Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2019, 17:00   #75
Korbas
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
Syreny i sygnały świetlne na platformie 7D zaskoczyły bardzo wielu stałych bywalców "Wolności i Swobody". Wyglądało na to, że stacja przygotowywała się na lądowanie, i to dosyć specyficzne i spektakularne, gdyż ta platforma nie była przeznaczona na dokowanie standardowych, niewielkich transportowców wyposażonych w lasery górnicze - platforma 7D była przeznaczona dla obcych.

Zaciekawieni nowo przybyłymi gośćmi, drobny tłum lokalnej, wyjętej spod prawa ludności pomaszerował pod 7D. Zobaczyli stosunkowo nowoczesną jednostkę, a nie, jak się spodziewali, starego, rozsypującego się gruchota, czym nowoprzybyli jeszcze bardziej zaskarbili sobie ciekawość miejscowych. Okręt wyglądał, jakby jego załoga dysponowała sporym zapasem pachnących kredytów. Co jeszcze ciekawsze, na kadłubie widniały świeże ślady walki - stal w jednym miejscu była prowizorycznie załatana od zewnątrz pianą plastalową. Pewne, nieco bystrzejsze osoby, mając informacje z odpowiednich zakątków regionu, potrafiły już połączyć pewne zdarzenia z lądowaniem YV-260 na ich stacji.

Najwyraźniej jednak dowódca “Wolności” takowych nie miał. Powitał nowo przybyłych, ale liczba wzajemnie wymienianych grzeczności bardzo szybko doprowadziła do brutalnego zgonu, a sytuacja stała się bardzo napięta i tylko jedna wyimaginowana zapałka wrzucona w tą przysłowiową wielką kałużę benzyny, krwi i gówna, doprowadziłaby do szybkiej, męskiej, jakże uczciwej eksterminacji jednej ze stron.

Will jednak nie za bardzo lubił krwawą jatkę, a zabijanie się dla zabawy uważał za nonsensowną stratę zasobów. Dlatego właśnie w całym tym rozgardiaszu i gąszczu celujących do siebie spluw, znalazła się jedna, która bez zastanowienia wystrzeliła…


W miarę przyzwoite odzwierciedlenie...

Nieco ekscentryczna, choć doskonale wpisująca się w barwną feerię zebranych przy platformie osobistości, postać, ubrana w pancerz bojowy i narzucony na nią długi, nieco archaiczny, płaszcz oraz z ubranym na głowę kapeluszem wyszła z “tłumu”, wystrzeliwując serię czerwonych laserowych pocisków w sufit, wywołując przy okazji kaskadę jasnych iskier, gdy blaster pozostawiał ciemne ślady na stalowej powierzchni.

Jako, że strzały dobiegły z głębi hangaru, nie zaś z lub w kierunku nowoprzybyłych, natychmiast otrzymały należną im uwagę zarówno miejscowych, jak i obcych, którzy na moment zapomnieli o wiszącej na włosku strzelaninie między sobą.

- MOŻEMY NA MOMENT SIĘ WSTRZYMAĆ!? - krzyknął głęboki głos spod kapelusza, chowając swój DH-17 do kabury. Szybkim krokiem przeszedł obok Nazza, lekko klepiąc go w ramię, po czym podszedł do Dazza, sprawdzając co z nim.

- Jeden zdurniały, niecywilizowany, włochaty skurwysyn przecież nie zepsuje nam interesu, prawda? - zadumał się mężczyzna, pomagając wstać otrząśniętemu już po uderzeniu wielką włochatą łapą w twarz, Dazzowi.

- Chociaż naprawdę chyba powinno się ich trzymać w jebanych klatkach i wystawiać w cyrkach. - westchnął. - Opuśćcie broń, pano...

Jednak dalsze słowa wyglądającego na rewolwerowca oprycha zatonęły w kolejnej serii wystrzałów z karabinu. Dazz, nadal napompowany adrenaliną chwycił pomocną dłoń, porwał karabin i bezrefleksyjnie zrobił kolejne trzy dziury we włochatym, martwym już, ciele wookiego.

- A MASZ, KURWI, KOŁTUNIASTY, SYNU!!!

- Dazz, no już. Nie chcesz chyba, żeby nasza wspaniała, wolna i cywilizowana przystań została okrzyknięta niegościnną? - Kapelusznik położył dłoń na karabinie rogatej istoty i skierował go w podłogę. - Przecież widzisz, że kudłacz nie żyje, a jego koledzy wcale nie żywią urazy, prawda? - te słowa skierował do łowcy nagród i jego rudego towarzysza. - BA! Nadal są zainteresowani pozostaniem tutaj, pod warunkiem, że oddadzą broń i… ile to było? Zapłacą za naszą gościnność równiutkie 25 000 kredytów?

- Prawda, Panowie...? - ponownie zwrócił się do obcych, nie pozostawiając wątpliwości, jakiego typu ofertą była ta przedstawiona przez mężczyznę.
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W

Ostatnio edytowane przez Korbas : 27-08-2019 o 08:50. Powód: poprawki, entery dla przejrzystości
Korbas jest offline