Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2019, 09:34   #52
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację

Do tej pory nie wychylałeś się zbytnio i wszystko było wundabar. W takim mieście jak Middenheim nawet bycie strażnikiem miejskim nie zapewniało nietykalności w pewnych dzielnicach. Ty jednak wiedziałeś, gdzie trzeba się kręcić i kiedy zamieniać z kumplami ze straży na zmiany. A jak wychodziłeś na miasto, to jak Pan. Prawo musiało być po twojej stronie, ale tylko tam, gdzie można je było egzekwować w BEZPIECZNY sposób. Dlatego Ostwald i ruiny rzeźni Fleishera, gdzie jebnęła bomba Chaosu omijałeś, bo ponoć kręciły się tam wynaturzone pomioty, ginęli ludzie, a i strażnicy, co się tam zapuszczali, żeby sprawdzić o co chodzi, już nie wracali. To ci do szczęścia potrzebne nie było, bo ty wybrałeś bezpieczną służbę i przeżycie.

Za takie pieniądze, jak dawali w straży, to tylko idioci by szli tam, gdzie Chaos. Liczyła się dobra, spokojna posadka, pokazanie przy mniejszej, bądź większej okazji, że się jest tym, co stanowi PRAWO i tyle. Takie prześlizgiwanie się, w którym byłeś niemal mistrzem. Takie przeżycie, z dnia na dzień, bo zarabiać jakoś trzeba było. Porządek musiał być, bez względu na nastroje, jakie panowały w narodzie, a ty mundur mocno szanowałeś. Zwłaszcza, jak się nie miał gdzie pobrudzić. Tym bardziej zmartwiło cię, że komendant Schutzmann stwierdził, że będziesz nadawał się do roboty w polu. Nie, nie takim polu wiejskim, tylko na mieście. W innych dzielnicach pewnie. A to oznaczało wyjście poza własną strefę komfortu. A to z kolei oznaczało, że już nie będzie tak fajnie i kolorowo, jak do tej pory. Zmartwiło cię to, bo zmian nie lubiłeś, zwłaszcza takich, które ktoś ci narzucał.

Myśląc o tym, doszedłeś do wniosku, że może twój kierownik drużyny szepnął słowo Schutzmannowi, że się opieprzasz, zamieniasz z kolegami na zmiany i idziesz tylko tam, gdzie problemem może być kradzież chleba albo małoletnie dupodajki mające spięcia z domorosłymi sutenerami. A może to, że pobierasz datki na straż, które lądowały od razu w twojej kieszeni? Nie, o tym nikt nie wiedział, chociaż plotki roznosiły się w tym mieście szybciej, niż zaraza. Może Schutzmann chciał cię sprawdzić, czy nadajesz się do czegoś więcej, niż tylko łażenie między ludźmi w mundurze z wysoko zadartą głową i wyciągniętą po pieniądze dłonią? Takie i inne myśli przeskakiwały ci przez umysł, gdy usłyszałeś harde:
- Strażniku Glauber, wejść!
Ruszyłeś więc pewnym krokiem do środka, bo przecież nosiłeś na piersi symbol Ulryka. Byłeś PRAWEM w tym mieście!



Schutzmann wysłuchał pytań i tego, co mieliście do powiedzenia. Gdy skończyliście, zabrał głos.
- Z tego, co mi wiadomo, ojciec Morten został otruty. Jego ciało wciąż znajduje się w świątyni Sigmara, na miejscu zbrodni. Kapłani i akolici zostali wnikliwie przesłuchani i nic nie wskazuje na ich udział w tym morderstwie. I nie, nie jesteście podejrzani, ściągnąłem was tutaj, bo mam dla was pewną propozycję. - Splótł palce obu dłoni patrząc po was. - Mam niewystarczającą liczbę ludzi. Graf, Ar-Ulryk i rycerze są nieobecni i to na straży spoczywa większość obowiązków związanych z porządkiem i obronnością. Odnosząc ikonę do świątyni, daliście świadectwo, żeście godni zaufania. Przydałaby mi się wasza pomoc w tym śledztwie, zwłaszcza, że częściowo zostaliście już w to wmieszani. Oczywiście nie za darmo - na czas śledztwa będziecie otrzymywać wypłatę strażnika miejskiego, co równa się dwóm szylingom dziennie.

Zarobek może nie był powalający, ale odnosiliście wrażenie, że gdybyście nie zgodzili się na udział w śledztwie, Schutzmann i tak znalazłby sposób, byście zostali jakoś powiązani ze śmiercią ojca Mortena. Była to więc niejako propozycja nie do odrzucenia.
- Oprócz tego, dostaniecie wsparcie jednego z moich ludzi, który zna Middenheim jak własną kieszeń i dzięki niemu będziecie mieć ułatwione wejście tam, gdzie cywile zwykle wejść nie mogą. Strażniku Glauber, wejść! - Ostatnie zdanie wykrzyczał mocnym głosem.

Moment później w pokoju pojawił się wysoki, szczupły mężczyzna w biało-niebieskim, nieco znoszonym już mundurze, z twarzy podobny zupełnie do nikogo.
- To jest Heinrich Glauber, wasz nowy towarzysz - powiedział Schutzmann. - Glauber, to są ludzie, którzy odnieśli wczoraj ikonę Sigmara do ojca Mortena, zamordowanego tej nocy. Nie są podejrzani w sprawie, będą starać się ją rozwiązać, a ty zapewnisz im wszelką pomoc, zrozumiano? Ułatwisz im poruszanie się po mieście i wejście tam, gdzie będą chcieć wejść. Wszystko w ramach uprawnień strażnika i prawa Middenheim. Gdyby były jakieś problemy, raportuj. Będziesz ich wsparciem do czasu, aż cię osobiście nie odwołam. A teraz, jeśli nasi nowi pomocnicy nie mają już żadnych pytań, przejdźcie się do świątyni Sigmara i zbadajcie jeszcze raz miejsce zbrodni. Może natraficie na coś, co przeoczyła poprzednia grupa. Czas nagli, a ta sprawa ma najwyższy priorytet.


Z wejściem do świątyni nie było żadnego problemu, gdy Heinrich wyjaśnił, po co żeście się tutaj znaleźli. Z mundurem nawet Sigmaryci nie dyskutowali, prowadząc was na miejsce zbrodni. Wewnątrz wciąż kręciło się kilku strażników miejskich przepytujących akolitów, a od mężczyzny, który was prowadził dowiedzieliście się, że najwyższy kapłan zamknął pokój Mortena od razu po odkryciu ciała, więc na miejscu niczego nie ruszano. Niedługo potem znaleźliście się w kwaterze zamordowanego. Oświetlony dwoma lampami pokój nie był duży, lecz wygodnie urządzony. Przy jednej ze ścian stało proste łóżko, po przeciwnej stronie wysoki regał z książkami. Martwy ojciec Morten siedział pod oknem, pochylony nad biurkiem, jakby właśnie zasnął. W pokoju było bardzo zimno, co mogło oznaczać, że okno otwarte było już dłuższy czas. Na blacie biurka i podłodze rozrzucono arkusze pergaminu, którymi smagał delikatny wiatr. Wszystkie na pierwszy rzut oka wyglądały na niezapisane.

 
Mroku jest offline