Kolejne zadanie, kolejna możliwość odwleczenia w czasie spotkania ze swoim mistrzem. Niestety był to jedyny plus rozmowy z Schutzmanem. Śledztwo było bardzo skomplikowane, dodatkowo jeszcze dostali za towarzysza człowieka z miejscowej straży, który będzie im patrzył na ręce. Jakby by tego było mało, ciężko było ocenić polityczne i wizerunkowe następstwa tegoż mordu. Wiadome było jedynie, że będą tak samo wielkie jak naciski aby śledztwo ukierunkować w odpowiednim kierunku. Powszechna niechęć Ulrykan do Sigmarytów nie była niczym nowym w mieście Białego Wilka.
Gerwazy nie miał zamiaru przedstawiać się nowemu drużynowemu nabytkowi. Świadomie przyjął wobec niego manierę ćwiczoną od dziecka, czyli całkowite lekceważenie połączone z lodowatą wyniosłością. Chyba pierwszy raz w życiu szlacheckie wychowanie do czegoś się przydało. Chciał strażnika trzymać na dystans mając na uwadze, że jako adept sztuk tajemnych mógł liczyć na jeszcze mniej zrozumienia niż zadeklarowany sigmaryta.
W pokoju gdzie dokonano zbrodni rozejrzy się jak wszyscy, a nuż jego bystry wzrok zanotuje coś co mogłoby umknąć pozostałym. Szczegółowo natomiast zbada karty papieru walające się dookoła. Prześledzi wzrokiem i zbada dotykiem każdą z osobna szukając wypukłości sugerujących, że mogło się na danej karcie odbić pismo niczym na atramentowej kalce. Nie omieszka też omieść pomieszczenia wiedźmim wzrokiem i poszukać śladów użycia magii.