Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2019, 20:29   #91
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pogoda była, jak to niektórzy określają, w kratkę - trochę słońca, trochę deszczu - z tym jednak, że tego deszczu było nieco więcej. Zbyt dużo, jak na gust podróżnych, a nauczony wcześniejszym doświadczeniem Karl nie nalegał, by kontynuować podróż w strugach lecących z nieba wody. Jak by nie było, nikt ich nie poganiał, więc lepiej było nie ryzykować, że z powodu przeziębienia trzeba by przedłużyć jakiś z postojów o tydzień czy dłużej.
I tak na przykład w wiosce, do której na obiad zajechali, musieli się zatrzymać na dłużej. I to nie dlatego, że jadło w karczmie było wspaniałe, trunki pierwszej jakości czy służące nadobne i chętne. Po prostu wypadało się zatrzymać, by nie jechać dalej w strugach deszczu.


Powiadają, że jeśli podąża się stale w stronę celu, do w końcu, mimo przeszkód i postojów, dotrze się na miejsce.
Co prawda Ristedt tym celem nie było, ale miasto miało gospodę, w której można się było zatrzymać, nawet na noc, bo “Pod odyńcem” znaleźli i jedzenie, i pokoje.
Gości w gospodzie, takich interesujących, też było paru. Obu płci zresztą, lecz Karl nie po to tu przyjechał, by znajomości nowe zawierać. Zajął się jedzeniem, ale i tak okazało się, że okazja do zawarcia nowej znajomości sama do nich przyszła.

- Pozdrowiony - odparł, podnosząc się z miejsca. - Proszę usiąść. - Gestem poparł słowa. - W czym możemy pomóc?

Mógł wysłuchać, co kobieta ma do powiedzenia. Wszak w każdej chwili mógł przerwać rozmowę i odprawić kobietę z niczym.

- Dziękuję. - kobieta odparła kiwając głową i dosiadając się na ławę. Odgarnęła kosmyk włosów i chwilę chyba zastanawiała się jak zacząć. - Nazywam się Aldona Khelman. Jestem uczoną. Zajmuje się archeologią - zaczęła w końcu mówić patrząc na obydwu rozmówców. Karlowi coś się kojarzył ten termin chociaż nie mógł sobie przypomnieć z czym się to je. Chyba jakaś nauka. Tladinowi nie kojarzyło się to w ogóle. Może po prostu jakiś tubylczy, ludzki termin na coś co khazadowie nazywali po swojemu.

- To taka nowa nauka co się zajmuje starymi dziejami. Trochę jak historia. - Uczona chyba przywykła do takiej reakcji bo szybko coś wyjaśniła z czym to się je. - I właśnie chodzi o to, że prowadziłam pod miastem wykopaliska. Znaczy badania takie. Ale zostaliśmy napadnięci i uciekliśmy. Ale nie wszystkim się udało. Każdy uciekał jak tylko się dało więc nic nie zdążyłam zabrać. Wszystko zostało tam. Może nawet ktoś tam jest jeszcze żywy i trzeba mu pomóc. No ale sama to się boję tam iść. Potrzebuję kogoś kto by tam poszedł ze mną. - Kobieta przedstawiła jak się sprawy mają i gdy doszła do tych dramatycznych dla siebie wydarzeń na twarz wrócił jej strach jaki owe wydarzenia u niej wywoływały. Popatrzyła niepewnie na dwóch rozmówców jak zareagują na tą prośbę.

- Karl von Schatzberg. - Karl przedstawił najpierw siebie, potem pozostałych. - Ilu ich było, tych napastników? - spytał. - I co wykopaliście? Bo pewnie myśleli, żeście się do skarbu dokopali...

- Nie wiem ilu. To było w nocy. Tylko krzyki i bieganina. To było takie przerażające, że od razu uciekłam! - Kobieta przez chwilę wyglądała jakby się miała rozpłakać ale w końcu dała radę się opanować. Przełknęła ślinę i znów mogła mówić dalej. - I skarb? Jaki skarb? Nie było żadnego skarbu. Dopiero co zaczęliśmy tam szukać i kopać jeszcze nie zdołaliśmy znaleźć nic wartościowego. Przynajmniej dla przeciętnego ulicznika. - Uczona westchnęła rozgoryczona i rozżalona od niewłaściwego przeczytania jej intencji przez napastników.

- Zwykli ludzie niewiele o nauce wiedzą, a jak widzą, że kto kopać zaczyna, to od razu stosy złota sobie wyobrażają - powiedział Karl. - Dokończymy jedzenie i pójdziemy, chociaż jestem pewien, że niewiele ocalić się uda. Jaka uczelnia panią przysłała? I czego chce się pani dokopać?

- Oh, żadna uczelnia. Pracuję dla pewnego magnata który jest wielkim miłośnikiem sztuki i historii. Udało mi się go namówić na sponsorowanie tej wyprawy. A tam, w lesie, są jakieś ruiny. Budynek na planie prostokąta. Być może świątynia, być może jakiś magazyn, trudno powiedzieć bo dopiero zdążyliśmy odgrodzić teren i zdjąć wierzchnią warstwę.
- Uczona rozłożyła ramiona i zasępiła się nad poruszonym tematem. Wydawało się, że samą ją bardzo ciekawi co tam znaleźli w ziemi za miastem. - I bardzo się cieszę, że trafiłam na tak znamienitych kawalerów co zgodzili się pomóc kobiecie, nauce i archeologii w potrzebie. - Uśmiechnęła się promiennie do obydwu rozmówców aby im podziękować za chęć pomocy w tej sytuacji.

Tladin odciągnął Karla na bok.
- Ty to tak za darmochę chcesz kark narażać? Nikt nam za to nie płaci. Jak ona taka uczona w historii, to może by nam pomogła szukać bastionu chociaż?
- Właśnie o tym myślę
- odparł cicho Karl. - Skoro tyle wie, to może wie i więcej.
- Ale, jako znawczyni historii
- powiedział, wróciwszy do kobiety - może pani i nam pomóc. My też czegoś szukamy w okolicy...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 07-09-2019 o 10:50.
Kerm jest offline