Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 13:05   #346
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Nina sapnęła czując jego napierającego penisa. Poruszyła się, trąc o niego ciałem.
- Nie zniknę. Przyjechałam po ciebie. Nie odjadę bez ciebie. A jeśli uważasz, że mnie nie znasz… znasz mnie lepiej, niż ktokolwiek inny. A poznasz jeszcze lepiej, pokażę ci wszystkie swoje twarze i odcienie - powiedziała i zamruczała. Wypięła biodra do tyłu, napierając na niego mocno pośladkami, zupełnie jakby zapraszała go i jednocześnie wyzywała do małej potyczki. Oparła się dłońmi o szybę i sapnęła. Spróbowała się odepchnąć. Chciała, żeby Prasert wylądował na łóżku… Miała ochotę zmierzyć się z nim i zauważył to w jej uśmiechu i w spojrzeniu, które posłała mu kątem oka.

Nina zaparła się i aż sapnęła, ale nie była jednak w stanie mierzyć się z siłą wytrenowanego zawodnika Muay Thai. Zaparła się kilka razy, a Prasert czuł jak próbowała z nim walczyć, ale nie miał większego problemu ze zduszeniem jej oporów. Miał całkowitą kontrolę, jeśli chodziło o dominację w fizycznej formie. Może i Morozow władała na co dzień ludźmi, a oni chodzili wedle jej skinienia palcem. Może i mogła namówić go do wszystkiego, ale w sferze siły fizycznej, to on był władcą. Skapitulowała i zaśmiała się.
- Dobra… Poddaję się - powiedziała sapiąc, lekko zmęczona tym siłowaniem. Nie była w stanie go przepchnąć.
- Poddajesz mi się, mówisz… - Prasert zawiesił głos, uśmiechając się na to. - Chyba jednak nie zamierzam dać ci odejść. Jesteś moja…
Kilka sekund później wszedł w nią. Cicho westchnął, rozkoszując się tym uczuciem ciepła i wilgoci. Chyba nie istniało na świecie nic przyjemniejszego. Chwycił ręce Niny i wykręcił je do tyłu. Zrobił to delikatnie, lecz zdecydowanie. Następnie przytrzymał jej nadgarstki żelaznym uchwytem, dociskając je do pleców kobiety. Wysunął się i uderzył w nią mocno biodrami. Tak, jak go o to prosiła. Poszła cała do przodu, aż jej policzek rozpłaszczył się na szybie. Prasert zagryzł wargę prawie do krwi. Miał ją. I chciał ją mieć jeszcze bardziej. Rozstawił nieco szerzej nogi, po czym zaczął się w niej poruszać. Odgłos uderzeń o jej pośladki zdawał mu się niezwykle głośny. Lubił patrzeć, jak rozchodziły się po nich błyskawiczne, sprężyste fale, kiedy wsuwał w nią męskość. Wnętrze kobiety sprawiało mu ogromną przyjemność. Jego krew w żyłach wrzała. Brał ją coraz mocniej i mocniej.
Nina jęknęła głośno, gdy w nią wszedł. Jej głos zaczął już po chwili zgrywać się z rytmem jego pchnięć. Przyciśniętą do szyby była zmuszona do odczuwania jednocześnie gorąca i zimna. Morozow chwilę w pełni poddawała się jego ruchom, jedynie pasywnie oddając, po czym zaczęła poruszać biodrami. Nie miała zbyt dużego pola do ruchów, bo była przygwożdzona przez Praserta, ale jednak, starała się nie dać mu odczuć, że to on wszystko robił sam. Chciała by wiedział, że też go pragnęła w sobie.

Privat jednak nawet o nie dbał. To miało miejsce już wcześniej… ten stan umysłu, w jakim się znalazł. Czysta biel opanowała głowę, kompletnie wypierając wszystkie myśli. Koncentrował się jedynie na przyjemności oraz obezwładniającej chuci. Nachylił się jeszcze mocniej, puszczając jej prawą dłoń. Tym samym zwolnił swoją i umieścił ją na głowie Niny, przyciskając ją do szyby. Pragnął wziąć ją aż tak mocno, że aż okno przed nimi pęknie. Nawet nie zauważył… kiedy zatracił się w tym wszystkim tak mocno, że jego stopy delikatnie uniosły się ponad podłogę. Czuł wzbierającą w nim elektryczność. Tym razem przemieścił dłonie na lędźwie Niny tuż powyżej jej pośladkami. Zaplótł swoje nogi w ten sposób, że jego pięty znajdowały się tuż przed jej podudziami. Morozow mogła spostrzec, że w szybie odbijają się jasnobłękitne blaski wyładowań. Prasert jednak koncentrował się tylko na ruchu bioder. Wyciągał swoją męskość, by w następnej chwili umieścić ją tak głęboko, jak tylko był w stanie.
Nina otworzyła oczy i obserwowała błyski w szybie. Spojrzała w bok i do tyłu, bowiem jej twarz przyciśnięta tak do szyby, pozwalała jej zerknąć przez ramię.
- Prasert… Jesteś… Piękny… - powiedziała lekko zduszonym głosem, prawdopodobnie od jego pchnięć, ale i tego co widziała. Czuła, że przemieścił się i dostrzegła, że lewitował. Chyba podniecało ją jeszcze bardziej, że aż tak intensywnie zaangażował się w ten akt.
Privat nie słuchał jej. Liczyło się jedynie rżnięcie. Poruszał się niezwykle szybko i z ogromną pasją. Dzięki Imago uzyskał stan nieważkości, dzięki któremu już naprawdę nic go nie krępowało i nie powstrzymywało. Czuł, jak wnętrze Niny ocierało się o całą długość jego wzwodu, pobudzając wszystkie receptory przyjemności, jakie tylko posiadał. Oddychał ustami. Prędko i nieregularnie. Zamknął oczy i położył policzek między jej łopatkami, biorąc ją agresywnie i kompletnie zwierzęco. Tak właściwie nie przypominał w tej chwili zbytnio człowieka. Jego niebieskie włosy lewitowały wokół jego głowy. A z oczu sączyło się coraz więcej turkusowej mgły. Same tęczówki Privata zrobiły się granatowe. Bardziej przypominał awatara seksu, boga namiętności, niż mężczyznę. Brał ją niczym sam Eros.
Turkusowa mgła pełzała po ciele Niny i Prasert odnotował, że stała się bardziej wilgotna i jakby jeszcze bardziej rozochocona na to co robił. Jej głos dalej roznosił się echem po pokoju, a do tego uśmiechała się, zachwycona. Jakby to co odczuwała, było najwspanialszą rozkoszą.


Wnet po pewnym czasie doszedł. Pozostał w niej, pompując w nią swoje nasienie. Jednocześnie zawirowała wokół niego jasnobłękitna energia. Przypominała kolorowe, niematerialne tornado, w którego centrum znajdował się Prasert. Wnet kolor zagęścił się, stał się jeszcze bardziej intensywny… po czym wybuchnął. Nina zwaliła się na podłogę, a Privat opadł na nią bez żadnej gracji. Rozległ się głośny trzask tłuczonego szkła, kiedy ogromne okno rozprysło się w drobny mak. Nina i Prasert nagle znaleźli się na skraju przepaści, jako że szyba ciągnęła się aż do ziemi. Znajdowali się na wysokim piętrze, jednak odgłosy miasta - głównie ruchu ulicznego - zrobiły się nagle niespodziewanie wyraźne. W pomieszczeniu zaczął wiać mocny wiatr. Jasnobłękitna fala dotarła do storczyka, który znajdował się w doniczce na komodzie. Jego korzenie nagle zaczęły pęcznieć, aż porcelana roztrzaskała się. Zaczęły wrastać w drewniany mebel. Sama łodyga również rozrastała się, dając kilka bocznych odgałęzień, na których pojawiały się pąki kwiatów. Niebieska energia dotarła również do pająka skrytego pod łóżkiem. Na przestrzeni kilku sekund powiększył swoje wymiary z trzech centymetrów do dwudziestu. Jego odnóża zrobiły się grubsze i bardziej umięśnione, dzięki czemu mogły utrzymać dużo większy ciężar. Szczękoczułki utwardziły się i wyostrzyły. Pojawiły się gruczoły jadowe, a gruby oskórek na głowotułowiu pokrył się gęstą szczeciną ostrych włosów. Transformacji uległ również ptak, który przelatywał akurat za oknem. Poleciał prosto w dół, jako że przez dłuższy czas stracił kontrolę nad ciałem, które zaczęło się rozrastać, powiększać i wzmacniać. Dwadzieścia metrów niżej podrzędny gołąb zmienił się w drapieżnika dużo groźniejszego od orła czy sokoła. W ostatniej chwili zamachał skrzydłami, tym samym ratując się przed roztrzaskaniem o asfalt.

Prasert zaczął już wychodzić z Imago, kiedy energia zaczęła się w nim rozpraszać, jednak wciąż szybko poruszał biodrami w Ninie. Poślizg zapewniał mu zarówno śluz Morozow, jak i jego własna sperma, której ogromne ilości zaczęły wyciekać z kobiety. Nawet nie zwrócił uwagę, że jej biodra pokryły się siateczką niebieskich żył, które pulsowały mocno i regularnie, powiększając się z każdą sekundą.
Żyłki przesuwały się w górę jej pleców, po jej żebrach i zniknęły gdzieś z przodu, ale nie widział gdzie, gdyż leżała na klatce piersiowej. Dookoła było szkło. Pająk wybiegł spod łóżka i udał się na wolność, wydostając rogiem okna. Kwiaty rośliny zaczęły się powoli rozwijać, połyskując niebieskim blaskiem. Tymczasem Morozow zdawała się nieprzytomna w swej rozkoszy. Jęczała głośno.
- Jeszcze… Oh jeszcze… - jęczała w zachwycie i ekstazie. Czegokolwiek pragnęła, musiał jej tego dać więcej. Poruszała dalej biodrami i zaciskała na nim mięśnie, by czuł jak mocno go pragnęła.
Prasert nie był już taki twardy, jak przed orgazmem. Jednak wciąż na tyle, że mógł uprawiać z nią stosunek. Wyszedł z niej. Wnet z jej pochwy zaczęła się wylewać błękitna ciecz. Połyskiwała srebrzyście. Oblepiała również całego penisa Privata. Chwycił go, po czym zaczął pocierać żołędzią o wargi sromowe Niny, bardziej chyba bawiąc się. Wnet jednak wszedł w nią na krótko i wyszedł. Oddychał coraz głośniej przez usta. Jeszcze nie spodziewał się, jak wielkie zmęczenie za chwile go napadnie. W jego głowie była tylko jedna myśl. Musiał w nią wchodzić. Musiał poruszać się. Nie mógł przestawać. Biodra nie mogły spocząć ani na moment. W jego głowie istniał tylko jeden cel. Rozmnażanie się. Życie.
Nina oddychała szybko. Podniosła dłonie i oparła je na podłodze. Rozsunęła szkło spod siebie. Zagrażało jej zdrowiu, a nie mogło. Musiała być bezpieczna. Przekręciła się nieco. Prasert kątem oka dostrzegł, że jej podbrzusze było większe… I to zdecydowanie w porównaniu z wcześniej i rosło. Niebieskie żyłki pulsowały na nim intensywnie, aż w górę do jej piersi, które również były bardziej wyraziste i większe. Kiedy otworzyła oczy, były całkowicie niebieskie. Nie było w nich białek, tęczówek, czy źrenic. Uśmiechnęła się błogo do Privata. Jakby był jej Bogiem, najważniejszą istotą, jej panem, władcą, partnerem, samcem… Opiekunem i co najważniejsze, ojcem ich wspólnego potomstwa. Podniosła dłoń i pogładziła nią brzuch. Powiększał się w oczach, aż w pewnym momencie przestał. Nie był tak duży, jak w przypadku zwyczajnej ciąży, jednak zdecydowanie mocno się odznaczał. Roślina na półce poruszyła się. Tymczasem w pokoju był przyjemny przeciąg od zbitego okna…
Prasert zrobił się już miękki, więc nie mógł poruszać się dłużej w Ninie. Ruszył dłonią w stronę jej łona. Zaczął rozmasowywać błękitne nasienie na jej sromie. Wciąż z niej wypływało, w niespodziewanych i nienormalnych ilościach. Zanurzył dwa palce w pochwie Morozow, po czym je wyjął i zaczął rysować symbole na podbrzuszu Niny. Nie myślał o tym, co robi. W jego głowie była pustka. A jednak czuł swojego rodzaju powinność oraz przymus. Musiał właśnie to robić. Zanurzał dłonie w kobiecości Morozow, jakby ta była kałamarzem, a jego sperma atramentem. Zaczął nanosić skomplikowane linie najpierw wokół jej pępka, potem całego brzucha, zaczął wychodzić na uda. Potrzebował jeszcze piersi. Ale do tego musiał najpierw ściągnąć jej biustonosz…
Nina posłusznie podniosła się, choć nawet nie wydał jej na głos żadnej komendy. Ściągnęła z siebie biustonosz. Prasert dostrzegł, że jej sutki były mocno powiększone i nabrzmiałe. Jej biust był cięższy i pełniejszy. Kobieta odrzuciła ostatnią cześć swego ubrania gdzieś na podłogę w pokoju i przekręciła się, kładąc za moment ponownie. Rozchyliła uda szeroko, by miał dostęp do cieczy, którą po niej rysował, a także do jej piersi. Zdawała się pod wpływem jakiegoś zaklęcia, robiła dokładnie to, czego on od niej potrzebował. On natomiast wyczuwał, że jej podniecenie wcale nie zmalało. Zdawała się dalej rozniecona i upojona doznaniami.

Prasert zaczął rysować spirale zaczynające się od sutków Niny. Jedna biegła zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a druga przeciwstawnie. Następnie obie zbaczały w stronę obojczyków. Wokół nich Privat umieszczał kropki oraz kreski składające się na runy. Potem zaczął pokrywać ramiona Morozow. Skończył trzema okręgami na szyi. Zachwiał się wykończony, przeczołgał się nieco bliżej jej twarzy. Gdyby zrobił tylko dwa kroki dalej, wypadłby w przepaść. Wiatr zabierał te okruchy szkła, które jeszcze pozostały na podłodze oraz smagał ich po twarzy.
- Ssij - nakazał Ninie, umieszczając swojego penisa tuż przed jej ustami.
Kobieta podniosła się ochoczo na łokciach, po czym przechyliła głowę i wzięła go natychmiast do ust. Zaczęła chętnie ssać i poruszać głową. Była zarumieniona na policzkach i nie trwało długo, gdy zaczęła pomrukiwać i pojękiwać, zupełnie tak jakby to że robiła mu dobrze, sprawiało rozkosz i jej. Ssała bardzo chętnie, nie krztusiła się i nie miała problemów. Poruszała głową, raz obracając ją w lewo, a raz w prawo dla nadania temu aktowi różnych kątów. Jej lewa dłoń oparła się na biodrze Praserta, by dodać jej i jemu równowagi i stabilizacji. Była tak rozochocona, że zdawała się chcieć doić go dalej.
Prasert poruszył się niepewnie, jakby miał zaraz zasnąć właśnie w tej pozycji. Jego oczy lekko zwęziły się, jak gdyby w żyłach mężczyzny krążył mocny narkotyk. Wnet zamknął je, a kiedy je otworzył, tęczówki znów były granatowe. Kosmyki włosów niechętnie, ale podniosły się całe błękitne. Nina zaczęła ssać mocniej i łapczywiej. Trzymała w ustach samą jego żołądź, męcząc ją, natomiast ręką go doiła. I rzeczywiście, Prasert udzielał jej niebieskiego nasienia, mimo że sam nie odczuwał orgazmu. Nina go smakowała i przyjmowała, jak gdyby był to boski nektar. Im mocniej ssała i pracowała dłonią, tym więcej śluzu uzyskiwała. Privat poił ją, aż białka jej oczu zaszły błękitem. Wtedy wyjął penisa z jej ust, po czym położył go na jej twarzy. Poczuł kolejną falę ekstazy. Spuścił się na nią, zalewając ją gęstą strugą spermy. Ta zaczęła równo rozprzestrzeniać się na jej twarzy, tworząc błękitną maskę.
Privat wyszedł z Imago tak prędko, jak w nie wszedł. W jego głowie zakręciło się. Był na skraju utraty przytomności.
“Zwal się do tyłu”, pomyślał uporczywie. Jednak jego ciało było zbyt obolałe i zmęczone, żeby go słuchać. Tyle że… nie mógł upaść do przodu…
Ku swej uldze opadł jednak na bok. Poczuł lekki ból, kiedy jakieś szkło wbiło mu się w ramię, ale nie miał siły zareagować. Otuliła go całkowita i nieprzenikniona ciemność.

Kiedy ponownie otworzył oczy, nadal leżał na podłodze… Jedyne co się zmieniło to to… Że szyba była na miejscu. Ale na jego ramieniu był bandaż. Niny nie było na podłodze. Kiedy się rozejrzał, dostrzegł ją na łóżku. Tymczasem storczyk na szafce miał już sześć otwartych kwiatów i jeden nadal uśpiony.
Gdy poruszył się, poczuł, że jednocześnie jest i nie jest zmęczony. Spojrzał na Morozow i aż go zamroziło. Na jej ciele były wyrysowane symbole, które widział nawet w ciemności. Jej brzuch nadal był powiększony, podobnie jak i jej piersi. Jej oczy były tymczasem całkowicie zakryte przez błękitną substancję, podobnie jak jej usta. Mogła jednak oddychać. Zdawała się sapać, jakby lekko rozkojarzona i chyba nadal podniecona. Kiedy się rozejrzał, dostrzegł na szybie pajęczynę, która łączyła ze sobą kolejne kawałki szkła. Kilkudziesięciu brakowało. Pająk tymczasem zajmował jeden z rogów sufitu, tworząc tam sobie kołyskę z gęstej sieci. Jego oczy również połyskiwały na niebiesko.

Co się stało?
Prasert wstał i od razu zachwiał się. Czuł lepką ciecz, która zaschła mu na męskości. Była niebieska, tak samo jak specyfik, który znajdował się na Ninie. Wspomnienia tego wszystkiego, co miało miejsce, powoli zaczęło do niego napływać. Nie miał najmniejszego pojęcia, co powinien odczuwać. Był wypruty z emocji, choć powoli zaczęło narastać w nim zaniepokojenie. Czy zrobił jej krzywdę? Przez chwilę również obawiał się, że pająk rzuci się na niego, jednak jeśli do tej pory tego nie zrobił, to chyba nie zamierzał w najbliższej przyszłości. Privatowi wydawało się, że w trakcie tego… zamieszania uciekł przez okno, ale najwyraźniej wrócił, żeby poskładać rozbitą szybę. Niestety nie będzie mógł dokończyć dzieła. Jednak to, że próbował, było co najmniej zastanawiające. Prasert odczuwał również swoisty podziw oraz nawet zachwyt, choć to uczucie dziwnie smakowało, jako że sam pająk wyglądał strasznie. Spojrzał na zegar. Ile czasu minęło, odkąd tu weszli? Dochodziła godzina trzecia czterdzieści w nocy, byli tu więc już dobrych pięć godzin. Telefon… czy dzwoniono do niego? Warun napisał krótką wiadomość, że jednak nie zdołają przyjść. Albo do Niny…? Telefon Morozow miał kilka wiadomości, ale nie mógł go odblokować. Sama Nina… Czy powinien spróbować ją obudzić? Ruszył w jej stronę, aby sprawdzić, czy była cała i zdrowa…
Zdecydowanie nie była ranna, ale jej ciało było zmienione i trudno mu było zdecydować, czy wszystko było w porządku. Kiedy się zbliżył, cała aż drgnęła i przesunęła się, wyciągając ręce w jego stronę. Chyba chciała go dotknąć.
- Słyszysz mnie? - zapytał.
Chciał zmyć ciecz ze swojej męskości, ale najpierw chciał upewnić się, że wszystko w porządku z Morozow. Choć wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że tak nie było… to jednak łudził się, że to wszystko za kilka sekund zamieni się w dobry żart. Prasert sam również wyciągnął dłonie i dotknął rąk Niny, dziwnie rozczulony.
- Śpisz? Jesteś przytomna? - zapytał niepewnie. Nie wiedział, czego spodziewać się. Spojrzał następnie na kwiatka, a potem na pająka. Nie chciał tracić ich z oczu…
Nina przyciągnęła jego rękę natychmiast do swojego policzka. Przez to Prasert wyczuł, że substancja na jej twarzy miała właściwości jak sylikon. Była śliska i gładka, zaklejała jej twarz tak, że nie mogła jej ściągnąć i on też nie mógł. Zaraz od swego policzka przesunęła ją na swój brzuch. Privat wyczuł jak bardzo gorący był. Kwiat delikatnie poruszał się, a pająk odwrotnie, pozostawał w całkowitym bezruchu.
Prasert czuł niepokój. Czy mógł ufać Phecdzie, że miała dobre intencje? Tak właściwie to co się stało… to było bardziej sprawka Gwiazdy, czy też jego samego? A może to było jedno i to samo? Nie powinien rozgraniczać siebie i astralnej duszy? Nie był do końca pewien… może powinien zapytać się Kaverina.
Zastygł w bezruchu. Zagryzł wargę.
Może naprawdę powinien się z nim skontaktować? Tylko nie wiedział do końca jak to uczynić… Doszedł więc do wniosku, że w pierwszej chwili zadzwoni do Waruna. Albo do kolegów Niny, może będą wiedzieć, jak jej pomóc.
- Boli cię coś? Jeśli tak, to wystaw kciuk do góry. Jak nie, to do dołu.
Jednocześnie rozejrzał się w poszukiwaniu swojego telefonu. Jego ręce lekko drżały.
Kobieta podniosła rękę w górę i uniosła kciuk. Wyprzedzając jego kolejne pytanie, wzięła jego dłoń, szukając jej kilka sekund, po czym przesunęła ją między swoje uda. Była tam całkowicie mokra i równie rozgrzana co jej brzuch. Wydała z siebie stłumiony dźwięk, jakby jęknęła, a jednocześnie westchnęła, po czym… Po prostu rozchyliła szerzej uda. Jej płeć była lekko opuchnięta i zaczerwieniona, ale i tam znajdowało się sporo tej substancji, która zasłaniała jej oczy i usta. Nina pokierowała jego rękę tak, jakby chciała, by wsunął w nią palce.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline