Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 13:48   #362
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
- Nie… Czegoś brakuje… - powiedziała Sunan. Przesunęła palcem po podbrzuszu Praserta. Tymczasem Han umiejscowił się za nim i zaczął rozmasowywać mu barki i kark. Alexiei również posłusznie zabrał się za jego łydki. Warun zastanawiał się, jednak to Sunan znalazła rozwiązanie na tę sytuację. Bowiem nie mogąc się powstrzymać, wzięła penis Praserta do ust. Oczy Suttirata błysnęły nieco mocniej i wbił się w siostrę Privata mocno. Ta jęknęła rozkosznie. Najwyraźniej potrzebowali tego, by Prasert fizycznie towarzyszył im przy akcie…
Privat jęknął.
- Tak… mogłem się tego spodziewać - jęknął, czując, jak szybko pęczniał w ustach Sunan.
Oddychał szybko, spoglądając na to, z jaką pasją Warun brał teraz jego siostrę. A to wszystko dlatego, bo zdecydowała się zrobić mu loda. Było coś komicznego w tym, jak stwardniał dosłownie w trakcie sekundy i od razu zaczął posuwać Sunan.
- Całkiem miło spędzamy tu czas - zauważył Prasert. - Myślę, że twoje tabletki antykoncepcyjne okażą się raczej mało skuteczne, jeśli nadal będziesz trzymała w ustach to, co trzymasz - rzucił.
Nawet nie spodziewał się, że odpowie mu na to. Musiałaby przestać ssać jego męskość.
Miał dobre przeczucie. Kobieta nie odsuwała ust od jego męskości. Musiała ją pochłaniać i ssać, dzięki temu jej partner mógł z nią w spokoju kopulować. Prasert czuł się podniecony i zrelaksowany przez masaż Hana i Alexieia. Wyglądało jednak na to, że Suttirat i Sunan byli siebie tak wygłodniali, że wkrótce mieli skończyć. Prasert zauważył, że tatuaż na jej lędźwiach zaczął świecić.
Cóż to będzie za ciąża? Prasert zaczął zastanawiać się na ten temat. Uznał, że najpewniej Sunan urodzi człowieka, choć istniała konkretna szansa, że to nie będzie zwyczajny człowiek. Jego siostra namiętnie i mocno ssała jego członka, natomiast Han i Alexiei pobudzali pozostałe erogenne strefy. Odchylił głowę do tyłu, rozumiejąc, że pewnie dojdzie z nich wszystkich pierwszy. Spojrzał na Hana, którego głowa znajdowała się nad jego własną.
- Pocałuj mnie - poprosił. Więcej mówić nie musiał. Guiren opuścił głowę i pocałował go, jednak głębiej. Wsunął język w usta Praserta i oparł palce jednej dłoni na jego szyi. Było to przyjemnym doznaniem, bo swoim językiem Chińczyk penetrował usta Privata. Tymczasem Sunan ssała dalej. Prasert czuł, że jego umysł powoli zasnuwała mgła rozkoszy i że wkrótce dojdzie. Właśnie to wydarzyło się pół minuty później. Jego lędźwie zalała fala ciepła, natomiast usta kobiety wypełniły się jego spermą. Zassał mocno język Hana, próbując w ten sposób poradzić sobie z rozkoszą. W międzyczasie Alexiei ssał jego duże palce u stóp. Bez wątpienia wolałby inną część ciała, jednak rozumiał, że to Sunan musiała ją w sobie przyjmować. Prasert poczuł więcej skurczy niż zazwyczaj i chyba wydobył z siebie większą ilość nasienia, niż przedtem. To była taka intensywna chwila.
Oczy Sunan rozjarzyły się niebieskim światłem mocno, a w tym samym czasie doszedł również Suttirat. Odchylił głowę do tyłu i dalej poruszał biodrami, chcąc wpompować swe nasienie jak najgłębiej w płeć Tajki. Cały akt trwał, póki nasienie Praserta nie przestało lecieć. Wtedy Sunan wypuściła jego męskość z ust i opadła na materac. Jej pupa dalej była wypięta. Tymczasem Warun wysunął się z niej i zaczął gładzić jej ciało i plecy, zadowolony. Da mu dzieci, które będą mogły stać się strażnikami Praserta. Więcej do szczęścia nie trzeba mu było. Han całował dalej Privata, najwyraźniej czekał na polecenie, kiedy ma przestać. Prasert wiedział, że wystarczyła do tego myśl, jednak czuł się dalej podniecony.
Privat znowu poczuł wesołość. Guiren chciał całować go do końca świata? Bo nie rozkazał mu inaczej? To była chyba jedyna możliwa bezmyślność, która go intrygowała i którą lubił. Świadomość, że tych wszystkich ludzi… posiadał… była rozkoszna. Nigdy nie pragnął w życiu władzy. Może dlatego tyle jej dostał. Han przestał go całować, kiedy Prasert tak mu rozkazał w myślach.
- Wy też chcecie, żebym pomógł wam w ten sam sposób? - zapytał Hana i Alexieia. - Nie wiem, czy dysponuję kolejnym orgazmem. Ale trzymać mnie w ustach możecie - rzekł.
Najwyraźniej chcieli. Bo dosłownie zamienili się z Warunem i Sunan miejscami. Suttirat przytulał do siebie siostrę Praserta, układając ją sobie czule na kolanach u brzegu łóżka. Tymczasem Alexiei znalazł się między udami Praserta. Wziął go do ust. Han wszedł w niego od tyłu i rzeczywiście... Najwyraźniej jego rój nie mógł ze sobą kopulować, bez dostępu do jego energii. A Prasert poczuł, że Phecda pochwalała ten stan rzeczy. Przeszła go znów przyjemna fala elektryczna.

Wtem wyczuł jeszcze coś innego. W tle swego umysłu… Matka go pragnęła. Czuł, jak Nina go potrzebuje, wyczuł jej głębokie podniecenie i tęsknotę za nim. Czuł jej pragnienie dawania mu siebie. Odprężony niemal zapomniał o tym, że właśnie dzieci Phecdy zajmowały się nią kilka pomieszczeń dalej. Jego oczy lekko zabłyszczały.
Był tylko taki problem, że posiadał jedynie jednego penisa. A jego libido wyczerpywało się. Czuł się obolały. Z jego odbytu wciąż co kilka minut wylewała się strużka nasienia obu mężczyzn i czuł jego pulsowanie. Bardzo płynnie przeszedł od stanu kompletnego dziewictwa analnego do podwójnych penetracji raz za razem. Mimo wszystko to nie był zły ból i wcale nie doskwierał mu tak mocno. Phecda przygotowała jego ciało tak dobrze, jak tylko mogła.
- Ssij słabiej, Alexiei. Muszę jeszcze pójść do Niny, a to bez wątpienia ostatnia moja erekcja tego wieczoru - rzekł. - Liż moje jądra, o ile to nie zaszkodzi sztywności Hana.
Niestety, zaszkodziło… Prasert poczuł niepokój, ale chwilę później chłodne doznanie przesunęło się przez jego umysł. Phecda powiedziała mu, by się niczym nie martwił i zaspokoił swe psy. Matka go pragnęła, by dać mu więcej potomków, ale na dziś mieli dla niej inne plany.
Privat mógł się więc zrelaksować i oddać swym psom. Nie powinien się martwić. To on był ich bogiem. Nie musiał niczym się przejmować. Wkrótce, gdy doszedł po raz kolejny i jak wyczuł, ostatni na ten moment, Han skończył orgazmem w Alexieiu i obaj dali spokój ciału swego boga. Prasert tymczasem… Zasnął.

***

Nina była półprzytomna od przyjemności. Jej ciało było w pełni oddane dzieciom Phecdy i choć nie słyszała, by ktokolwiek z domowników był w salonie, nie czuła się samotna. Naga spała spokojnie, przeniosła się w międzyczasie na miękkie poduchy kanapy. Pająk powoli kończył swe dzieło, a ona nie miała pojęcia co robił z jej ciałem. Kwiaty ssały jej sutki, obejmując je płatkami i ssąc. Nie miała nawet pojęcia, że storczyki miały przyssawki w tych miejscach. A może właśnie nie miały? Te na pewno posiadały. Jej łechtaczka również była teraz ssana, ale nie wiedziała przez co, bo jej oczy pozostawały zasłonięte. Jej ciało mrowiło ją, a ona jęczała. Jej język stał się lekko suchy i chciało jej się już nieco pić. Nie mogła jednak przestać oddawać się, dopóki roślina nie będzie usatysfakcjonowana, a pająk nie zakończy swej pracy.
Cały róg pokoju i sufit został już porośnięty roślinnością. Korzenie wbiły się mocno w ściany. Kwiat nie potrzebował już doniczki. Jedyne czego pragnął, to Matka. Skończy, kiedy jego rozrost zapewni mu bezpieczeństwo, a także jej domowi. W końcu aby mogła go w przyszłości karmić, nie mogło jej się nigdy nic złego stać, czyż nie? Była najważniejsza. Tak samo ważna jak Prasert dla roju. Wszyscy to wiedzieli i jego członkowie i dzieci Phecdy.

Po pewnym czasie… Minęły minuty? A może godziny? Roślina wycofała się z niej. Jednak nie przestawała rosnąć. Jej pędy i korzenie ciągnęły się wzdłuż pokojów i korytarzy. Znajdowały najdrobniejsze przesmyki i tunele w posiadłości, po czym wrastały w nie. Co jakiś czas oddawały drobniejsze gałązki z pięknymi, różnobarwnymi kwiatami. Wydzielały intensywną, słodką woń. Bardzo przyjemną, jednak wcale nie nachalną. O czym nie wiedział żaden z ludzi w posiadłości… ani Nina, ani nawet Prasert… w każdym pokoju znajdowały się przynajmniej trzy kielichy zawierające w sobie śmiertelnie niebezpieczną, paraliżującą truciznę. Gdyby tylko do domu wdarł się jakikolwiek niepożądany intruz, a Phecda poczuła, że życie Privata było zagrożone, pąki miały uwolnić substancję. W rezultacie posiadłość w Ravennie stała się prawdziwą fortecą. Być może nie miała żadnych zabezpieczeń przed taranami i pociskami, jednak każdy zabójca bez maski gazowej był skazany na natychmiastową porażkę.

Kiedy storczyk wycofał się z ciała Matki, pająk miał do niej pełen dostęp. Na całej powierzchni ciała Niny pojawiła się drobna, srebrzysta sieć. Wydawała się wczepiona w jej ciało, jakby była jej integralną częścią. Nici były elastyczne i sprężyste, więc nie ograniczały ruchów Morozow. Wyglądała w nich pięknie, opleciona misterną, błyszczącą siatką. Jednak nie pełniła jedynie funkcji estetycznej biżuterii. W chwili zagrożenia życia i zdrowia Matki miała aktywować się. W takim wypadku poszczególne nici pajęczyny zaczną wydzielać jedwabistą substancję, która pokryje całą jej skórę, zapełniając fragmenty pomiędzy siatką. Będzie elastyczną, ale zbroją, przez którą nie przedostaną się ani kły, ani pazury, ani też noże, miecze, czy standardowe pociski. Kiedy pająk skończył, rozpoczął swój następny projekt i zaczął tkać wokół ciała Niny piękną suknię. Ta akurat nie miała żadnego praktycznego znaczenia, jednak istota kochała Matkę i chciała sprawić jej kolejny prezent. Żeby wyglądała jeszcze piękniej i cudowniej.
Co było ciekawsze, nowe odzienie Niny poza walorami obronnymi i estetycznymi w przypadku sukni, było stworzone w taki sposób, by móc dawać dzieciom Phecdy łatwy dostęp do tego, co dla nich było najważniejsze. W razie zagrożenia, całe jej ciało miało zostać osłonięte, jednak po co miałoby być takie na co dzień, gdy poruszała się po domu? Jej sutki były więc na wierzchu, sieć podnosiła jej piersi zmysłowo, nadając kuszącego wyglądu i podkreślając ich objętość, która zwiększyła się z tytułu potrzeby trzymania w nich mleka. Tymczasem jej płeć i odbyt pozostawały również odsłonięte. Dlatego, że roślina lubiła mieć do nich dostęp, bo soki Matki były dla niej pyszne, ale głównym powodem był jednak dostęp dla Phecdy. W końcu tylko ona mogła brać ciało Matki i wypełniać je swym nasieniem. A Matka miała dawać mu dzieci.
Morozow usiadła na kanapie koło Nagi. Obserwowała jak pająk kończył snuć suknię. Była naprawdę piękna. Stworzenie zasłużyło sobie na pochwałę i nagrodę, więc gdy skończyło, wzięła je na ręce i dała mu jeszcze napić się swego mleka, bujając ramionami jak kołyską. Jej oczy były niebieskie. Czuła się na właściwym miejscu. Brakowało jej tylko Praserta…

Privat zbudził się. Gdy przeciągnął się, wyczuł że jest wypoczęty. Jego ciało nie było napięte. Następne, co zarejestrował to wspaniała woń. Pomieszczenie było wypełnione przyjemnym, kwiatowym zapachem. Dodatkowo kojącym i uspokajającym. Wręcz było mu od niego przyjemniej. Kiedy otworzył oczy, dostrzegł, że na zewnątrz robiło się powoli jasno. Na łóżku obok niego spały dwie pary. Najwyraźniej padli jak usiedli. Ściany i sufit pokoju przyozdabiały pędy roślin. Wtedy Prasert przypomniał sobie o Ninie w salonie.
Privat uśmiechnął się.
- Moi kochani - szepnął z uczuciem.
Pogłaskał ich wszystkich po kolei po policzkach. Naprawdę zaczął odczuwać coraz silniejsze pozytywne uczucia względem jego drużyny. Może nie tylko oni uzależniali się od niego, ale także on od nich.
Sunan spała twardo, podobnie jak Alexiei. Han mruknął coś przez sen, a Warun otworzył oczy i zerknął na niego sennie. Uśmiechnął się i przytulił do siebie mocniej Sunan. Chyba było za wcześnie, żeby się podnieść.
Prasert wstał i ruszył do łazienki. Dokładnie umył się pod prysznicem. Wyszedł z niego, kiedy coś zwróciło jego uwagę… Z kratki wentylacyjnej wyrastały trzy długie pędy i pięły się po suficie… Dostrzegał piękne, kolorowe kwiaty. Stawiał na to, że one wydobywały z siebie ten zapach. Kiedy wrócił do sypialni - już czysty i wysuszony - spostrzegł korzenie również w tym pomieszczeniu. Ruszył w stronę, w której robiły się coraz grubsze. Wyszedł na korytarz… a potem doszedł do salonu… I dostrzegł w nim Ninę.

Była przepiękna. Leżała na kanapie w cudownej, długiej sukni. Prasert był pod jej wrażeniem. Na pierwszy rzut oka została stworzona z lekko prześwitującego materiału, lecz w rzeczywistości nie zdradzała żadnych szczegółów anatomicznych Morozow. Prócz tego, że świetnie podkreślała jej figurę. Była nieco srebrna, nieco biała, kremowa oraz perłowa. Nie wiedział z czego została wykonana, jednak Privat nie widział niczego takiego ani na żywo, ani też na zdjęciach z nawet najbardziej prestiżowych pokazów mody. Smok siedział na swojej Matce i spał z łebkiem pomiędzy jej pięknie wyeksponowanymi piersiami. Tymczasem pająk również znajdował się w pomieszczeniu. Siedział na oparciu kanapy i drzemał.
- Śpisz… - szepnął i podszedł bliżej.
Jednocześnie spojrzał na gąszcz pędów, pnączy i kwiatów, które gęsto obrastały salon. Zdawało się, że tu znajdowało się zarówno serce domu, jak i magicznej rośliny.
Pędy roślin poruszały się powoli, delikatnie. Jakby pozostawały cały czas czujne. Tymczasem Nina, kiedy do niej przemówił, powoli otworzyła oczy. Zerknęła po pomieszczeniu. Zobaczyła jak wspaniale wyglądało, przystrojone w rośliny i kwiaty. Naga spała spokojnie na niej, nawet kiedy Morozow poruszyła się, ostrożnie siadając i trzymała smoczątko w ramionach. Privat widział jak materiał sukni Niny elastycznie poruszał się na jej ciele. Był piękny, niczym jedwab. Jedwab… Jego wzrok przesunął się na pająka, a potem znów na suknię. Zaczął łączyć fakty.
- Przyszedłeś do mnie… Jak się czujesz? - zapytała uprzejmie i cicho, jakby jej normalny głos mógł zbudzić uśpiony dom.
- Zazdrosny. Wczoraj dotykali mnie wszyscy, tylko nie ty. I dotykałem wszystkich, ale nie ciebie. Zdaje się, że byłaś zajęta dziećmi… - Prasert zawiesił głos, spoglądając na pnącza, a potem na pająka, suknię, Nagę. - Widzę, że pracowicie spędziłaś ten czas - uśmiechnął się delikatnie i usiadł na kanapie obok.
Z niezbyt uchwytnej przyczyny poczuł się trochę nieśmiało w obecności Niny. Może przez tą piękną suknię, w której wyglądała niczym królowa całego świata.
- Będąc unieruchomioną chciałam, żebyś przyszedł i mnie wziął. Mój umysł pragnął dać ci następne dziecko takie wspaniałe jak te, które mamy - powiedziała i przysunęła się do niego, przytulając. Naga podniosła łapkę i wczepiła pazurki w materiał sukni na wysokości miękkiego biustu Niny. Przytulała się pyszczkiem u brzuszkiem do swej matki.
- Och… myślisz, że ja też tego nie pragnę? Phecda również tego chce. Jednak problemem w tym wszystkim jest energia. Wierz mi lub nie, ale nie chcę uprawiać seksu przez dwadzieścia cztery godziny każdego dnia, żeby wyżywić ciebie i nasze dzieci… - powiedział, po czym parsknął śmiechem i spojrzał na Ninę, uśmiechając się szeroko. - Jak gdybym był jakimś żigolakiem, nie? - zapytał. - Drugi taki smok to dwa razy więcej zbliżeń. Matematyka jest nieubłagana. Chciałbym z tobą uprawiać seks i dać ci dziecko, ale może takie zwyczajne. Ludzkie. Phecdę zachwyci, pytanie tylko, czy ciebie też…
- Zachwyci mnie każde dziecko, które mi dasz. Czy będzie nadnaturalne, czy zwyczajne - oznajmiła. Uśmiechnęła się do niego.
Prasert odpowiedział również uśmiechem. Słuchał jej kolejnych słów.
- To nie oznacza dwa razy więcej seksu, tylko większe zapotrzebowanie na ludzi, którzy energię dla ciebie by mogli wytworzyć. No i może potrzebę większych możliwości mego ciała. Jednak nie znam się na tym, tylko Phecda wie jak to powinno działać, a nie sądzę, by planował ograniczyć twe życie wyłącznie do spędzania czasu w sypialni - zauważyła.
- Myślę, że przynajmniej do znalezienia Gwiazdy Energii powinniśmy ograniczyć tworzenie innych paranormalnych stworzeń. O ile w ogóle to możliwe i każdemu wcieleniu Phecdy przysługuje więcej niż jedno. I tak stworzyłem… to… - ręką niezgrabnie pokazał te wszystkie pnącza. - A także pająka. To on utkał tę suknię? Jest zachwycająca. Mały ma prawdziwy talent. Załóżmy dla niego Dom Mody - uśmiechnął się.
Wyciągnął rękę i dość ostrożnie pogłaskał pająka po głowie. Był przerażający, a ciało miał pokryte krótką, szorstką szczeciną. Jednak należało mu się tak samo uczucie, jak każdemu innemu dziecku.
Pająk poruszył się. Był teraz wielkości nieco większej niż ludzka głowa. I na niego mleko Niny miało rozwijający wpływ. Pogłaskany poruszył szczękoczułkami i wydawał się zadowolony z dotyku Praserta. “Łapię je jak pokemony”, pomyślał Privat.
- Najwyraźniej zasada działa jakoś inaczej, skoro stworzyliśmy tę dwójkę poza Nagą - zauważyła Morozow. Pogładziła Praserta po ramieniu.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline