Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2019, 15:59   #111
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
aczekaj, kobieto – wciął się Mukale. – O ile pojmuję, jesteś córką wodza plemienia, które żyło na tej umarłej ziemi i z jakiejś przyczyny posiadasz wielką wiedzę. Zaklinam cię zatem na twoich przodków, rzeknij mi, czy wiesz cokolwiek na temat krainy mężów Mutampa, na temat Czarnej Rzeki, na temat czarnych ptaków wodzących duchy niespokojne w inne światy i o celach, w których Przodkowie je zsyłają. A nade wszystko - jak wypełnić ich wolę i wrócić do błogiej i zasobnej krainy życia braci i sióstr?
Trudno było stwierdzić czy Rowenę bardziej zbił z tropu sam sposób w jaki mówił dziki wojownik, czy też treść jego wypowiedzi. Wzrokiem szukała wsparcia w Pelaiosie i Dagonecie. Diabelstwo jednak było równie zaskoczone co ona.
Widząc, że nie pojęła jego słów, Mukale zwrócił się do wiedźmy.
Rozjaśnij jej, szkarado!
Troa przyglądała się Mukalemu przez chwilę, po czym zwróciła się do magini:
Wybaczcie mu Pani, jest on… jakby to rzec ze świata innego niż nasz, w którym żyją jego pobratymcy. Lud ten jak i kraina zwie on Mutampa, a przez nią przepływać ma owa Czarna Rzeka.
Innego świata? Masz na myśli inną Sferę?
Jak chcecie tak to nazywać… to tak, chyba.
Spojrzenie Roweny wyrażało zrozumie… a także zaintrygowanie.
Objaśnisz mi proszę jak się tutaj znalazłeś? Opowiesz więcej o miejscu, z którego przybywasz? – Słowa dziewczyny były wyraźnie żywsze i jednocześnie jakby niepewne. To zaś nie umknęło uwadze Pelaiosa, który od dłuższego czasu próbował rozgryźć Rowenę. Obserwował ją zatem i przysłuchiwał się rozmowie doszukując się powodu, dla którego akurat wzmianka o innych światach przykuła jej żywszą uwagę.

Jam jest synem krainy Mutampa, ziemi zasobnej i żywej, pełnej ptactwa, zwierzyny małej i większej, roślin, jagód i ziół tak zabójczych, jak i życie wracających. Byłem na łowach, Przodkowie postawili przede mną Wielkiego Jaguara, mojego patrona a patrona mego ojca, Wielkiego Wodza Kalamalli. Nim zadać mi było dane ostateczny cios, otworzyły się pode mną wrota, które stały się wejściem do waszego świata. Teraz, u boku Wielkiego Bawoła i tego plemienia, poszukuję drogi powrotu do krainy życia braci, aby uwolnić ich od zagłady, którą wywróżyła mi szkaradna wiedźma. Jeśli wiesz cokolwiek, co może mi pomóc, rzeknij – mówił, a pod koniec tej mowy dało się usłyszeć nutę nadziei w jego głosie.

Rowena przysłuchiwała się słowom Mukalego w skupieniu. Na wspomnienie o czarownicy zerknęła na Troę, a ta wzruszyła ramionami nie przejmując się tym jak ją nazywano.
Wybacz, lecz nie dysponuję wiedzą jakiej pożądasz – spokojnie odpowiadała wojownikowi. – Jedyna rzecz jaką w jakikolwiek sposób rozpoznaję to owa chwila przejścia. Wrota, a najpewniej portal. Jak wspominałam tego typu sprawy nie są moją specjalnością, lecz wiem, że natura portali jest różna. Niektóre wydają się powstawać samoistnie lub egzystować w danym miejscu przez wieczność nieodkryte. Takie przejście wymagają kluczy, a te mogą być wszystkim. Rzeczą, myślą, słowami, nawet wydarzeniem czy spotkaniem. Niemniej mogą być one otwierane również magią lub przez bogów. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć o tym co ci się przytrafiło.
- Czyli nic nie wiesz, choć ujęłaś to w piękne i długie słowa - podsumował wojownik, a potem zwrócił się do Pelaiosa. - Już nie zawadzam naszym łowom, ruszajmy zatem.

