Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2019, 12:23   #88
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Poranki bywały różne najróżniejsze. Niekiedy Gabrielle budziła się w głową ciężką od kaca i niechęcią do życia, gdzieś w zimnym, mokrym lochu, śmierdzącym zgnilizną. Innym razem budziła się obolała gdzieś na szlaku, próbując rozruszać otępiałe od chłodu i zastoju członki zanim podjęła bolesną próbę powstania na własne nogi. Tym razem obudziła się w wygodnym łóżku, pod suchym dachem, do tego w towarzystwie o niebo przyjemniejszym niż pluskwy, albo dzikie zwierzęta… lub współwięźniowie - okaleczeni, trawieni gorączką i mówiący pod nosem do siebie zupełnie jakby nie docierało do nich gdzie się znajdują.

Dlatego też poranek można było spokojnie zaliczyć do udanych, mimo dziwnego zmieszania oraz skołowania myśli. Patrząc na obraz przedstawiający ją samą Litz, prócz fascynacji, czuła niepokój. Chyba… tak się jej wydawało, jednak uczucie to nie należało do niemiłych - tym dziwniejsze i bardziej niepokojące. Dziewczyna słuchała Lotara, przytakując lub odmrukując monosylabiczne dopowiedzi, chociaż jej głowa raz po raz wspominała minioną noc, podczas której malowanie po płótnie nie należało do jednych czynności przeprowadzonych między nią, a hrabiną…

Teraz, gdy mrok nocy rozjaśniły mdłe promienie słonecznego światła, do głosu doszedł pragmatyzm, mimo że w ciemności rozsądek gdzieś się brunetce zagubił. Arystokratka zaskoczyła ją, noc spędzona razem prócz znajomego rozleniwienia mięśni, niosła też skołowanie myśli. Zaskoczenie, chwila niezrozumienia… a potem jak to Gabrielle miała w zwyczaju, machnięcie ręką i branie tego, co życie akurat ma ochotę podetknąć człowiekowi pod nos. Nawet jeżeli dar ów bardzo, ale to bardzo mocno różnił się od zwyczajowej normy.
Fascynacja wyparła strach, amok wziął górę nad ostrożnością. Padła propozycja eskorty hrabiny do jej zamku - Litz wbrew rozsądkowi i naukom z przeszłości, od razu przytaknęła, dziękując jaśnie pani za łaskę.

Gorzej sprawa stała z transportem. Zwykli śmiertelnicy przyzwyczaili się do błota na slzaku, łażenia na własnych nogach… ale blond hrabina? Nie wypadało… nie godziło się, aby szła pieszo. Potrzebowali dla niej konia, a najlepiej wozu.
- Lauro zostań z milady i pilnuj aby niczego jej nie zabrakło - zwróciła się pod koniec śniadania do barki, a potem przeniosła wzrok na jedynego mężczyznę w ich gronie - Przejdziemy się po okolicy, może któraś karawana ma po drodze do zamku. Zostało mi trochę złota, karocy za to nie będzie, ale kto wie? Może Ranald nam pobłogosławi i znajdziemy kryty wóz… - westchnęła, na koniec spoglądając na von Osten.
- Pozwolisz milady, że się oddalimy. Postaramy się wrócić niedługo - skończyła kiwając lekko głową.

Dobrze pójdzie i szczęście im dopisze Raina z elfką zdążą wrócić, o ile miały to w ogóle w planach. Przydałoby się ich towarzystwo na szlaku. Gdzieś z tyłu czaszki Litz obijała się myśl o bastionie, górach, reszcie ekipy - szybko jednak głosik ten przestał piać. Poprzednio nawet nie raczyli do niej podejść, niektórzy udawali że się nie znają. Pies ich trącał, nie musieli się bujać razem, a do celu prowadziło wiele dróg.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline