Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2019, 23:12   #6
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
18 Brauzeit 2518 KI, domostwo sędziego Brunsteina

Klaus Brückner pozostał na zewnątrz gabinetu, toteż brodaty traper zyskał możność spotkania z sędzią sam na sam. Imperialny urzędnik siedział na krześle z wysokim oparciem po przeciwnej stronie biurka, które najpewniej ważyło więcej niż całe stado wieprzy Oufnira razem wzięte i zdawało się posiadać niezliczoną wręcz ilość szuflad. Oparty łokciami o krawędź mebla, Ludwig Brunstein spoglądał przez dłuższą chwilę na swego gościa z miną, która nie zdradzała żadnych emocji, a zatem nie była w stanie przygotować Franza Mauera na żaden przychodzący mu do głowy temat spotkania. Brodacz nigdy wcześniej nie dostąpił zaszczytu odwiedzin sędziego w jego własnym domostwie i doświadczenie te wywarło na nim tak silne wrażenie, że bez większych obiekcji oddał Brücknerowi w progu domu swój myśliwski nóż.

- Uchodzisz za człowieka świetnie obytego z tutejszymi ziemiami - powiedział w końcu Ludwig Brunstein przerywając coraz bardziej niezręczną ciszę - Podobno znasz wiele ukrytych w puszczy szlaków i nigdy się w niej nie zagubiłeś.

Słysząc te słowa Mauer zesztywniał nieznacznie, w jednej chwili dźgnięty szpilą złego przeczucia. Dotąd pewien był, że dzięki łasce Taala jego ostatnie przedsięwzięcie zakończyło się całkowitym sukcesem, ale teraz zwątpił w to w jednej sekundzie. Czyżby sędzia w jakiś sposób się o jego poczynaniach dowiedział i zamierzał Mauera zdemaskować w zaciszu własnego domu? Brodacz pochylił się lekko w krześle, zerknął z ukosa w pobliskie okno szacując w myślach swe szanse na dostanie się do niego w góra dwóch skokach.

- Znasz drogę do Herrendorfu? - pytanie Brunsteina zbiło Mauera z tropu, nie miało bowiem niczego wspólnego ze złym przeczuciem mężczyzny.

- Znam, panie sędzio - odparł ostrożnym tonem Franz - Zdarzało mi się polować w tamtych stronach, aczkolwiek okolica ta nie słynie z nadmiaru zwierzyny…

- Nie o polowania mi chodzi - Brunstein przerwał gościowi gestem ręki - Potrzebuję godnego zaufania przewodnika, który powiedzie do Herrendorfu grupkę ludzi. Idzie o pewną wysoko postawioną kobietę i jej świtę. Świtę złożoną z tutejszych mieszkańców, więc najpewniej dobrze ci znaną. Kobieta ta, pani Lautermann z Bechafen, poprosiła mnie o pomoc w zorganizowaniu jak najszybszej podróży do Herrendorfu. Chciałbym, abyś to ty ją tam doprowadził i sowicie cię za to wynagrodzę.

Franz zastygł w bezruchu na dłuższą chwilę, cierpliwie obserwowany przez sędziego. Usłyszana właśnie propozycja w niczym się nie miała do wszystkiego, czego się spodziewał po spotkaniu w gabinecie, toteż brodacz potrzebował nieco czasu na przemyślenie słów urzędnika.

- Wierzę w to, że nie zostałbym ukrzywdzony na zapłacie - odparł w końcu mówiąc w powolny wyważony sposób - Wielce doceniam zaufanie jakie wasza miłość we mnie pokłada. Czy wolno mi zapytać, kim jest ta kobieta i czego szuka w Herrendorfie?

- Nie wolno - odpowiedział sędzia, tonem niemalże przepraszającym, ale jednocześnie jasno dającym do zrozumienia, że dalsze zgłębianie tematu nic nie da - Obiecałem jej zachowanie pełnej dyskrecji, ale pragnę cię zapewnić, że jej poczynania nie mają żadnego przestępczego charakteru. Jako imperialny urzędnik nigdy nie przyłożyłbym ręki do czegoś, co byłoby wbrew prawu.

- Oczywiście, wasza miłość - Franz pochylił spolegliwie głowę - Kto zatem ma mi towarzyszyć?

- Moja kuzynka Olivia - jeśli nawet sędzia zauważył, że imię jego krewniaczki wywołało u trapera nieznacznie poruszenie, nie dał tego po sobie poznać - Jest dobrze wychowana i zadba o to, aby pani Lautermann nie przykrzyło się w drodze. Prócz niej pójdzie Saxa Valdis, do pomocy w damskich sprawach. To przemiła młoda istota i wierzę, że zadba o wszelkie przyziemne potrzeby pani Lautermann.

O ile na dźwięk imienia Olivii Mauer skrzywił się nieznacznie, to wspomnienie Saxy sprawiło, że jego twarz zmieniła się w mgnieniu oka w beznamiętną maskę. Sędzia najwyraźniej tego nie zauważył, zajęty wyciąganiem z najwyższej szuflady biurka jakiegoś dokumentu.

- Dwie niewiasty jako towarzyszki trzeciej - mruknął brodacz - Nasze kobiety potrafią robić nożem i bywają równie nieustraszone jak mężczyźni, wszelako trudno mi będzie ustrzec wszystkich trzech na tak rzadko uczęszczanym szlaku. Idzie jesień, w lesie pojawiają się drapieżniki, które chcą obrosnąć sadłem przed nadejściem pierwszych śniegów. Miękkie kobiece mięso to łakomy kąsek.

- Znam niebezpieczeństwa tej pory roku, sam się tutaj urodziłem i wychowałem jakbyś nie pamiętał - w oczach sędziego pojawił się błysk dobrotliwego napomnienia - Aby ci ulżyć, zamierzam dołączyć do ciebie Hansa Hansa. Nie mogę bez końca trzymać go w celi, musiałbym albo wypuścić ku zgorszeniu mieszczan albo powiesić, a póki co, szczerze się przed tym wzbraniam.

- Hansa Hansa?! - Mauer uniósł znacząco obie brwi, tym razem naprawdę zaskoczony - Ten człowiek jest… po części obłąkany, wasza miłość. Nie wiem, czy zdołał utrzymać go na smyczy, jeśli zechce uczynić coś gorszącego. Doprawdy szczerze powątpiewam w to, czy to dobry pomysł. Może już lepiej byłoby, abym sam podróżował z tymi niewiastami.

- Rozumiem twe troski - odparł Brunstein - Niemniej jednak Hans Hans poprzysiągł mi na znak Młotodzierżcy, że uczyni wszystko, czego od niego zażądałem. To potężna przysięga i nawet człowiek tak nierozważny jak on będzie się lękał ją złamać w obawie przed potępieniem duszy. Myślę, że winien jesteś docenić jego zalety, pomimo porywczej natury jest bowiem bitny, odważny i szczery… czasami aż zanadto. Widzę po twej minie, że wciąż powątpiewasz w mój osąd, dlatego zabierzesz ze sobą jeszcze jednego mężczyznę, aby poczuć się pewniej. Wybór zostawiam tobie, aczkolwiek myślę, że warto rozważyć…

- Felix Mayer - powiedział traper pozwalając sobie na trącące brakiem szacunku przerwanie wywodu gospodarza. Brunstein zamrugał ze zdziwienia na dźwięk propozycji Franza, zastukał palcami prawej dłoni w dębowy blat biurka.

- Najstarszy syn Gustava? - upewnił się odszukawszy w pamięci wspomnienie odpowiedniej twarzy - Ale przecież to ledwie wyrostek, na dodatek niedoświadczony myśliwy. Byłem przekonany, że zechcesz wybrać kogoś ze zbrojnych ze straży.

- Felix doskonale się nada - powtórzył Franz - Mam powody ku temu, aby wierzyć, że będzie dla mnie świetnym kompanem i nie zawiedzie mego zaufania. Ani pańskiego, wasza miłość.

- Twój wybór nie przestaje mnie zadziwiać - mruknął z brakiem przekonania w głosie sędzia - Podejrzewam wręcz, że chcesz odpłacić mi się podobną monetą za to, iż obarczyłem cię wbrew woli towarzystwem Hansa Hansa. Jeśli tak, godzę się na twą decyzję. Wezwę młodego Felixa…

- Nie ma takiej potrzeby, wasza miłość - odpowiedział natychmiast Franz, prostując się na krześle i opuszczając prawicę bezwiednym gestem ku pustej pochwie po nożu na pasie - Sam go odszukam i przekażę wieści. Co się zaś tyczy zapłaty, na ile winnym wycenić łaskawość sędziego?

- Pięć koron, płatnych z mojej szkatuły po powrocie z Herrendorfu. Dołożę szóstą, jeśli pani Lautermann będzie zadowolona. Młodemu Mayerowi zaoferuj połowę tej kwoty. Wierzę, że to uczciwa zapłata za kilkudniową podróż w towarzystwie tak czcigodnej osoby.

- Dziękuję raz jeszcze za pokładane we mnie zaufanie - traper podniósł się z krzesła i ukłonił sędziemu - Kiedy mam wyruszyć na szlak?

- Jutro o świcie. Olivia, Saxa i Hans Hans już wiedzą o podróży, zapewne wszyscy troje się sposobią. Spotkamy się jutro o brzasku przy promie, zamierzam bowiem osobiście pożegnać panią Lautermann przed jej dalszą podróżą.

 
Ketharian jest offline