotowania, w międzyczasie zamówię jedzenie. Ustalmy jakie pizze chcemy i zajmijmy się rekonesansem naszych pokoi - zaproponowała taktycznie Morozow.
- Coś z mięsem? - zaproponowała Sunan, a Warun nie kłócił się z propozycją. Obaj detektywi tymczasem chcieli coś ostrego. Wyglądało na to, że wybór pizzy przypadał jedna na każdy pokój.

Wszyscy zebrali się i ruszyli do samochodów po swoje rzeczy, by następnie udać się do pokoi. Nina niosła torbę na laptop i ciągnęła walizkę. Windą jechała już sama z Prasertem, reszta powoli przemieszczała się do pokoi w swoim własnym tempie.
- Zdaje mi się, że napięcie seksualne w lobby prawie świeciło jak powietrze w Czarnobylu - zażartowała Rosjanka, opierając się plecami o ścianę windy.
- Seks jednak jest zdrowszy od odpadów radioaktywnych - Prasert uśmiechnął się. - Choć to pewnie zależy od tego, z kim go uprawiasz - dodał. - Ja wiem, z kim sam chcę go mieć - rzekł i przybliżył się do Niny. Przywarł do niej ciałem. - Kogo chcę mieć - szepnął do jej ucha. - Powinniśmy to zrobić w windzie - zaśmiał się, odsuwając. - Na pewno ktoś by nas nakrył - dodał tonem sugerującym, jakby to była kolejna część rozrywki, a nie minus.
- To kiedyś zrobimy to w windzie, ale w takiej, która jeździ po budynku, który ma trzydzieści pięter… Będzie wtedy czas na dużo więcej, bo teraz ciągle byś się rozpraszał, musząc wciskać kolejne przyciski, na przykład moimi plecami - zauważyła odpowiadając mu i lekko złapała zębami jego szyję. Pocałowała go zaraz w to miejsce, a drzwi, jak na zawołanie otworzyły się, po stonowanym sygnale dźwiękowym.
“Przynajmniej uważa, że potrzebowałbym więcej czasu, niż ta winda mogłaby nam go zapewnić”, pomyślał Prasert. “To dobrze.”
- Nasze piętro - szepnęła, po czym uśmiechnęła się i spróbowała wyślizgnąć z uścisku Praserta z zamiarem wyjścia z metalowej pułapki.
- Nasze - Privat skinął głową. Po części miał ochotę ją zatrzymać, ale to rzeczywiście nie miało sensu. - Co ci się śniło? W ogóle cokolwiek ci się śniło? - zapytał. - Ja nie spałem przez całą drogę. Powiedziałbym, że siedziałem i patrzyłem na ciebie… i ciężko mi stwierdzić, czy uznałabyś to za słodkie, czy niepokojące - uśmiechnął się lekko. - Tutaj w prawo czy w lewo? - wyciągnął palec lekko skołowany numeracją. Niezbyt dobrze orientował się na takich przestrzeniach. Wszystko wyglądało dokładnie tak samo, jedynie numery przy drzwiach się zmieniały.
- W… - Nina zawiesiła głos, rozglądając się po korytarzach, chyba coś sobie przypomniała, albo dostrzegła, bo zaraz dokończyła.
- … prawo - oznajmiła i chwyciła znów swoją rączkę od walizki, ciągnąc ją za sobą. Prasert niósł kolejne dwie, więc nie miał jak jej pomóc z tą, która i tak była niezbyt pokaźnych rozmiarów. Dotarli po chwili do drzwi pokoju pięćdziesiąt trzy. Nina wyciągneła kartę i za chwilę weszli do środka. Pachniało tu świeżością i czystością. Było ciemno, ale kobieta zaraz temu zaradziła. Oczom Praserta ukazał się przestronny salonik z kanapami, fotelami, stolikiem, barkiem, a także telewizorem plazmowym zawieszonym na ścianie. Były tu dwie pary drzwi, poza wejściowymi. Obie otwarte. Zorientował się, że jedne prowadziły do łazienki, a drugie do sypialni… Ta nie była skomplikowana. Dominowały w niej tylko dwie rzeczy. Łózko i ogromne na całą ścianę okno. Zasłony były zasuwane przez linkę po prawej stronie, niczym kurtyna w teatrze. Widok z okna był wspaniały, prezentując panoramę Bangkoku, znajdowali się na wniesieniu, względem centrum miasta i zatoki nad którą leżało. Morozow ustawiła walizkę koło szafy w salonie, położyła torbę z laptopem na szafce pod telewizorem, po czym napadła na Praserta, zaczynając go całować gdzie tylko trafiły jej usta. Robiła to pospiesznie, bo najwyraźniej pamiętała o tym, że nie mieli czasu na dłuższą zabawę, głównie ze względu na fakt, że za chwilę musieli zamówić pizzę i odbyć zebranie z resztą. Dopiero wtedy przyjdzie czas na ‘danie główne wieczoru’.
Prasert zaciągnął się jej zapachem. Od razu zrobiło mu się gorąco. Chciał błyskawicznie porzucić wszystkie ubrania, jakie na sobie posiadał. A jeszcze bardziej zależało mu na tym, aby Nina ich na sobie nie miała. Podniósł dłoń, aby położyć ją na jej piersi, choć najchętniej dotknąłby jej nagiej.
- Wow… muszę zapamiętać… że ładne panoramy tak na ciebie działają - zażartował. - To kolejny fetysz, o poprzednim mówiliśmy przed chwilą na dole… Czekaj, to było z tobą?
Jego pamięć w tej chwili nie istniała. Wahał się, czy zażartował już w podobny sposób z nią w vanie, czy też w żartach z Warunem i Sunan.
Nina mruknęła, odrywając od niego na moment usta.
- Czy to już problemy z pamięcią? Czy tak bardzo mnie uwielbiasz, że nawet jak rozmawiasz z innymi o fetyszach, to myślisz o mnie - zażartowała lekko. Zaraz powróciła do dotykania go.
- Może po prostu chcę wzbudzić w tobie zazdrość - Prasert mruknął z uśmiechem.
- Hmmm, że też czeka nas jeszcze pizza i gadanie… - mruknęła, jakby niezadowolona. Przesunęła jedną dłoń na jego krocze i pomasowała go tam przez spodnie, drażniąc.
- Jak ty to przeżyjesz - zamruczała tym wyjątkowym tonem.
Prasert nie spodziewał się tego.
- Chyba chcesz, żebym cierpiał przez każdą… pieprzoną… sekundę poza tą sypialnią - zagryzł wargę, spoglądajac na nią z coraz większym pożądaniem.
Co innego pocałunki, a co innego faktyczna stymulacja… Choć bardziej na niego działała świadomość, gdzie znajdowała się ręka Niny, niż sam dotyk. Niestety nie miał cienkich materiałowych spodni lub dresów, lecz dżinsy.
- Przysięgam… jak nie weźmiesz tej ręki… jeszcze tylko chwila… - zawiesił głos.
Nina nie zabrała jej jednak. Uśmiechnęła się do niego leniwie, po czym kiedy już sądził, że zamierzała drażnić go dalej, zabrała ją, tańcząc na granicy jego wytrzymałości. Odwróciła się od niego i podeszła do okna.
- Wspaniały widok, nie sądzisz? - zagadnęła, jakby dając mu do zrozumienia, że wcześniej to nie to było stymulatorem, który rozbudził jej pożądanie i że dopiero teraz przypomniała sobie o panoramie.
Prasert spojrzał na jej pośladki, które przykrywała jedynie cienka warstwa białej bawełny.
- Wspaniały - zgodził się.
Podszedł do niej i docisnął ją do okna od tyłu. Położył rękę na jej pośladku i ścisnął go mocno. Jak bardzo chciałby zobaczyć go bez niczego. Bezwiednie jego ręce ruszyły naprzód w stronę guzika jej białych spodni.
- Niech na nas czekają - mruknął w gorączce. - Jak pójdę tam taki rozgrzany, to nie będę myślał na żadne konstruktywne tematy… Choć w sumie płodzenie dzieci jest dość konstruktywne…
Nina aż zasyczała.
- Ale jak pójdziesz tam po tym, to tym bardziej nie będziesz myślał, tylko o rundzie drugiej, albo drzemce - zauważyła, a jednak nieco wygięła biodra w jego stronę, ułatwiając mu dostęp do swojego rozporka. Jej oddech nieco się zmienił, spłycił i przyspieszył. Otarła się pośladkami o jego krocze.
Prasert zsunął z niej spodnie. Spojrzał na bieliznę na jej ciele jak na największego wroga.
- To przeprosimy ich na chwilę, wyjdziemy na rundę drugą i potem do nich wrócimy - mruknął.
Następnie włożył palce za tkaninę jej majtek i naciągnął, żeby te od przodu wpięły się w jej ciało… Żeby poczuła, że jest przy niej. Następnie zaczął je również powoli zsuwać.
- Tym bardziej nie powinniśmy marnować czasu - mruknął pod nosem. - Warun pewnie właśnie ostro posuwa moją siostrę, żeby wyrobić się w czasie. Co Han i Alexiei robią, tego nie wiem, ale z naszej rozmowy wynikło, że to Alexiei jest tym twardym - zażartował. - W Tajlandii ludzie nie muszą nosić tyle warstw materiału. Praktycznie to tropiki - zbeształ ją.
- Sądzę jednak, że każda Tajka ma pod spódniczką parę majtek… - zauważyła.
- Hmm… nie, sprawdziłem wszystkie po kolei i nie noszą takich głupot - jęknął podniecony.
Czując jak zaczynał ją drażnić, cmoknęła i chciała odsunąć się od okna. Za plecami Prasert miał łożko i chyba chciała się na nim wraz z nim znaleźć.
- Zapamiętam sobie - rzuciła, apropo komentarza o sprawdzaniu Tajek przez Praserta. Znalazła znów dłonią jego krocze i złapała ponownie zaczynając go drażnić, tylko odrobinę intensywniej.
- Spokojnie, moje spodnie już się zadowoliły twoim dotykiem - mruknął pod nosem.
Rozpiął guzik i wnet opuścił je w dół wraz z własną bielizną. Od razu poczuł się dużo lepiej. Wcześniej materiał go uciskał. Teraz był w stanie uczynić te wszystkie rzeczy, na które miał ochotę. Przesunął dłonią kilka razy po swoim penisie, po czym uderzył nim w pośladek Niny.
- Teraz kolej na mnie - szepnął.
Nina mruknęła, po czym wyciągnęła rękę i chwyciła jego męskość. Tak jakby rzeczywiście zamierzała potraktować ją, jak wcześniej jego spodnie w kroczu. Zaczęła przesuwać dłonią w górę i w dół, pieszcząc, drażniąc i zamierzając tak chwilę masturbować, bo zaraz ją jednak zabrała i uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
- Weź mnie. Mocno - poleciła mu.
Prasert uśmiechnął się pod nosem. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Pochylił się, żeby ściągnąć kompletnie spodnie i bieliznę z nóg Niny. Nie chciał, żeby ją pętały i w jakikolwiek sposób im przeszkadzały. Docisnął ją do ogromnego okna. Przytulił się do niej od tyłu, wciskając swoje biodra w jej pośladki. Czuł ciepło i miękkość jej ciała. Wychylił się, żeby ją objąć. Przytulił się do niej może nawet za mocno.
- Czy to sen? Czy zaraz się obudzę? - zapytał cicho pod nosem. - Może wróciłaś już z pozostałymi do domu po znalezieniu księgi. Przecież po nią tutaj pojawiliście się, czyż nie? I zostawiłaś mnie znowu… może na rok, może na zawsze… A ja sobie leżę w łóżku ze złamanym sercem i śnię słodkogorzkie sny. W sumie to brzmi bardzo żałośnie… - mruknął.
Jednak poruszył kwestię, która go męczyła. Rzeczywiście obawiał się, że lada moment Nina zniknie i porzuci go. Tak, jak już raz to uczyniła.
- Tak właściwie prawie cię nie znam - mruknął pod nosem.
Naparł na przestrzeń pomiędzy jej pośladkami penisem, ale w taki sposób, że nie mógłby wejść do środka.
- Jesteś jak kompletnie obca osoba… - szepnął… jakby czule? Położył dłonie na jej biodrach.
 
Ombrose jest offline