Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 13:13   #348
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Gładkie, ciepłe i błoniaste. Dziwne, ale przyjemne. Delikatne, zapewne to zmieni się z czasem, gdy zacznie rosnąć. Smoczek ucieszył się z bycia głaskanym, uniósł łepek i otarł się o dłoń Praserta. Tymczasem Nina już nie odpowiedziała. Gdy na nią zerknął, spała. Nie można jej się jednak było dziwić, urodziła jajo, z którego wykluł się smok. To był jakiś wyczyn…
Privat gładził Nagę po łuskach. Obawiał się, że jak na chwilę przestanie go dotykać, to smok przestanie być prawdziwy. Zniknie i rozproszy się w nicości. A był prawdziwym cudem. Moment jego narodzin mógł być historycznym wydarzeniem. Czy kiedykolwiek wcześniej smoki istniały na Ziemi? Być może, skoro tak bardzo zakorzeniły się w kulturze ludzkiej, że każdy o nich słyszał. Bez względu na to, z jakiej kultury się wywodził. Z drugiej jednak strony Prasert nigdy wcześniej żadnego nie widział na oczy. I nie znał nikogo, kto ujrzałby coś takiego. Naga ciekawił go w każdym względzie. Jak duża była jego inteligencja? Jaki był jego charakter? Czy naprawdę potrafił latać? Albo zionąć ogniem? Dlaczego powstał? Przecież to nie była świadoma decyzja Praserta.
- Z jakiego powodu jesteś na tym świecie, mały? - zapytał smoka. - Czego masz dokonać?
Zamyślił się, patrząc na piękną istotę.
Smoczek nie dał mu jednak na to wszystko żadnych odpowiedzi. Jedyne co, to nie znikał i zdawał się całkowicie żywy i zadowolony z faktu, że to Privat był jego ojcem. Chwilę nadstawiał głowę, po czym sam zwinął się i najwyraźniej zamierzał zdrzemnąć, bo ziewnął. Wyglądało na to, że w tym pokoju jedynie Prasert i napromieniowany pająk, byli jedynymi, którzy nie chcieli od tak zasnąć… Pająk bowiem zaczął wić sobie dalszą część swego gniazdka, tak by już zupełnie nie było go widać, gdy siedział w jego środku.
Privat nie chciał opuścić Nagi. Obawiał się, że jeśli tylko na moment spuści go z oczu, to przydarzy mu się jakaś krzywda. Co prawda był z matką, ale ta spała. Poza tym nie była w żadnym wypadku wszechmocna i nie mogłaby go ochronić przed każdym niebezpieczeństwem. Prasert co prawda też nie był, ale to akurat mu nie przyszło do głowy w tej chwili. Tyle że chciał sprawdzić kilka różnych rzeczy… Wstał cichutko, po czym podszedł do szyby. Ciekawiło go, jak bardzo odłamki szkła są ściśle z sobą związane. I jak wielka część szyby została zrekonstruowana. Okno okazało isę pożądnie naprawione. Brakowało niewielu szkieł, zapewne zbyt mocno zostały rozkruszone. Dzięki temu wiatr im tu nie hulał, a także było bezpieczniej.
Ciekawiło go, dlaczego pająk w ogóle to uczynił. Podszedł do jego gniazdka i spojrzał na niego.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosny? - zapytał.
Tak ogromny pająk był przerażający, jednak to jeszcze nie czyniło jego natury złą… prawda? Praserta ciekawiło, czy insekt był w ogóle nim zainteresowany i czy odczuwał jakieś przywiązanie do niego, tak samo jak Naga.
Pająk zatrzymał się w tym co robił. Poruszył nogogłaszczkami i obniżył się nieco, by zaraz spuścić na włóknie swej sieci do poziomu ramienia Praserta, na którym sobie usiadł. Przesunął się, co było dziwnym uczuciem, otarł o policzek mężczyzny i zaraz zaczął wciągać na pajęczynie w górę. Chyba zdecydowanie rozumiał go, albo przynajmniej czuł do niego przywiązanie w jakiejś formie.
To było przerażające, ale na swój sposób urocze. Privat cieszył się, że nie miał arachnofobii.
- Ciebie w takim razie też zabierzemy - powiedział do pająka.
Zabrałby go i tak. Jednak teraz zamierzał przenieść go do swojego pokoju nad restauracją, a nie wypuścić na wolność w lesie. Nie mógłby go zabić, o ile ten nie zaatakowałby kogoś. Gdyby zrobił krzywdę Ninie lub Nadze, na pewno nie miałby ani cienia litości.
- Pewnie ty też jesteś głodny - mruknął.
Wyszedł na korytarz. Chciał widzieć się z Warunem.
Na korytarzu było ciemno i nie było widać żywej duszy, w końcu było późno w nocy. Kiedy ruszył do drzwi pokoju Waruna, odnotował hałas, ale trudno mu było wychwycić poszczególne dźwięki dochodzące ze środka.
Przybliżył się, żeby więcej usłyszeć. Przystawił nawet ucho do drzwi. Jeżeli to były odgłosy seksu, to da im spokój. Jednak jeżeli coś bardziej niepokojącego, to będzie musiał błyskawicznie zainterweniować.
Bez wątpienia dźwięk, który po chwili usłyszał należał do Sunan i był to głośny przeciągły jęk zachwytu. Bez wątpienia uprawiali seks i to na tyle głośno, że nawet hotelowe drzwi nie były w stanie tego wytłumić.
Cholera… Prasert poczuł się źle. Następnie uświadomił sobie, że to zastanawiające, że wolałby, aby hałas był spowodowany rozgrywającą się w środku walką. Taką prawdziwą, nie seksualnymi przepychankami. Bo choć nie widział, co działo się w środku, to bez wątpienia zarówno Sunan, jak i Warun posiadali bardzo dużo energii i nie wahali się z niej skorzystać. Privat czuł się nieco rozdarty. Z jednej strony nie powinien przerywać przyjacielowi. Jeśli istniał jakiś kodeks, to na pewno wdzieranie się w trakcie seksu było przeciwko niemu. Z drugiej strony naprawdę chciał porozmawiać z nim i źle czuł się ze świadomością, co takiego ma miejsce za tymi drzwiami. Pragnął to przerwać, ale wiedział, że nie ma ku temu prawa. Już miał odejść, ale zrobił coś, do czego by się nikomu nigdy nie przyznał… i przykucnął, żeby spojrzeć przez dziurkę od klucza. O ile taka była w drzwiach. Zerknął, aby sprawdzić.
Pokoje niestety nie miały dziurek od kluczy, dlatego właśnie drzwi otwierały się przy pomocy kart magnetycznych. Zapewne hotel chciał zapobiec takim sytuacjom, ewentualnie z duchem czasu i modernizacji, chciał podnieść swoje standardy i porzucił ideę staromodnych kluczy, tym samym uniemożliwiając Prasertowi podglądanie swego przyjaciela i siostry w intensywnym akcie miłosnym, który trwał.
Nagle nastała cisza. Najpewniej skończyli…
Prasert zastanowił się. Jeżeli teraz wejdzie, to zgranie czasowe pewnie wyda im się podejrzane. Dojdą do wniosku, że stał tutaj w nieskończoność i czekał, aż dojdą… Albo raczej dojdzie. Tylko kto? Błyskawicznie założył, że to Warun był tą dominującą osobą, jednak czasami mógł się bardzo pomylić. Mimo wszystko wydało mu się nieprawdopodobne, żeby to Sunan pieprzyła Suttirata. Takie rozdanie ról zdawało się wbrew ich charakterowi. Choć tak właściwie za zamkniętymi drzwiami sypialni różnych ludzi mogły dziać się najdziwniejsze, nawet najbardziej zaskakujące rzeczy. Prasert czuł się trochę źle z tym, że chciał podglądać siostrę i przyjaciela, jednak nikt nie wiedział o jego zamiarze. Nie musiał więc się wstydzić. Odczekał minutę i zapukał do drzwi.
Cisza trwała jeszcze kilka chwil, a następnie rozległy się kroki. Dość znajome Prasertowi. Bez wątpienia należały do Waruna. Tak jak zgadł, to właśnie on stanął, całkiem nagi, w drzwiach pokoju, otwierając je, by wyjrzeć kto to. Prasertowi zaparło dech. Jego oczy wyglądały dokładnie tak samo jak te należące do Niny. Mężczyzna wyglądał przez moment na zamyślonego, po czym uśmiechnął się lekko. Przez kręgosłup Praserta przeszedł dziwny elektryczny dreszcz, ale nie miał nic związanego z ekscytacją. Był czymś zupełnie innym i nowym, jednak już dziś dwa razy doznał tego uczucia i połączył je ze swoja mocą, nie uaktywniła się jeszcze całkowicie.
- Czy chcesz wejść przyjacielu? - zapytał go Suttirat lekko zachrypniętym głosem.
Prasert obrzucił ciało Waruna wzrokiem. Już wcześniej widział go nagiego, choć nie od frontu. Poczuł się niekomfortowo. Jednak to uczucie było i tak przykryte ogromnym szokiem. I to nie z powodu braku ubrań Suttirata, lecz koloru jego oczu. To było przerażające… Nie przyszło mu do głowy, że mógł wpłynąć na cokolwiek znajdującego się poza pokojem. Ściana najwyraźniej nie chroniła przed wybuchem jego energii.
“Co żeś najlepszego zrobił…”, pomyślał.
- Co słychać? Czy przerwałem ci w czymś…? - zapytał. - Przykro mi, że cię nachodzę w nocy… - zawiesił głos.
Nie wiedział do końca, czego się spodziewać. Warun, którego znał, chyba by tak bezwstydnie nie stał przed nim.
Suttirat przechylił głowę i skrzyżował ręce przed sobą.
- Tak właściwie nie przerwałeś. Coś cię trapi? Mogę ci jakoś pomóc? - zapytał, a po plecach Praserta przeszło kolejne, mocniejsze tym razem wyładowanie. Miał wrażenie, że Imago tylko czekało, by znów się aktywować, pytaniem było - na co dokładnie i jakie miałoby to skutki teraz…
Prasert założył, że pewnie rzuciłby się na Waruna ze sztywnością w kroczu. Ostatecznie z tym kojarzyło mu się wchodzenie w Imago. Z celebracją swojej seksualności, ubierając to w ładne słowa. Co więcej, Suttirat mógł się nie opierać… Nina wydawała się rozpalona energią seksualną, jakby Privat wydzielał aurę gorączki. Choć to w sumie nie kłóciło się z jej własną, naturalną orientacją, podczas gdy Warun mógł nie chcieć pasywnej roli. Sama myśl o tym wydawała się Prasertowi przerażająca. Nie mógł do tego dopuścić…
- Nie możesz w niczym mi pomóc - zastrzegł. - Czy inaczej się czujesz ostatnio? Coś się zmieniło? Wszystko w porządku z Sunan? No i z tobą?
Uznał, że jeśli tylko Imago zacznie naprawdę wychodzić na zewnątrz, ucieknie na korytarz. To było straszne. Czy teraz będzie przez całe życie żył w strachu, że jego moce zaczną uaktywniać się w przypadkowej chwili? Nie chciał tego, zwłaszcza że były ekstremalnie widowiskowe.
Do głowy przyszło mu, że przecież nie służyły tylko do wyzwalania bomby seksualnej energii. Przecież za pomocą swego Imago uratował i pomógł wyzdrowieć Warunowi, który leżał w ciężkim stanie w szpitalu. Jego zdolności miały więc bardzo szeroką paletę tematyczną oscylującą w kwestiach dotyczących ogólno pojętego życia. Tyle że obecnie Suttirat nie był chory, lecz nagi. Co takiego mogło innego się stać, jak wejdzie w Imago? Zamieni go w niedźwiedzia?

Prasert uświadomił sobie, że to wcale nie było wykluczone. Już lepiej było odbyć niechciany stosunek. Co nie znaczyło, że Privat zamierzał dopuścić do którejś z tych rzeczy.
- Czuję się wyśmienicie, Sunan także…
- To mój brat? - odezwał się głos Sunan z pokoju, lekko zdyszany.
- Tak - odpowiedział jej Warun.
- To może go zaproś? - zaproponował głos Sunan, właściwie...prosząc.
- Już to zrobiłem - odpowiedział jej Suttirat i znów skupił błękitne ślepia na Privacie.
- Na pewno nie wejdziesz? - zapytał tylko, choć tak właściwie Prasert nic nie odpowiedział na pierwsza propozycję.
- Wejdę, ale musicie się okryć - odpowiedział Prasert. - Zauważyłeś, że jesteś nagi?
Sam miał na sobie tylko koszulkę oraz parę bokserek, które założył na siebie tuż przed wyjściem z pomieszczenia. Uświadomił sobie, że nawet nie umył się jeszcze po seksie z Niną, co raczej nie świadczyło zbyt dobrze o jego higienie.
- W sumie łatwo jest nie zauważyć twojej nagości - zdecydował się na żart. - Zdaje się, że los obdarzył cię jedynie mięśniami i o wszystkim innym zapomniał.
Suttirat spojrzał w dół.
- W ubraniach byłoby mi niewygodnie… Poza tym nie liczy się rozmiar, a technika - powiedział, ale cofnął się do pomieszczenia. Prasert miał wrażenie, że póki się nie obrócił, to jeszcze widział parę błękitnych oczu niknącą w ciemności. Żadne światło bowiem nie paliło się w ich pokoju. Drzwi pozostały otwarte, Privat mógł wejść, niczym Daniel do jaskini lwów…
To wydawało się mocno nieodpowiedzialne. Pieprzyli się w kompletnym mroku w rui, którą na nich zesłał. Ciekawiło go, czy ktoś jeszcze został tym dotknięty. Wcześniej myślał, że oczy Niny zrobiły się niebieskie z powodu tego, że go tak uporczywie wysysała. I to ta substancją ja tak zmieniła. Najwyraźniej jednak to sama fala energii miała taki skutek…
- Nie powiedział tego nikt solidnie obdarzony - rzucił tym samym tonem, co wcześniej.
Udawał, że był wyluzowany, lecz tak do końca nie było. Nie chciał też ich po prostu opuścić, kiedy byli w takim stanie, bo nie wiedział, co im do głowy przyjdzie. A co jeśli nagle zaczną chcieć najsilniejszej, najmocniejszej penetracji i złapią za nóż? To byłby bardzo przykro finał.
- Heh… - rzucił niepewnie.
Wszedł do pokoju i spróbował zapalić światło, to jednak nie zareagowało. Zamknął za sobą drzwi.
- Musimy porozmawiać… - zaczął.
Jednak gdy stanął w samym pokoju i poczuł charakterystyczny zapach potu i seksu, a także gorąco jeszcze nie wietrzonego pomieszczenia, Phecda zareagował błyskawicznie. Ponownie przeszła go fala elektryczności, jednak nie wygasła tym razem. Sunan siedziała na łóżku, oparta o poduszki i uśmiechnęła się do niego. Jej zgrabne piersi były odsłonięte, ale w mroku widział tylko ich zarys, dzięki temu, że i jej oczy połyskiwały na niebiesko. Warun tymczasem zatrzymał się koło ściany przy lustrze. Obserwował Praserta, którego kosmyki włosów zaczęły ponownie stawać się niebieskie, a jego przyjaciel i siostra zdawali się zachwyceni tym widokiem.
- O nie… nie… nie…
Najgorsze, że zaczynał odczuwać wzbierające w nim podniecenie. To było wbrew wszystkim jego ideałom i wartościom. W pokoju obok leżała kobieta, którą kochał. Właśnie urodziła ich wspólne dziecko, i mniejsza z tym, że smoka. Nie mógł jej zdradzić w kazirodczym akcie z Sunan… oraz najlepszym przyjacielem. Czuł niesmak po tym, jak zbliżył się do Waruna pod prysznicem, a to był tylko sen. A właśnie nie śnił. Choć rzeczywistość wokół zdawała się coraz bardziej zatarta i magiczna, a nie… no cóż, rzeczywista. Zaczął fantazjować o wizji tej dwójki ssącej na zmianę jego męskość.
- Później… porozmawiamy… - rzucił z trudem, ruszając w stronę drzwi drewnianym krokiem.
Prasertowi udało się wyjść z pokoju, ale kiedy znalazł się na korytarzu, po trzaśnięciu nimi za sobą, natychmiast całkowicie znalazł się w stanie Imago. Drzwi za jego plecami jednak ponownie były zamknięte i niedostępne bez otwarcia z drugiej strony, a nie trwało pół minuty, jak znowu rozległy się za nimi hałasy związane z seksem.
Privat nie był w stanie poruszyć się i opuścić korytarza. Czuł przepływającą przez jego ciało moc. Jego serce biło tak głośno, kiedy był w Imago, że można to było usłyszeć gołym uchem. Krew krążyła w jego ciele wrząca i gęsta. Prędko dotarła do jego krocza. Wydawało mu się nienaturalne, że w pokoju obok ludzie uprawiali seks, podczas gdy on stał tutaj sam. Załomotał do drzwi.
- Przestańcie - rzucił ochryple.
Nie było reakcji, dalej to robili. Jednak zareagował ktoś inny. Otworzyły się drzwi pokoju numer pięćdziesiąt cztery. Na korytarz wyjrzał Alexiei… I zamarł. Jego oczy, podobnie jak niny, Waruna i Sunan, były niebieskie. Przygryzł wargę widząc Privata w Imago. Uśmiechnął się i cofnął, nie zamknął jednak za sobą drzwi.
Prasert zaczął oddychać płytko i szybko na widok żywego człowieka. Zastygł w bezruchu. Miał wrażenie, że trafił do piekła i z każdej strony nadciągały kuszące go diabły.
- Co słychać? - zapytał Privat.
Z jakiegoś powodu mówienie, kiedy znajdował się w Imago, było dla niego okropnie trudne, ciężkie, nienaturalne… Napominał siebie w duchu, żeby dalej utrzymywać kontrolę nad sobą i swoją mocą. Świat nie potrzebował kolejnej fali mutantów. Z drugiej strony jego władza nad sobą była niezwykle krucha. Sam jeszcze mógł powstrzymać się przed zrobieniem czegokolwiek, jednak nie byłby w stanie odepchnąć nikogo w tej chwili.
- Wyjątkowo dobrze. Czuję się wyśmienicie. Zastanawiało mnie co to za hałas, bo sądziłem, że to może ty - powiedział Alexiei. Nie wyglądał już jednak na zewnątrz, więc Prasert mówił tak właściwie do otwartych drzwi pokoju, stojąc o jedne drzwi dalej.
I z tych dystansów Privat był więcej niż zadowolony. Przynajmniej tak sobie powtarzał, próbując się przekonać. Przebywanie w Imago i nie dawanie upustu w żaden sposób swoim mocom wydawało się dziwne i niezręczne… Trochę jak przeżywanie orgazmu bez przyjemności. Jaki był tego cel?
- A Han? Z nim też w porządku? Czy… - zamilkł. - To może niekulturalne pytanie… ale czy uprawialiście właśnie seks?
- Oczywiście, że tak… Bierze prysznic i miałem właśnie do niego dołączyć. Tak właściwie, chcesz też? - rzucił Alexiei i ponownie wyjrzał na niego ze swojego pokoju.
Prasert zaczerpnął gwałtownie powietrza. Następnie wypuścił je przez nozdrza. Stał w kompletnym bezruchu, głośno oddychając. Nic nie powiedział, nie był w stanie. Toczył w sobie wewnętrzną walkę. Czuł się z tego powodu okropnie. Jak mógł stać naprzeciw własnemu instynktowi? Całe życie uważał gejowski seks za obrzydliwy i nienaturalny, poza tym miał Ninę. Jednak jego ciało zdawało się spragnione tego prysznica. W teorii musiał się umyć po seksie z Morozow, a Han już przygotował wszystko w łazience. Czy to byłoby tak tragiczne, gdyby skorzystał z szamponu i płynu do mycia ciała w tamtym pokoju? Ruszył ołowianym krokiem w stronę Alexieia.
- Ale żadnego seksu. Tylko umyjcie mnie.
Zdziwił się, bo z jego ust wyszły słowa, których nie planował. Jak już, to chciał powiedzieć “tylko umyję się”. Nie miał pojęcia, skąd ta pomyłka.
Alexiei uśmiechnął się znów i energicznie pokiwał głową. Wszedł do pokoju. Jedyne co pozostało Privatowi to podążyć za nim. Pomieszczenie, tak jak w przypadku pokoju Waruna i Sunan było skąpane w mroku. Był tu nieporządek, ktoś bowiem zrzucił kołdrę na podłogę. okno było uchylone, jednak to nie dawało zbyt dużej cyrkulacji powietrza w pomieszczeniu. Drzwi do łazienki był uchylone i słychać stamtąd było szum wody.
- Han? - zagadnął Alexiei, a jego głos odbijał się echem od kafelków.
- Mm? - zapytał drugi mężczyzna.
- Prasert jest tu, chce żebyśmy go umyli, ale bez seksu - powiedział Woronow. Woda na moment przestała szumieć. Spod prysznica wyjrzał Guiren. Jego długie, ciemne włosy były całkiem wilgotne, tak jak całe jego nagie ciało. On był raczej dobrze zbudowany, i podobnie jak Prasert i Warun, po jego sylwetce było widać że trenował sztuki walki. Jego oczy również były niebieskie. Uśmiechnął się do Praserta.
- No to zapraszamy. Jest miejsca akurat na troje… - zauważył, bo kabina faktycznie mogła pomieścić tyle osób, a nawet wszedłby i ktoś drobny czwarty.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline