Berni powstał na nogi, klnąc na głos jak popadnie. Wypluł z ust drzazgi z resztek drzwi, przetarł wierzchem rękawa zapylone czoło.
- Na rany Sigmara! Na kości Ranalda! Oprychy, skurwysyny! - z ust kapłana dobywały się niegodziwości. - Ja Was wszystkich pozabijam - zapiał Ralandyta.
Z mieczem w garści chciał siać śmierć i zniszczenie. Dopadł strażnika i wymierzył cios. |