Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2019, 22:48   #344
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Kłócenie się z czarownikiem o kierunek mijało się z celem. Tym bardziej, że nadal byli w dżungli, bez wyposażenia i z perspektywą kilku dni poszukiwania siedlisk ludzkich. Bez słowa zatem skinął Zahiji głową i wyruszyli. Choć gdy zostawiali zwalone resztki świątyni za sobą legionista czuł, że nie jest im pisana śmierć z rąk dzikich zwierząt, czy głodu.

Dakhi, może i nie było miastem pokroju Yarakanu. Ale po tym co musieli znieść przez ostatnie tygodnie, dla Ianvsa było wspanialsze niż pałac cesarski w sercu imperium. Z nieskrywaną ulgą przywitał więc gwar ludzkich głosów i zapach palonej kawy.
- Wyruszę z nim do Hedeb - oznajmił Enki i Cedmonowi gdy Zahija znalazła się nieco dalej - Ale zrozumiem, jeśli was drogę gdzie indziej powiedzie.
Ucieszyło go, że Gmanagh nie zamierza go zostawić. Byli z Enki jego jedynymi przyjaciółmi. I Gagance nie miał za złe, że nie odpowiedziała.

- Panie - Thoer pochylił głowę przed władcą - Najęci przez ciebie ludzie polegli nieopodal przeklętej świątyni. Znaleźliśmy ich ciała w obozowisku wraz z tą mapą.
Co rzekłszy przekazał pergamin władcy.
- Małpoludy, które ich zabiły zostały pogrzebane w ruinach swojej świątyni. Nie powinny już nękać twoich poddanych. Gdybyś był łaskaw wyprawić nas w drogę do Hedeb, bylibyśmy wdzięczni.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline