Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2019, 08:26   #1553
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dopóki bełt znajdował się w ciele, życiu Wolfganga nie zagrażało niebezpieczeństwo. Magister był przytomny, a pocisk nie naruszył żadnych ważnych narządów. Przy założeniu, że nie będzie się poruszał, a operację wyciągnięcia bełtu przeprowadzi ktoś wprawny w rzemiośle, Techler miał duże szanse na powrót do zdrowia. Tymczasem Berni przeciągnął go pod same schody, gdzie nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo.

We trzech podbiegli do potrzaskanej furty. Zawiasy były wypaczone, a poczerniałe drewno w kilku miejscach ledwo trzymało się osmalonych okuć. W pewnym momencie z tyłu rozległa się komenda. To banici kryli ostrzałem piętro wieży, z którego strażnicy mogli razić bełtami znajdujących się niżej awanturników. Ci dopadli do furtki, która ze względu na swój mizerny stan nie stanowiła skutecznej przeszkody w dostaniu się do wnętrza budynku bramnego. Problemem mogli okazać się znajdujący się wewnątrz, przygotowani do obrony strażnicy.

Zingger nie brał tego pod uwagę. Wysforował się do przodu, wpadł na drzwi, które nie wytrzymały impetu uderzenia. Dymiące resztki osadzone w osmalonym murze ustąpiły i Berni wpadł do środka. Dosłownie. I to uratowało mu życie. Nad jego głową świsnęły bełty wystrzelone przez strażników, które jednak wyleciały na zewnątrz, a postępujący za kapłanem Lothar i Axel nie mieli problemu z ich uniknięciem. Obaj wbiegli do stróżówki, przestępując nad poobijanym Bernhardtem, który zbierał się z podłogi.

- Na dół! Są w środ... – wrzasnął jeden z pancernych. Sądząc po pagonie przytwierdzonym do blach, dowódca bramy. Więcej nie powiedział, bo bełt Axela wbił mu się w naręczak, co spowodowało okrzyk bólu. Ci na górze zostali jednak ostrzeżeni i za chwilę mogli stworzyć przewagę liczebną. Lothar krzyczał na banitów by pomogli, a potem z świętym mieczem w dłoni zaatakował strażników. Ich przekonanie, że blachy są skuteczną obroną przed ostrzem znów dało znać, gdy szlachcic jednemu niemal odrąbał rękę, co skutecznie wyłączyło go z walki.
 
xeper jest offline