Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2019, 19:42   #8
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
18 Brauzeit 2518, domostwo sędziego Brunsteina w Remer

Franz Mauer powrócił do domu sędziego bocznymi uliczkami, wąskimi i pełnymi nieczystości, z przyzwyczajenia ustawicznie rozglądając się wokół siebie. Ludwig Brunstein wciąż przebywał w swoim gabinecie. Kręcący się po rezydencji Klaus Brückner wprowadził brodatego trapera do pokoju, a potem wyszedł na zewnątrz zamykając za sobą drzwi.

Mauer nie mógł nie zauważyć, że drzwi nie zostały domknięte, ale nie sądził, by w tym przypadku miało to jakieś znaczenie. Klaus wydawał się wiedzieć wszystko, co wiedział sam sędzia, jeśli zatem podsłuchiwał za progiem, dla samego trapera nie miało to żadnego znaczenia.

- Felix już się szykuje do drogi – powiedział brodacz nie siadając tym razem na krześle, a jedynie się o nie opierając. Miał pewne pilne sprawy do załatwienia w Remer, które w obliczu rychłej wyprawy nie cierpiały zwłoki, toteż chciał czym prędzej zakończyć wizytę w domostwie Brunsteina.

- Ty go wybrałeś, zatem musiałeś być pewien, że pójdzie – wzruszył ramionami sędzia – Jestem zadowolony. Jak rzekłem, jutro o świcie spotkamy się przy promie. Mam nadzieję, że wszyscy przybędą na czas i nie wystawią mnie na pośmiewisko, gdyby tak się jednak stało, możesz wyciągnąć wobec takich nicponiów stosowne konsekwencje.

Franz uniósł znacząco brwi sprawiając wrażenie, że być może nie do końca pojął słowa urzędnika.

- Dałem Hansowi ostatnią szansę na powrót do uczciwego życia, ale im dłużej nad tym myślę, tym bardziej wątpię, czy była to słuszna decyzja. Nie cofnę raz danego słowa, toteż wyruszy wraz z wami do Herrendorfu, ale pozostanę też wierny przyrzeczeniu i jeśli zawiedzie me zaufanie, poniesie surową karę. Wymierzysz ją w moim imieniu ty, jeśli uczyni w dziczy coś, co uznasz za zdradę przysięgi, a przysięgał na imię Młotodzierżcy.

- Mam mu roztrzaskać głowę młotem? – zasugerował śmiertelnie poważnym tonem traper – Wydaje mi się to stosowną karą, ale nie mam młota, potrzebowałbym dodatkowej złotej korony na jego zakup.

Ludwig Brunstein przyglądał się gościowi przez dłuższą chwilę w całkowitym milczeniu, po czym przez jego oblicze przemknął niespodziewanie cień uśmiechu.

- Wiele się o panu mówi, panie Mauer. Wiele opowieści zdaje się być prawdziwie krzywdzących, a wiele sprawia wrażenie takie, jakby ludzie dalece pana nie doceniali. Mnie się wydaje, że wszyscy oni są w głębokim błędzie. Nie znamy się prawie wcale, lecz wątpię, aby prawdziwie był pan ociężałym na rozumie leśnym dziadem. Nie, na pewno nim pan nie jest. Nie będzie dodatkowego złota na młot, bo ceremonialna kara nie będzie potrzebna. Jeśli Hans Hans ciężko zgrzeszy, niechaj... niechaj po prostu zniknie w puszczy. Pozostawiam to w rękach pana oraz sprawiedliwego Sigmara. Jeśli nie ma pan innych pytań, nie będę zatrzymywał. Muszę się jeszcze spotkać z Olivią.

Mauer skinął sędziemu głową na pożegnanie, wyszedł bez dalszej zwłoki z gabinetu pozostawiając po sobie słabą woń zjełczałego tłuszczu i starego potu. Chwilę później jego miejsce zajął Klaus Brückner, który wszedł po pomieszczenia bez zbytecznego pukania.

- Myślę, że sobie poradzi, ale lepiej nie pokładać w całej nadziei w jednym człowieku – stwierdził zausznik sędziego sadowiąc się na pustym krześle – Jeśli przez zwyczajny przypadek wypadnie jutro z promu do rzeki i uniesie go nurt albo padnie rażony na śmierć ugodzony oberwaną gałęzią, los kobiet pozostanie w rękach młodego Felixa, a ten w starciu z Hansem Hansem może nie mieć szans.

- Pragnę cię zapewnić, że pani Lautermann jest w stanie samodzielnie i bez niczyjej pomocy poradzić sobie z pięcioma Hansami – odparł spokojnym tonem Brunstein, ale Klaus odniósł wrażenie, że zasiał w umyśle swego pryncypała ziarenko niepewności.

- Nie śmiem wątpić w pański osąd, ale chyba nawet ona musi spać, prawda? To jakieś trzy dni drogi w jedną stronę w dziczy. Cały czas będzie się oglądała za siebie?

- Coś chciałbyś zasugerować? – gospodarz przekrzywił głowę spoglądając na Klausa pytająco – Widzę, że coś ci w głowie siedzi.

- Mam pewnego zaufanego druha – odpowiedział powoli Bruckner – Bawi w mieście z wizytą. To człowiek o rozlicznych talentach i ufam w jego umiejętności. Nada się w sam raz jako dodatkowa ochrona na wypadek, gdyby Mauer albo Mayer nie sprostali wyzwaniu. Czy życzy pan sobie, abym z nim porozmawiał?

- Jest drogi?

- Zrobi to za taką samą zapłatę jak Mauer.

- Wynajmij go.

- Proszę uznać to za załatwione, panie sędzio.
 
Ketharian jest offline