Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2019, 22:23   #49
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka skończyła się dość szybko i to pomimo bardzo niesprzyjających warunków. Nim dobrze poznali wroga eksplodująca czaszka położyła kilkoro niewolników prawie zabijając łotra!


Eupatryd zdążył zamienić kilka słów z Canthem w kwestii dalszych losów karawany. Ustalili, że należy w pierwszej kolejności opatrzeć rannych i pochować zmarłych nim karawana ruszy dalej. Arystokrata oddelegował również dwóch niewolników do wykopania rzekomego złodziejaszka gdy poczuł czyjeś kroki.

~ Czujesz to? Masz gościa. ~ Astralny konstrukt arystokraty wyglądający jak pozbawiony wszelkiej mimiki i cech charakterystycznych mleczno-galaretowany półgigant zastąpił czarodziejowi drogę.
~ Wiem. ~ odpowiedział w myślach. Odwrócił się z lekkim ruchem dłoni odesłał konstrukt, który momentalnie rozwiał się niczym mgła. Pozostawił jednak po sobie groźne spojrzenie mlecznych oczu.
Psionik wysłuchał słów Kadira przewiercając go swoimi błękitnymi, zimnymi oczami jakby ważył każde słowo i każdy gest rozkładając wszystko na czynniki pierwsze i ponownie składając do kupy.
- Ustaliliśmy z dowódcą karawany, że nie zabawimy tutaj zbyt długo. Straciłem sporo dobrych niewolników, których muszę pochować. Część wymaga opatrzenia ran i odpoczynku. Możesz dostać te odłamki jakie wyciągną z ciał, ale nie mamy ludzi na przeczesanie piasku. - Eupatryd nieco mocniej zaakcentował słowo "możesz" w ostatnim zdaniu jakby to wcale nie było oczywiste. Spojrzał na osiłków stojących za magiem i dodał:
- Ty, magu z Tyru masz pełen komplet swoich wykwalifikowanych niewolników. Jestem pewien, że nie ominą żadnego ziarenka piasku i soli, ale nie będziemy czekać dłużej niż to konieczne. A skoro już o tym mowa, to ja też mam zadanie do wykonania. - skłonił się minimalnie i odszedł za wydmę pozostawiając karawanę za plecami.

Ziemia była gorąca, piasek parzył w stopy gdy arystokrata wspinał się i schodził z pagórka. Solne skały wyrastające tu i ówdzie stanowiły pewne oparcie, jednak ich krucha natura zbyt często prowadziła do zdradzieckich ran i niebezpiecznych osunięć. Eupatryd znalazł jednak wygodne miejsce gdzie formacja solna chroniła go przed wiatrem i wścibskimi spojrzeniami. Stanął pewnie na nogach i wyciągnął ręce lekko z boków jakby unosił niewidzialną siłę. Złączył palce dłoni skierowanych ku niebu i poczuł jak ziemia pulsuje. Ziarenka piasku wyskoczyły do góry krążąc najpierw wokół stóp arystokraty, chaotycznie, raz wolniej, raz szybciej, po różnych orbitach. Unosiły się do wysokości kolan i opadały, do bioder i ponownie w dół. Oczy mężczyzny rozbłysły niebieskim blaskiem, gdy ten odprawiał rytuał.

Wreszcie ziarenka opadły, blask z oczu zniknął, a arystokrata rozluźnił się uśmiechając.
Wrócił akurat gdy niewolnicy zaczęli składać ciała do wykopanego grobu.

- Dobra robota. - położył dłoń na ramieniu dowódcy, który momentalnie poczuł przypływ mocy, tak potrzebnej po wysysającym promieniu żywiołaków. Eupatryd uśmiechnął się serdecznie.
- Sprawdźmy co się kryje pod monumentem i spadajmy. - zdołał jeszcze powiedzieć zanim podszedł do niego Dalacitus. Mężczyzna spojrzał z niechęcią na torebkę pełną kryształowych odłamków jaka leżała u jego stóp i skierował to samo spojrzenie na właściciela owej sakiewki.
- Obawiam się przyjacielu, że pomyliłeś mnie z plugawcem. Dla mnie te odłamki nie prezentują żadnej wartości. Zanieś je magowi, a potem zgłoś się do lazaretu po opatrzenie ran. - Ostatnie słowa wypowiedział już niemal życzliwie.
- Nieodpłatnie. - uśmiechnął się szczerze.
 
psionik jest offline