Pelaios nie wiedział co na to wszystko odpowiedzieć. Podziwiał upór i odwagę Mukalego, który próbował odnaleźć drogę do swego świata u osób, którymi jak diabelstwo mniemało, gardził. Skinął wojownikowi głową, w zasadzie będąc rad, że ten nie użył swej włóczni, gdy tylko się okazało, że Rowena zna magiczne arkana.
Pokierujesz nas, gdy już ruszymy w drogę milady. Wpierw jednak muszę wyznać, że nie będąc pewnym czy ostałaś się przy życiu, dokonałem bardzo brzydkiego zaanektowania części kosztowności, które znaleźliśmy w posiadłości. Nie jestem złodziejem, więc masz moje słowo, że gdy tylko wrócimy z tych ruin żyw, zwrócę to co znalazłem. – zadeklarował Pelaios. – Szukaliśmy czegokolwiek co mogło nam pomóc i trafiliśmy na kilka magicznych przedmiotów… nie jesteśmy jednak w stanie odgadnąć ich działania po samym wyglądzie… – zawiesił wypowiedź znacząco patrząc na dziewczynę. Pomimo sytuacji nie czuł się źle z powodu “grabieży” i dało się to słyszeć w głosie.
Słowa diablęcia zdecydowanie zdobyły sobie uwagę szlachcianki, przez chwilę przyglądała mu się… badawczo.
Poprowadzę, przynajmniej tak będę mogła się przysłużyć temu co nas czeka. Cieszy mnie również twoja szczerość Pelaiosie… i dziękuję za… owe słowo.
Dziewczyna na chwilę zamilkła jakby rozważając coś.
Co znaleźliście? – podjęła temat artefaktów.
Hanah nie była zadowolona, że Pelaios postanowił jednak przyznać się do kradzieży. Mimo braku dowodów kapłanka nie potrafiłą się zdobyć na zaufanie wobec Roweny. Skoro jednak już wyszła na jaw sprawa przedmiotów zamierzała wyjąć to co udało im się znaleźć z plecaka dokładając do przedmiotów które wyjął też tiefling.
- Jakiś stół w tej waszej pracowni jest panienko? Łatwiej będzie - zagaiłą mając nadzieję wydębić dostęp do środka owego pokoju.
Tak, proszę. – Wskazała dłonią na przejście za sobą, po czym weszła do środka. Pelaios wraz z Hanah ruszyli jej śladem i zobaczyli coś, co przypominało pokój wydrążony w skale lub przebudowaną małą jaskinię. Tym co zaskoczyło dwójkę awanturników była czystość jaką tam zastali i brak nieprzyjemnych zapachów. Kolejny przykład na to, że magia mogła być niezwykle przydatna. W magicznym świetle rzucanym przez podwieszoną pod sufitem lampę zobaczyli kilka skrzyń, ze dwie beczki oraz dwa stoliki, których ten większy zawalony był różnego rodzaju przedmiotami używanymi do czarów. Nie było to nic wielkiego, ot oszlifowane kryształy, coś co wyglądało na różdżki, sakiewki, fiolki oraz księga czarów.
Połóżcie je tutaj. – zaprosiła ich do okrągłego stolika.
Zbliżywszy się wyłożyli wszystkie rzeczy, co do których natury mieli wątpliwości.
Widzę, że mój pokój też przetrząsnęliście… i to dość dokładnie. – Zauważyła raczej kąśliwie Rowena obdarowując Pelaiosa kolejnym spojrzeniem.
To – Położyła na dłoni kostkę z szafiru. Zbliżyła doń usta i wyszeptała magiczne słowo. Kość niemal natychmiast ożyła i zaczęła się rozkładać, by po chwili przybrać kształt małego ptaszka. – Jest posłaniec. Używam go do przesyłania wiadomości mojemu nauczycielowi. Próbowaliśmy go odzyskać, ale potworów było za dużo, woleliśmy z sir Dagonetem nie ryzykować.
Na komendę ptaszek zmienił się na powrót w kawałek szafiru, zaś Rowena wskazała na pierścień.
Kiedy ma się go na palcu i uderzy w niego mocno paznokciem czyni niewidzialnym chociaż na krótko, mniej więcej do dziesięciu minut. Zaklęcie potrzebuje też czasu na odnowienie się, to też nie można z niego korzystać częściej niż raz na dobę, chociaż dla bezpieczeństwa nie próbowałam częściej. Tutaj z kolei mamy różdżkę – Ujęła w dłoń igłę ozdobioną płatkiem śniegu, machnęła nią czym wystrzeliła w stronę ściany niewielki błękitny pocisk. W miejscu trafienia pojawił się lód i szron. – Nie jest nic szczególnego, ale pozwala ciskać bardzo prostym zaklęciem. Wystarczy znajomość odpowiedniego gestu i w zasadzie każdy mógłby z niej korzystać.
Odłożyła igłę obok pierścienia i poświęciła chwilę na studiowanie buteleczek, flakoników i fiolek.
Te trzy – wskazała na trójkę identycznych buteleczek, które znaleźli w skrzyni barona. – są zaklętymi olejami do zbroi. Jeżeli to są te, które miał mój ojciec, a tak chyba jest – Pelaios otrzymał kolejne krótkie spojrzenie. – to zastosowane na pewien czas sprawiają, że ciężki pancerz wydaje się lżejszy i mniej krępujący ruchy. Co do pozostałych to ta czerwona jest silniejszą miksturą leczniczą, a błękitna to napój niewidzialności. Co się natomiast tyczy fiolki...
Rowena odeszła na moment do drugiego stolika, by wrócić z czymś co wyglądało na monokl jubilerski błękitnym szkiełkiem.
Tak jak sądziłam. Bez magii. Niestety nie znam zaklęcia, które potrafiłoby nam powiedzieć co to jest Mogę pokusić się o zapytanie gdzie to znaleźliście?
Za każdym razem gdy Rowena zwracała uwagę na Pelaiosa, ten uśmiechał się bez zażenowania. Gdy w końcu wszystko było jasne, chciał podziękować całując dworsko w dłoń. Jednakże przypomniał sobie jej pierwszą reakcję i zaniechał pomysłu. Zamiast tego skinął głową i odpowiedział na jej pytanie.
W amnijskim wozie. Zaraz obok zestawu do charakteryzacji i sztyletu – wyjawiło diabelstwo. – Jeśli to nie jest magiczne, zapewne jest trucizną.
Rowena przytaknęła.
Nie będę ukrywać, że życzyłabym sobie, by to co należy do mnie lub mej rodziny powróciło do swych właścicieli kiedy to wszystko się skończy. Mogę jeszcze w jakiś sposób pomóc?
Musiała się panienka bać, prawda? – wypaliła Hanah ni stąd ni zowąd. Jej magiczny wzrok omiótł pomieszczenie kończąc na Rowenie. Wtedy też znikł.
Nawet jeśli nie nie miała panienka z ojcem po drodze to jego śmierć oraz pozostałych członków rodziny nie mogła być łatwa. Wiem, że już mówiłaś co się stało, ale opowiedz proszę jeszcze raz. Tylko z własnej perspektywy. Jak to wyglądało dla ciebie i sir Dagoneta.
Szlachcianka przyglądała się Hanah, szczególnie zaś jej oczom gdy te były przepełnione blaskiem.
Owszem. I nadal się boję, nawet w tej chwili. Jest to coś co mnie przerasta, kto wie czy i nie nas wszystkich. Wszystkim natomiast co mogę uczynić dla mego ojca to przyczynić się do końca tego co spadło na ziemie, które mieliśmy chronić. – Dziewczyna wzięła głębszy oddech, przymknęła na chwilę oczy. – Wybacz mi proszę, ale ta konkretna rzecz raczej nie przysłuży się sprawie. Z uprzejmości nie wypytuję Was, chociaż być może powinnam. Dodam też, że czarowanie bez zgody gospodarza nie jest szczytem dobrych manier.
Rozłupało posiadłość na pół, a po okolicy szwendają się dyniowi nieumarli i coś mąci w głowach mieszkańców. Nie wiem czy dobre maniery są tutaj najważniejsze.
Hanah niespecjalnie się przejmowała, że teraz mógłby ktoś ją znielubić. Wolała być pewna aby nikt jej nie wbił sztyletu w plecy.
Powiedziałam wam co wiem.Rowena najwyraźniej postanowiła postawić sprawę jasno.
Nie oskarżam, że panienka tego nie zrobiłaHanah uniosła brew uśmiechając się przy tym.
 
Asderuki jest offline