Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2019, 19:43   #664
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Oczekując na to, aż graniczni wyniosą się z miasta, Detlef na zmianę to łypał na wrogi patrol nieprzychylnym okiem, to poprawiał uzbrojenie, sprzączki pancerza, nagle niewygodny kolczy kaptur, który źle się ułożył pod hełmem. Czy jakoś tak... W każdym razie nudził się i mało brakowało, żeby wsadził palucha w swoją prywatną kopalnię cudów wszelakich, by pogrzebać choć chwilę, a później z zainteresowaniem obserwować efekt tych wykopalisk.

Powstrzymał się jednak, choć trzeba przyznać, że nie było łatwo...

Wreszcie ruszyli do osady, co niezmiernie ucieszyło brodacza. Wkroczył bez obaw, niemalże jak do siebie. W końcu gdzie ma się dobrze czuć dawi, jeśli nie wśród swoich kuzynów?

Na miejscu jego entuzjazm co nieco opadł - wojenna zawierucha nie dotknęła mieszkańców bezpośrednio, ale był pewien, że każdy dawi tutaj często zerka w kierunku, z którego mogli pojawić się najemnicy z południa, albo zwykłe w takich sytuacjach bandy maruderów. Starszy wioski zapewne codziennie rozważał przy piwie, zachowując wyniki tych rozważań dla siebie, czy tan zdąży wysłać pomoc z karaku, albo czy twierdza w ogóle podejmie interwencję, jeśli na jednej szali będzie tylko ta jedna osada, a na drugiej wplątanie się w wojnę z najwyraźniej mocnym w tych okolicach przeciwnikiem... A przecież graniczni potrafili knuć i stosować fortele, zatem pewnie okazałoby się, że to tutejsi dawi pierwsi chwycili za broń, albo że to był jedynie wybryk jakiegoś zbuntowanego oficera i więcej się to nie powtórzy. Tak - człeczyny potrafili kłamać, niczym nie ustępując w tej materii plugawym grobim.

Starszy wyszedł powitać Kowala Run, zatem Detlef zatrzymał się kilka kroków za Galvinsonem. Na tyle blisko, żeby słyszeć normalną rozmowę, a na tyle przy tym daleko, by ta dwójka mogła zachować treść tejże wyłącznie dla siebie, jeśli tylko zechcą. Miał przy tym na uwadze, by chwycić za kołnierz Truskawę, gdyby wyrywał się do przodu, albo próbował tamtym przeszkadzać. Nic by oczywiście nie zrozumiał, ale nietaktowne zachowanie zostałoby odnotowane i mogłoby utrudnić wszelkie próby uzyskania pomocy.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline