- Kto, kurwa?! Oreja starał się zrozumieć za wszelką cenę, co do kurwy nędzy dzieje się po drugiej stronie połączenia ale za chuja nie trafiały do niego słowa Hernana Spuchnięte Jajca.
- Po chuj żeście tam kurwa lazły, pizdy w dupę jebane!
Darł się, próbując przekrzyczeć kaszlnięcia glocka.
- Pies nie żyje i sprzedał was pedały jak brudną putanę za parę grosz... - głos mu się załamał ze zdenerwowania. Odchrząknął. Zacisnął kierownicę wbijając w nią bezwiednie paznokcie. - Hernan, amigo - spuścił z tonu, - rozejrzyj się wokół, zobacz co się dzieje. Gra toczy się o większą stawkę. Zostawcie to gówno i zajmijcie się tym co należy.
Rozłączył się rzucając telefon na siedzenie pasażera i tłukąc rękami w kierownicę, zwisającą, poplamioną podsufitkę, nic niewinne siedzenia, żeby tylko rozładować złość i frustrację. Do tego wszystkiego El Nino nie odbierał! Gdy już się uspokoił, ściągnął czapkę i przeczesał palcami włosy. Poprawił koszulę. Kurwa, musiał się wziąć w garść. Po chwili wyszedł już opanowany z pożyczonego rzęcha, przesuwając w ustach znalezioną nie wiedzieć gdzie wykałaczkę. Znalazł bezpieczne miejsce w cieniu, gdzie sam niezauważony przez nikogo mógł w spokoju mieć na oku jadłodajnię i wszystkich wchodzących i wychodzących.
Czekał, obserwował i liczył na to, że szczęście będzie mu sprzyjać, że wydarzy się coś, co zmieni ten parszywy dzień.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |