Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2019, 21:18   #518
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Podział łupów z morskiej skrzyni:

Karczmarz Caramon zaproponował wam zagrać w kości o łupy. Startujemy od najbardziej wartościowych. Każdy po wygraniu jednego łupu odpada z gry o pozostałe mniej cenne. Po rozdaniu wszystkich fantów możecie się po zamieniać nagrodami między sobą lub zrobić komuś na złość i spieniężyć u kupców.
Alchemik był średnio szczęśliwy z tej formy rozdzielenia łupu, jakby nie patrzeć to on znalazł skrzynię i prawie stracił życie walcząc samemu z goblinami, ale nie miał też lepszego pomysłu jak rozwiązać problem. Tym bardziej, że był nowym nabytkiem, chciał jeszcze z Walkirią popracować, więc zrażanie reszty drużyny nie było najlepszym pomysłem. Westchnął i wziął z rąk karczmarza kości, licząc na to, że w przyszłości sobie odbije.
Esmondowi sposób podziału skarbów był dość obojętny, więc skinął głową.
Randar wyszczerzył radośnie zęby i przysiadł przy grupie


Gdy wszyscy się zgromadzili rozpoczęła się loteria. Caramon zwrócił uwagę zebranych na siebie.
- Zwyczajem wojów starych, gdzie kupa luda do łupa to losowi zawierzamy! Dziesięciu uczestników i dziesięciościenna kość, zobaczmy, komu dzisiaj bogowie sprzyjają.
Każdy dostał do ręki starannie wyrzeźbioną w drewnie kość do gry. Każda z nich jest w innym kolorze, aby było można rozróżnić graczy.
- Pierwszy przedmiot, o który gracie to super twarda i leciutka jak powietrze koszulka kolcza. Rzadko występująca w handlu, rarytas dla lubiących podróżować lekko i bezpiecznie. Największy wynik wygrywa, gotowi? Kości w ruch!
Kości potoczyły się po blacie
- Czy ktoś wątpił, chociaż przez chwilę, który z bogów najbardziej sprzyja przy blacie? Wszechstwórca dopinguje swoich w potężnym remisie. Mamy dwie dziesiątki. Jedna należy do naszej wybawczyni Sybill, druga do najświeższego towarzysza w drużynie - Gobelina. Mamy, zatem dogrywkę, zobaczmy czy wygra czempion czy też świeża krew. - Kości poszły ponownie w ruch. - Niesamowite! Sybill 2, Gobelin ponownie 10! Bard wygrywa koszulkę kolczą.
Gobelin był zaskoczony łaskawością nowych towarzyszy w dawnym stadzie nie pozwolono mu brać udział w podziale łupów w stadzie broń i inne cenne rzeczy idą tylko do najsilniejszych wszyscy inni mają za zadanie być mięsem, aby odwracać uwagę wrogów stada dając samicom czas na ucieczkę a wojownikom więcej okazji do ataku. Tym bardziej dziwił się zaproszeniem do gry gdyż jedyną jego zasługą wobec drużyny było to, że zbytnio się ich bał i za mocno brzydził się przemocą żeby wykorzystać w pełni swoje możliwości… Tym większe było zaskoczenie, że z woli Pierwszego Stwórcy zwyciężył nad jego Walkirią!
- Dzięki, niech będą Wszechstwórcy! Wybacz o Najjaśniejsza Płomiennoka, lecz nasz Pan musiał usłyszeć wołanie mego serca i wiedział jak bardzo nienawidzę mojej zbroi z psiej skóry zrodzonej z cierpienia istoty żywej i w swej wielkiej łasce zesłał mi ten dar, aby utwierdzić mnie w tym, że podążając za tobą wbrew przeciwnościom losu dołączam do wielkiego stada istot żywych pod jego władztwem… Dopiero, co zacząłem podążać za jego wolą a już zyskałem więcej niż kiedykolwiek mógłbym marzyć - Powiedział stary Goblin, po czym, zaczął płakać ze szczęścia rzewnymi łzami.

- Tym samym Gobelin odpada z dalszej gry, a my zaczynamy grę o drugi równie cenny przedmiot. Krótki miecz z odległej północy lub może południa. Wszyscy gotowi? Rzucamy!
Kości potoczyły się po blacie. - Wszechstwórca wciąż nie odpuszcza! Tym razem wygrywa Balkazar z 10, tuż zanim Grzmot i Randar z 8.

-Następnym przedmiotem jest ta oto piękna niebieska jedwabna suknia ze srebrnymi ozdobami. Idealna na bal na zamku i uroczyste okazje. Idealny prezent dla wybranki serca, a jeśli jej nie ma to się szybko jakaś znajdzie, przynajmniej na jedną upojną noc z pełnym serwisem u panien nocy. Zaczynamy grę. - Kości poszły w ruch.
- Zwycięża Mandragora z silną 9, tuż zanim był Randar z 8.
- Piękne to masz! - Uśmiechnął się krasnolud, zadowolony, że bogowie nie zesłali mu takiej nagrody.
Bartholomeus zmmęłł w ustach przekleństwo, sukienka na nic mu nie była potrzebna.
- Los raz d-daje, raz z-zabiera. - Stwierdził i podniósł się od stołu. W pośpiechu opuścił pomieszczenie wraz ze swoją nagrodą. Musiał znaleźć kupca, któremu opchnie ten kawał szmaty.

- Następnym przedmiotem są mistrzowskie kajdany! Zabierzcie je do sypialni lub na pole bitwy! - Kości potoczyły się po stole.
- Ponownie remis na 10. Tym razem nasze piękne panie Sybill i Laerune walczą o cenny gadżet, który może spożytkują wieczorem. Wygrywa Laerune z silną ponowną 10, Sybill 1. Oj będzie się działo!
Drowka nie była pewna, z kim i jak miałaby spożytkować te kajdanki, ale przyjęła je. Mogą się przydać podczas kolejnej wyprawy, nie raz trzeba kogoś skrępować.

Grzmot wyszczerzył się do dziewczyny:
- Zastanów się dobrze jak wykorzystać to, co dał Ci los albo poradź się bardziej doświadczonych.
- Chcesz mi doradzić? - Drowka uśmiechnęła się i usiadła obok barbarzyńcy.
- Z pewnością mogę pokazać kilka “nietypowych” zastosowań dla tego żelastwa.
Laerune podała mu kajdanki.
- No to pokazuj.
Grzmot zważył metal w ręku. Machnął nim kilka razy w powietrzu.
- Dobre do rzucania, przy odrobinie wprawy. Ciekawe tylko jak z wytrzymałością. Kiedyś uciekłem z galery wykorzystując, co prawda cięższe kajdany, ale z przykutym towarzyszem dawaliśmy radę nawet uzbrojonym piratom.
Oddał nagrodę jej właścicielce.
- Inne zastosowania mógłbym Ci pokazać jutro podczas treningu.
- Trzymam cię wobec tego za słowo. - Laerune przewiesiła kajdany przez pas.

-Następnym przedmiotem jest święty symbol Sarenrae - naszej wspaniałej bogini córki Wszechstwórcy. Brązowo skóra piękność z blond włosami i skrzydłami anioła. Jej symbolem jest słońce trzymane z taką pieczą w rękach Wszechstwórcy. Jego prawa ręka, jego Egida i bogini uzdrowienia, szczerości, przebaczenia oraz pojednania. Przyjaciółka większości bogów. Nie rezygnuje nawet z nawrócenia złych bogów na dobrą ścieżkę. Może kiedyś dokona tego w imię Wszechstwórcy. Zobaczmy, kogo z was chce mieć przy swoim boku. - Kości zostały rzucone.
- Wygrywa Randar z mocną 9, tuż za nim był Raileyn z 8.
- Hmmm - burknął Randar odbierając nagrodę.

- Przechodzimy do szybkiej rundy, jeden rzut by rozdać resztę łupów i oto wyniki. 100 Malachitów i jadeitowy naszyjnik dla Kłosa z silnym 10 oraz po 100 sztuk złota dla Sybill, Axima, Esmonda i Grzmota.


- Na pewno znajdę dla nich jakiś użytek prędzej czy później. Nie są to może czarne diamenty, czy ogniste rubiny, ale zawsze się coś wymyśli. - Mruknął głośno Kłos z lekkim uśmiechem.



Epos z ust goblinich


Gobelin kręcił się po karczmie “Ognisko” z fascynacją obserwując interakcje i przysłuchując się fragmentom rozmów. Nie miał śmiałości żeby do kogokolwiek się odezwać bał się iść w miasto bez symbolu nowego bóstwa uprzedzono go, że nawet i z tym niektórzy ludzie mogą być nerwowi na widok jego zielonej skóry. Zresztą nawet gdyby się ośmielił miał przy sobie jeno pięćdziesiąt uciułanych pokątnie złotych monet pluł sobie w brodę, że nie skorzystał z okazji i nie zajrzał do zbrojowni albo nie ograbił zwłok goblinich wojów, które mijał, lecz spotkanie z stwórcą wszechrzeczy nazbyt pochłonęło jego myśli i był w stanie jedynie podążać śladem Walkirii zgodnie z rozkazem sił wyższych. Zastanawiał się czy ma ochotę na piwo? Czy będzie musiał zapłacić za pokój? Zauważył, że jest tu podwyższenie dla artystów gdzie jakiś niziołczy grajek przygrywał do posiłku na mandolinie. Stary, goblin doszedł do wniosku, że dość już ma tego krycia się po kontach! Koniec końców był artystom z powołania. Wygładził, więc swój kubrak z pozszywanych kawałków gobelinu niegdyś pysznie czerwony teraz zmatowiały ze starości do barwy poziomkowej, poprawił ułożenie koziej bródki oraz zawiązał na supełki wiechcie siwych włosów wychodzących z jego szpiczastych zakolczykowanych uszu. Tak przygotowany podszedł do sceny i zwrócił się do trubadura w te słowa:
- Mości Panie zwę się Gobelin przybyłem do miasta, jako sługa Walkirii Wszechstwórcy, która w swej wspaniałomyślności wyrwała mnie z łap mroku. Czy zechcecie użyczyć mi na chwilę waszego pięknego instrumentu abym mógł zdać świadectwo z heroicznych bojów jej samej oraz jej towarzyszy, których byłem świadkiem? - Poprosił.
- Bardzo dobrze mówisz we wspólnym - Odpowiedział zaskoczony Niziołek.
- Tak, uczyłem się tej umiejętności większość życia w sekrecie, bo pobratymcy skróciłby mnie za to o głowę, lecz to błogosławieństwo samego Wszechstwórcy pomogło mi opanować odpowiedni akcent! Nakazał mi abym dawał świadectwo, więc to chciałbym zrobić za pomocą pieśni tak jak czyniłem to większość życia, lecz jeżeli będę grał na piszczałce moje usta będą zajęte stąd moja prośba o pożyczkę - Wyjaśnił wyraźnie dumny pokurcz.
- Kimże jestem, aby sprzeciwiać się woli bóstwa? Scena należy do ciebie - Odrzekł futrzastostopy podając Gobelinowi instrument i ustępując miejsca na podium.

Bard chwilę majstrował chwilę przy mandolinie testując dźwięki wydawane przez struny dzięki temu, że wzrostem był z Niziołkiem zbliżony nie miał dużych problemów z jego obsługą już po chwili zaczął grać prostą melodie z czterech akordów stanowiącą dobre tło dla jego opowieści, gdy zaczął recytować swą opowieść jego głos tracił na skrzekliwości zyskiwał za to ciepłą radosną nutę:

Mości Państwo pozwólcie, że zabawie was opowieścią o bohaterskiej Walkirii Wszechstwórcy! Wysłuchajcie mej historii o tym jak w swej bezbrzeżnej dobroci wyciągnęła mnie ze szponów ciemności i mroku, w którym że był bez wyboru zrodzony!

Dzielna Walkiria wkroczyła pewnym krokiem wraz z towarzyszami wielce odważnymi do samego serca demonicznej świątyni złego bóstwa, które niegdyś czciłem nie wiedziałem jeszcze, że ogień w oczach tenże w oczach jej gorejący oświeci mą duszę!

Gdy wkroczyła pewnym krokiem przybrana w pyszną zbroje chwyciłem za dźwignie podzielając ją podwójnymi kratami od części towarzyszy a plugawa magia mych dawnych potwornych patronów przyzwała na przeciw niej tabuny piekielnych ogarów i niedźwiedziożuków!

Jednak nawet, gdy była moim wrogiem w tymże osłabieniu kolana się pode mną ugięły ze strachu i podziwu dla jej błogosławionego splendoru, który nie pozwolił mi wezwać magii ni mocy zwoju, aby prawdziwie zaszkodzić miast tego zacząłem grać na piszczałce, aby nie mdleć ze strachu hahahah!

-Piekielne ogary rozerwały jej piękną zbroje na strzępy! Potworne niedźwiedziżuki raniły jej kompanów! Ona jednak pomna wyższym celom zdawała się nie widzieć zagrożenia ciskała boską magią lecząc sojuszników i kalecząc wrogów. Czarodziejskie kolce chroniły jej powabną szyje a potężny siłacz zdecydowanym ruchem rozerwał kraty i rzucił się jej na pomoc!

-Przewspaniała Walkiria ignorując swe zniszczone odzienie dosiadła pięknego lwa, który jej towarzyszył i rzuciła się do walki z kapłanką mrocznych bóstw Rhellą istotą anielską, która spaczona została przez demoniczną plugawość.

-Wojowniczy lew stracił prawą łapę w szczękach ogara piękna Walkiria spadła z jego grzbietu! Jednak nawet takie upokorzenie w sercu prastarej świątyni mrocznych wrogów nie było wstanie na chwilę zachwiać jej olbrzymiej wiary! Miast szukać słusznej pomsty na tych, którzy skrzywdzili ją i jej bliskich uniosła tarcze i w swej bezgranicznej łasce i miłości do wszystkiego, co żyje przyzwała boski płomień, który poniósł mnie oraz kapłankę Rachelę przed oblicze samego Wszechstwórcy abyśmy na własne oczy ujrzeli jego wspaniałość!!!

Nigdy nie sądziłem, że będzie dla mnie istnieć cokolwiek po za poświęceniem dla stada, ale gdy dotknęła mnie wiekuista mądrość tego , który wszystko stworzył pojąłem, że moim stadem są nie tylko inne gobliny, lecz wszystkie żywe stworzenia każdej razy i natura!

-, Lecz was nie obchodzi cosik się z małym skromnym goblinem działo! O nie! Potęga Wszechstwórcy wypędziła zło i plugawość z serc naszych jednakże wciąż tkwiliśmy w samym ciemnym sercu mrocznej świątyni plugawości mrok ten, więc przybrał postać materialną i z nieopisaną furią, jaką zło naturalnie odczuwa ku dobru rzucił się na Walkirie jednak jej tarcza i obrońca Baltazar Zdrajca, o którym słyszał nawet goblini osesek przy cycu stanął na drodze ducha zrodzonego z ciemnej nienawiści, który w zetknięciu z orczym ciałem buchnął boskim płomieniem pokazując wszem i wobec że on również cieszy się łaską Pana Naszego Ojca Płomienia Wielkiego. Boski gorąca przepędził wszystkie poczwary, które jeszcze dychały z powrotem do ich pokracznych dziur w Otchłannych wymiarach!

Potęga Walkirii Wszechstwórcy i jej towarzyszy walczących w imię dobra i powszechnej szczęśliwości okazała się tak wielka, że wielki czarny smok uciekł przerażony niczym kundelek a wielu goblinów poszło po rozum do głowy i mimo że nie miały takiego szczęścia jak ja, aby ujrzeć boski majestat zgłosiły się pod sztandar Płomiennokiej!


Wszechstwórca rzekł do mnie:

-“Będziesz służył Walkirii Wszechstwórcy. Ty najmniej znaczący nawet wśród własnego ludu zaświadczysz światu o sprawach najwyższych.” Więc jestem tutaj przed wami goblin Gobelinem zwany mimo mego małego znaczenia zgodnie z wolą najwyższego stworzyciela daje świadectwo o tym, co widziałem i będę czynić to, jeżeli w przyszłości zechcecie użyczyć mi swych łaskawych uszu. -

Tym zakończył swój występ przerwał monotonną melodie stanowiącą tło dla jego głosu skłonił się i oddał Niziołkowi jego instrument.

Widownia nagrodziła Gobelina oklaskami, rozeszły się pomruki uznania. Ktoś postawił mu kolejkę, ktoś inny rzucił złotą monetę. W sumie zebrało się z 25 złotych monet.

Reakcja Gobelina na łaskawę przyjęcie ze strony publiczności
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-09-2019 o 17:00.
Brilchan jest offline