Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 13:51   #365
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Możesz possać jej piersi - polecił mu Prasert. - Spróbuj jej mleka bezpośrednio od źródła. Myślę, że to pozwoli ci utrzymać erekcję nawet bez mojego bezpośredniego udziału. Nie wahaj się też wziąć ją w trakcie - dodał.
Chwycił swoją męskość. Był już gotów na ten widok. Nawet przesunął się w bok, chcąc wszystko lepiej zobaczyć. Ta cała sytuacja nie była tak bezmyślnie sprośna, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Skoro Przędzarz, Pnącze i Naga stali się silniejsi dzięki mleku Niny, być może Warun również mógł stać się lepszą, bardziej paranormalną wersją siebie. A Privatowi zależało na tym, żeby mógł go ochraniać największą możliwą siłą.
Warun kiwnął głową, po czym przemieścił się tak, by móc mieć dobry dostęp ust do jednego z jej sutków. Mleko miało słodki i energetyzujący smak. Poczuł, że potrzebuje go więcej. Oparł jedną dłoń na udzie Niny, a drugą objął jej wolną pierś, zaczynając ugniatać, na moment odpuścił drażnienie jej odbytu. Objął wargami jej sutek i zaczął ssać. Morozow jęknęła donośnie, choć większość stłumił kwiat. Jej oczy zabłyszczały na niebiesko. Kilka sekund później Suttirat aż zadrżał, opadając na jedno kolano i spijając nektar jej ciała. Jego oczy błyszczały, a skóra na plecach stała się naelektryzowana. Privat nie mylił się w swoim przypuszczeniu. Nie tylko na dzieci Phecdy mleko Matki miało wpływ. Warun stwardniał i wiedziony instynktem przesunął biodra bliżej jej ciała. Otarł się o kwiat, który bronił dostępu do jej płci, przez co nie mógł jej tam spenetrować, błyskawicznie więc odnalazł inną wolną dziurkę. Zaczął się o nią ocierać i wsuwać lekko. O dziwo, lub zupełnie nie, Nina była kompletnie poddana aktowi karmienia, a jej ciało wiedziało, że przyjemność równa się więcej energii, a więc należało dostarczać jej dużo, jeśli chciało się uzyskać efekt pozyskania mocy z jej ciała. Po plecach Praserta przesuwał się pas niebieskiej energii. Czuł podniecenie od obserwowania tego. Wiedział, że inne psy też mogły osiągnąć więcej, ale w tej chwili liczył się tylko Suttirat i Nina. Phecda coraz mocniej pożądał Matki. Od samego patrzenia, słyszenia i czucia.

Prasert zaplanował, że kiedy tylko Warun spuści się w niej i odejdzie, sam w nią wejdzie. W ten najbardziej standardowy sposób. Być może to dzisiaj spłodzą ludzkie dziecko. Żołądź Privata pulsowała z podniecenia i chciał jej się już pozbyć. A wcale nie był daleko od orgazmu, Warun postarał się o to. Doszedł do wniosku, że gdyby tak zawzięcie nie pracował na nim swoimi biodrami, zapewne nie zdecydowałby się oddać mu Niny. Czy mógł w ten sam sposób zaprowadzić do niej Hana i Alexieia? Uznał, że tak, ale wolał jeszcze z tym chwilę pozwlekać. Rzeczywiście kochał Morozow i nie chciał, żeby tylu mężczyzn ją miało. Jednak nie wykluczał tego, gdyż na tym etapie cała trójka była już jakby… częścią samego Praserta. Kochał się z nimi, a oni z nim i ciężko mu było zbyt długo myśleć o seksie jak o czymś nieodpowiednim, wstydliwym i zakazanym. Dlaczego więc miałby bronić go swoim wiernym ogarom? I samej Ninie? Przecież ona również odczuwała rozkosz i to ogromną… widział to wyraźnie.
- Wejdź w nią wreszcie - Prasert jęknął podniecony i zniecierpliwiony. - Czy też widzisz, jak te pędy wpijają się w jej skórę? Słodki boże… - westchnął, przegryzając wargę.
Morozow była opakowana tak seksownie i wyzywająco, jak to tylko możliwe. Privat chyba nie widział nigdy tak wyuzdanego widoku, a zdążył w ostatnim czasie już nieco zobaczyć.
Warun nie mógł mu odpowiedzieć. Pił. Posłuchał jednak jego polecenia i już za moment zaczął penetrować dostępne dla niego wnętrze Morozow. Ta jęczała przy każdym mocnym pchnięciu. Privat wyraźnie widział jak jej ciało zostawało lekko podbite przy pchnięciach Waruna, a jednocześnie jak napinały się wytrenowane mięśnie Suttirata, kiedy pracował biodrami w Ninie. Pnącze odgięło nieco ciało Matki do tyłu, by ta bardziej przechyliła się w tył i udostępniła lepiej piersi ogarowi. Dzięki temu mógł ssać i penetrować ją bez niewygodnej pozycji. Pędy poruszały się. Prasert czuł, że Pnącze też ekscytowało się podnieceniem Niny, w końcu jedna jej pierś pozostawała wolna. Tymczasem nie trwało długo… Nim Suttirat doszedł z przyjemności i wreszcie puścił jej sutek, oblizując go jeszcze jak zadowolony kot. To nie sprawiło, że nektar jej ciała przestał lecieć, ale na pewno było sygnałem, że Suttirat najadł się. Odetchnął usatysfakcjonowany i uśmiechnął się.

Privat obserwował to wszystko w ciszy. Znajdował się w lusksusowej, włoskiej rezydencji i siedział właśnie w drogiej, wspaniałej wannie mogącej pomieścić wiele osób. Spoglądał na młodą, śliczną dziewczynę. Miała miękkie ciało, bardzo dziewczęce… na pierwszy rzut oka nie kojarzyła się ani z matkami, ani z dojrzałymi kobietami. Jej skóra była podkreślona perłową siatką, a ciało miała bardzo ciasno spętane i wyeksponowane przez magiczne Pnącze. Rosjankę brał dużo starszy mężczyzna odmiennej rasy. Przystojny, muskularny, gibki. Ssał jej piersi i spijał mleko, którego ilości zdawały się nie kończyć. Na dodatek to wszystko zostało zorganizowane przez samego Praserta. Posiadał tych ludzi. Mógł wykorzystać ich do swojej przyjemności tak, jak sobie tego zapragnął.
Podsumowując to wszystko… Privat czuł się nierealnie. Jak gdyby odnalazł niebo na ziemi. Może umarł i przeszedł niepostrzeżenie do dużo lepszego wymiaru. Wcale nie narzekałby na taką śmierć.
- Kocham was - szepnął, uśmiechając się i opierając dłoń o policzek. Wsparł ją na łokciu, który z kolei podpierał się o obudowę wanny.
Nina była podniecona. Jej włosy były odgarnięte do tyłu, ale kilka niesfornych kosmyków opadło jej na twarz. Jej oczy pełne były podniecenia. Spoglądała nimi na Praserta.
Tymczasem Warun odsunął się na bok i opadł na ławę. Po tym jak doszedł w Ninie ogarnęła go głęboka senność. Najwyraźniej jego organizm chciał w jak najlepszy sposób przyjąć całą zebraną energię Matki.
Privat nakazał Pnączu odkneblować Ninę. Przybliżył się do niej. Nie przyznałby się nikomu, ale na miękkich nogach. Odniósł wrażenie, że trzy pchnięcia i spuści się w niej.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła za tę małą… no cóż, niespodziankę? - zapytał.
Zrobił kolejny krok i przytulił mocno Morozow. Poczuł na skórze liczne pędy i korzenie. Zdawały się ciepłe i chyba nawet lekko pulsowały. Pocałował Ninę w usta, zanim zdażyła odpowiedzieć.
Chciała odpowiedzieć, ale jej usta stały się zajęte jego ustami. Prasert poczuł wilgoć jej śliny i słodki smak nektaru kwiatu. Pnącze nie puściło jej więc to jak blisko Privat od niej był, zależało w pełni od jego widzimisię. Gdy ją przytulił poczuł na skórze trzy rodzaje wilgoci. Wody, w której oboje się znajdowali, jej mleka, a także gorąca między jej udami, bo była tak wyeksponowana, że natychmiast był w stanie je poczuć. Phecda czekała. Pragnęła posiąść ponownie Matkę, tak jak Prasert potrzebował znaleźć się w Ninie.
Privat wsunął się w nią prędko i gładko. Przerwał pocałunek, żeby wydać z siebie długi, bliżej niesprecyzowany dźwięk pomiędzy jęknięciem i westchnieniem. Nina była luźniejsza i znacznie bardziej wilgotna od Waruna. Przebywania i poruszania się w niej nijak nie można było porównać do brania kogokolwiek innego. Zwłaszcza mężczyzny. Prasert przywarł do jej ciała i zaczął poruszać biodrami. Przychodziło mu to z taką łatwością, że aż ciężko mu było uwierzyć, że miał przed sobą prawdziwą kobietą z krwi i kości, a nie jakiegoś ducha, który przybył prosto z raju. Była tylko rozkosz i miłość, która przepełniała go. Przytulił ją mocno i penetrował. Wdychał zapach jej i pnącza. Pragnął dojść w niej tak szybko, jak to możliwe. Podniecenie zbyt długo mu doskwierało.
Nina również zdawała się zachwycona tym, że w nią wchodził. Jęczała w rozkoszy i sapała zadowolona. Każde kolejne pchnięcie Praserta wprawialo jej ciało w rytmiczny ruch. Współgrali ze sobą idealnie, a ich ciała dopełniały się doskonale.
Nie minęły nawet dwie minuty i Privat doszedł. Poczuł orgazm, bardzo silny. A także trwający w nieskończoność. Był wpierw stymulowany przez Waruna, potem miał przerwę i teraz znowu posmakował ciała drugiego człowieka… Koniec końców jego penis był twardy przez bardzo długi czas i zbierająca się w nim przyjemność wreszcie została uwolniona. Wraz z gęstym nasieniem, które znalazło się wewnątrz kobiety. Jęknął i spojrzał na nią z miłością. Pocałował, ale gdy spróbował wycofać, zorientował się, że nie może. Przez jego ciało przeszedł elektryczny impuls Phecdy. Prasert poczuł jak energia Gwiazdy ogarnęła go i na kilka chwil przejęła. Dalej nie skończył dochodzić w kobiecie, ale w tej chwili Nina pojęła, że na parę kolejnych chwil, to znów nie samego Praserta miała w sobie. Phecda patrzył na nią intensywnie błękitnymi oczami, a ona popatrzyła w oczy Phecdy i rozchyliła usta w westchnieniu zachwytu. Na jej skórze pojawiły się symbole, które ten na niej umieścił ostatnim razem, gdy się zbliżyli. Pnącze pokornie przestało pieścić Matkę, czekając na wolę Gwiazdy. A ta… Ponownie zaczęła poruszać biodrami, biorąc kobietę, jednak… Inaczej. W innym interesie niż przyjemność, czy jak w przypadku ogarów, czerpanie energii. Woda w której przebywali zaczęła świecić na niebiesko. Phecda oczekiwała, że Matka znów się sprawdzi w roli, którą dzierżyła. Morozow tymczasem zaczęła odczuwać spływającą na nią, wzmocnioną rozkosz. Jej ciało doskonale wiedziało co nadchodziło. Gwiazda schyliła się i musnęła czubkiem języka jej pierś. Smakowała ją.

Następnie Phecda wyszła z Matki, ale tylko na chwilę… żeby pociągnąć ją za biodra w dół. Wnet obydwoje opadli na samo dno wanny. Wokół nich pojawiały się bąbelki w świecącej, błękitnej wodzie. Wirowała wokół nich. Niektóre przepływy były gorące, inne zimne. Ruch strumienia zmieniał prędkość. Raz był szybszy, raz wolniejszy… Phecda wpiła się w usta Matki, po czym weszła w nią raz jeszcze. Zaczęła z nią kopulować. Bańki powietrza znajdujące się wokół nich zaczęły przyjmować kształty najróżniejszej morskiej flory. Rybki, koniki morskie, rozgwiazdy… to wszystko wirowało wokół nich. Chwilowo Nina i Prasert nie potrzebowali powietrza, w ogóle o nim nie myśleli. Byli blisko siebie i kochali się z sobą mocno. Wnet mężczyzna doszedł, pompując w nią niebieskie strugi spermy. Ta zaczęła wypływać i niczym węże ciągnęła się po ciele Niny. Wnet przykryła siatkę utkaną przez Przędzarza. Privat przez cały ten czas znajdował się wewnątrz Morozow, nie przerywając wytrysku ani na moment…
Ciało Niny pokryło się niemal całe powłoką z błękitnej substancji, ta otuliła jej skórę niczym kostium. Niczym druga warstwa ciała. W chwili obecnej Prasert był w niej cały czas dochodząc, bo Phecda wiedziała, że i tym razem Matka potrzebuje dużo energii. Miała mu w końcu dać kolejne dziecko. Jej brzuch ponownie zaczął się wypełniać, tym jednak razem w nieco inny sposób. Stworzenie miało być istotą morską, ale jako iż miało narodzić się z ciała kobiety, częściowo pozostanie ssakiem. Tak jak smok, pijał jej mleko, tak i ono będzie się nim żywić. Proces ten był więc skomplikowany, ale był niczym nadzwyczajnym dla Phecdy. Wkrótce nasienie wypełniło jej podbrzusze, a jej płeć została ‘zamknięta’. Znajdowała się dalej pod wodą i tu miała pozostać. Na szyi kobiety zaczęły połyskiwać trzy pasy niebieskiego blasku, za chwilę otworzyły się, tworząc jej tymczasowe skrzela. Phecda tymczasem pogładziła jej podbrzusze czule. Wyszła z wody i wyniosła Suttirata, jakby nie ważył nic. Wanna należała teraz do Matki i tylko on mógł do niej przyjść, gdy nadejdzie czas za kilka godzin.
Phecda wyszła, niosąc swojego strażnika. Krok za krokiem przemierzała kolejny dystans. Następnie ruszyła korytarzem w stronę serca domu - jego salonu. Już zaczęło jej brakować siły. Ostatni tydzień miała bardzo pracowity i choć pozyskiwała dużo energii w trakcie stosunków, to jednak dużo jej przy tym wydawała. Same operacje również były skomplikowane. Zrobiła kilka kolejnych kroków i złożyła Waruna na kanapie. Wyczerpała na to ostatki sił. Wnet odpłynęła, a na jej miejsce wrócił Prasert. Poczuł, że nogi mu wiotczeją i zwalił się ciężko na podłogę. W jego stronę prędko podążały dwa pędy Pnącza, ale nie zdołały go w porę złapać. Mimo to nic tragicznego nie wydarzyło się. Posiniaczył sobie ramię. Pewnie będzie go bolało dłuższy czas. Jednak nie od razu stracił przytomność. Leżał sobie w bezruchu i patrzył na nogi od ławy oraz kwiatowy pyłek na dywanie. Nigdy wcześniej go nie dostrzegał, jednak również z tej odległości nigdy wcześniej nie patrzył. Nie miał siły, żeby wstać. Zamknął, oczy próbując zasnąć… choć liczył też na to, że ktoś go znajdzie i mu pomoże…
Powoli zaczął odpływać, a wtedy poczuł, że zostaje podniesiony przez dwie pary rąk. Gdy otworzył oczy zobaczył Alexieia i Hana. Nieśli go do sypialni. Tam zdecydowanie będzie mógł odpocząć. Przespać się jakiś czas. Zregenerować. Tego potrzebował.

***

Prasert zbudził się około pięciu godzin później. Czuł się lekko osowiały, ale zaraz dotarło do niego wszystko, co wydarzyło się późnym wieczorem poprzedniego dnia. Kiedy spojrzał na telefon, była trzecia trzydzieści w nocy. Odniósł wrażenie, że usłyszał stłumione, nieco bolesne jęknięcia, dochodzące z korytarza.
- Cholera… - szepnął do siebie. - Nie…
Przestraszył się, że Nina może została cały czas w tej wannie i może się utopiła. Nie był pewny, czy przyśnił sobie te skrzela, czy one rzeczywiście otworzyły się na jej skórze. Niepewność zdawała się najgorsza. Pocieszył się, że Phecda nigdy nie dopuściłaby do śmierci matki… ale pamiętał doskonale, jak zmęczona była… i jak sam dosłownie padł z nóg. Być może zamierzyła się na więcej, niż była w stanie udźwignąć.
Z drugiej strony… kto to mógł jęczeć na korytarzu, jeśli nie Nina?
- J-już idę…! - krzyknął. Choć jego głos był słaby i przez to zabrzmiał niepewnie.
Odgarnął pościel i spróbował ostrożnie stanąć na nogach.
Zdołał, choć szło mu nieco opornie. Zdołał jednak zmobilizować ciało na tyle, by dojść do łazienki. Jej drzwi były uchylone i dobrze ocenił, że dźwięki pochodziły od Niny. Gdy wszedł do środka, zobaczył piękną, turkusową wodę, która mieniła się delikatnie. Na ławie siedziała zmęczona Morozow. Widział po jej policzkach, że była zgrzana i że przed chwilą włożyła ogrom siły i energii w to co nastąpiło. Po jej ciele przesuwały się błękitne macki. Ośmiornicowata istota spoczywała na podbrzuszu Rosjanki i powoli mrugała ślepiami. Dotykała ją przyssawkami, badając jej ciało. Kiedy Privat pojawił się w pomieszczeniu, zerknęła na niego. Jej łuski i oczy były identyczne jak Nagi, jednakże to był zdecydowanie stwór morski. Prasert był przekonany, że jego drugie dziecko było Krakenem. Nina półprzytomnie zerknęła na Taja i uśmiechnęła się do niego. Pomogła małemu podnieść się wyżej i usadziła na swojej piersi, to jakby od razu wiedziało co robić, oplotło ją mackami i zaczęło pić. Blondynka westchnęła. Na jej szyi były ślady po miejscu, gdzie znajdowały się skrzela, jednakże teraz były zasklepione.
- Kocham cię - powiedziała do Praserta.
- Ja ciebie też… - odpowiedział.
Głowa go rozbolała. Zaczął się obawiać tego, że od tej chwili… za każdym razem, kiedy będzie chciał uprawiać seks z Niną, urodzi się kolejna mityczna istota. A je wszystkie trzeba było wykarmić. Niestety zasady prawdziwego życia przenosiły się po części również na to jego, magiczne. Należało zapewnić byt rodzinie… to było jego zadanie. Bał się, że prędzej czy później… kto wie, może w tym właśnie momencie… ta misja przerośnie go. Był przekonany, że nie istniało proste rozwiązanie na ten problem. Musiał pozyskiwać energię, żeby przekazać ją Ninie. Skoro do tej pory posiadał trzech strażników, to teraz musiał znaleźć kolejną taką ilość? A może rzucić wszystko i zająć się poszukiwaniami Gwiazdy Energii?
- Jak się cieszę… - rzekł, przybliżając się. - To prawda, że się cieszę… Ale też się trochę boję, jakie będą tego konsekwencje… - podszedł i uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko mógł, ale i tak nieco krzywo.
- Przez jakiś czas nie musisz się tym martwić. Gdybym wyczuwała zagrożenie dla naszych dzieci, natychmiast bym ci o tym powiedziała. Za pewien jednak czas, gdy Naga znów podrośnie i ten malec też, będziemy musieli znaleźć więcej źródeł energii kochanie - powiedziała tylko. Pogładziła małego krakena po głowie.
- Jak go nazwiemy? - zapytała Praserta. Wyciągnęła do niego wolną rękę. Chciała go dotknąć, by poczuć że był przy niej.
- Nie wiem… nie w tej chwili… Masz jakiś pomysł? - zapytał.
Zamknął oczy, a potem je otworzył. Czy teraz musieli zbudować basen? A może wypuścić go do oceanu? Przecież nie mógł żyć wiecznie w wannie. Privat uświadomił sobie, że prędzej czy później przyjdzie mu podejmować bardzo ciężkie decyzje. A on miał dopiero dwadzieścia pięć lat. W przeciągu miesiąca dorobił się kultu, kobiety, trzech kochanków i siostry kochanki, smoka, zmutowanego pająka, magicznej rośliny, a teraz jeszcze do tego krakena. Spomiędzy jego warg wydobył się cichy chichot. Pragnął, żeby to wszystko trochę zwolniło…
- Agan? To anagram Nagi. Jedno panuje nad powietrzem, drugie nad wodą… - zawiesił głos.
Nina zastanawiała się, po czym uśmiechnęła.
- Pasuje… Agan. Podoba mi się - oznajmiła i pociągnęła Praserta bliżej siebie, by pocałować wierzch jego dłoni.
- Wszystko się ułoży kochanie. Zobaczysz…
- Ważne, że mamy siebie nawzajem. Że wszyscy mamy siebie nawzajem - dodał po chwili.
Podniósł dłoń i pogłaskał nią głowę krakena. Słodki boże… poczuł, że i to dziecko pokocha, jeśli już go nie kochał.
Żeby tylko kolejne przestały przybywać!
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 25-08-2019 o 13:54.
Ombrose jest offline