Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2019, 23:18   #657
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Gustav zrobił minę jakby nie rozumiał o co chodzi podporucznikowi.

- Oczywiście, że Elektorce, przecież jej jest lojalna armia. Co do tego ma Toppenheimer?

Sierżant zauważył że rżnięcie naiwnego durnia w pewien sposób może pociągnąć młodego von Rudgera za język, bo ten może nie omieszkać oświecić (i upokorzyć przy tym) starszego od siebie szlachcica, szczególnie po tym jak ten próbował go zmalować w gębę i coś tam bełkotać o tym że "wie co się dzieje". Chociaż większa by była pewność takiego działania, gdyby się po prostu udało oficera spić. Gustav powstrzymał dłoń żeby się nie palnąć w czoło, że wcześniej nie pomyślał o zagraniu na ego von Rudgera i spiciu go. Trudno. Będzie musiało iść jak po grudzie. Jednak wraz z historią dziewczyny tworzyło to pewien obraz - podporucznik był lojalny Elektorce i szefowi wywiadu i za wszelką cenę miał doprowadzić dziewczynę do domu. Wiedział przy tym że będzie uciekać, więc skombinował tą trutkę albo zrobili to Graniczni. Tak czy siak, chodziło o to aby jeniec był wygodniejszy do przewożenia, bo niepokorna pannica z pewnością próbowałaby uciekać.
Pogróżki młodziana zignorował, bo akurat byli w idealnej pozycji, aby zatłuc von Rudgera i zwiać w siną dal na drugi koniec świata.

- Nie chce pan chyba powiedzieć, że baronowa zdradziła Elektorkę? Z jakiego powodu miałaby to robić? - rzekł.

Gdyby von Rudger wykazał jakiś cień pozytywnego odebrania odpowiedzi Gustava to ten każe Karlowi rozwiązać oficera.

- Panie poruczniku. Jeżeli oddałbym Panu czterech moich ludzi to szanse na wykonanie naszego zadania zmaleją do zera, a za jego niewykonanie czeka nas stryczek. Jakie jest więc wasze, że jest ważniejsze od tego co my mamy zrobić? Czemu chcecie omijać naszych jedynych sojuszników w okolicy? I po co te środki na sen? - zapytał rozkładając ręce ze zdezorientowaną miną - To wygląda jak porwanie, a nie eskorta.

Gustav miał nadzieję, że von Rudger zechce ich pomimo wszystko oświecić, bo jakby nie patrzeć był skazany na nich. Z resztą. Stali wokół niego dość groźną zgrają, która już pokazała, że stopień i szlachetna krew nie powstrzymają ich przed przywaleniem jaśnie panu w pysk. Dalsze blefowanie pomimo wszystko mogło się źle skończyć dla oficera.

***

Galeb zaśmiał się serdecznie na słowa dziewczyny.

- Hah! Zupełnie jakbym słyszał moją młodszą siostrę Galinę. Stanęła wiele lat temu na progu mojej pracowni i oznajmiła prawie to samo, żądając bym ją wyposażył do walki z zielonoskórymi. - mruknął kręcąc głową - Zaradna dziewczyna. Jeżeli będzie czas i środki to zrobię dla Ciebie zbroję i broń, byś tą wojnę przetrwała cała i mogła zadziwić swojego ojca.

Tymi słowami Galeb pożegnał się i wyruszył wraz z Bertem i Detlefem. Kiedy już oddalili się od jaskini wyjaśnił im pewną kwestię, chociaż wątpił by mu uwierzyli.

- Tam w kaplicy Valayi pomodliłem się i Pramatka do mnie przemówiła. Powiedziała mi wprost że nasze zadanie jest ważne i będzie wielkim pożytkiem dla Imperium i krasnoludów. Dlatego myślę, że nie mamy co mitrężyć, i tak nie będziemy mieli lepszej pozycji wyjściowej do zablokowania Przełęczy. Granicznych nie ma tak dużo, muszą teraz patrolować długi odcinek bo nie wiedzą gdzie jesteśmy. A możemy wybrać prawie dowolne miejsce między posterunkiem na skrzyżowaniu, a samą przełęczą. Zanim odgarną kamienie minie bardzo dużo czasu. Krasnoludy by poradziły sobie dużo szybciej - ale ludzie... - wzruszył ramionami - Potem możemy ruszać do Karaku. Przełęcz to nie ziemie Króla Alrika... z resztą, pewnie mają swoją poddrogę by handlować z południem. Póki co sprawdźmy czego możemy się dowiedzieć w osadzie. Potem będziemy mogli decydować...

Szli więc, a Galeb zastanawiał się jeszcze nad jedną kwestią. Jakby mógł się zreważnować Brockowi za swoje zachowanie. Uznał, że ostrzeżenie najemnika o zbliżających się problemach Granicznych byłoby wystarczające. Może by nawet skłoniło Brocka do szturmowania Przełęczy i przebicia się póki to w ogóle możliwe. Albo pójścia na ziemie krasnoludów lub ucieczkę przez Averland. Tak czy tak Galeb musiałby dostarczyć wiadomość osobiście i najlepiej jakby była ona od von Grunnenberga. Był jednak zbyt słaby w podchody by podróżować bezpiecznie powierzchnią. Dlatego miał nadzieję, że miejscowi znają odpowiednie korytarze które mogłyby podprowadzić go do podnóża gór i zaprowadzić z powrotem do Nauk.

Co zaś do samej osady nieprzyjemna niespodzianka uświadomiła mu jak blisko są wciąż zagrożenia. Wraz z Detlefem musieli się wycofać - obaj zostaliby bez problemu zauważeni, a nie mieli gwarancji że ktokolwiek z wioski wstawi się za dwoma obcymi krasnoludami, szczególnie przed oddziałem zbrojnych. Na szczęście był z nimi Bert który już parę razy pokazał, że potrafi pozostawać w ukryciu.

- Bert? Zdołasz tam podejść i ich podsłuchać? - zapytał szybko runiarz niziołka.

Wolał nie posyłać sapera wbrew jego woli, szczególnie, że Graniczni mogli się po prostu wynieść, a oni spokojnie wejdą do wioski. Tak czy tak Galeb od razu zaczął się wycofywać i dał znać Detlefowi by ten też tak uczynił. Co zrobi Bert już zależało tylko od niego samego, ale decyzję musiał podjąć szybko.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 27-08-2019 o 10:22.
Stalowy jest offline