MG2: no i jak tam? ja: A dobrze, dobrze, teraz mam w piekle dwa drowy i elfa kleryka i te dwa drowy… MG: … Ja:… no co? Swoją drogą przypomniał mi się stary elficki kawał. Trzy dziewczyny trafiają do nieba i stoją przed bramą. Patrzą, a w niebie wszędzie chodzi pełno małych, słodkich, puchatych kaczuszek. Przychodzi św. Ktośtam i mówi do nich; witamy w niebie, mamy tu tylko jedną zasadę. Nie możecie nadepnąć żadnej kaczuszki. No dziewczyny myślą ok., spoko, ale kaczuszek było tyle wszędzie wokół, że w końcu jedna nadepnęła na jakąś. Przychodzi święty i mówi, nadepnęłaś na kaczkę, poniesiesz karę, będziesz na wieczność w parze z tym mężczyzną – i przyprowadza jej starego, grubego, brzydkiego faceta. Pozostałe dwie kobiety uważają jak mogą, ale druga w końcu też nadepnęła na kaczuszkę przypadkiem. Przychodzi święty i mówi no niestety, musisz ponieść karę – i dał jej na wieczność do pary starego, brzydkiego żula menela. Trzecia kobieta panikuje, już robi co może żeby nie nadepnąć żadnej kaczuszki. Po dwóch tygodniach przychodzi do niej święty i przyprowadza jej młodego, przystojnego, wysportowanego, bogatego faceta. Kobieta z radością; to moja nagroda za to, że nie nadepnęłam na żadną kaczuszkę?! Święty: nie, on nadepnął na kaczuszkę. MG; zerka na cień. Cień przegląda swoje KP i wzrusza ramionami.
Dirith;
Twoja próba kontaktu pozostaje bez odzewu. Cieniowi nie chce się z tobą gadać.
Kiti;
Proponujesz się zakolegować i oferujesz prezent w postaci Duszy. Cień „przygląda się” tobie, ale nie reaguje i nie wygląda na zainteresowanego prezentem. Po chwili cień porusza lekko „ręką”” i znów ją wyciąga w waszym kierunku, jakby chciał, żebyście podeszli. Zaczyna przesuwać się-lewitować do tyłu, w głąb tunelu i znika w ciemności. Razi was gwałtowny rozbłysk światła. Kiedy mija, jesteście w zupełnie innym miejscu.
https://www.deviantart.com/exitmothe...vern-734479865
W karczmie. Nie jesteście też już sami. W całej karczmie są poza wami tylko dwie osoby. Dwóch mężczyzn, ubrani jak kupcy, średnio zamożni tak na oko. Na oko zmęczeni drogą i po paru kuflach. Siedzą przy stoliku i gadają jakby nigdy nic, jakby was nie widzieli.
- A ja ci mówię że powinniśmy spróbować… - przekonuje jeden. – To jedyna HYK szansa. Potem jak już to oddamy już będzie za HYK późno….
- Ja tam nie wiem… Nie powinno się tak grzebać w cudzych rzeczach no HYK nie?...
- A kto się dowie, kto powie, przecież ty HYK nie powiesz! No i ja przecież też nie powiem to kto powie nikt nie wie… Tylko popatrzymy… No co nie ciekawi cię?
- CiekaHYKwi ale sam nie wiem…
- No mówię ci przecież nic się nie stanie od patrzenia no co ty taki nagle przewrażżżżwszyWrzżżżżonyyyYyHYK…. – odwrócił się w kierunku pustego baru – No i gdzie to piwo?! No ile mam czekać?!
- Nie drzyj się – syknął drugi. – Ta dziewka ze stolika obok na mnie zerka, widziaHYKłeś?
- Taa zerka, zerka, taaaa…
- O, widzisz, znowu! Ehe! – poprawił czuprynę i nieśmiało-zalotnie zapatrzył się w puste miejsce przy stoliku obok, jakby ktoś tam był.
- Te, bo cię jeszcze ochroniarz wywFfffwalfawali… on się na ciebie gapi spod tych HYKdrzwi a nie tam….
- Oj tam wywali wywali… – burknął i uśmiechnął się zalotnie do pustego miejsca obok.
- No co z tym piwem?!
Nagle obaj znieruchomieli i zastygli w ciszy i bezruchu jak skamienieli w wyniku jakiegoś zaklęcia. Cienia nigdzie nie było widać. Wokół panowała cisza. Dwaj panowie jak dwa manekiny siedzieli na swoich miejscach i w swoich pozach. Pobieżnie przeszukaliście i rozpoznaliście teren. Za oknami knajpy nie było widać zupełnie nic, jakby szyby pokrył gęsty szron. Okna i drzwi były nie do otworzenia, jakby były wtopione w całość budynku i ścian. Poza tym karczma jak karczma.
- A ja ci mówię że powinniśmy spróbować…
Nagle obaj panowie zaczęli się poruszać i odgrywać całą scenkę od nowa...
– To jedyna HYK szansa. Potem jak już to oddamy już będzie za HYK późno….
- Ja tam nie wiem…
powtórzyli wszystko, słowa i ruchy, jak poprzednio.
- No co z tym piwem?!
Zastygli w bezruchu, jak poprzednio, w dokładnie tych samych pozach.