Przed akcją pod bramową.
Sklep Mariana:
Obwieś chciał się targować i co tu dużo mówić był bardzo przekonywujący. Jacek dał mu ile chciał. Jak zaczął dopytywać się o prace to Dydus liczył na specjalną zdolność jaką podobno takie awanturnicze ekipy posiadały. Podobno jak gadasz z jednym to jak byś gadał ze wszystkimi. Cała drużyna widzi, słyszy i doradza temu jednemu z którym się gada. Dizwne to~ dodał Jacek na koniec myśli.
Na głos za to powiedział:
- Pieniędzy wam nie zabraknie, a tak to otrzymacie świętą relikwie z naszej świątyni, oraz otrzymacie namaszczenia na czempionów Morra, a wraz z nimi stanowiska przywódcze w jego świętej wielkiej armii. Uratujcie tylko tego biedaka z piwnic ratuszowych. Biedak wiele wycierpiał i może być w szoku. Przyprowadźcie go do Domu Morra jak mówiłem i czyńcie jego boską wolę, a na pewno jego łaski na was spłyną.
Po bramie i zabezpieczeniu Kapłana Jakuba, jego akolitów i 3 wozów dydusówki:
Wszystko poszło wyśmienicie, a Jacek wraz z przyjacielem jego uczniami, połową swej straży i dwoma wozami ruszył czekać na gości w umówionym wcześniej miejscu. Jeden wóz z resztą ruszył do Qnia by każdy mógł się napić, ugasić i w ten sposób gniew i niepokoje na ulicach wyciszyć. Choć trupy są mile widziane. W końcu jako kapłan Morra ma się monopol na usługi pogrzebowe i związane z nimi zarobki mogą pokryć wynagrodzenia dla dzielnych bohaterów.